polska rewolucja 1918

Obchodzimy 100-tną rocznicę bitwy warszawskiej, która zadecydowała o losach świata. Zwycięski marsz Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej na Zachód, na pomoc rewolucji niemieckiej, został powstrzymany przez wojska burżuazyjno-obszarniczej Polski. Gdyby czerwone pułki przebiły się do Berlina, dzieje świata potoczyłyby się inaczej. Proletariat niemiecki rozpaliłby ogień rewolucji w całej Europie Zachodniej, a faszyzm zostałby zgnieciony w zarodku. Wsparcie wysokorozwiniętych gospodarek Zachodu dla ZSRR zapobiegłoby degeneracji rewolucji rosyjskiej i przejęciu władzy przez Stalina. Droga do rewolucji światowej stałaby otworem, a dziś żylibyśmy zapewne w obejmującej całą kulę ziemską federacji socjalistycznej, nie musząc zmagać się z wojnami, głodem i nędzą, kryzysem klimatycznym ani pandemią. Poniżej prezentujemy tekst tow. Macieja Krzymienieckiego z 2017 roku, podejmujący próbę odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się nie stało.


f5018d9472e7c5ade6caee9856b24ce2 w639 h480

W tym roku przypada 97. rocznica kijowskiej ofensywy Wojska Polskiego z 1920 r. oraz decydującej klęski wojsk radzieckich w bitwie warszawskiej: wydarzenia o wielkim znaczeniu historycznym, które było punktem zwrotnym w przebiegu rewolucji europejskiej. Ten front rosyjskiej wojny domowej był poważnym i ważnym sprawdzianem dla partii bolszewickiej, wywołując bieżącą i niezwykle intensywną debatę w jej szeregach. Bolszewicy wiedzieli, że jeśli odniosą sukces w tej wojnie, będą w stanie dać potężny impuls siłom rewolucji polskiej, niemieckiej, węgierskiej, a ostatecznie europejskiej i światowej.

Dziś w Polsce prawicowy prezydent Andrzej Duda (podczas tegorocznych obchodów rocznicowych) publicznie podpisał się pod innym mianem bitwy warszawskiej: „Cud nad Wisłą”. Według mitu, sama Matka Boska pomagała armii polskiej w świętej walce z bezbożnymi hordami bolszewików. Duda wyjaśnił, że „nie waha się stwierdzić, co myśleli wówczas również stratedzy i oficerowie polskiego wojska, że przełom nastąpił w dniu święta Najświętszej Marii Panny, Matki Naszego Pana Jezusa Chrystusa”.

Takiej nadprzyrodzonej interwencji próżno szukać niestety 19 lat później, gdy niemieckie i radzieckie czołgi przetaczały się przez pola Rzeczpospolitej, zwiastując początek drugiej wojny światowej. Zostawmy więc Dudę i jego polityczne środowisko przy ich apelach do zastępów niebieskich, a my tymczasem wyciągajmy wnioski z tego punktu zwrotnego w historii świata.

b7525fb3b9e0b29cfed852454fffca5a w600 h417
Interpretacja mitu boskiej interwencji podczas bitwy warszawskiej autorstwa Jerzego Kossaka (1930)

Problem niepodległości

Ogłoszenie niepodległości Polski w listopadzie 1918 r. poprzedzają 123 lata rozbiorów – podziału kraju pomiędzy trzy wielkie mocarstwa: Austro-Węgry, Prusy i carską Rosję. Bez zrozumienia charakteru kwestii narodowej, wynikającej z rozbiorów, i tego, jak sobie z tym poradziły I i II Międzynarodówka, nie sposób zrozumieć nastrojów polskich robotników podczas rosyjskiej wojny domowej i radzieckiej ofensywy 1920 roku.

O niepodległości marzyły i walczyły różne klasy polskiego społeczeństwa: szlachta, wchodzącą na dziejową arenę burżuazja oraz drobnomieszczaństwo, których warstwy przejmowały na zmianę przewodnictwo w tym „przedsięwzięciu”. Klasy rządzące w całej Europie okresowo zmieniały swoje pozycje w tym burzliwym i pełnym gospodarczych przemian okresie. W końcu stało się jasne, że jedyną klasą, która pozostała konsekwentna w swoich rewolucyjnych aspiracjach, był proletariat. Ale płomieni buntu w Polsce nigdy nie udało się ugasić. „Polacy zawsze spiskują” – pisał znakomity polski historyk powstania 1831 r. Maurycy Mochnacki – „Jeśli im się nie uda, buntują się, by zrzucić obce jarzmo. Buntują się, ponieważ nie mogą się powstrzymać. Ale jeśli mają się dobrze, buntują się, bo mogą sobie na to pozwolić.”

Konkretnej rzeczywistości walki o niepodległość nie można jednak sprowadzać do abstrakcyjnej idei „narodu”. W istocie, w początkowej fazie walka o niepodległość ograniczała się do niewielkiej części szlachty, walczącej metodami odpowiadającymi jej klasowemu charakterowi: wojny partyzanckiej, małych starć, toczonych przez niewielkie grupki powstańców. Mniejszość ta nie była w stanie zdobyć poparcia wyzyskiwanych przez siebie chłopów i nie mogła sprzymierzyć się z powstającą burżuazją, która starała się zastąpić szlachtę jako wiodącą siłę polskiego społeczeństwa. Te i inne czynniki skłoniły nacjonalistyczne drobnomieszczaństwo do debaty przede wszystkim nad przyczynami rozbiorów i niezdolnością szlachty do zerwania z tymi przywarami. Rozwijające się drobnomieszczaństwo zaczęło obwiniać szlachtę, w granicach własnej klasowej perspektywy, za ogólną sytuację. Inna część drobnomieszczaństwa (pierwsi polscy socjaliści) zorientowała się na walkę o reformę społeczną, która dawała im złudzenie „socjalizmu”.

Pierwsza Międzynarodówka a sprawa polska

Pierwsza Międzynarodówka w istocie zrodziła się z międzynarodowego ruchu solidarności z powstaniem styczniowym 1863-64, które zostało krwawo stłumione przez Rosjan. Międzynarodowe Stowarzyszenie Robotników, a przede wszystkim Marks i Engels, nigdy nie przestawali bronić sprawy polskiej, mimo intensywnej debaty dotyczącej złożonych powiązań polskiej walki z szerszymi problemami, jakie przed klasą robotniczą stawiał rozwój walk rewolucyjnych w Europie.

