trocki smierc 01

Publikujemy dziś relację Siewy „Estebana” Wołkowa, wnuka Lwa Trockiego, który był obecny w Coyoacán w Meksyku, kiedy 20 sierpnia 1940 r. Trocki został zaatakowany przez agenta GPU i w wyniku obrażeń zmarł następnego dnia. Sam Wołkow niestety odszedł na początku tego roku, zrywając jedną z ostatnich żyjących więzi z wybitnym rewolucjonistą, który wraz z Leninem poprowadził rosyjską klasę robotniczą do zwycięstwa w Rewolucji Październikowej 1917 roku. Polecamy więc również artykuł naszego redaktora naczelnego Alana Woodsa będący hołdem dla Wołkowa.


Minęło 59 lat od tego gorącego popołudnia 20 sierpnia 1940 roku w starym domu otoczonym bujnymi drzewami i kaktusami na spokojnych przedmieściach Coyoacán, w stolicy Meksyku. Lew Dawidowicz Bronstein, lepiej znany jako Lew Trocki, rewolucyjny marksista i obok Lenina jeden z najwybitniejszych przywódców Rewolucji 1905 roku i Rewolucji Październikowej w Rosji, padł ofiarą zamachu zorganizowanego na wyraźne zlecenie Józefa Stalina.

Tego popołudnia 20 sierpnia zawodowy zabójca zbrodniczego GPU lub NKWD, których nazwy przyprawiały każdego obywatela Związku Radzieckiego o dreszcze, zrealizował perfidny i zdradziecki, a przy tym skrupulatnie opracowany plan. Pod pretekstem korekty artykułu udało mu się uzyskać dostęp do twórcy Armii Czerwonej. Kiedy obaj mężczyźni byli sami, zabójca zaatakował od tyłu, dzierżąc używany przez alpinistów, ostry stalowy szpikulec do lodu ze skróconą rękojeścią. W ciągu kilku sekund umysł jednego z najwybitniejszych bojowników o socjalizm został zniszczony.

Wraz z zabójstwem Lwa Trockiego – tego nieprzejednanego wroga biurokracji, który uzurpował sobie władzę z rąk rewolucyjnego proletariatu – dobiegła końca stalinowska kontrrewolucyjna eksterminacja długiej listy przywódców i uczestników Rewolucji Październikowej. W ten sposób Stalin utwierdził swoją pozycję jako grabarza rewolucji bolszewickiej – tytuł ten dawno temu nadała mu jego ofiara.

Wydaje mi się, jakby to krwawe i tragiczne popołudnie 20 sierpnia wydarzyło się ledwie wczoraj. Byłem wtedy młodym 14-letnim człowiekiem – Wsiewołod (Siewa) Esteban Wołkow, wnuk Trockiego ze strony matki – przybyłem do Meksyku zaledwie rok wcześniej po okresie życia u Rosmerów, bliskich przyjaciół Natalii i Lwa Dawidowiczów. Dostałem sypialnię obok moich dziadków i szybko zdążyłem posmakować prochu strzeleckiego i poczuć ciepło kuli, która trafiła w moją prawą stopę podczas pierwszego ataku na naszą rodzinę, prowadzonego przez stalinowskiego malarza Alfaro Siqueirosa i jego bandę z karabinami maszynowych we wczesnych godzinach 24 maja 1940 r.

Niecałe trzy miesiące później wracałem do domu ze szkoły w pogodnym nastroju, idąc długą ulicą Wiedeńską, na której końcu stał nasz stary dom. Nagle zauważyłem w oddali coś nietypowego: na zakurzonej drodze porzucony był źle zaparkowany samochód, a przed wejściem do domu stali policjanci w granatowych mundurach i wojskowych beretach. Takie zamieszanie wydało mi się lekko niezwykłe. Ostre ukłucie niepokoju ścisnęło mi pierś, kiedy nagle przyszło przeczucie, że w domu stało się coś strasznego i że tym razem nie będziemy mieli tyle szczęścia co ostatnio.

Instynktownie przyspieszyłem kroku, szybko przeszedłem przez otwartą bramę i przebiegłem przez ogród, gdzie wpadłem na amerykańskiego towarzysza Harolda Robinsa, jednego z sekretarzy i ochroniarzy mojego dziadka. Był bardzo wzburzony, trzymał rewolwer w dłoni i był w stanie krzyczeć do mnie tylko rozpaczliwym głosem: „Jackson! Jackson!”

