normandia

Poniższy artykuł został napisany przez Alana Woodsa w 2004 r. dla upamiętnienia 60. rocznicy lądowania w Normandii w 1944 r. (tzw. D-Day). Istnieje wiele mitów na temat inwazji aliantów na Europę i ogólnie na temat II wojny światowej, ale jaka jest prawdziwa historia?


W rocznicę lądowania w Normandii. Przywódcy największych mocarstw byli obecni na oficjalnych uroczystościach, znacznie bardziej hucznych niż obchody 50. rocznicy. Ma to więcej wspólnego z dzisiejszą polityką niż z wydarzeniami sprzed 60 lat.

Chociaż była to brutalna i gorzka bitwa, w której wielu żołnierzy bohatersko oddało życie, dzisiejsza propaganda wyolbrzymia znaczenie D-day dla ogólnego rozwoju wojny. O wiele większa i bardziej krwawa wojna toczyła się na froncie wschodnim. W rzeczywistości to właśnie szybkie postępy Armii Czerwonej na zachód zmusiły aliantów do otwarcia frontu we Francji, aby powstrzymać ZSRR przed zajęciem całych Niemiec.

Sześćdziesiąt lat temu, pod osłoną ciemności, w ponury burzowy poranek, wojska alianckie wylądowały na plażach Normandii. To był D-Day, długo odkładana inwazja na Europę. Tydzień po oficjalnych uroczystościach odwiedziłem normandzkie plaże z kilkoma przyjaciółmi i towarzyszami. Dziś te same plaże są spokojne i ciche. Spacerując po nich w cudownym czerwcowym słońcu, trudno było sobie wyobrazić straszliwe sceny chaosu i rzezi sprzed sześćdziesięciu lat, kiedy to nawet połowie żołnierzy nie udało się dotrzeć na plażę Omaha, gdzie zostali przygwożdżeni przez morderczy ogień niemieckich dział.

Historia D-Day została opowiedziana wiele razy. Wywarła silne wrażenie na widzach dzięki takim filmom jak „Najdłuższy dzień” czy ostatnio „Szeregowiec Ryan”. Niedawne obchody, którym towarzyszył stały strumień telewizyjnych filmów dokumentalnych, ożywiły opowieści o bohaterskiej inwazji na Francję, straszliwych stratach, poświęceniu i odwadze. Wszystko to jest prawdą. Ale nie opowiada się w ten sposób pełnej historii.

Cmentarze wojskowe, z ich niekończącymi się liniami krzyży ułożonych w ścisłym szyku, nie dają żadnej wskazówki jak było naprawdę. Amerykański cmentarz jest jak pięknie wypielęgnowany park, z dźwiękami dzwonów w tle, które grają melodie takie jak „The Battle Hymn of the Republic”, a starsi mężczyźni ozdobieni medalami płaczą nad poległymi towarzyszami i utraconą młodością.

Zwrócono mi uwagę na jedną ciekawą rzecz. Na krzyżach na amerykańskim cmentarzu zapisana jest tylko data śmierci. Nie ma na nich dat urodzenia. Żołnierze, jak się wydaje, nie rodzą się. Oni tylko umierają. To jest w istocie ich główna funkcja. Umierają po to, by inni mogli żyć w pokoju i demokracji. Taka jest w każdym razie oficjalna legenda. Prawda o wojnie jest nieco inna. Ale przy okazji takich rocznic jak ta, ostatnią rzeczą, której się pragnie, jest prawda.

Oficjalne obchody „dnia D” były niczym wyszukany teatr. I jak każdy teatr musiały być starannie zaaranżowane i przygotowane. W tym roku rola impresaria została umiejętnie odegrana przez Jacques’a Chiraca i rząd francuski. Jak można się było spodziewać: z wielkim rozmachem. Wsie i miasteczka zostały przyozdobione flagami aliantów i transparentami z hasłami takimi jak „Witamy, wyzwolicieli” (po angielsku) i „Dziękujemy”. Wszystko to było bardzo wzruszające.

Wzruszające, tak, ale i trochę zaskakujące. Była to przecież sześćdziesiąta rocznica. W pięćdziesiątą rocznicę, która jest o wiele bardziej logicznym momentem do świętowania, scena była zupełnie inna. Obchody były wtedy na znacznie mniejszą skalę. Oficjalne ceremonie ograniczały się praktycznie do garstki dygnitarzy. W rzeczywistości wiele z nich zostało odgrodzonych, aby całkowicie wykluczyć publiczność.

Na czym polega różnica tym razem? Niewątpliwie chodziło o coś więcej niż tylko o pamięć historyczną. Miało to znacznie więcej wspólnego z naszymi czasami i faktem, że po kłótni między Europą a USA w sprawie Iraku rządy europejskie, a przede wszystkim Francja, z niepokojem próbują naprawić zerwane mosty. Uderzony amerykańską krytyką o „niewdzięczność” rząd francuski starał się udowodnić swoje szczere zaangażowanie w Sojusz Północnoatlantycki. Rocznica D-day była idealnym pretekstem.

Wielu byłych amerykańskich żołnierzy, którzy odwiedzili Francję w ostatnich tygodniach, było niewątpliwie szczerze poruszonych powitaniem, jakie otrzymali od zwykłych Francuzów, którzy z kolei szczerze pragnęli oddać hołd żołnierzom, którzy ryzykowali wszystko, walcząc w krwawej wojnie z faszyzmem. Kiedy zwykli mężczyźni i kobiety mówią o swoim pragnieniu życia w pokoju i wolności, nigdy nie ma wątpliwości co do ich szczerości. Ale słowa i czyny zwykłych ludzi to jedno, a słowa i czyny rządów i klas rządzących to zupełnie inna sprawa.

Słabość Niemiec

Inwazja przez kanał La Manche latem 1944 roku była niewątpliwie ogromnym wyczynem planowania wojskowego, angażującym kolosalne zasoby i siły ludzkie. Niemcy ufortyfikowali linię brzegową betonowymi bunkrami i artylerią – [tworząc] ogromny system obronny znany jako Wał Atlantycki. Pomimo ciężkich bombardowań siły niemieckie zachowały znaczną siłę. Byłem zaskoczony widząc, że nawet dziś wiele niemieckich bunkrów (niektóre z działami w środku) nadal istnieje, jak groteskowe zrujnowane zamki, otoczone głębokimi kraterami po bombach, przeciwstawiające się upływowi czasu.

Ale historia wojen pokazuje, że mury i bunkry są mało przydatne, jeśli nie ma znacznych sił do ich obrony. W 1940 roku Francuzi czuli się bezpiecznie za rzekomo niepokonaną obroną Linii Maginota, dopóki nie okrążyła ich niemiecka armia. Niemiecki dowódca Rundstedt skarżył się bliskim współpracownikom, że mur był niczym innym jak gigantycznym blefem, „murem propagandowym”. Uważał on, że najeźdźcy muszą zostać uderzeni z całą mocą, gdy są jeszcze na plażach, i zepchnięci z powrotem do morza. To wymagało mobilnych sił pancernych, a nie statycznej obrony. Niestety, Rundstedt wiedział, że jego siły są uszczuplone i ogólnie słabej jakości:

Większość żołnierzy, którzy pozostali we Francji, to byli albo nadliczbowi, albo niewyszkoleni chłopcy, albo etniczni Niemcy ze wschodniej Europy. Byli tam nawet radzieccy jeńcy wojenni – Ormianie, Gruzini, Kozacy i inne grupy etniczne, które nienawidziły Rosjan i chciały pozbyć się komunizmu ze swoich ojczyzn. Również uzbrojenie dywizji nadbrzeżnych było drugorzędne, w dużej części wyprodukowane za granicą i przestarzałe.

M. Veranov, The Third Reich at War, s. 490, tłumaczenie nasze.

Hitler, zaniepokojony perspektywą inwazji aliantów we Francji, wysłał najsłynniejszego niemieckiego dowódcę, legendarnego feldmarszałka Erwina Rommla, byłego dowódcę Afrikakorps, aby ocenił obronę wybrzeża. Niemieckie naczelne dowództwo spodziewało się skorzystać z doświadczenia i solidnej wiedzy technicznej Rommla, a także liczyło na to, że jego obecność uspokoi niemiecką opinię publiczną i przestraszy aliantów. Rommel był jednak zszokowany słabością niemieckiej obrony, a zwłaszcza brakiem skutecznych sił bojowych.

Rommel był przerażony tym, co zastał. Był tak zszokowany brakiem ogólnego planu strategicznego, że początkowo odrzucił całą ideę Wału Atlantyckiego jako wymysł wyobraźni Hitlera, nazywając ją «Wolkenkucksheim» – Chmurnym Kukułczynem (Chmurny Kukułczyn, grec. Νεφελοκοκκυγία – nazwa bajecznego podniebnego miasta z komedii «Ptaki» Arystofanesa. Oznacza nierealny stan lub krainę, gdzie wszystko jest doskonałe; zwrot ten odnosi się zwłaszcza do czyjegoś niemądrego zachowania lub poglądów – przyp. tłum.). Oddziały wojskowe, które widział, ocenił jako ledwie wystarczające, a marynarkę i lotnictwo uznał za praktycznie bezużyteczne. Luftwaffe nie mogła zebrać więcej niż 300 sprawnych myśliwców, aby stawić czoła tysiącom brytyjskich i amerykańskich samolotów, które miały pokryć niebo nad plażami, a marynarka miała tylko garstkę okrętów.

Biorąc pod uwagę oczywistą słabość niemieckich sił, Rommel nie widział innej możliwości, jak tylko dołożyć wszelkich starań, by zatrzymać najeźdźców na brzegu. Na podstawie doświadczeń z Afryki Północnej był przekonany, że alianckie myśliwce i bombowce uniemożliwią jakikolwiek ruch na dużą skalę niemieckich oddziałów, które miałyby nadzieję na kontratak przeciwko ustanowionemu przyczółkowi.

Tamże.

Jedyną możliwością dla Niemców było zatrzymanie inwazji na plażach. Jak pokazują powyższe wersy, o tej taktyce zadecydowała słabość, a nie siła. Niemcy skoncentrowali w tym celu wszystkie swoje najlepsze siły, z zabójczym skutkiem. W pobliżu Saint Laurent do dziś można zobaczyć potężne działo przeciwpancerne 88 mm umieszczone w masywnym bunkrze ochronnym. Z tej strategicznej pozycji, z dobrą widocznością na całą długość plaży Omaha, łatwo sobie wyobrazić niszczycielski efekt takiego działa, w połączeniu z nieustannym huraganem ognia karabinów maszynowych, który dosłownie rozrywał brzeg, niszcząc czołgi i dziesiątkując żołnierzy.