Pierwsza Międzynarodówka była wyjątkowo heterogeniczna pod względem składu, zrzeszając działaczy od drobnomieszczańskich rewolucyjnych nacjonalistów, takich jak Mazzini, po anarchistów jak Bakunin i Proudhon; utopijnych socjalistów i brytyjskie związki zawodowe. Marks i Engels – główni teoretycy Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników – musieli przejść przez długi okres walki z różnymi tendencjami, aby mocno ugruntować idee naukowego socjalizmu w Międzynarodówce.

Marks i Engels popierali niepodległość Polski, mimo reakcyjnego charakteru polskich arystokratów, którzy na tym etapie przewodzili ruchowi narodowo-wyzwoleńczemu. Przyjmowali takie stanowisko, ponieważ walka o niepodległość Polski obiektywnie podważała potęgę najbardziej reakcyjnej siły ówczesnej Europy: carskiej Rosji. Po drugiej stronie sporu byli Proudhon i jego zwolennicy, którzy całkowicie zaprzeczali znaczeniu walki o wyzwolenie narodowe, uznając tożsamość narodową za przestarzałe uprzedzenie.

Ironią losu jest, że powstanie Międzynarodówki – tak gigantyczny krok naprzód dla sił rewolucyjnych klasy robotniczej – miało swoje źródło w fali solidarności robotników z polskim powstaniem. Polska walka o wyzwolenie narodowe zajmowała centralne miejsce w polityce europejskiej XIX wieku (pomimo idealistycznych uprzedzeń Proudhona), a także głęboko wpłynęła na ruch robotniczy. Jak zaznaczył Engels, naród polski bohaterskimi walkami z carską Rosją kilkakrotnie ratował rewolucje w pozostałej części Europy, jak to miało miejsce w latach 1792-94, kiedy Polska została pokonana przez Rosję, ale tym samym uratowała rewolucję francuską.

Absurdalne stanowisko proudhonistów – duchowych przodków współczesnych anarchistów – zakładające sprzeciw wobec polskiej niepodległości z uwagi na wrogość wobec wszystkich państw, stał się dziś niczym innym jak ciekawostką. Tymczasem Engels, opierając się na naukowych obserwacjach, napisał w 1868 r. serię artykułów dla „Wspólnoty” – organu prasowego I Międzynarodówki – odpowiadając szczegółowo na wiele pytań i poprawnie przedstawiając złożoność polskiej kwestii narodowej w odniesieniu do zadań rewolucyjnych w Europie. Podkreślił także konieczność dokładnej analizy każdego elementu „polskiego równania” z internacjonalistycznego punktu widzenia. Krótko mówiąc, utworzenie niepodległych państw przez wszystkie małe narody byłoby reakcyjne; tzn. po prostu nie byłoby to korzystne z punktu widzenia europejskiego proletariatu w jego rewolucyjnej walce o wyzwolenie społeczne. Niepodległa Polski działała by jednak jako „tama” przeciwko najbardziej reakcyjnej sile w Europie czyli Rosji carskiej, która dążyła do zdławienia każdej europejskiej rewolucji.

Rosnące znaczenie klasy robotniczej

Tę poprawną wówczas perspektywę zmieniły wydarzenia 1871 r., które oznaczały koniec rewolucyjnej roli burżuazji w społeczeństwie. Nacisk został przesunięty – nawet w stosunku do Polski – na klasę robotniczą, która odegrać miała decydującą rolę w przyszłych rewolucjach. Polityka ta, uwzględniająca rozwój polskiego przemysłu, zwłaszcza gorzelniczego i włókienniczego, zakładała, że polska klasa robotnicza nie walczyła o te same cele, co szlachta w dotychczasowych powstaniach. Cele proletariatu wykraczały poza wąską perspektywę walki o wyzwolenie narodowe, zakładając wspólną akcję w sojuszu z klasą robotniczą Europy i świata. W rezultacie, kwestia wykucia jedności klasowej między polską klasą robotniczą a umacniającym się proletariatem rosyjskim zyskała na znaczeniu.

Polska sekcja Drugiej Międzynarodówki powstała w 1892 roku. Polska Partia Socjalistyczna od początku swego istnienia zdominowana była przez drobnomieszczański nacjonalizm, prowokując tym samym odłączenie się marksistowskiego skrzydła partii, której liderem została wkrótce Róża Luksemburg. W 1893 r. działacze ci utworzyli Socjaldemokrację Królestwa Polskiego, od 1900 r. pod nazwą Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL).

Młoda partia wkrótce podzieliła się na dwie frakcje w kwestii narodowej, z których jedna zajęła stanowisko Róży Luksemburg. Jej stanowisko w walce z drobnoburżuazyjnym nacjonalizmem uległo radykalizacji do tego stopnia, że doszła do błędnych wniosków, nie rozumiejąc potrzeby obrony prawa narodu polskiego do samostanowienia. Drugi obóz poszedł za poglądami Juliana Marchlewskiego, bardziej zgodnymi z podejściem Lenina i rosyjskich bolszewików. Ważna dyskusja między Leninem i Luksemburg na temat kwestii narodowej jest pełna kluczowych lekcji dla dzisiejszych rewolucjonistów.

Choć stanowisko Róży Luksemburg było fundamentalnie błędne – abstrakcyjne – ona i jej zwolennicy byli prawdziwymi internacjonalistami, motywowanymi potrzebą walki z reakcyjnym drobnomieszczańskim nacjonalizmem Polskiej Partii Socjalistycznej Piłsudskiego, która świadomie dążyła do oddzielenia polskich robotników od ich rosyjskich braci. Rosyjski autor, Iwan Kryłow, zakończył jedną ze swoich bajek następującymi słowami: „Orzeł może czasem spaść niżej niż kura siedząca na grzędzie, ale żadna kura nie wzleci pod niebiosa”. Nie ma wątpliwości, że Róża Luksemburg była, jako proletariacka rewolucjonistka, wspaniałym „orłem”, a tymczasem desperacki oportunizm zredukował prawe skrzydło PPS do roli owych „kur na grzędzie”.