W tej chwili nie mogłem zrozumieć znaczenia tych szybkich krzyków. Co mąż czy chłopak amerykańskiej trockistki Sylvii Ageloff, przyjaciel Rosmerów i ochroniarzy ma wspólnego z tym, co się dzieje? Jednak kiedy przechodziłem ogrodową ścieżką w kierunku domu, natknąłem się na mężczyznę z twarzą pokrytą krwią, którego nie od razu rozpoznałem, trzymanego przez dwóch policjantów. Mężczyzna, o którym przypuszczałem, że musi być tym Jacksonem, o którym mówił Harold, robił dużo hałasu, skarżąc i szlochając, co przechodziło w coś w rodzaju wycia. Był w kompletnej rozsypce.

Gdy wszedłem do biblioteki i zajrzałem przez uchylone drzwi jadalni, od razu zrozumiałem ogrom tragedii. Mój dziadek leżał na podłodze z raną głowy i w kałuży krwi, a Natalia z grupą towarzyszy stali wokół niego, przykładając lód do rany, aby zatamować krwawienie.

Tak więc Jackson – oddany i troskliwy mąż trockistowskiej towarzyszki Sylvii Ageloff, człowiek, który podwiózł Rosmerów swoim samochodem do Veracruz, kiedy wracali do Europy i który bawił się z niektórymi naszymi ochroniarzami w dobrych restauracjach w centrum Meksyku, człowiek, który wykazywał całkowitą obojętność wobec polityki i udawał, że ma zamożną belgijską matkę, która zawsze dbała o jego byt materialny i zagranicznego szefa, który płacił sowite prowizje za zawierane umowy – był tylko pospolitym agentem zbrodniczego GPU, który wpełznął w życie przywódcy rewolucji.

Należał do tej armii morderców i oprawców, którzy terroryzowali mieszkańców ZSRR. Byli oddziałami uderzeniowymi kontrrewolucji, głównym filarem dyktatury Stalina i jego biurokracji. Rozporządzali nieograniczonymi zasobami pochodzącymi z bogactwa zrabowanego radzieckiej klasie robotniczej przez biurokrację. Byli elitą elit i rozpieszczonymi ulubieńcami dyktatora.

„Moja matka jest w ich rękach! Zmusili mnie do tego!” Jackson wyrzucił wśród jęków i skarg, gdy ochroniarze, zaalarmowani pierwszymi, ogłuszającymi krzykami „Staruszka”, rzucili się na miejsce morderstwa, złapali i pobili zabójcę. „Jackson!” – powiedział Lew Dawidowicz, trzymając się zakrwawionej framugi swojego gabinetu, wskazując na agresora Natalii, która właśnie nadbiegła. Tak jakby chciał powiedzieć: oto atak Stalina, na który czekaliśmy. Z wysiłkiem próbował wskazać na gabinet: „Nie zabijać go – musi mówić!” – zdołał powiedzieć, leżąc na podłodze jadalni do tych, którzy go otaczali. I miał rację. To był najlepszy sposób, aby rzucić światło na charakter tej zbrodni.

Teraz nie ma ona tajemnic. Spisek przebiegał etapami: Stalin, Beria, Leonid Eitingon, jego kochanka Caridad Mercader i jej syn Ramón Mercader (alias Jackson) to ludzie, którzy zamordowali twórcę Armii Czerwonej i towarzysza broni Lenina.

„Otrzymaliśmy kolejny dzień życia, Natasza!” zwykł radośnie wykrzykiwać Lew Dawidowicz do swojej nierozłącznej towarzyszki Natalii Siedowej każdego ranka, gdy światło dzienne wlewało się do ich zaciemnionej sypialni – do tego samego miejsca, z którego cudem uszli z życiem w nocy 24 maja, kiedy dom został ostrzelany z karabinów maszynowych przez Siqueirosa i dwudziestu innych napastników. Jednak rozejm był krótki! „Śmierć nie jest problemem, gdy człowiek wypełnił swoją historyczną misję”, powiedział kiedyś Trocki grupie młodych towarzyszy.

Lew Trocki nie był typem człowieka, który umiera spokojnie w łóżku ze starości. Poległ na pierwszej linii walki o prawdziwy socjalizm. Socjalizm poczęty i rozwijany przez Marksa, Engelsa, Lenina i samego Trockiego. W ten sposób bohaterowie rewolucji proletariackiej oddają życie – z czerwonym sztandarem w jednej ręce i bronią w drugiej. Odszedł z tego życia z niezmiennym spokojem człowieka, który wypełnił swój obowiązek i swoją historyczną misję.

Ramię w ramię z Leninem zapewnił marksistowski fundament ideologiczny zarówno pokonanej Rewolucji 1905 r., jak i zwycięskiej Rewolucji Październikowej 1917 r. W tej drugiej rola Trockiego była decydująca. Aby usunąć wszelkie wątpliwości lub pozostałości stalinowskiego fałszerstwa, przytoczmy uwagi szwajcarskiego eksperta wojskowego, dowódcy E. Léderraya: „Armia Czerwona, stworzona i kierowana przez Lwa Trockiego, była kluczowym czynnikiem w zwycięstwie rewolucji bolszewickiej”. Trocki był dwukrotnie wybierany na przewodniczącego Rady Piotrogrodzkiej, w 1905 i 1917 r. Był także Ludowym Komisarzem Spraw Zagranicznych państwa radzieckiego.