Intensywność niemieckiego ognia była taka, że jeden z dowódców marynarki wojennej przedwcześnie rozładował 29 rzekomo amfibijnych czołgów Sherman, zbyt daleko od spokojniejszych wód w pobliżu plaży, wysyłając 27 z nich wraz z załogami prosto na morskie dno. Pozostawiło to ludzi ze 116. pułku [piechoty] bez niezbędnej osłony czołgowej, gdy tylko znaleźli się na plaży. Tylko pierwszego dnia ponad 2000 Brytyjczyków i Amerykanów zostało zabitych, rannych lub zaginionych.

Pomimo ciężkich strat na plażach Normandii, gdy siły brytyjskie i amerykańskie już wylądowały, wynik [starcia] był przesądzony. Siły niemieckie były zbyt słabe, by stawić skuteczny opór. Przyczyna tego opłakanego stanu rzeczy jest jasna. Hitler drenował rezerwy we Francji, aby uzupełnić ciężkie straty na froncie wschodnim.

Imperialistyczne intrygi

Lądowanie w Normandii było imponującą i kosztowną operacją wojskową, ale nie można jej porównywać ze skalą ofensywy Armii Czerwonej na wschodzie. Było to jasne dla każdego, kto posiadał choćby najmniejszą wiedzę na temat przebiegu wojny, w tym dla dowódców alianckich i reprezentowanych przez nich rządów. W sierpniu 1942 roku amerykańskie Kolegium Połączonych Sztabów sporządziło dokument, w którym stwierdzono:

W II wojnie światowej Rosja zajmuje dominującą pozycję i jest decydującym czynnikiem w kierunku pokonania Osi w Europie. Podczas gdy na Sycylii siłom Wielkiej Brytanii i USA przeciwstawiają się 2 dywizje niemieckie, front rosyjski znajduje się pod obserwacją około 200 dywizji niemieckich. Jeśli kiedykolwiek Alianci otworzą drugi front na kontynencie, będzie on zdecydowanie drugorzędny w stosunku do frontu rosyjskiego; ich działania będą nadal głównym wysiłkiem. Bez Rosji w wojnie nie da się pokonać Osi w Europie, a pozycja Narodów Zjednoczonych stanie się niepewna.

cyt. w V. Sipols, The Road to Great Victory, s. 133, tłumaczenie nasze.

Słowa te trafnie oddają rzeczywistą sytuację, jaka panowała w momencie lądowania w „Dniu D”. Jednak dziś w mediach z uporem kultywuje się zupełnie inną (i fałszywą) historię wojny.

Prawda jest taka, że wojna z Hitlerem w Europie była prowadzona głównie przez ZSRR i Armię Czerwoną. Przez większą część wojny Brytyjczycy i Amerykanie byli jedynie widzami. Po inwazji na Związek Radziecki latem 1941 roku, Moskwa wielokrotnie domagała się otwarcia drugiego frontu przeciwko Niemcom. Churchill nie spieszył się jednak, by spełnić to żądanie. Powód tego był nie tyle militarny, co polityczny.

Polityka i strategia brytyjskiej i amerykańskiej klasy rządzącej w czasie drugiej wojny światowej nie była wcale podyktowana miłością do demokracji czy nienawiścią do faszyzmu, jak chce nam wmówić oficjalna propaganda, lecz interesami klasowymi. Kiedy Hitler najechał na ZSRR w 1941 roku, brytyjska klasa rządząca kalkulowała, że Związek Radziecki zostanie pokonany przez Niemcy, ale że w tym procesie Niemcy zostaną tak osłabione, że będzie można wkroczyć do akcji i upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Jest prawdopodobne, że strategowie w Waszyngtonie myśleli mniej więcej w podobny sposób.

Jednak plany zarówno brytyjskich jak i amerykańskich kręgów rządzących były z gruntu błędne. Zamiast zostać pokonanym przez nazistowskie Niemcy, Związek Radziecki stanął do walki i zadał wojskom Hitlera decydującą klęskę. Obrońcy kapitalizmu nigdy nie przyznają się do przyczyn tego niezwykłego zwycięstwa, ale jest to fakt oczywisty. Istnienie znacjonalizowanej gospodarki planowej dało ZSRR ogromną przewagę w wojnie. Pomimo zbrodniczej polityki Stalina, która niemal doprowadziła do upadku ZSRR na początku wojny, Związek Radziecki był w stanie szybko się podnieść i odbudować swój potencjał przemysłowy i militarny.

Tylko w 1943 roku ZSRR wyprodukował 130 000 dział,, 24 000 czołgów i dział samobieżnych, 29 900 samolotów bojowych. Naziści, mający za sobą ogromne zasoby Europy, również zwiększyli produkcję, wytwarzając 73 000 dział, 10 700 czołgów i dział szturmowych oraz 19 300 samolotów bojowych. (zob. V. Sipols, dz. cyt., s. 132) Te liczby mówią same za siebie. ZSRR, mobilizując ogromną siłę gospodarki planowej, zdołał przewyższyć produkcję i uzbrojenie potężnego Wehrmachtu. W tym tkwi tajemnica jego sukcesu.

Była jeszcze jedna przyczyna tak ogromnej zdolności bojowej Armii Czerwonej. Napoleon już dawno temu podkreślał decydujące znaczenie morale w działaniach wojennych. Radziecka klasa robotnicza walczyła w obronie tego, co pozostało ze zdobyczy Rewolucji Październikowej. Pomimo potwornych zbrodni Stalina i biurokracji, upaństwowiona gospodarka planowa stanowiła ogromne historyczne zwycięstwo. W porównaniu z barbarzyństwem faszyzmu – destylowaną esencją imperializmu i monopolistycznego kapitalizmu – warto było za nią walczyć i umierać. Ludzie pracy ZSRR dokonali obu tych czynów na najbardziej przerażającą skalę.

Prawdziwym punktem zwrotnym wojny była radziecka kontrofensywa w 1942 roku, której kulminacją była bitwa pod Stalingradem, a później jeszcze bardziej decydująca bitwa pod Kurskiem. Po zaciętej, trwającej tydzień bitwie, niemiecki opór załamał się (w rzeczywistości bitwa stalingradzka trwała ponad 5 miesięcy – od 23 sierpnia 1942 do 2 lutego 1943; z kolei bitwa na łuku kurskim trwała blisko 2 miesiące – od 5 lipca do 23 sierpnia 1943 – przyp. tłum.). Ku wściekłości Hitlera, który rozkazał Szóstej Armii „walczyć na śmierć i życie”, generał Paulus poddał się wojskom radzieckim. Nawet Churchill, ten zaciekły antykomunista, był zmuszony przyznać, że Armia Czerwona „wyrwała wnętrzności z niemieckiej armii” pod Stalingradem.

Był to druzgocący cios dla armii niemieckiej. Choć dokładne dane nie są dostępne, wydaje się, że połowa z 250.000 żołnierzy Szóstej Armii zginęła w walce lub z zimna, głodu i chorób. Około 35 000 ludzi wyrwało się z matni, ale z 90 000, którzy się poddali, zaledwie 6 000 ponownie zobaczyło ojczyznę. Zwycięstwo Rosjan kosztowało ich około 750.000 zabitych, rannych i zaginionych. Łączny obraz był jeszcze czarniejszy. W ciągu zaledwie sześciu miesięcy walk, od połowy listopada 1942 roku, Wehrmacht stracił zdumiewającą liczbę 1 250 000 ludzi, 5 000 samolotów, 9 000 czołgów i 20 000 dział. Ponad sto dywizji zostało zniszczonych lub przestało istnieć jako efektywne jednostki bojowe.

Martin Gilbert pisze:

W pierwszych tygodniach 1943 roku odradzająca się Armia Czerwona zdawała się być wszędzie w natarciu. Operacja Gwiazda była masowym radzieckim posunięciem na zachód od rzeki Don. 14 lutego Sowieci zdobyli Charków, a dalej na południe zbliżali się do Dniepru.

M. Gilbert, Second World War, tłumaczenie własne.

O wiele bardziej niż lądowania w Normandii, to bitwa pod Kurskiem w lipcu 1943 roku była najbardziej decydującą bitwą II wojny. Niemiecka armia straciła w tej epickiej walce ponad 400 czołgów.

Przyczyny konfliktu Churchill-Roosevelt

Już w tym czasie koła rządzące w Wielkiej Brytanii i USA przygotowywały się do nadchodzącego konfliktu między Zachodem a ZSRR. Prawdziwym powodem, dla którego w 1944 r. pośpiesznie otworzono drugi front, była chęć zatrzymania postępów Armii Czerwonej. George Marshall wyraził nadzieję, że Niemcy „ułatwią nam wejście do kraju w celu odparcia Rosjan.” (tamże, s. 135.).

Konflikty między Churchillem a Rooseveltem w kwestii „dnia D” miały charakter polityczny, a nie militarny. Churchill chciał ograniczyć udział  aliantów w wojnie do Morza Śródziemnego, częściowo z myślą o Kanale Sueskim i drodze do Indii Brytyjskich, a częściowo dlatego, że rozważał inwazję na Bałkanach, aby zablokować tam postępy Armii Czerwonej. Innymi słowy, jego kalkulacje opierały się wyłącznie na strategicznych interesach brytyjskiego imperializmu i potrzebie obrony brytyjskiego imperium. Ponadto Churchill nie porzucił jeszcze całkowicie nadziei, że ZSRR i Niemcy wyczerpią się wzajemnie, doprowadzając do patowej sytuacji na wschodzie.

Interesy imperializmu amerykańskiego i imperializmu brytyjskiego były w tym względzie całkowicie sprzeczne. Waszyngton, choć formalnie był sojusznikiem Londynu, cały czas dążył do wykorzystania wojny do osłabienia pozycji Wielkiej Brytanii w świecie, a zwłaszcza do przerwania jej kontroli nad Indiami i Afryką. Jednocześnie zależało mu na powstrzymaniu postępów Armii Czerwonej i zdobyciu kontroli nad osłabioną wojną Europą. To tłumaczy pośpiech Amerykanów w otwieraniu drugiego frontu i brak entuzjazmu Churchilla dla tego przedsięwzięcia. Harry Hopkins, główny przedstawiciel dyplomatyczny Roosevelta, narzekał, że taktyka opóźniania [stosowana przez] Churchilla „wydłużyła wojnę”.

W sierpniu 1943 roku Churchill i Roosevelt spotkali się w Quebecu na tle potężnej ofensywy Armii Czerwonej. Radzieckie zwycięstwa pod Stalingradem i Kurskiem zmusiły Brytyjczyków i Amerykanów do działania. Bezlitosne natarcie radzieckie zmusiło nawet Churchilla do ponownego rozważenia swojego stanowiska. Niechętnie, Churchill poddał się natarczywym żądaniom amerykańskiego prezydenta. Mimo to otwarcie drugiego frontu opóźniło się do wiosny 1944 roku.