Socjalszowinizm

PPS doznała w 1906 r. ponownego rozłamu na tle stosunku do niepodległości, a także dążenia do socjalizmu. Jej lewe skrzydło, które przyjęło nazwę PPS-Lewica, zajęło centrystyczne, a w końcu rewolucyjne stanowisko, ostatecznie łącząc się w 1918 r. z SDKPiL, by utworzyć Komunistyczną Partię Robotniczą Polski. Prawe skrzydło – nazywające się Frakcją Rewolucyjną – ale prześmiewczo określane „Frakcją Umiarkowaną” przez działaczy PPS-Lewicy – było skupione na jak najszybszym uzyskaniu niepodległości, ustanowieniu burżuazyjnej demokracji parlamentarnej oraz przeprowadzeniu reform społecznych.

c5fc5151fa44b4779a08aaf4753c6097 w640 h477
Sztandar SDKPiL podczas Rewolucji 1905 roku na ulicach Łodzi

Wraz z przebudzeniem się klasy robotniczej do życia politycznego (poprzez samookreślenie się jako ruch klasowy przed 1886 r.) sprawa polska musiała zostać zaadresowana w relacji do bieżących wydarzeń. Jej elementem stała się kwestia jedności polskiego i rosyjskiego proletariatu, wyłaniająca się we wspólnych walkach (przede wszystkim w związku z rewolucją rosyjską 1905–06) oraz wrogie idee burżuazyjnego patriotyzmu. Okres ten był niewątpliwie poważnym i skomplikowanym wyzwaniem teoretycznym dla polskich komunistów. Polska wydała jednak jednych z najwybitniejszych rewolucjonistów w Europie tego okresu, przede wszystkim Różę Luksemburg, Feliksa Dzierżyńskiego, Karola Radka i Juliana Marchlewskiego.

Po okresie walk, strajków i przewrotów, sprawa polska została rozpowszechniona po całym kraju przez potężną burzę Wielkiej Wojny. Co ciekawe, istniała grupa polskich socjalistów, którzy szukali drogi na skróty, powtarzając w abstrakcyjny sposób stanowisko Marksa sprzed 1871 r., co z kolei świadczyło o ich nieufności do istniejącego rewolucyjnego potencjału polskiego – i rosyjskiego – proletariatu.

Z drugiej strony Polska Partia Socjalistyczna – a dokładnie jej prawicowa frakcja – związała się z imperializmem niemieckim do tego stopnia, że socjaliści popierali Legiony Polskie Józefa Piłsudskiego, które walczyły po stronie państw centralnych podczas I wojny światowej. Swoją zbrodniczą, socjalszowinistyczną polityką, PPS zbudowała barierę przeciwko robotnikom znajdującej się w zaborze rosyjskim Polski: 2,5 miliona ludzi, w tym 500 tysięcy żołnierzy. Wielu z nich było później jednymi z najbardziej oddanych uczestników rewolucji rosyjskiej. Atomizacja ruchu reformistycznego w kierunku takich tendencji była wyrazem teoretycznej kapitulacji przed socjalszowinizmem II Międzynarodówki w czasie Wielkiej Wojny. Skrajny szowinizm PPS nigdy nie był zwalczany przez II Międzynarodówkę, co dodatkowo przyczyniło się do beznadziejnej degeneracji kierownictwa Polskiej Partii Socjalistycznej, na wzór jej europejskich odpowiedników.

Wpływ Rewolucji Październikowej

W 1917 r. Rewolucja Październikowa wcieliła w życie pozycje bronione przez Lenina już w 1903 r., a mianowicie obronę prawa narodów uciskanych do samostanowienia, aż do secesji włącznie. Polityka ta była niezwykle ważna dla konsolidacji rewolucji w Rosji, poprzez zdobycie poparcia robotników i chłopów wielu uciskanych narodowości byłego imperium carskiego, którzy wspierali bolszewików w czasie wojny domowej. Był to również jedyny sposób, aby w języku konkretnych faktów pokazać, że rosyjska klasa robotnicza nie jest zainteresowana stosowaniem ucisku narodowego po zdobyciu władzy państwowej.

Ale pozycji Lenina nie można sprowadzić tylko do obrony prawa narodów uciskanych do samostanowienia. Niezbędnym jej następstwem była obrona jedności klasy robotniczej i obowiązek spoczywający na rewolucyjnych marksistach uciskanych narodowości, aby przeciwstawić się drobnomieszczańskim nacjonalistycznym przesądom w ich własnym narodzie, które mogłyby złamać jedność klasy robotniczej. Tak wyartykułowane stanowisko odniosło sukces w walce o dobrowolne zrzeszenie się narodów dawnego carskiego imperium w Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Podobnie jak Marks przed nim, Lenin nakreślił konieczność uwzględnienia wymogów chwili, zamiast opowiadać się za popieraniem wszędzie i zawsze separatyzmu. Jednocześnie uwydatnił potrzebę międzynarodowej walki klasy robotniczej o obalenie kapitalizmu.

Takie stanowisko, które przez lata zajmowali polscy marksiści z SDKPiL (zrzeszonej w Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji, SDPRR) odbiło się echem wśród klasy robotniczej, znajdując nawet zainteresowanie w socjalpatriotycznych warstwach PPS. Jednak osiągnięcie tego wymagałoby zerwania z kapitalizmem, czego II Międzynarodówka nie była przygotowana ani nie była w stanie zrobić.

1918: niepodległość Polski

W czasie wojny Niemcy opanowały znaczną część Polski i ustanowiły w listopadzie 1916 r. marionetkowy polski reżim (mowa o Tymczasowej Radzie Stanu, powołanej przez niemieckie i austro-węgierskie władze okupacyjne zgodnie z deklaracją zawartą w Akcie 5 Listopada – przyp. tłum.). Ostatecznie polska burżuazja wykorzystała szansę, jaką dawała klęska Niemiec i wybuch rewolucji w tym kraju w listopadzie 1918 r., do ogłoszenia niepodległości. Ugruntowano ją w oparciu o szereg powstań i lokalnych wojen z sąsiadami, ustanawiając republikę burżuazyjną. Druga Rzeczpospolita urodziła się słaba i niestabilna. Na czele nowego rządu stanęła prawicowa PPS.