Jenak stronami, które na zawsze zapiszą się w annałach historii, będzie ostatni okres jego życia: niezłomna i heroiczna walka na śmierć i życie, którą wraz z niewielką grupą towarzyszy toczył przeciwko jednej z najbardziej krwawych i bestialskich dyktatur, jakie znała ludzkość, powstałej z uzurpacji i zdrady pierwszej rewolucji socjalistycznej w historii świata.

Najpierw, od 1923 r., Trocki prowadził walkę wewnątrz Partii Komunistycznej w ramach Lewicowej Opozycji, starając się skierować partię z drogi biurokratycznej degeneracji i porzucenia marksizmu w stronę powrotu do tradycji rewolucji proletariackiej i Października. Jednak płomienne przemówienia i deklaracje twórcy Armii Czerwonej trafiły w próżnię. Partia była już dokładnie zinfiltrowana przez kreatury Stalina. Panował nastrój karierowiczostwa i pogoni za osobistymi ambicjami oraz strachu przed rosnącym dyktatorem.

W 1927 r. Trocki został wydalony z partii i deportowany do Ałma-Aty. Lewicowa Opozycja praktycznie przestała funkcjonować. W 1929 wygnano go ze Związku Radzieckiego. Zaczynając od Turcji, Trocki rozpoczął swoją długą podróż przez to, co nazwał „Planetą bez wizy”. Następnie udał się do Francji, Norwegii, a w końcu do Meksyku. Był w pełni świadom, że jego dni są policzone. Od początku swojego wygnania, w towarzystwie żony Natalii i syna Lwa Siedowa oraz z pomocą lojalnych współpracowników, Trocki wykorzystywał każdą minutę życia, aby podtrzymywać płomień latarni marksistowskiej myśli rewolucyjnej i potępiać przed międzynarodową opinią publiczną i pracującymi masami wszystkie zbrodnie i zdrady stalinizmu.

Na początku lat 30. doszło do straszliwej klęski niemieckiej klasy robotniczej – triumfu faszyzmu oraz dojścia Hitlera do władzy. Katastrofa ta była wynikiem kapitulacji, zdrady i błędów Niemieckiej Partii Komunistycznej, podporządkowanej zestalinizowanej Trzeciej Międzynarodówce. Trocki doszedł wówczas do wniosku, że próba odrodzenia tego „cuchnącego trupa” jest skazana na porażkę. Od tego momentu poświęcił się temu, co uważał za najważniejsze zadanie swojego życia – stworzeniu nowej rewolucyjnej straży przedniej w postaci IV Międzynarodówki, którą udało mu się sformować zaledwie dwa lata przed zamachem zleconym przez Stalina.

Marks i Engels przeprowadzili wyczerpujące i mistrzowskie studium społeczeństwa kapitalistycznego, które Lenin rozwinął w swojej analizie imperialistycznej fazy kapitalizmu. Również Trocki, stosując metodę marksistowską, dokonał mistrzowskiej analizy okresu przejściowego po obaleniu kapitalizmu. Wyjaśnił, w jaki sposób stalinizm powstał jako kontrrewolucja polityczna w formie biurokratycznego bonapartyzmu w Związku Radzieckim. Jego analiza i definicje w „Zdradzonej rewolucji” – pracy napisanej ponad 60 lat temu – są nadal niezwykle dokładne i całkowicie aktualne. Znajdziemy tam opis społeczeństwa w przejściowym okresie – ani kapitalizmie, ani socjalizmie – pod dominacją kasty biurokratycznych uzurpatorów.

Społeczna formacja biurokratów nie odgrywała żadnej funkcjonalnej roli w procesie produkcji ani nie mogła mieć trwałego znaczenia, a więc sama w sobie nie wznosiła się do kategorii klasy w marksistowskim tego słowa znaczeniu. Mogła utrzymać się u władzy jedynie poprzez fałszowanie historii i terror. Końcowym tego rezultatem było przywrócenie kapitalizmu w Rosji. Trocki opowiadał się za pilną rewolucją polityczną w Rosji, w której klasa robotnicza odzyskałaby władzę odebraną jej przez biurokrację, ocaliła to, co przetrwało ze zdobyczy Października i zrekonstruowała podstawy prawdziwego socjalizmu, opartego na demokracji robotniczej prawdziwych sowietów, zniesieniu jednopartyjnej dyktatury i wprowadzeniu robotniczej, demokratycznej kontroli oraz zarządzania gospodarką planową.