Przez cały czas prowadzenie wojny przez brytyjskich i amerykańskich imperialistów było podyktowane nie potrzebą pokonania faszyzmu i obrony demokracji, lecz cynicznymi względami polityki wielkomocarstwowej. Podziały między Londynem a Waszyngtonem powstały, ponieważ interesy imperializmu brytyjskiego i amerykańskiego były różne, a nawet antagonistyczne. Amerykański imperializm nie chciał, aby Hitler odniósł sukces, ponieważ stworzyłoby to w Europie potężnego rywala dla USA. Z drugiej strony, w interesie imperializmu amerykańskiego było osłabienie Wielkiej Brytanii i jej imperium, ponieważ dążył on do zastąpienia Wielkiej Brytanii jako wiodącej potęgi na świecie po pokonaniu Niemiec i Japonii.

Decyzja o otwarciu drugiego frontu we Włoszech była podyktowana głównie obawą, że po obaleniu Mussoliniego w 1943 roku władzę przejmą włoscy komuniści. Głównym celem Brytyjczyków i Amerykanów było więc niedopuszczenie do tego. Tak więc w czasie, gdy Armia Czerwona brała na siebie cały ciężar Wehrmachtu w bitwie pod Kurskiem, Brytyjczycy i Amerykanie przedzierali się przez plaże Sycylii. Na próżno Mussolini błagał Hitlera o przysłanie posiłków. Cała uwaga Hitlera skupiona była na froncie rosyjskim.

Uwaga Churchilla zaś skupiona była na Morzu Śródziemnym, pozycji wyznaczonej przez strategiczne obawy i interesy brytyjskiego imperializmu. Jednak od końca 1943 roku dla Amerykanów stało się jasne, że ZSRR wygrywa wojnę na froncie wschodnim i jeśli niczego nie zrobią, Armia Czerwona po prostu przetoczy się przez Europę. Dlatego też Roosevelt naciskał na otwarcie drugiego frontu we Francji. Z drugiej strony Churchill nieustannie zwlekał. Doprowadziło to do poważnych tarć między Londynem a Waszyngtonem. W jednym ze świeżych artykułów na ten temat stwierdzono:

Lądowanie w Normandii było od dawna zapowiadane przez wiele politycznych manewrów wśród aliantów. Istniało wiele nieporozumień co do terminu, nominacji dowódców i miejsca lądowania. Otwarcie drugiego frontu było długo odkładane (początkowo rozważano je w 1942 r.) i stanowiło szczególne źródło napięć między aliantami. Stalin naciskał na zachodnich aliantów, by utworzyli «drugi front» od 1942 roku. Churchill opowiadał się za zwłoką, dopóki nie będzie można zapewnić zwycięstwa, woląc najpierw zaatakować Włochy i Afrykę Północną.

Źródło (tłumaczenie nasze): http://encyclopedia.thefreedictionary.com/Battle%20of%20Normandy

Obawy imperialistów zostały otwarcie wyrażone na spotkaniu połączonych szefów sztabów brytyjskiego i amerykańskiego, które odbyło się w Kairze 25 listopada 1943 roku. Zauważyli oni, że „kampania rosyjska odniosła sukces ponad wszelkie nadzieje i oczekiwania [to znaczy nadzieje Rosjan i oczekiwania ich «sojuszników»], a ich zwycięski postęp trwa nadal”. Mimo to Churchill nadal opowiadał się za odłożeniem operacji Overlord.

Konflikty ze Stalinem

Data inwazji została ustalona na 1 maja, ale notatka przedłożona na spotkaniu stwierdzała:

Nie wolno nam jednak traktować Overlord w ustalonej dacie jako osi całej naszej strategii, na której obraca się wszystko inne. W rzeczywistości siła Niemiec we Francji następnej wiosny może być, biorąc wszystko pod uwagę, czymś, co czyni Overlord całkowicie niemożliwym. To nieuchronnie sparaliżowałoby działania na innych teatrach.

Public Record Office, Prem. 3/136/5, t. 2, s. 77-8), tłumaczenie własne.

O jakich „innych teatrach” jest tu mowa? Odpowiedź została udzielona w innej nocie zatytułowanej „Wejście Turcji do wojny”. Stwierdzono w niej, że wypowiedzenie wojny Niemcom przez Turcję wywołałoby działania wojenne na Bałkanach, co „pociągnęłoby za sobą odłożenie operacji Overlord na datę, która mogłaby być późniejsza niż 15 lipca.” (tamże, s. 106-7.). Innymi słowy, Churchill nadal koncentrował się na Morzu Śródziemnym i Bałkanach. Odnosząc się do tego, George Marshall powiedział Szefom Połączonych Sztabów USA, że „Brytyjczycy mogliby chcieć porzucić operację Overlord teraz, aby wejść na Bałkany.” (J. Ehrman, Grand Strategy, t. V, s. 117).

Spór o drugi front trwał w Teheranie, gdzie 28 listopada 1943 r. Stalin spotkał się z Churchillem i Rooseveltem. Następnego dnia doszło do następującej wymiany zdań między Stalinem a Churchillem:

Stalin: Jeśli to możliwe, dobrze byłoby podjąć operację Overlord w miesiącu maju, powiedzmy 10, 15 lub 20.
Churchill: Nie mogę dać takiego zapewnienia.
Stalin: Gdyby operacja Overlord miała być podjęta w sierpniu, jak wczoraj powiedział Churchill, nic by z niej nie wyszło ze względu na złą pogodę w tym okresie. Kwiecień i maj to najdogodniejsze miesiące dla inwazji.
Churchill: […] nie sądzę, by wiele możliwych operacji w basenie Morza Śródziemnego należało zaniedbać jako nieistotne tylko w imię uniknięcia opóźnienia operacji Overlord o dwa lub trzy miesiące.
Stalin: Operacje na Morzu Śródziemnym, o których mówi Churchill, to tak naprawdę tylko dywersje.

The Teheran Conference, s. 97, tłumaczenia własne.

To była absolutna prawda. Operacje śródziemnomorskie miały poboczne znaczenie w porównaniu z tytanicznymi walkami na froncie wschodnim. Co gorsza, siły brytyjskie i amerykańskie we Włoszech, choć miały znaczną przewagę nad armią niemiecką, posuwały się powoli, co pozwalało Wehrmachtowi przerzucać siły z Włoch na front wschodni. 6 listopada 1943 roku Mołotow zaznaczył, że Związek Radziecki był „niezadowolony z faktu, że operacje we Włoszech zostały zawieszone”, co pozwoliło na transfer wojsk na front wschodni. „To prawda – powiedział- nasze siły zdobywają teren, ale robią to kosztem ciężkich strat”. (V. Sipols, dz. cyt., str. 161)

Powolne postępy aliantów we Włoszech nie były przypadkowe. Powszechnie wiadomo, że siły brytyjskie i amerykańskie mogły zdobyć Rzym bez konieczności toczenia wielomiesięcznych walk pod Monte Cassino. Zorganizowali desant w Anzio, na wybrzeżu na północ od Monte Cassino,, i gdyby szybko pomaszerowali w kierunku Rzymu, mogliby odciąć niemieckie oddziały, które okopały się wokół klasztoru. Zamiast tego stracili cenny czas na budowę przyczółka na plaży. Pozwoliło to armii niemieckiej na przegrupowanie się i zbudowanie linii obronnej, która w zasadzie zatrzymała wojska alianckie na plaży w Anzio. Gdy to się stało, nie pozostało nic innego, jak przedrzeć się przez potężne niemieckie linie obronne pod Monte Cassino. Alianci stracili ogromną liczbę żołnierzy i w rezultacie utknęli na długie miesiące.

Oczywiste jest, że Brytyjczycy i Amerykanie obawiali się, że partyzanci mogą dojść do władzy na długo przed przybyciem wojsk alianckich. Ich zdaniem lepiej było pozwolić nazistom walczyć z partyzantami i w ten sposób osłabić siły ruchu oporu. Tak więc podczas gdy alianci walczyli z Niemcami we Włoszech, istniało niezadeklarowane i milczące porozumienie między obiema stronami, jeśli chodzi o powstrzymanie wspólnego wroga klasowego, w tym przypadku włoskiej klasy robotniczej.

Wracając jednak do kwestii drugiego frontu: jasne było, że Roosevelt zajmował raczej odmienne stanowisko niż Churchill. Amerykanie mieli swoje własne powody, dla których chcieli spełnić żądania ZSRR dotyczące otwarcia drugiego frontu w Europie. Byli zaangażowani w krwawą wojnę z Japonią na Pacyfiku, gdzie ich wojska musiały zdobywać jedna po drugiej silnie bronione wyspy. Zdawano sobie sprawę, że stawienie czoła potężnym armiom lądowym Japonii na kontynencie azjatyckim będzie niełatwym zadaniem, chyba że Armia Czerwona podejmie ofensywę przeciwko Japończykom w Chinach, Mandżurii i Korei. Stalin dał do zrozumienia, że Armia Czerwona zaatakuje Japończyków, ale dopiero po pokonaniu armii niemieckiej. Był to ważny powód dla Roosevelta, by zgodzić się na żądanie ZSRR, by rozpocząć operację Overlord i pokonać sprzeciw Brytyjczyków.

Obawy w Londynie i Waszyngtonie

Szybkie postępy Armii Czerwonej w Europie zmusiły Churchilla do zmiany zdania na temat operacji Overlord. Z pozycji bezczynności w Europie, alianci pospiesznie przystąpili do działania. Strach przed radziecką ekspansją był teraz głównym czynnikiem wpływającym na zamierzenia zarówno Londynu, jak i Waszyngtonu. Imperialiści byli tak zaniepokojeni, że opracowali nowy plan – operację Rankin –  zakładający awaryjny desant na Niemcy w razie ich upadku lub kapitulacji. Byli zdeterminowani, by dotrzeć do Berlina przed Armią Czerwoną. „Powinniśmy dojść aż do Berlina […]”, powiedział Roosevelt szefom sztabów w drodze na spotkanie w Kairze. „Sowieci mogliby wtedy zająć terytorium na wschodzie. Stany Zjednoczone powinny mieć Berlin”. (FRUS, The Conferences at Cairo and Teheran, 1943, s. 254).

Mimo sukcesów Armii Czerwonej Hitler nadal dysponował znacznymi siłami. Wehrmacht pozostawał potężną machiną bojową, liczącą ponad dziesięć milionów ludzi, z czego ponad sześć i pół miliona służyło w polu. Na Zachodzie nigdy nie mówi się jasno, że dwie trzecie z nich było skoncentrowanych na froncie wschodnim. Jedynym wkładem Brytyjczyków i Amerykanów były kampanie bombowe, które zdewastowały niemieckie miasta, takie jak Hamburg, i zabiły ogromną liczbę cywilów, ale które zupełnie nie zdołały ani zniszczyć ducha walki Niemców, ani zatrzymać produkcji wojennej.