Uzyskanie niepodległości nastąpiło pośród przełomowych rewolucyjnych wydarzeń. Nawiązując do tradycji rewolucji 1905 roku i wzorując się na rosyjskim i niemieckim proletariacie, polscy robotnicy powołali do życia co najmniej 100 rad robotniczych i chłopskich – reprezentujących 500 000 robotników i chłopów. Dokonano tego z inicjatywy SDKPiL i PPS-Lewicy, które wkrótce połączyły się, tworząc Komunistyczną Partię Robotniczą Polski (KPRP). Inne organizacje i partie robotnicze rywalizowały również o wpływy w radach, w tym Polska Partia Socjalistyczna (PPS), żydowski Bund i Narodowy Związek Robotniczy (solidaryści).

Sparaliżowane przez spory o polityczną i gospodarczą przyszłość nowo odrodzonego państwa, rady robotnicze nie zdołały wyłonić krajowego kierownictwa. Najliczniejsze i najbardziej radykalne rady działały w Kraśniku, Lublinie, Płocku, Warszawie, Zamościu i Zagłębiu Dąbrowskim; niektóre z nich utworzyły własne wojskowe jednostki samoobrony: Czerwoną Gwardię. Epizody takie jak krótkotrwała Republika Tarnobrzeska, proklamowana 6 listopada 1918 r., Pokazały, jak rady robotnicze nieuchronnie doprowadzą do sytuacji dwuwładzy, która może zostać rozstrzygnięta tylko przez zdobycie władzy politycznej przez klasę robotniczą lub przez demontaż rad przez burżuazję.

Burżuazyjne siły stojące za Piłsudskim wyraźnie podzielały ten pogląd i udało się im doprowadzić do zlikwidowania rad robotniczych do lipca 1919 r., a to dzięki wycofaniu się z nich Polskiej Partii Socjalistycznej (która w wielu przypadkach miała większość w radach) w połączeniu z rządowymi represjami. Rady były słusznie uważane przez polską klasę panującą za przeszkodę w tworzeniu burżuazyjnego państwa.

Aby okiełznać rewolucyjnego ducha polskich robotników i kupić sobie czas, tzw. Rząd Ludowy, na czele którego stanął Ignacy Daszyński z PPS, zaczął wprowadzać pewne reformy, nie naruszające jednak ram kapitalizmu, w tym między innymi prawo wyborcze kobiet i 8-godzinny dzień pracy. Działania te były w stanie chwilowo osłabić dążenie klasy robotniczej do wyzwolenia. Polski proletariat, choć bardzo świadomy przebiegu rewolucji europejskiej, wciąż potrzebował przetestować reformistów. Jednakże wraz z nieuchronnością przekształcenia się liderów socjalizmu polskiego w kontrreformistów, co nastąpić musiało pod presją powojennego kryzysu kapitalizmu, klasa robotnicza bez wątpienia bardzo szybko zaczęłaby dochodzić do rewolucyjnych wniosków.

Rewolucyjne przemiany mogłyby zostać przyspieszone pod wpływem sukcesów rewolucji rosyjskiej. I tak 11 listopada 1918 r. proklamowano równocześnie dwie formy rządów: burżuazyjną w Warszawie (wraz z przybyciem Piłsudskiego do stolicy) i radziecką w Lublinie (gdzie w tym dniu powstała Rada Delegatów Robotniczych). Rząd warszawski, od 17 listopada kierowany przez innego socjalistę – Jędrzeja Moraczewskiego – a faktycznie przez Piłsudskim, poszedł na znaczne ustępstwa, byle tylko przyciągnąć do siebie lubelskich, i nie tylko, robotników.

Ostatecznie robotnicy Lublina, opierający się nieuchronnej zdradzie liderów PPS, zostali zmiażdżeni przez samego Piłsudskiego. Mając doświadczenie swoich przeszłych walk, zarówno o legalnym jak i nielegalnym charakterze, polska klasa robotnicza była (i nadal jest) zdolna do ogromnych rewolucyjnych ofiar. Perspektywy rewolucji były ogromne, a polski ruch robotniczy byłby bezlitosny dla niedoświadczonej burżuazji. Z drugiej strony, wnioski wyciągnięte z okresu zaborów i paląca pamięć o represjach stosowanych przez rosyjskiego okupanta, takich jak rusyfikacja, uczyniły wielu robotników wrażliwymi na możliwość osłabienia, choćby w najmniejszym zakresie, polskiej suwerenności.

W ten sposób możemy spróbować uchwycić naturę świadomości polskiego proletariatu w przededniu wydarzeń 1920 roku. Kontrastowała ona ze świadomością ówczesnych robotników rosyjskich czy niemieckich. Świadomość tą tworzą wspaniałe historie, warte czegoś więcej niż niewielki akapit. Dzięki uważnym badaniom świadomość ta rozumiana była przez wielu bolszewików, w tym między innymi Lwa Trockiego, Karola Radka i Klarę Zetkin. Przedstawili oni analizę, którą rzadko się przypomina, upraszczając całą kwestię. Patrząc z perspektywy czasu, biorąc pod uwagę rozwój wojny, krótkie ustanowienie władzy radzieckiej w Polsce i ogólne wnioski płynące z następującej klęski, okazały się one słuszne.

Po zakończeniu Wielkiej Wojny geopolityka Europy została całkowicie przedefiniowana, zgodnie z warunkami traktatu wersalskiego z 1919 r. Miało to zasadniczy wpływ na wytyczenie granic Polski, jednoczące trzy części, okupowane dotychczas przez potężne imperia. Burżuazja narodowa ponownie stanęła przed wewnętrznymi sporami, dotyczącymi charakteru i rozmiaru granic. Stając się naczelnym dowódcą polskich sił zbrojnych Józef Piłsudski wiedział, że drzwi do ekspansji na wschód są szeroko otwarte. Degenerację byłego lidera PPS można podsumować epizodem, gdy w jakiejś sprawie skonfrontował go dawny współbojownik z okresu walk o niepodległość, zwracając się do Piłsudskiego per „towarzyszu”. W odpowiedzi Piłsudski poprosił, żeby tytułować go „panem” a nie „towarzyszem”, tłumacząc, że „byliśmy w tym samym tramwaju jadącym w kierunku socjalizmu, ale ja wysiadłem na przystanku <<niepodległość>>. Stąd pójdę dalej swoją drogą ”.