Nie zostało to do dziś osiągnięte z powodu politycznej bezwładności rosyjskiej klasy robotniczej, duszonej 70 lat przez biurokratyczną dyktaturę. Według historyka Wołkogonowa publikacja „Zdradzonej rewolucji” w 1936 r. (od razu została przetłumaczona dla Stalina na język rosyjski) doprowadziła do przyspieszenia planów zamachu na Trockiego od grudnia tego roku. Wołkogonow – który miał dostęp do archiwów KGB – twierdzi, że Stalin zawsze bał się Trockiego. Tak więc, wydanie jego biografii napisanej przez Lwa Dawidowicza, którą przygotowywano w latach 1939-40, nie uspokoiło na pewno morderczej furii władcy Kremla. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, Trocki napisał tę książkę bez większego entuzjazmu, z ekonomicznej konieczności, na prośbę amerykańskiego wydawcy, zostawiając na boku biografię Lenina – dzieło, które interesowało go o wiele bardziej.

Wkład Trockiego do arsenału ruchu robotniczego jest ogromny: rozwinięcie teorii marksistowskiej, polemiki, prace historyczne, autobiografia, by wymienić tylko główne. Angielski profesor Sinclair opublikował indeks bibliograficzny liczący ponad 400 stron, który zawiera jedynie listę zebranych przez niego tytułów. Jak ujął to niedawno zmarły Ernest Mandel: „Trocki przejdzie do historii jako najważniejszy strateg ruchu socjalistycznego”.

W jego wytrwałej i nieprzerwanej walce ze stalinowską biurokratyczną dyktaturą, która uczyniła go najbardziej oczernianym i prześladowanym rewolucjonistą na świecie, jedna rzecz wyróżnia się ze względu na swoje historyczne znaczenie: kontrproces, który zorganizował w odpowiedzi na czystki stalinowskie. Po krótkim okresie wygnania w Skandynawii, który zamienił się w sześć miesięcy przymusowego milczenia i aresztu domowego nałożonego przez „socjalistyczny” rząd Norwegii po naciskach Stalina, Trocki udał się w końcu do Meksyku. Po otrzymaniu azylu od meksykańskiego prezydenta, generała Lazaro Cardenasa i przybyciu do kraju w styczniu 1937 r. Trocki zabrał się do pracy. Miał teraz całkowitą swobodę w przygotowaniu obrony swojej, a także swojego syna Lwa Siedowa i wszystkich innych rewolucjonistów, fałszywie oskarżonych w krwawej farsie procesów moskiewskich. Za ich pomocą Stalin i jego kremlowska klika mieli nadzieję znaleźć legalistyczny listek figowy, który usprawiedliwiłby eksterminację wszystkich, którzy mogliby dać żywe świadectwo tradycji Października.

Zgodnie z sugestią Trockiego powołano komisję śledczą pod przewodnictwem słynnego amerykańskiego filozofa i pedagoga Johna Deweya, złożoną z osób o absolutnej uczciwości, niezwiązanych z oskarżonym. Trocki zadeklarował gotowość wydania się katom GPU, jeśli którykolwiek z zarzutów pod jego adresem zostanie udowodniony. Celem zorganizowania tego kontrprocesu było nie tylko ocalenie swojego honoru i reputacji rewolucjonisty oraz potępienie przed ludzkością i przed historią zbrodni stalinizmu, ale także utrudnienie Stalinowi i biurokracji przeprowadzanie dalszych procesów i eksterminacji. Po 13 dniach wyczerpujących posiedzeń, po przedstawieniu 18 zarzutów i daniu zdecydowanych odpowiedzi, komisja wydała werdykt „niewinny”, a procesy moskiewskie określiła jako najpotworniejsze fałszerstwo w całej historii.

Wspaniała rewolucyjna karta zapisana przez Lwa Trockiego – w przygotowaniu rewolucji i w jej przeprowadzeniu; w późniejszej obronie przed wrogami i uzurpatorami – przez cały czas opierała się na marksizmie, dostarczając niezbitych dowodów na jego żywotność i prawdziwość do dzisiaj. Słuszność jego analizy dodatkowo podkreśla upadek reżimów stalinowskiego i neostalinowskiego, który Trocki przewidział z niezachwianą pewnością. Jego bohaterskie życie pozostaje źródłem inspiracji i wspaniałym przykładem dla wszystkich rewolucjonistów.

Wsiewołod (Esteban) Wołkow,
Meksyk, 20 sierpnia 1999


Autor: Dawid Dubois
Tekst oryginalny: https://www.marxist.com/59-years-assassination-trotsky.htm