Niemieckie siły na froncie wschodnim dysponowały 54 000 dział i moździerzy, ponad 5 000 czołgów i dział szturmowych oraz 3 000 samolotów bojowych. Mimo alianckich nalotów bombowych, hitlerowski przemysł wojenny zwiększał w 1944 roku swoją produkcję. Wyprodukowano 148 200 dział, w porównaniu z 73 700 w 1943 roku. Produkcja czołgów i dział szturmowych wzrosła z 10 700 do 18 300, a samolotów bojowych z 19 300 do 34 100.

Pod koniec grudnia 1943 roku Armia Czerwona rozpoczęła wielką ofensywę, która zmiotła wszystko, co stało na jej drodze. Po wyzwoleniu Ukrainy wyparła siły niemieckie przez Europę Wschodnią z powrotem do Niemiec. Faktem jest, że zarówno Roosevelt, jak i Churchill (nie mówiąc już o Hitlerze) nie docenili Związku Radzieckiego. W końcu alianci spotkali się z Armią Czerwoną nie w Berlinie, ale w głębi Niemiec. Gdyby nie rozpoczęli operacji Overlord, spotkaliby się z nimi nad kanałem La Manche. Dlatego właśnie lądowanie w D-Day rozpoczęto 6 czerwca a nie później.

Faktem jest, że nawet po lądowaniu w Normandii w czerwcu 1944 roku, front wschodni pozostał najważniejszym frontem wojny w Europie. Wojska brytyjskie i amerykańskie dotarły aż do granic Niemiec, ale zostały tam zatrzymane. Z drugiej strony, postępy Armii Czerwonej były najbardziej spektakularne w całej historii działań wojennych. W grudniu 1944 r. niemieckie naczelne dowództwo podjęło decyzję o rozpoczęciu kontrofensywy w Ardenach, której celem było odcięcie sił brytyjskich i amerykańskich w Belgii i Holandii od głównych sił alianckich. Cel tej ofensywy był bardziej polityczny niż militarny. Hitler miał nadzieję, że zmusi Brytyjczyków i Amerykanów do podpisania odrębnego pokoju. Jednak siły niemieckie na froncie zachodnim były zbyt słabe, by zadać decydujący cios, ponieważ większość z nich była skoncentrowana na głównym teatrze działań na wschodzie. Wehrmacht posunął się o dziewięćdziesiąt kilometrów, zanim został zatrzymany.

Churchill pisał do Stalina 6 stycznia 1945 roku:

Bitwa na Zachodzie jest bardzo ciężka i w każdej chwili od Naczelnego Dowództwa mogą być wymagane poważne decyzje. Sam Pan wie z własnego doświadczenia, jak bardzo niepewne jest położenie, gdy trzeba bronić bardzo szerokiego frontu po chwilowej utracie inicjatywy. Wielkim pragnieniem i potrzebą generała Eisenhowera jest wiedzieć w zarysie, co Pan zamierza zrobić, gdyż to oczywiście wpływa na wszystkie jego i nasze ważniejsze decyzje […] Będę wdzięczny, jeżeli mi Pan powie, czy możemy liczyć na wielką ofensywę rosyjską na froncie wiślanym, czy gdzie indziej, w styczniu […] Uważam sprawę za pilną.

Korespondencja między Przewodniczącym Rady Ministrów ZSRR a prezydentami Stanów Zjednoczonych i premierami Wielkiej Brytanii w czasie wielkiej wojny ojczyźnianej 1941-1945, t. 1, Moskwa, 1957, s. 294.

12 stycznia wojska radzieckie ruszyły na przód, spychając armię niemiecką na szerokim odcinku frontu. Brytyjscy i amerykańscy imperialiści znaleźli się w trudnym położeniu. Z jednej strony, jak wynika z listu Churchilla, byli oni uzależnieni od militarnej potęgi ZSRR w pokonaniu Hitlera. Z drugiej strony, byli przerażeni rewolucją w Europie Wschodniej i szybkim postępem Armii Czerwonej oraz potęgą ZSRR.

Za liniami niemieckimi na froncie wschodnim, wiele tysięcy radzieckich robotników i chłopów zaangażowało się w heroiczną i desperacką wojnę partyzancką. W nocy 19 czerwca 1944 roku ponad dziesięć tysięcy ładunków wybuchowych, podłożonych przez partyzantów radzieckich, zniszczyło całą niemiecką sieć kolejową na zachód od Mińska. W ciągu następnych dwóch nocy kolejne czterdzieści tysięcy ładunków wysadziło w powietrze linie kolejowe między Witebskiem a Orszą oraz Połockiem a Mołodecznem. Zaatakowano również najważniejsze linie dla niemieckich posiłków, łączące Mińsk z Brześciem Litewskim i Pińskiem, a 140 tysięcy radzieckich partyzantów na zachód od Witebska i na południe od Połocka zaatakowało niemieckie formacje.

Martin Gilbert pisze: 

Wszystko to było jednak tylko wstępem do poranka 22 czerwca, kiedy to Armia Czerwona rozpoczęła swoją letnią ofensywę. Nazwana Operacją Bagration, od imienia carskiego generała, rozpoczęła się w trzecią rocznicę inwazji Hitlera na Rosję, siłami większymi niż dysponował Hitler w 1941 roku. W sumie wzięło w niej udział 1 700 000 żołnierzy radzieckich, wspieranych przez 2 715 czołgów, 1 355 dział samobieżnych, 24 000 dział i 2 306 wyrzutni rakietowych, wspieranych w powietrzu przez sześć tysięcy samolotów, a na ziemi przez 70 000 ciężarówek i do stu pociągów zaopatrzeniowych dziennie. W ciągu jednego tygodnia dwustumilowy front niemiecki został przełamany, a Niemcy cofnęli się w kierunku Bobrujska, Stołpców, Mińska i Grodna, a ich panowanie nad zachodnią Rosją zostało na zawsze zakończone. W ciągu jednego tygodnia 38 000 niemieckich żołnierzy zostało zabitych, a 116 000 dostało się do niewoli. Niemcy stracili także dwa tysiące czołgów, dziesięć tysięcy ciężkich dział i 57 tysięcy pojazdów. Niemiecka Grupa Armii Północ, od której tak wiele zależało, została rozbita na dwa segmenty, jeden wycofujący się w kierunku krajów bałtyckich, drugi w kierunku Prus Wschodnich.

M. Gilbert, dz. cyt., s. 544, tłumaczenie własne.

Działania ofensywne na froncie zachodnim zostały wznowione w lutym [1945 roku]. W rzeczywistości siły brytyjskie i amerykańskie napotkały niewielki opór, ponieważ zdecydowana większość efektywnych sił bojowych Hitlera walczyła na froncie wschodnim. Dzięki temu siły brytyjskie i amerykańskie mogły posuwać się naprzód wzdłuż całej długości Renu. Eisenhower, Naczelny Dowódca Alianckich Sił Ekspedycyjnych w Europie, przyznał, że nie napotkały one żadnego poważnego oporu. Dwie dywizje amerykańskie, które poprowadziły atak, straciły tylko trzydziestu jeden ludzi. (Dwight D. Eisenhower, Crusade in Europe, s. 389, podkreślenie autora).

Duch bojowy armii niemieckiej został złamany. Każdego dnia Brytyjczykom i Amerykanom poddawało się średnio 10 000 niemieckich żołnierzy. A jednak na froncie wschodnim nadal desperacko walczyli. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy szukać w polityce Stalina. Pod rządami Lenina i Trockiego bolszewicy prowadzili politykę internacjonalistyczną. Podczas krwawej wojny domowej, która wybuchła po Rewolucji Październikowej, Rosja Radziecka została najechana przez 21 obcych armii interwencyjnych. W pewnym momencie władza radziecka została zredukowana do obszaru wokół Moskwy i Piotrogrodu – niewiele więcej niż terytorium dawnego Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Mimo to rewolucja zdołała pokonać imperialistów. Przyczyną było to, że bolszewicy prowadzili internacjonalistyczną propagandę wśród wojsk imperialistycznych.

W rezultacie w każdej z interwencyjnych armii dochodziło do buntów. Brytyjski premier Lloyd George powiedział, że brytyjscy żołnierze musieli zostać wycofani z Murmańska, ponieważ byli zainfekowani bolszewicką propagandą”. W przeciwieństwie do tego Stalin prowadził politykę nacjonalistyczną. Nie starał się przekonać do siebie zwykłego niemieckiego żołnierza i nastawić go przeciwko nazistowskiemu SS. W efekcie polityka Stalina brzmiała:Dobry Niemiec to martwy Niemiec”. To sprawiło, że armia niemiecka na froncie wschodnim walczyła do samego końca, powodując ogromne straty Armii Czerwonej.

Problemem dla Londynu i Waszyngtonu było to, że Armia Czerwona przetaczała się przez Europę Wschodnią niczym fala nie do zatrzymania. W ciągu zaledwie 12 dni wojska radzieckie posunęły się naprzód o 500 kilometrów – to znaczy 25-30 kilometrów dziennie. Niemiecka armia straciła 300 000 zabitych i 100 000 wziętych do niewoli. Gdy wojska amerykańskie i brytyjskie otrząsnęły się po bitwie w Ardenach i 8 lutego wznowiły natarcie, Armia Czerwona znajdowała się już tylko 60 kilometrów od Berlina, podczas gdy Brytyjczycy i Amerykanie wciąż byli oddaleni od niego o 500 kilometrów. Do początku kwietnia wojska nazistowskie zostały wyparte z Polski. 13 kwietnia wojska radzieckie wkroczyły do Wiednia.

Manewry imperialistów

Przywódcy nazistowscy wiedzieli, że przegrali wojnę, ale część z nich miała nadzieję, że sojusz między ZSRR a Brytyjczykami i Amerykanami się załamie. Pomysł polegał na poddaniu się na zachodzie i kontynuowaniu walki z Rosjanami na wschodzie. Nie było to tak niemożliwe, jak mogłoby się wydawać. W Szwajcarii rozpoczęto negocjacje pomiędzy szefem amerykańskiego wywiadu w Europie, Allenem Dullesem, a przedstawicielem niemieckiego naczelnego dowództwa we Włoszech, generałem SS [Karlem] Wolffem, na temat kapitulacji Niemiec we Włoszech.

Na wieść o tych negocjacjach Sowieci upomnieli się o swoje prawo do obecności przy wszelkich takich negocjacjach. Obawiali się – całkiem słusznie – że celem takiej kapitulacji byłoby przerzucenie wojsk niemieckich z Włoch na front wschodni, aby powstrzymać postępy Armii Czerwonej, co pozwoliłoby siłom brytyjskim i amerykańskim posuwać się dalej na wschód.