Idąc w ślady socjalzdrajców: Hendersonów, Clynesów i MacDonaldów II Międzynarodówki – bardziej lojalnych wobec burżuazyjnych porządków niż klasy robotniczej – Piłsudski naturalnie skłaniał się ku idei rządu koalicyjnego. Było to początkowo niemożliwe ze względu na silną niechęć endecji (prawicowej Narodowej Demokracji z Romanem Dmowskim na czele) z jednej strony, a szeregowych członków i niektórych posłów PPS z drugiej. Ze względu na działania w trakcie ekspansji nowego państwa polskiego na Ukrainę i Białoruś, a właściwie przez całą wojnę, prestiż Piłsudskiego został uratowany. Ostatecznie Piłsudski uwieczniony przez burżuazyjnych propagandystów i historyków jako kluczowa postać okresu walki niepodległość, nadzorująca budowę na wschodzie „tamy”. Nie była to jednak zapora przeciw rosyjskiej reakcji, ale rosyjskiej rewolucji.

a4cf36b3b6c083179efa805cdd9af775 w600 h300
„Powrót komendanta Piłsudskiego” na pierwszej stronie „Kurjera Warszawskiego”. Piłsudski salutuje trzeci od lewej.

Ogromne ambicje polskiej burżuazji, odzwierciedlające jej mocno przedefiniowany status, znalazły wyraz w koncepcji federacyjnej, a później tzw. „Międzymorza”. Była to koncepcja nacjonalistycznej ekspansji, pozującej na unię polsko-litewską okresu I Rzeczpospolitej, mającej dotyczyć teraz narodów od Bałtyku po Morze Czarne. Federacja taka miałaby działać jako nowe mocarstwo, przeciwdziałając potędze Rosji w regionie. Zaproszenie do tej wspólnoty zostało oczywiście odrzucone przez burżuazję krajów takich jak Litwa czy Finlandia, które dopiero co odzyskały niepodległość, oraz Ukraińców pod przywództwem Semena Petlury, którzy wciąż próbowali umocnić swoje pozycje w obliczu zagrożenia ze strony Ukrainy radzieckiej.

Tak więc marchewkę zastąpił kij, a Piłsudski zdecydował się „załatwić formalności”, ale dopiero po tym, jak polskie białe wojska opanowały Wilno, Lwów i Kijów. To właśnie w okolicach Wilna doszło do pierwszych, choć niezbyt poważnych, starć między Armią Czerwoną a Polakami, w sytuacji gdy władza przechodziła z rąk do rąk: Sowietów, polskich nacjonalistów, armii niemieckiej działającej w porozumieniu z Piłsudskim i wreszcie samych sił Piłsudskiego. Tym samym front północny stawał się coraz poważniejszym czynnikiem w obliczeniach zarówno Armii Czerwonej, jak sił Białych.

Jednak w tym czasie, tj. latem 1919 roku, siły rewolucyjne musiały bardziej skupić się na obronie okolic Piotrogrodu przed Kołczakiem. Białoruś znalazła się pod polską okupacją, ale miejscowi chłopi, stojąc w obliczu rekwizycji ziemi na rzecz polskich kolonistów i obszarników, stali się poważną bazą oporu przeciwko Białym.

Po klęsce Kołczaka, uwaga przeniosła się na innych przywódców reakcji, w tym Piłsudskiego. Wiadomo było jednak, że siły rosyjskich Białych i ich ewentualne zwycięstwo nie będzie korzystne dla interesów niepodległości Polski. Przecież kierownictwo rosyjskich białych składało się z elementów, które w przeszłości wymusiły na ziemiach polskich brutalną rusyfikację i ucisk narodowy, i były skłonne nadal to czynić. Oczekiwanie od nich czegoś więcej niż być może uznania Polski za nic nie znaczącego satelitę Rosji byłoby pobożnym życzeniem, nawet gdyby nie brać pod uwagę faktu, że zwycięska władza Białych przybrałaby zapewne formę rosyjskiego faszyzmu, który chciałby wywrzeć swoją zemstę na zbuntowanych mniejszościach dawnego imperium – a zwłaszcza na Polakach. Perspektywa zwycięstwa Białych była rzeczywiście ponura i zupełnie nie do pogodzenia z aspiracjami jakiejkolwiek mniejszości narodowej, w tym dla burżuazji polskiej, która wolałaby widzieć Rosję w stanie fragmentacji i anarchii. Z tego właśnie powodu Piłsudski początkowo powstrzymywał się od poparcia Denikina w południowo-zachodniej Rosji, przynajmniej do czasu, gdy bolszewicy zaczęli zdobywać przewagę pod koniec roku.

Warto pamiętać, że inicjatorem licznych rozmów pokojowych była Rosyjska Federacyjna Socjalistyczna Republika Radziecka, wysyłająca szereg delegacji na czele z Julianem Marchlewskim, którego partia bolszewicka umocowała do zawarcia pokoju, nawet jeśli oznaczało to daleko idące ustępstwa na rzecz Polski. Władze polskie, oszołomione sukcesami, jakie nastąpiły po zajęciu Wilna, uważały, że drzwi do dalszej ekspansji są nadal szeroko otwarte. Szybko odrzucili jakąkolwiek możliwość rozejmu z bolszewikami i wznowili ofensywę w listopadzie 1919 roku. Inicjatywa negocjacji pokojowych była podejmowana przez bolszewików aż do późnej wiosny 1920 roku. Jak stwierdził Komisarz Ludowy ds. Zagranicznych Rosji Radzieckiej Gieorgij Cziczerin: „Polityka RFSRR w stosunku do Polski nie opiera się na chwilowych działaniach wojskowych czy dyplomatycznych, ale na zasadzie niezachwianego, nienaruszalnego prawa do samostanowienia. RFSRR uznawała i nadal bez zastrzeżeń uznaje niepodległość i suwerenność Rzeczypospolitej Polskiej, uznając ją od pierwszych chwil jej istnienia za suwerenne państwo polskie ”.

Postawa bolszewików w tych rozmowach i wypowiedziach dowodzi wyraźnego i uczciwego pragnienia pokoju – kluczową politykę partii bolszewickiej – które zostało odrzucone ze względu na marzenia Piłsudskiego o zagarnięciu Ukrainy. Po raz kolejny stosunek burżuazji do niepodległości, pokoju i demokracji odzwierciedla pragnienie wzmocnienia potęgi tej klasy. Jedynym konsekwentnym strażnikiem pokoju w tej wojnie mógł być tylko rewolucyjny sojusz proletariatu polskiego, ukraińskiego i rosyjskiego.

Po uzyskaniu przewagi, podpisując porozumienie z Petlurą, Piłsudski nakazał swoim wojskom maszerować na Kijów. Armia Czerwona nie była tak silna na tym obszarze, więc skierowano tam posiłki z Rosji kontynentalnej. 5 maja Lenin wygłosił do żołnierzy następującą mowę, której transkrypcja została wydrukowana w „Prawdzie”:

Towarzysze! Wiecie, że polscy obszarnicy i kapitaliści, podżegani przez Ententę, narzucili nam nową wojnę. Pa­miętajcie, towarzysze, że z polskimi chłopami i robotnikami nie jesteśmy poróżnieni, że niepodległość Polski i polską republikę ludową uznawaliśmy i uznajemy.

Proponowaliśmy Polsce pokój na warunkach nienaruszalności jej gra­nic, mimo, że granice te sięgały o wiele dalej niż ludność rdzennie polska. Godziliśmy się na wszystkie ustępstwa i niech każdy z was pamięta o tym na froncie. Niech wasze postępowanie w stosunku do Polaków udowodni tam, że jesteście żołnierzami republiki robotniczo-chłopskiej, że idziecie do nich nie jako ciemięzcy, lecz jako wyzwoliciele.

Teraz kiedy panowie polscy, wbrew naszym dążeniom, zawarli sojusz z Petlurą, kiedy przeszli do ofensywy, kiedy zbliżają się do Kijowa, a prasa zagraniczna rozpowszechnia pogłoski, że zdobyli już Kijów — co jest wierutnym kłamstwem, gdyż wczoraj jeszcze rozmawiałem przez bezpośrednią linię z przebywającym w Kijowie F. Konem — teraz mówimy: towarzysze, potrafiliśmy dać odprawę straszniejszemu wrogowi, potrafiliśmy pokonać własnych obszarników i kapitalistów — pokonamy również polskich obszarników i kapitalistów!

Powinniśmy wszyscy złożyć tu dzisiaj przysięgę, złożyć uroczyste przyrzeczenie, że staniemy wszyscy jak jeden mąż, żeby nie dopuścić do zwycięstwa ich panów i kapitalistów.

Niech żyją chłopi i robotnicy niepodległej republiki polskiej!

Precz z polskimi panami, obszarnikami i kapitalistami! Niech żyje Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona! (potężne tony „Międzynarodówki” i okrzyki: „Hurra!” zagłuszyły ostatnie słowa Lenina)

(W. Lenin, Przemówienie do czerwonoarmistów odjeżdżających na front polski; dostępny online pod adresem: http://www.1917.net.pl/node/4004)

Gdy trwały przygotowania się do bezpośredniej konfrontacji Rzeczypospolitej z Armią Czerwoną, wojna zaczęła przebijać się na pierwsze strony gazet na całym świecie. Nie trzeba wspominać, że Wojsko Polskie nie miało żadnego poparcia wśród mas ukraińskich. Dodało do impetu Armii Czerwonej i zapewniło szybkie wyparcie polskich sił z Ukrainy. W ten sposób z perspektywy bolszewików wojna straciła swój obronny charakter i po intensywnej debacie zgodzili się uczynić ją „wojną rewolucyjną”, która będzie stanowić podstawę wsparcia dla ruchów rewolucyjnych w Europie. Takie argumenty wysunęli Lenin i Bucharin i uzyskali większość w KC partii bolszewickiej, podczas gdy mniejszość pod przewodnictwem z Trockiego sprzeciwiała się ofensywie na zachód. Twórca Armii Czerwonej tak wspominał te wydarzenia w 37 rozdziale swojej autobiografii:

Pokładano wielkie nadzieje na powstanie robotników polskich. W każdym razie Lenin ułożył sobie taki plan: sprawę należy doprowadzić do końca, czyli wkroczyć do Warszawy, aby dopomóc robotnikom polskim do obalenia rządu Piłsudskiego i ujęcia władzy w swe ręce. Decyzja, projektowana przez rząd, opanowała z łatwością wyobraźnię naczelnego dowództwa i dowództwa frontu. Gdy przyjechałem jak zwykle, na krótko do Moskwy, spotkałem się w centrum ze zdecydowanym nastrojem na rzecz prowadzenia wojny „aż do końca”. Przeciwstawiłem się temu w sposób stanowczy. Polacy prosili już o pokój. Uważałem, żeśmy osiągnęli kulminacyjny punkt powodzenia i jeśli, nie obliczywszy uprzednio swych sił, pójdziemy dalej naprzód, to może się zdarzyć, że przejdziemy obok uzyskanego zwycięstwa ku porażce.

L. Trocki, Moje życie. Próba autobiografii, rozdz. 37; dostępny online pod adresem: https://www.marxists.org/polski/trocki/1930/mz/37.htm

Trocki znał wszystkie warstwy Armii Czerwonej, a także świadom był oceny sytuacji Polski jako niegotowej do rewolucji, wysuniętej przez Marchlewskiego, przez co nie zgadzał się z kontynuowaniem ofensywy. Tylko Rykow poparł go w KC partii bolszewickiej. Z drugiej strony Lenin został wprowadzony w błąd przez zbyt optymistyczne doniesienia działaczy KPRP. Większość mas nadal popierała reformistów.

Jednak niezależnie od błędnej oceny sytuacji, należy pamiętać, że ofensywa Armii Czerwonej miała czysto rewolucyjny, a nie nacjonalistyczny charakter. Można dokonać porównania z treścią klasową, a nawet propagandą, inwazji radzieckiej z września 1939 roku. Celem bolszewików w 1920 r. nie było wcielenie Polski do Rosji, a nawet narzucenie jej władzy rad, ale pomoc samemu polskiemu proletariatowi w przejęciu władzy i pobudzenie go do tego.

W każdym razie decyzja zapadła i Armia Czerwona przeszła do kontrofensywy. Polrewkom (Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski) przez 23 dni miał swoją siedzibę w Białymstoku, co było zarodkiem krótkotrwałej Polskiej Republiki Rad.

Polska rewolucja

Źródła dotyczące Polrewkomu są nieliczne. Wiele relacji z pierwszej ręki, takich jak gazety czy notatki, zaginęło podczas drugiej wojny światowej. Oficjalna gazeta radzieckiej Polski, Goniec Czerwony, również jest rzadkością. Początki samego Komitetu sięgają polskich bolszewików, którzy odegrali kluczową rolę w Rewolucji Październikowej – by wymienić choćby Franciszka Grzelszczaka, Stefana Królikowskiego, Stanisława Budzyńskiego czy Henryka Bitnera.