Churchill pisał do Stalina z aurą zranionej niewinności, podczas gdy Roosevelt zapewniał Stalina o swojej prawdomówności i wiarygodności”. (Korespondencja…, t. 2, s. 206 i t. 1, s. 317-8.) Przedstawiciele amerykańscy twierdzili, że jedyne kontakty, jakie nawiązali z Niemcami, dotyczyły rozmów o rozpoczęciu negocjacji. Było to kłamstwo. Amerykańskie dokumenty ujawniają, że negocjacje były prowadzone już w Bernie. Wynika z nich jasno, że celem nazistów było rzeczywiście wstrzymanie walk we Włoszech, aby przerzucić wojska na front wschodni. (zob. Bradley F. Smith i Elena Agarossi, Operation Sunrise, The Secret Surrender, Nowy Jork, 1979).

W połowie kwietnia Armia Czerwona zadała miażdżący cios niemieckim siłom broniącym Berlina. Miała 2,5 miliona żołnierzy, 41 600 dział i moździerzy, 6 250 czołgów i dział samobieżnych oraz 7 500 samolotów bojowych. W dniu 25 kwietnia zamknęli Berlin w okrążeniu. Równocześnie wojska radzieckie i amerykańskie spotkały się pod Torgau nad Łabą, przecinając Niemcy na pół.

Wszystko to nie oznaczało jednak, że brytyjscy i amerykańscy imperialiści nie brali poważnie pod uwagę możliwości wojny z ZSRR. W istocie koła rządzące zarówno w Londynie, jak i w Waszyngtonie rozważały taką możliwość, ale zdawały sobie sprawę, że jest ona niemożliwa. Po stoczeniu krwawej wojny, która miała być wojną z faszyzmem, żołnierze amerykańscy i brytyjscy nie byliby gotowi do walki ze Związkiem Radzieckim. Obawy, jakie budziły sukcesy gospodarcze i militarne ZSRR, znalazły wyraz w wewnętrznych notatkach, które zostały opublikowane dopiero po latach. Specjalny dokument został przygotowany przez Departament Stanu USA, w którym stwierdzono:

Kluczowym faktem, [który] należy odnotować, jest niedawny fenomenalny rozwój ukrytej dotąd rosyjskiej siły militarnej i ekonomicznej – rozwój, co do którego wydaje się być pewnym, że okaże się epokowy w swoim wpływie na przyszłe polityczno-militarne stosunki międzynarodowe, a który jeszcze nie osiągnął pełnej skali, możliwej do osiągnięcia przy użyciu zasobów rosyjskich.

FRUS, The Conferences at Malta and Yalta, 1945, s. 107-8, tłumaczenie własne.

Zdania te w zdumiewający sposób ujawniają prawdziwe kalkulacje imperialistów. W szczytowym momencie wojny brytyjskie i amerykańskie kręgi rządzące już oceniały sytuację w Europie i przygotowywały się do walki przeciwko swoim radzieckim sojusznikom. Amerykanie rozważali możliwość wojny ze Związkiem Radzieckim jeszcze przed pokonaniem Hitlera i wykluczyli ją tylko dlatego, że słusznie uznali, iż nie są w stanie wygrać.

Raport wskazywał, że siła militarna i przemysłowa ZSRR była już większa niż Wielkiej Brytanii. Nawet gdyby USA połączyły siły z Wielką Brytanią przeciwko ZSRR, raport stwierdzał z zadziwiającą szczerością, że „nie mogłyby, w istniejących warunkach, pokonać Rosji”. Departament Stanu doszedł do wniosku, że w takim konflikcie USA „zostałyby zaangażowane w wojnę, której nie mogłyby wygrać.” (tamże, podkreślenie autora).

Upadek reżimu nazistowskiego

Niemiecka burżuazja zapłaciła wysoką cenę za oddanie władzy w ręce Hitlera i jego faszystowskich gangsterów. Po dojściu do władzy nazistowska biurokracja przestała być kontrolowana przez klasę panującą. Kierowała się ona własnymi interesami, które niekoniecznie były zbieżne z interesami burżuazji. Tak długo, jak Hitler chronił ich przed bolszewizmem, niemieccy kapitaliści chętnie go popierali. Dopóki armie Hitlera posuwały się naprzód, przyłączali się do oklasków i faszystowskich salutów. Ale kiedy zobaczyli, że Niemcy przegrywają wojnę, ich postawa się zmieniła.

Nawet zanim to nastąpiło, burżuazja chciała zakończyć wojnę i dążyła do porozumienia z Brytyjczykami i Amerykanami. Niestety dla niemieckich bankierów i przemysłowców, nie było możliwe wpłynięcie na Hitlera lub usunięcie go z urzędu za pomocą konstytucyjnych środków. Dlatego też uciekali się do spisków z częścią sztabu generalnego. Próba zabicia Hitlera w lipcu 1944 roku nie powiodła się i nastąpiła brutalna czystka, podczas której tysiące ludzi zostało aresztowanych i zamordowanych. Pułkownik Klaus von Stauffenberg, główny konspirator, został rozstrzelany. Rommel, bohater kampanii afrykańskiej, który również był w to zamieszany, otrzymał rozkaz zażycia trucizny. Inni oficerowie nie mieli tyle szczęścia. Ośmiu z nich powieszono na strunie fortepianowej – był to jednoznaczny sygnał Gestapo dla wszystkich innych oficerów wątpiących w Führera. Po zlikwidowaniu burżuazyjnej opozycji i sterroryzowaniu Sztabu Generalnego Hitler i jego klika byli teraz bardziej niż kiedykolwiek zdeterminowani, by walczyć do samego końca, bez względu na konsekwencje dla Niemiec i [niemieckiej] burżuazji.

Reżim nazistowski znajdował się teraz w stanie całkowitego rozpadu. Niektórzy z nazistowskich przywódców wciąż mieli nadzieję na rozłam między ZSRR a Brytyjczykami i Amerykanami. Do ostatniej chwili starali się dojść do porozumienia z tymi ostatnimi. Jedną z takich prób podjął Himmler za pośrednictwem rządu szwedzkiego, ale spełzła ona na niczym. Gdy Hitler się o tym dowiedział, wpadł w furię. Według relacji naocznych świadków szalał ze wściekłości, jego twarz poczerwieniała i był prawie nie do poznania.

Lord Acton napisał kiedyś: „Władza korumpuje. Władza absolutna korumpuje absolutnie.” Hitler był całkowicie pozbawiony kontaktu z rzeczywistością, a to zaćmiło mu umysł. W końcu popadł w obłęd. Nakazał całkowite zniszczenie Zagłębia Ruhry, przemysłowego serca Niemiec, aby nie dostało się ono w ręce wroga: Rozkazał, że „wszystkie instalacje przemysłowe i zaopatrzenia żywnościowego na terenie Rzeszy, które mogłyby być bezpośrednio lub w przyszłości wykorzystane przez wroga do kontynuowania jego walki, zostaną zburzone.” (Milton Shulman, Defeat in the West, s. 283).

„Utrzymajcie się do końca”, rozkazał Hitler. Ale w tym czasie Hitlerowi zaczęło się już wymykać z rąk panowanie nad państwem i armią. Zagłębie Ruhry nie zostało zniszczone. Generał Friedrich Koechlin, dowódca 81 Korpusu, napisał później: „Kontynuacja oporu w Zagłębiu Ruhry była zbrodnią.” (tamże, s. 284) 16 kwietnia 80 000 niemieckich żołnierzy poddało się aliantom. Dwa dni później 325 000 żołnierzy, w tym trzydziestu generałów, wyczołgało się ze swoich nor, aby również się poddać.

Niemal do końca Hitler wydawał rozkazy nieistniejącym oddziałom, przemieszczał wyimaginowane samoloty i dywizje. Ale nadszedł zmierzch bogów. 30 kwietnia Hitler popełnił samobójstwo, a jego ciało zostało oblane benzyną i spalone – nędzny koniec faszystowskiego potwora. Gdy jego zwłoki płonęły, w sercu Berlina rozległ się odgłos radzieckich dział. 1 maja nad Reichstagiem wciągnięto radziecką flagę. Następnego dnia wojska radzieckie przejęły całkowitą kontrolę nad niemiecką stolicą.

Gdy stało się jasne, że porozumienie z Wielką Brytanią i Ameryką jest niemożliwe, wola nazistowskich przywódców by walczyć dalej, załamała się. Pięć dni później Niemcy skapitulowały.

Polityka kontrrewolucyjna

Gdy stało się jasne, że Związek Radziecki stanie się po wojnie dominującą siłą w Europie, na jaw wyszły reakcyjne skłonności Churchilla, które wcześniej musiał ukrywać. Dla tego kontrrewolucyjnego gangstera głównym wrogiem nie były już nazistowskie Niemcy. Był nim Związek Radziecki. Armia Czerwona rozbiła wojska Hitlera w Prusach Wschodnich i była na najlepszej drodze do wkroczenia do Berlina. Churchill pisał do rządu radzieckiego, że osiągnięcia Armii Czerwonej zasługują na „nieukrywany aplauz”, a przyszłe pokolenia uznają swój dług wobec niej „tak samo bez zastrzeżeń, jak my, którzy dożyliśmy czasów, gdy byliśmy świadkami tych dumnych osiągnięć.” (Korespondencja..., t. 1, s. 305-6.)

Ale te słowa cuchnęły hipokryzją. W rzeczywistości Churchill wcale nie był zadowolony z rosyjskich postępów. Amerykański generał Eisenhower planował okrążyć i zniszczyć niemieckie siły broniące Zagłębia Ruhry, a następnie podzielić siły wroga poprzez połączenie się z Armią Czerwoną. Plan ten spotkał się jednak z ostrym sprzeciwem Churchilla, który za wszelką cenę chciał utrzymać Sowietów z dala od Berlina. Chciał by to Brytyjczycy i Amerykanie zajęli Berlin, a nie Armia Czerwona. 1 kwietnia napisał do Roosevelta: „Dlatego uważam, że z politycznego punktu widzenia powinniśmy maszerować tak daleko na wschód w głąb Niemiec, jak to tylko możliwe, i że jeśli Berlin znajdzie się w naszym zasięgu, powinniśmy go z pewnością zająć”. (Roosevelt i Churchill, Their Secret Wartime Correspondence, s.669.)

Brytyjski premier napisał w swoich wspomnieniach, że zniszczenie potęgi militarnej Niemiec „przyniosło fundamentalną zmianę w stosunkach między komunistyczną Rosją a zachodnimi demokracjami. Straciły one wspólnego wroga, który był niemal ich jedynym spoiwem”. Nakreślając swoją strategię, Churchill opowiedział się za utworzeniem frontu, który miałby powstrzymać postępy Armii Czerwonej. Front ten miał być wysunięty jak najdalej na wschód. Głównym celem był Berlin. Amerykanie powinni wkroczyć do Pragi i zająć Czechosłowację. A zanim Brytyjczycy i Amerykanie „oddadzą jakąkolwiek część podbitych przez siebie terytoriów niemieckich”, powinno zostać osiągnięte porozumienie we wszystkich najważniejszych kwestiach między Zachodem a Wschodem w Europie. (Winston Churchill, The Second World War, t. VI, s. 400).