Ścisła współpraca między polskimi komunistami w Rosji i działaczami w kraju została uznana za pilną, wraz z utworzeniem wielu organizacji mających na celu agitację wśród robotników i żołnierzy. Dywizje dowodzone przez Polaków i rekrutowane spośród polskich robotników brały udział w wojnie domowej jako zalążek Polskiej Armii Czerwonej. Nie stała się nigdy masową, ze względu na izolację od głównych ośrodków robotniczych w Polsce. Z tego właśnie powodu stała przed wieloma problemami z morale. Sprzeciwiano się mianowaniu byłych oficerów carskich, a także walce z polskimi białogwardzistami. Propaganda bolszewicka, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz polskiej armii nie była zbyt owocna. Świadomość w Polsce była na innym poziomie. Rozumiała to Polska Armia Czerwona, reprezentująca kadry klasy robotniczej, która ostatecznie została przeniesiona na południe Rosji, aby zamiast tego walczyć z armiami Wrangla.

Na czele Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski stał Julian Marchlewski, pełniący także obowiązki szefa propagandy i agitatora. Powodem jego nominacji, w przeciwieństwie do bardziej znanego Feliksa Dzierżyńskiego, był fakt, że Dzierżyński był już w tym momencie jednoznacznie kojarzony jako szef Czeka. Komitet zaczął się zbierać tydzień przed przybyciem do Białegostoku, gdzie ulokował się w wywłaszczonym Pałacu Pracy. Cele Komitetu, jak stwierdzono w pierwszym drukowanym apelu, było: „Położyć podwaliny pod przyszłą Polską Republikę Rad, aż do ostatecznego przejęcia władzy w Polsce przez rząd robotniczo-chłopski”. W biuletynie pojawiły się również zapowiedzi planowanej polityki nowego rządu, która zakładała utworzenie rad robotniczych i chłopskich, nacjonalizację głównych gałęzi przemysłu, ziemi, lasów itp. W istocie pomimo wykonywania pionierskiej pracy na nieznanych wodach, Komitet budował subiektywny czynnik niezbędny w chwili rewolucyjnych wydarzeń, które były tuż za rogiem.

30c00112dbd228e89dfd2be3bf08a96b w640 h462
Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski w sierpniu 1920 r. Na zdjęciu siedzą po środku (od lewej): Feliks Dzierżyński, Julian Marchlewski, Feliks Kon.

Masowy wiec poparcia dla nowego rządu rewolucyjnego odbył się 2 sierpnia 1920 r. Marchlewski, Tuchaczewski i Stiepanow wygłosili przemówienia, reprezentując odpowiednio Polrewkom, Armię Czerwoną i Komitet Centralny partii bolszewickiej. Po wiecu odbyła się demonstracja kolejarzy, którzy z największym entuzjazmem poparli TKRP. Działalność propagandowa w tym czasie opierała się na wydawaniu gazety pod redakcją Feliksa Kona, w której relacjonowano wydarzenia na froncie, w międzynarodowym ruchu robotniczym, a także lokalne historie i komunikaty. Komitet przygotował także ulotki i plakaty inspirowane duchem internacjonalistycznym, informujące o wyrazach poparcia ze strony robotników brytyjskich, francuskich i niemieckich dla polskiej rewolucji. Przykładem międzynarodowej solidarności był strajk angielskich robotników portowych z Dover, który zablokował brytyjskie linie zaopatrzenia dla armii Piłsudskiego. Gazeta odegrała kluczową rolę jako punkt odniesienia, który pomógł przekształcić świadomość robotników Białegostoku i Polski Wschodniej na rzecz rewolucji.

Niemniej konieczność uzyskania poparcia chłopów był dostrzegany przez TKRP, a nawet samego Lenina. Jednak żądanie natychmiastowej redystrybucji ziemi wywołało debatę. Postanowiono, że Polrewkom zaapeluje do chłopów, wyjaśniając, że ziemia zostanie redystrybuowana, ale najpierw robotnicy muszą zająć Warszawę, aby kolektywizacja mogła się odbyć bez presji ze strony bliskości frontu. To był kluczowy czynnik w sceptycyzmie chłopów.

W jednym z numerów „Gońca Czerwonego” ogłoszono nieuchronność zwycięstwa polskich mas i wezwano żołnierzy do zwrócenia broni przeciwko swoim oficerom. Chociaż Marchlewski był zajęty zwiedzaniem nowo wyzwolonych miast, 8 sierpnia ponownie zorganizowano w Białymstoku masowy wiec z okazji pierwszych obchodów „Dnia Wyzwolenia Robotników Polski”, który przekroczył liczebność pierwszego wiecu i zakończył się odśpiewaniem „Międzynarodówki” w języku polskim, jidysz i rosyjskim. Komitet miał poparcie wśród robotników, zwłaszcza mniejszości żydowskiej i białoruskiej.

Pokojowy charakter przejęcia władzy na Białostocczyźnie wskazywał, że z czasem rewolucja uzyska znaczące poparcie chłopów i zamożniejszych robotników. Z drugiej strony robotnicy na zachód od granic Polski radzieckiej znali tylko kłamstwa nacjonalistów i reformistów, którzy zgodnym chórem oskarżali TKRP o bezprawny zamach stanu i tworzenie instrumentów nowego zaboru rosyjskiego Polski. Obiektywna sytuacja nie sprzyjała jeszcze Komunistycznej Partii Robotniczej Polski. Robotnicy zachodniej Polski nie powstali, a rewolucji został zadany decydujący cios po wygraniu bitwy warszawskiej przez białogwardyjskie siły Piłsudskiego.

Gdy wojska Piłsudskiego zbliżały się do Białegostoku ukazał się ostatni numer „Gońca Czerwonego”, w którym redakcja ogłosiła nieuchronność polskiej i światowej rewolucji socjalistycznej. Gdy wojska polskie wkroczyły do miasta, doszło do starć między miejscowymi sympatykami bolszewików a zwolennikami prawicy wspieranymi przez wojsko i policję. W krótkim okresie przerodziły się one w serię pogromów antysemickich i masowych mordów na radzieckich jeńcach wojennych, w wyniku których w ciągu trzech lat wojny w polskich obozach, z których największy mieścił się w Strzałkowie, zginęło 17 000 jeńców.

TKRP, który, co ciekawe, nigdy nie został formalnie rozwiązany, został ewakuowany do Rosji Radzieckiej. Prawie wszyscy członkowie Polrewkom (wszyscy, którzy nie umarli wcześniej z przyczyn naturalnych) znaleźli się wśród pierwszych ofiar stalinowskiej Wielkiej Czystki w 1937 roku. Taki był też los większości kadr polskiej Partii Komunistycznej. W samej Moskwie było 3817 polskich komunistów, wielu z nich weteranów Rewolucji Październikowej, którzy szukali schronienia przed piłsudczykowską dyktaturą. Spośród tych 3817 czystki przeżyło jedynie 100. W 1938 roku stalinowski Komintern rozwiązał Komunistyczną Partię Polski.

Całkowite wyniszczenie najbardziej zaawansowanych polskich robotników, najpierw przez stalinistów, a potem przez nazistów, oznaczało, że w 1944 roku Moskwa musiała „z niczego” zorganizować nową polską partię komunistyczną. Miało to daleko idące konsekwencje dla trwałej niezdolności polskiej „komunistycznej” biurokracji do zrozumienia nastrojów klasy robotniczej. Nadmierne poleganie na tajnej policji doprowadziło do całkowitego zantagonizowania robotników. Wszystkie te czynniki zahartowały polski proletariat, lecz bez rewolucyjnego punktu odniesienia w postaci partii awangardowej, który został fizycznie zlikwidowany, pozostało im niewiele więcej niż sceptycyzm. Teraz, po ponad dwóch dekadach od upadku tak zwanego komunizmu, obecny sceptycyzm wypływa z doświadczenia kapitalizmu. Konieczność obrony autentycznych idei marksizmu bez żadnych zniekształceń, tradycji Róży Luksemburg, Juliana Marchlewskiego i Lwa Trockiego, ma żywotne znaczenie.

Wojna 1920 r. do dziś wywiera ogromny wpływ na polską świadomość. Trocki i inni słusznie zauważyli, że ofensywa wiązała się ze znacznym ryzykiem, ponieważ świadomość znacznej części polskich robotników nie dojrzała jeszcze do rewolucji, aby wspierać postępy Armii Czerwonej. Lewicowi bolszewicy tamtych czasów, tacy jak Bucharin, mieli schematyczną koncepcje wojny rewolucyjnej, nie biorąc pod uwagę w pełni polskiej kwestii narodowej. Upojeni pierwszymi sukcesami na Ukrainie zaplanowali marsz aż do Paryża i Londynu, w którym Warszawa byłaby tylko pierwszym przystankiem. Bieg wojny nie korelował z rozwojem świadomości proletariatu, których, jak mówił Trocki, nie można mierzyć tą samą miarą. Trocki powiedział też:

Błąd w strategicznym obrachunku, popełniony podczas polskiej wojny, pociągnął za sobą poważne konsekwencje historyczne. Wojna, w sposób zgoła nieoczekiwany, tylko wzmocniła Polskę Piłsudskiego. Rozwojowi rewolucji polskiej zadano natomiast dotkliwy cios. Granica, ustalona w myśl traktatu ryskiego, odcięła republikę sowiecką od Rzeszy Niemieckiej, co wywarło później wielki wpływ na życie obydwuch krajów… Lenin, rzecz oczywista, lepiej niż ktokolwiek inny zdawał sobie sprawę ze znaczenia „błędu warszawskiego” i nieraz wracał do tej sprawy myślą i słowem.

L. Trocki, dz. cyt., rozdz. 37
plakat
Plakat białostockiej Rady Delegatów Robotniczych. Napis mówi: „W szponach orła białego jęczał proletariat Polski, Białorusi i Ukrainy. Dzisiaj robotnicy wsi i miast wyzwalają się z kajdan niewoli i wyzysku. Pod ciosami robotniczych młotów wali się w gruzy Polska kapitalistów i żandarmów, ginie orzeł biały. Pod czerwonym sztandarem wstaje do życia nowa – SOCJALISTYCZNA POLSKA RAD. NIECH ŻYJE REWOLUCJA!”

Seria błędnych ocen, od lokalnego szczebla partii komunistycznych w Poznaniu i Warszawie, po najwyższe szczeble partii bolszewickiej, stworzyła kryzys przywództwa. Pomimo zapomnianego bohaterstwa i jedności działań bolszewików polskich i rosyjskich, rozwój czynnika subiektywnego (kierownictwa rewolucyjnego) nie był równomierny. Polska rewolucja upadła, ale poświęcenie tysięcy polskich robotników dla marzeń o Polskiej Republice Rad, jako części Światowej Federacji Radzieckiej, wolnej od okropności kapitalizmu, jest częścią historii polskiej klasy robotniczej i musi zostać ponownie odkrytym.

Polscy robotnicy nie zasłużyli na biurokratyczną karykaturę socjalizmu zbudowaną przez stalinistów po drugiej wojnie światowej. Stalinowscy biurokraci, którzy natychmiastowo wywłaszczyli klasę robotniczą w Polsce z wszelkich pozorów władzy politycznej, szybko pokazali, że ich przywiązanie do socjalizmu było tylko zasłoną dymną dla ukrycia własnych drobnych interesów i przywilejów. Wielu z tych samych biurokratów zmieniło się w najlepszych menedżerów kapitalizmu, gdy tylko upadł stalinizm. Kilkadziesiąt lat kapitalistycznego reżimu w Polsce podważa złudzenia, że tak zwana demokracja (czyli kapitalizm) jest korzystniejsza dla mas polskiego narodu niż tzw. komunizm (czyli stalinizm).

Bezpośrednie doświadczenie kapitalizmu jest częścią niezbędnego procesu uczenia się klasy robotniczej. Na naszych oczach mogłaby zacząć się rozwijać prawdziwa organizacja marksistowska, oparta na poważnym podejściu do teorii marksistowskiej, wychodząc od kilku wykształconych kadr marksistowskich i wkrótce przechodząc od jakości w ilość. Organizacja, dzięki której polscy robotnicy mogliby wyzwolić się z jarzma zagranicznego i krajowego kapitału, mogłaby wreszcie wyłonić się na bazie wielkiej rewolucyjnej historii i idei, której czas właśnie nadszedł.


[Tekst oryginalny]