Przez całą wojnę autentyczne interesy narodów okupowanej Europy nie były główną siłą motywującą kręgi rządzące w Londynie i Waszyngtonie. Wszystkie ich działania były jedynie wyrazem najbardziej prymitywnej polityki wielkomocarstwowej. A strach przed rewolucją nigdy nie był zbyt odległy. Zdecydowano więc, że Niemcy powinny zostać rozbrojone, ale należy pozwolić im zachować „takie siły, jakie są niezbędne do utrzymania porządku publicznego”. Ci panowie aż za dobrze pamiętali rewolucyjną falę, która przetoczyła się przez Niemcy po zakończeniu I wojny światowej.

Churchill obawiał się rewolucji w Niemczech po upadku nazistowskiego reżimu. Później przyznał, że pod koniec kwietnia polecił feldmarszałkowi Montgomery’emu „ostrożnie zbierać niemiecką broń, układać ją tak, by można ją było łatwo ponownie wydać niemieckim żołnierzom”, gdyby Londyn uznał to za konieczne. (Zob. The Daily Herald, 24 listopada 1954 r.). Dokładnie taką samą politykę prowadzili Brytyjczycy pod koniec pierwszej wojny światowej, kiedy to pozwolili niemieckiej armii zatrzymać tysiące karabinów maszynowych, łamiąc postanowienia traktatu wersalskiego, aby stłumić niemiecką rewolucję.

Nawet gdy wojna z nazistowskimi Niemcami wciąż szalała, alianci przygotowywali się do stłumienia powstań [pracujących] mas i wspierania prawicowych reżimów, takich jak rząd Badoglio we Włoszech. Amerykański historyk D.F. Fleming podkreśla: „Dążyliśmy do zachowania władzy najwyższych warstw społecznych, które od dawna rządziły tymi krajami.” (D.F. Fleming, The Cold War and its Origins, 1917-1960, t. 1, s. 210).

W styczniu 1945 roku Departament Stanu USA zaproponował utworzenie Tymczasowej Rady Bezpieczeństwa dla Europy lub Nadzwyczajnej Wysokiej Komisji w celu „osiągnięcia jedności polityki i wspólnego działania” w Europie. Celem tego ciała miało być powołanie tymczasowych rządów w Europie po klęsce nazistów i „utrzymanie porządku”, czyli stłumienie rewolucji. Autorzy dokumentu podkreślali, że należy podjąć wszelkie możliwe wysiłki”, aby „skłonić rząd radziecki do zgody”.

Imperialiści byli przerażeni, że wkroczenie Armii Czerwonej do Europy Wschodniej i obalenie marionetkowych reżimów faszystowskich będzie sygnałem do buntu [społecznego]. Obawy te były uzasadnione. Spektakularne postępy Armii Czerwonej i upadek faszystowskich reżimów w Europie Wschodniej wywołały falę rewolucyjną zarówno w Europie Wschodniej, jak i Zachodniej. Jednak wbrew temu, co sądził Churchill, Stalin nie był zainteresowany rewolucją robotniczą w Europie, ponieważ miałaby ona wpływ na robotników w ZSRR.

Na dowód swoich „dobrych intencji” Stalin nakazał rozwiązanie Międzynarodówki Komunistycznej (Kominternu), która została założona przez Lenina i Trockiego w 1919 roku w celu wspierania sprawy światowej rewolucji. Komintern został haniebnie zlikwidowany 15 maja 1943 roku, bez nawet pozorów zwołania kongresu. Był to sygnał Stalina dla brytyjskich i amerykańskich imperialistów, że nie mają się czego obawiać z jego strony – przynajmniej jeśli chodzi o światową rewolucję.

Jeden ze stalinowskich autorów pisze:

Odpowiadając 28 maja na pytanie Harolda Kinga, moskiewskiego korespondenta Reutersa, jaki wpływ rozwiązanie Kominternu będzie miało na przyszłość stosunków międzynarodowych, Stalin napisał, że rozwiązanie Międzynarodówki Komunistycznej ułatwiło zorganizowanie walki Narodów Zjednoczonych przeciwko wspólnemu wrogowi. Rozwiązanie Kominternu obnażyło nazistowskie kłamstwo, jakoby «Moskwa» zamierzała ingerować w sprawy innych narodów i «bolszewizować» je.

V. Sipols, dz. cyt., s. 142, tłumaczenie własne.

W 1944 roku brytyjscy imperialiści interweniowali militarnie w Grecji by zmiażdżyć partyzantów, którzy byli kierowani przez [miejscową] partię komunistyczną (KKE – przyp. tłum.). Był to bezpośredni rezultat polityki Stalina, który zawarł układ z Churchillem, by podzielić Bałkany i Europę Wschodnią na radziecką i brytyjską strefę wpływów. Nie jest to miejsce na omawianie dyplomatycznych targów, które toczyły się między ZSRR, USA i Wielką Brytanią w czasie wojny, ale jest całkiem jasne, że wszystkie trzy mocarstwa walczyły o swoje pozycje po klęsce nazistowskich Niemiec. Stalin próbował dojść do porozumienia z mocarstwami imperialistycznymi w latach 1944-1945 na konferencjach Wielkiej Trójki w Teheranie, Moskwie, Jałcie i Poczdamie. Churchill zanotował swoją rozmowę ze Stalinem w październiku 1944 roku:

Moment był odpowiedni dla interesów, więc powiedziałem: «Załatwmy nasze sprawy na Bałkanach. Wasze wojska są w Rumunii i Bułgarii. My mamy tam swoje interesy, misje i agentów. Nie pozwólcie nam się skłócić w drobnych sprawach. Jeśli chodzi o Wielką Brytanię i Rosję, co byście zrobili, gdybyście mieli 90 procent wpływów w Rumunii, abyśmy mieli 90 procent wpływu w Grecji i 50-50 w Jugosławii?» Podczas gdy to było tłumaczone, wypisałem na pół kartki papieru:

Rumunia: Rosja 90 procent; inni 10 procent
Grecja: Wielka Brytania (w porozumieniu z USA) 90 procent; Rosja 10 procent
Jugosławia: 50-50%.
Węgry: 50-50 procent
Bułgaria: Rosja 75%, pozostali 25%.

Przekazałem to Stalinowi, który w tym czasie słyszał już tłumaczenie. Nastąpiła lekka pauza. Potem wziął swój niebieski ołówek i zrobił nim duży haczyk, po czym przekazał nam kartkę z powrotem. Wszystko to zostało załatwione w czasie nie dłuższym niż czas potrzebny na pisanie. Po tym nastąpiła długa cisza. Papier z ołówkiem leżał na środku stołu. W końcu powiedziałem: «Czy nie zostanie to odebrane jako cynizm, jeśli będzie się wydawało, że załatwiliśmy te sprawy, tak brzemienne w skutki dla milionów ludzi, w tak lekkomyślny sposób? Spalmy ten papier.» «Nie, ty go zatrzymaj» – odpowiedział Stalin.” (W. Churchill, Triumph and Tragedy, s. 227-8, tłumaczenie własne).

Działania Stalina dały Churchillowi zielone światło do zmiażdżenia rewolucji w Grecji. Armia brytyjska rozbiła partyzantów EAM, którzy prowadzili walkę przeciwko nazistowskiej okupacji, aby oddać władzę królowi i jego reakcyjnej klice. To doprowadziło do krwawej wojny domowej i powstania reakcyjnego rządu w Grecji, który trwał przez dziesięciolecia.

Kontrrewolucja w demokratycznej formie

Plany podziału powojennej Europy rozpoczęły się na długo przed inwazją na Francję. Armia amerykańska miała zająć Niemcy od granicy szwajcarskiej do Düsseldorfu, a brytyjska od Lubeki do Zagłębia Ruhry. Amerykanie zamierzali opanować Francję i Belgię, a Brytyjczycy Holandię, Danię i Norwegię. Sytuacja w Europie Wschodniej była trudniejsza ze względu na obecność Armii Czerwonej. Ale i tam Churchill manewrował z tzw. rządami emigracyjnymi.

Już w 1943 roku brytyjskie Foreign Office (brytyjski MSZ – przyp. tłum.) zaczęło opracowywać plany stłumienia ruchów rewolucyjnych w wyzwolonej Europie. Zamiarem Brytyjczyków i Amerykanów było narzucenie wyzwolonej ludności Europy tak zwanych rządów emigracyjnych, które w rzeczywistości były tylko prawicowymi burżuazyjnymi klikami bez żadnej bazy społecznej, które przez cały czas trwania wojny siedziały w Londynie, jak na przykład rząd emigracyjny Charlesa de Gaulle’a. Tak zwany gaullistowski ruch oporu nie był tak znaczący, jak twierdzą francuscy burżuazyjni historycy. Nie można go porównywać z prawdziwym francuskim ruchem oporu, który, jak w każdym innym kraju, był kierowany przez komunistów. Ci ostatni byli w rzeczywistości odpowiedzialni za wyzwolenie Paryża. De Gaulle został wysłany do Francji przez Brytyjczyków i nakazano mu wygłaszać pompatyczne przemówienia w Bayeux i innych wyzwolonych miastach, choć jego rzeczywista rola w walkach – podobnie jak jego rzekoma masowa baza poparcia we Francji – była żadna.

18 sierpnia wybuchł strajk generalny. Fabryki zostały zajęte przez robotników. 19 sierpnia policja rozpoczęła strajk i przejęła kontrolę nad prefekturą. Pod przywództwem pułkownika [Henriego] Rol-Tanguy, byłego przywódcy związku zawodowego metalowców CGT, komunistyczny ruch oporu przeszedł do ofensywy. Ruch, w którym od samego początku brało udział 100 000 powstańców, był tak rozległy, że Niemcy nie mogli nic zrobić. Rozważano kontrofensywę, ale została ona odwołana. Niemiecki dowódca [obrony Paryża], generał von Choltitz, rozpoczął tajne negocjacje z ruchem oporu za pośrednictwem konsulatu szwedzkiego.

Uzgodniono rozejm, w ramach którego ważne części Paryża zostały przekazane ruchowi oporu, a Niemcy zgodzili się traktować wszystkich bojowników Maquis (oddziały francuskiego ruchu oporu – przyp. tłum.) jak żołnierzy. Zawieszenie broni załamało się jednak niemal natychmiast i walki uliczne rozgorzały na nowo. Barykady zostały ustawione w całym Paryżu. To było prawdziwe powstanie. Zdemoralizowane siły niemieckie mogły stawiać tylko stosunkowo łagodny opór. Oficerowie zamknęli się dla bezpieczeństwa w hotelach i koszarach i czekali na aliantów, którzy uratują ich przed gniewem mas. Po pięciu dniach walk Paryż upadł – w wyniku rewolucyjnego powstania.

De Gaulle osobiście oraz wojska brytyjskie i amerykańskie nie odegrali absolutnie żadnej roli w wyzwoleniu Paryża. Pierwotnie wojska alianckie posuwające się w głąb lądu z Normandii nie zamierzały nawet wkraczać do Paryża, lecz omijać go od południa. Dopiero nacisk de Gaulle’a zmusił ich do zmiany planów. Zależało mu na jak najszybszym wkroczeniu do Paryża, nie z troski o cierpienia paryżan, ale by zapobiec powtórzeniu się Komuny Paryskiej z 1871 roku, ale teraz w warunkach nieskończenie bardziej sprzyjających z rewolucyjnego punktu widzenia.

W dniu wybuchu powstania kierowanego przez komunistów, 2 Dywizja Pancerna pod dowództwem gaullistów (a konkretnie gen. Philippa Leclerca – przyp. tłum.) znajdowała się jeszcze 200 kilometrów od Paryża. Niewielka liczba czołgów została pospiesznie wysłana do stolicy, aby umożliwić siłom gaullistowskim wzięcie udziału w powstaniu, ale dotarła tam dopiero 24-go sierpnia, kiedy to siły niemieckie zostały już pokonane. Kiedy de Gaulle w końcu wkroczył do Paryża 26-go, z przerażeniem odkrył, że Rol-Tanguy przyjął i podpisał oficjalną kapitulację generała von Choltitz poprzedniego dnia.

Rewolucyjna fala przetoczyła się przez Francję i całą Europę. Ale została ona zdradzona przez połączone wysiłki przywódców socjaldemokracji i stalinizmu. We Włoszech i Grecji, podobnie jak we Francji, ruch oporu był kontrolowany przez partie komunistyczne. Mogły one przejąć władzę po wojnie, ale zostały powstrzymane przez Stalina, który bał się rewolucji jak zarazy. Zamiast tego polecił komunistom z Francji i Włoch dołączyć do rządów [nowych] Frontów Ludowych, z których później zostali wyrzuceni. W rezultacie w Europie Zachodniej mieliśmy kontrrewolucję o demokratycznej twarzy.

Kiedy Mussolini został obalony w czerwcu 1943 r., alianci pospiesznie uznali rząd faszystowskiego marszałka Badoglio, który zmienił strony i nawet wypowiedział wojnę Niemcom. W rzeczywistości jednak rząd Badoglio nie miał żadnego poparcia. Władza była w rękach włoskich robotników i partyzantów, którym przewodziła Partia Komunistyczna. Nie przez przypadek, pierwszym działaniem RAF-u było zbombardowanie północnych miast, aby przerazić masy i ostrzec partyzantów.

Ale do 1945 roku prawdziwa władza we Włoszech była w rzeczywistości wciąż w rękach Partii Komunistycznej i partyzantów. Pojmali oni i stracili znienawidzonego faszystowskiego dyktatora Mussoliniego, który zakończył swoje dni powieszony na pompie paliwowej wraz ze swoją kochanką (powieszone zostały ciała Mussoliniego i Clary Petacci, wcześniej zostali rozstrzelani – przyp. tłum.). Komunistyczni partyzanci wyzwolili Mediolan 25 kwietnia [1945 roku], tak jak wcześniej wyzwolili Paryż. Robotnicy zajęli fabryki. Droga do socjalistycznej rewolucji we Włoszech była otwarta. Jednak [Palmiro] Togliatti i inni przywódcy PCI, wykonując rozkazy z Moskwy, powstrzymywali robotników przed przejęciem władzy. Zamiast tego opowiadali się za zawarciem koalicji z chadekami. Polityka stalinistów skutecznie wyhamowała rewolucję i przekazała władzę z powrotem w ręce reakcyjnych środowisk wspieranych przez Londyn i Waszyngton.

Kontrrewolucyjna polityka tak zwanych „zachodnich demokracji” obejmowała zmowę z nazistami i innymi siłami prawicowymi w Europie. W tym czasie ich głównym celem było zwalczanie „komunizmu”. Churchill był główną siłą napędową tej kontrrewolucyjnej działalności, ale wspierał go (choć bardziej ostrożnie) Waszyngton. Aby zapobiec rewolucji, Churchill wspierał monarchistów we Włoszech jako przedmurze reakcji. Powszechnie wiadomo, że Brytyjczycy i Amerykanie pomogli wielu nazistowskim zbrodniarzom wojennym uciec z Włoch do Ameryki Południowej, przy entuzjastycznej pomocy Watykanu. Inni udali się do Stanów Zjednoczonych, gdzie odegrali aktywną rolę, pomagając CIA w Zimnej Wojnie.

Sprawy w Europie Wschodniej wyglądały zupełnie inaczej. Wraz z postępami Armii Czerwonej załamała się stara władza państwowa. Klasy rządzące współpracowały z nazistami i uciekły przed nacierającymi siłami radzieckimi. I tu klasa robotnicza mogła przejąć władzę, ale została powstrzymana przez stalinowców, którzy swoje rozkazy otrzymywali z Moskwy. Powstawały rządy koalicyjne, w których komuniści stanowili mniejszość. Zawsze jednak posiadali dwa ministerstwa: obrony i spraw wewnętrznych – wojska i policji. Dodatkowo, Armia Czerwona była obecna jako polisa ubezpieczeniowa.

Trocki powiedział kiedyś, że do zabicia tygrysa potrzebna jest strzelba, ale do zabicia pchły wystarczy paznokieć. Stalinowcy zlikwidowali kapitalizm w Europie Wschodniej, ale nie wprowadzili socjalizmu. Te reżimy zaczęły się tam, gdzie skończyła się rewolucja rosyjska – jako biurokratycznie zdeformowane państwa robotnicze. Wywłaszczenie kapitalistów i właścicieli ziemskich było niewątpliwie postępowym osiągnięciem, ale przeprowadzono je biurokratycznie, odgórnie, bez demokratycznego udziału i kontroli klasy robotniczej.

Reżimy, które się z tego wyłoniły, były biurokratyczną i opresyjną karykaturą socjalizmu. W przeciwieństwie do rosyjskiego państwa robotniczego, utworzonego przez bolszewików w 1917 roku, nie były one atrakcyjne dla robotników Europy Zachodniej. Z wyjątkiem Czechosłowacji, burżuazja w Europie Wschodniej była przed wojną bardzo słaba. Amerykańscy imperialiści próbowali wzmocnić elementy burżuazyjne i zdobyć kontrolę nad Europą Wschodnią, oferując im pomoc w ramach Planu Marshalla. Stalin zrozumiał ten manewr i wydał odpowiedni rozkaz. Staliniści przejęli władzę, usuwając elementy burżuazyjne z koalicji i nacjonalizując środki produkcji [oraz odmawiając przyjęcia pomocy w ramach Planu Marshalla].

Początki zimnej wojny

Prezydent Roosevelt zmarł 12 kwietnia 1945 roku, a zastąpił go [dotychczasowy] wiceprezydent [Harry] Truman. Wielu ludzi uważa, że Roosevelt był mniej antykomunistyczny niż jego następca. Ale nie jest to prawdą. Powodem, dla którego Roosevelt nie chciał natychmiastowego starcia z Moskwą, było to, że zerwanie z nią w tym momencie nie odpowiadało interesom amerykańskiego imperializmu. Oprócz wspomnianych już względów Amerykanie mieli jeszcze jeden powód, dla którego nie podzielali entuzjazmu Churchilla dla „krucjaty przeciwko bolszewizmowi” – a przynajmniej dla jej terminu. Głównym zmartwieniem Amerykanów była wojna na Pacyfiku, gdzie wciąż toczyła się walka na śmierć i życie z japońskim imperializmem.

Problem polegał na tym, że ZSRR posiadał ogromną armię w sercu Europy. Jedynie posiadanie broni jądrowej dawało USA potencjalną przewagę, gdyż ZSRR nie zbudował jeszcze bomby atomowej. Ale bomba amerykańska nie była jeszcze przetestowana i nie było gwarancji, że zadziała. Amerykanie dokonali pierwszej próby atomowej dnia 16 czerwca 1945 r., w czasie gdy w Berlinie odbywało się spotkanie aliantów, na którym omawiano powojenną sytuację. Truman i Churchill zostali poinformowani o udanym teście i nie tracili czasu, by powiadomić o tym Stalina. Mieli nadzieję, że wykorzystają groźbę nuklearnej zagłady, aby przechylić szalę negocjacji na swoją korzyść.

Niektórzy utrzymują, że zimna wojna rozpoczęła się dopiero w 1947 r., ale w rzeczywistości rozpoczęła się natychmiast po kapitulacji Japonii, a przygotowywano się do niej jeszcze wcześniej. D.F. Fleming stwierdza, że „prezydent Truman był gotowy do jej rozpoczęcia, jeszcze nim minęły dwa tygodnie od objęcia przez niego urzędu”. (D.F. Fleming, dz. cyt., s. 268) Posiadanie bomby atomowej dawało Trumanowi poczucie wyższości, którego nie czuł potrzeby ukrywać. James F. Burns, dyrektor amerykańskiego departamentu mobilizacji wojennej, zapewnił Trumana, że posiadanie bomby atomowej postawi USA w pozycji „dyktowania naszych własnych warunków pod koniec wojny.” (Harry S. Truman, Memoirs, t. I, s. 87).

Jak zwykle Churchill był pierwszym, który rozpętał antykomunistyczną krucjatę. Ten wściekły reakcjonista i podżegacz wojenny robił wszystko, co w jego mocy, by popchnąć Amerykanów do konfliktu z ZSRR. Opisując jego nastrój w tym czasie, generał Allen Brooke, szef brytyjskiego Imperialnego Sztabu Generalnego, zanotował w swoim dzienniku, że „zawsze uważał się za zdolnego do wyeliminowania wszystkich rosyjskich ośrodków przemysłu i ludności […]” (Arthur Bryant, Triumph in the West, 1943-1946, Londyn 1959, s. 478) Ale brytyjska klasa robotnicza miała dość Churchilla. Miała też dość wojny i z pewnością nie miała ochoty angażować się w nową, a już na pewno nie przeciwko Związkowi Radzieckiemu. W wyborach powszechnych w 1945 roku odsunęli Churchilla i konserwatystów od władzy i masowo głosowali na rząd Partii Pracy.

W każdym razie Wielka Brytania była już wtedy zredukowana do roli drugorzędnego mocarstwa, zwykłego satelity USA – roli, którą pełni do dziś. Amerykanie nie zwracali zbytniej uwagi na wrzaski Churchilla, ponieważ wciąż mieli niedokończone sprawy na Pacyfiku. Do pokonania Japonii potrzebowali pomocy Związku Radzieckiego, dlatego nie spieszyli się z doprowadzeniem do przedwczesnej konfrontacji z ZSRR w Europie. To mogło poczekać, aż Japonia się podda.

Klęska Japonii

Japończycy posiadali w Mandżurii potężną armię lądową -Armię Kwantuńską. Jej całkowita siła wynosiła do miliona ludzi. Posiadała 1 215 czołgów, 6 640 dział i moździerzy oraz 1 907 samolotów bojowych. Ta potężna siła bojowa musiała stawić czoła 1 185 000 czerwonoarmistów stacjonujących na Dalekim Wschodzie. Siły radzieckie zostały wzmocnione po kapitulacji Niemiec i w momencie rozpoczęcia ofensywy 9 sierpnia liczyły 1 747 000 żołnierzy, 5 250 czołgów i dział samobieżnych, 29 835 dział i moździerzy oraz 5 171 samolotów bojowych. W trwającej zaledwie sześć dni kampanii Armia Czerwona rozbiła siły japońskie i błyskawicznie posuwała się naprzód przez Mandżurię. Wojska radzieckie wkroczyły do Korei, na południowy Sachalin i Wyspy Kurylskie, a sama Japonia znalazła się w ich zasięgu.

6 sierpnia Amerykanie zrzucili bombę atomową na Hiroszimę. Trzy dni później, dokładnie w dniu rozpoczęcia ofensywy przez wojska radzieckie, zrzucili drugą bombę na Nagasaki. Zrobili to pomimo faktu, że były to miasta cywilne bez wartości militarnej, a Japończycy byli już praktycznie pokonani i szukali pokoju. Faktem jest, że bomby atomowe miały być ostrzeżeniem dla ZSRR, aby nie kontynuował natarcia – w przeciwnym razie Sowieci mogliby zająć Japonię. Użycie bomby atomowej było aktem politycznym. Miało pokazać Stalinowi, że USA dysponują nową, straszliwą bronią masowego rażenia i są gotowe użyć jej przeciwko ludności cywilnej. Istniała ukryta groźba: to, co zrobiliśmy z Hiroszimą i Nagasaki, możemy zrobić z Moskwą i Leningradem.

Gdy Japonia się poddała, stosunek Waszyngtonu do Moskwy natychmiast się zmienił. Cały kształt powojennego świata był już przesądzony. Świat miał być zdominowany przez dwa wielkie giganty: potężny imperializm amerykański z jednej strony i potężny stalinizm rosyjski z drugiej. Reprezentowały one dwa zasadniczo przeciwstawne systemy społeczno-gospodarcze o antagonistycznych interesach. Tytaniczna walka między nimi była nieunikniona.

Amerykańscy imperialiści czuli się teraz panami świata. Stosunkowo niewiele ucierpieli w wyniku wojny. Ich baza produkcyjna była nienaruszona, podczas gdy większość przemysłu europejskiego była stertą tlących się gruzów. Dwie trzecie całego dostępnego złota na świecie znajdowało się w Fort Knox. USA posiadały ogromną armię i monopol na broń nuklearną. Mogły narzucić swoje warunki reszcie świata. Tylko Związek Radziecki stał im na drodze. Arogancja amerykańskiej potęgi została ujęta w słowa przez dyrektora zarządzającego gazety „The New York Times” Neila MacNeila, który napisał, że „zarówno Stany Zjednoczone, jak i świat potrzebują pokoju opartego na amerykańskich zasadach – Pax Americana […] Powinniśmy zaakceptować amerykański pokój. Nie powinniśmy akceptować niczego mniej.” (Neil MacNeil, An American Peace, Nowy Jork 1944, s. 264, tłumaczenie własne).

Postscriptum: koniec mitu

Zeszłomiesięczne obchody 60. rocznicy D-day miały na celu utrwalenie pewnego mitu. Lądowanie w Normandii nie zakończyło drugiej wojny światowej w Europie, która została stoczona i wygrana na froncie wschodnim.

Nie chodzi tu o umniejszanie odwagi żołnierzy brytyjskich i amerykańskich. Żołnierze, którzy musieli przetrwać lądowanie w Normandii, którzy przeszli przez piekło. Według danych Sztabu Głównego, w ciągu pierwszych 15 dni bitwy alianci stracili 40 549 osób. Brytyjczycy stracili 1 842 zabitych, 8 599 rannych i 3 131 zaginionych. Amerykanie stracili 3 082 zabitych, 13 121 rannych i 7 959 zaginionych. Kanadyjczycy stracili 363 zabitych, 1 359 rannych i 1 093 zaginionych. To było straszne, ale nie wytrzymuje porównania z przerażającymi stratami poniesionymi [przez Armię Czerwoną] na froncie wschodnim. (zob. Martin Gilbert, dz. cyt., s. 536)

Wszystkie narody zapłaciły za wojnę straszliwą cenę. W Wielkiej Brytanii zginęło 370 tysięcy osób, w USA – 300 tysięcy. Ale Związek Radziecki stracił aż 27 milionów – około połowy wszystkich ofiar II wojny światowej. Według jednego z szacunków jeszcze przed lądowaniem w Normandii w Związku Radzieckim zginęło 90 procent wszystkich młodych mężczyzn w wieku od 18 do 21 lat. Te mrożące krew w żyłach liczby dokładnie oddają rzeczywistą sytuację. Pokazują one, że ludność Związku Radzieckiego poniosła nieproporcjonalnie dużo ofiar, ponieważ głównym frontem w Europie był front wschodni.

Oprócz straszliwych strat w ludziach, baza produkcyjna Związku Radzieckiego została poważnie uszkodzona przez grabieże hitlerowskich hord, które bombardowały, paliły i plądrowały, powodując całkowite zniszczenie przemysłu na okupowanych terytoriach ZSRR. Jednak po wojnie ZSRR odbudował swoją gospodarkę w bardzo krótkim czasie. Wyższość znacjonalizowanej gospodarki planowej, którą wykazała już sama wojna, została potwierdzona w okresie powojennej odbudowy, kiedy to osiągnęła ona regularne tempo wzrostu na poziomie 10 procent rocznie.

Zachodni historycy, kierując się raczej względami politycznymi niż prawdą historyczną, systematycznie pomniejszali rolę Związku Radzieckiego w II wojnie światowej. Ta systematyczna kampania zniekształceń nasiliła się stukrotnie po upadku muru berlińskiego. Obrońcy kapitalizmu nie są skłonni uznać osiągnięć znacjonalizowanej gospodarki planowej w ZSRR. Nie potrafią przyznać, że spektakularne zwycięstwo militarne nad hitlerowskimi Niemcami było właśnie jej zasługą.

Aby umniejszyć rolę ZSRR w wojnie wyolbrzymiają znaczenie takich działań jak amerykańska pomoc w ramach dla Związku Radzieckiego Lend-lease. Na to fałszerstwo łatwo jest odpowiedzieć. Faktem jest, że Armia Czerwona zatrzymała niemieckie natarcie i rozpoczęła kontratak pod koniec 1941 roku w bitwie o Moskwę zanim do ZSRR dotarło jakiekolwiek zaopatrzenie z USA, Wielkiej Brytanii czy Kanady.

Dostawy te nadeszły głównie w latach 1943-5, a więc w okresie, gdy gospodarka radziecka produkowała już więcej sprzętu wojskowego niż niemiecka machina wojenna. Stanowiły one jedynie ułamek radzieckiej produkcji wojennej: dwa procent artylerii, dziesięć procent czołgów i dwanaście procent samolotów. W żadnym razie nie można tego uznać za decydujące dla całego radzieckiego wysiłku wojennego. Jego znaczenie było marginalne.

Prawdziwymi przyczynami wspaniałych osiągnięć Związku Radzieckiego w drugiej wojnie światowej było coś, czego zachodni historycy nigdy nie są gotowi przyznać – po pierwsze, wyższość znacjonalizowanej gospodarki i centralnego planowania, a po drugie, determinacja radzieckiej klasy robotniczej w obronie przed faszyzmem i imperializmem tego, co pozostało ze zdobyczy Rewolucji Październikowej.

Zwycięstwa nie odniesiono dzięki Stalinowi i biurokracji, którzy swoją zbrodniczą i nieodpowiedzialną polityką przed wojną narazili ZSRR na ogromne niebezpieczeństwo, ale pomimo nich. Robotnicy radzieccy, mimo wszystkich zbrodni Stalina i biurokracji, zjednoczyli się w obronie ZSRR i walczyli jak tygrysy. To właśnie zagwarantowało ostateczne zwycięstwo.

W rzeczywistości reżimy kapitalistyczne w Wielkiej Brytanii i USA w sposób pośredni przyznały w czasie wojny wyższość centralnego planowania nad anarchią rynku. Kiedy sprawy były naprawdę poważne, a plecami dotknęli ściany, jak zareagowali? Czy mówili, jak to robią obecnie, że wszystko powinno pozostać w rękach prywatnych? Czy śpiewali hymny na cześć ekonomii rynkowej i prywatnej przedsiębiorczości? Nie!

Wprowadzili ustawodawstwo nadzwyczajne, aby scentralizować produkcję, zwłaszcza przemysł wojenny. Wprowadzili środki planowania, kierowania pracą, racjonowania i tak dalej. Dlaczego to zrobili? Z jednego bardzo dobrego powodu: ponieważ te metody dawały lepsze wyniki. To tyle, jeśli chodzi o argument o rzekomej wyższości „gospodarki wolnorynkowej”!

Oczywiście, to nie był socjalizm. Podstawowe dźwignie gospodarki pozostawały w rękach prywatnych kapitalistów. Prawdziwe planowanie nie jest możliwe w kapitalizmie. A znacjonalizowany przemysł był zarządzany przez biurokratów. Ale pomimo tych ograniczeń nawet te elementy gospodarki planowej dawały przez pewien czas poważne rezultaty. Elementy planowania, nawet na kapitalistycznej podstawie, dawały lepsze wyniki niż wolna gra sił rynkowych. Wystarczy wyobrazić sobie rezultaty, jakie byłyby możliwe do osiągnięcia w prawdziwie socjalistycznej gospodarce planowej, w której korzyści płynące z centralnego planu byłyby połączone z demokratyczną kontrolą i administracją przez samych ludzi pracy.

Po 1945 r. utworzono Organizację Narodów Zjednoczonych, która miała rzekomo zagwarantować pokój na świecie. Jednak dziś, sześć dekad po D-Day, świat nie jest spokojnym miejscem. Jedna wojna następuje po drugiej, w jednym kraju po drugim, na jednym kontynencie po drugim. Współcześnie wojny są wyrazem niemożliwych do zniesienia sprzeczności, które wynikają z samego systemu kapitalistycznego. Cały świat jest zdominowany przez garstkę superbogatych narodów, które z kolei są zdominowane przez garstkę superbogatych i potężnych korporacji i banków. Ich działania są determinowane – tak jak zawsze były – przez chciwość zysków, rynków, surowców i stref wpływów.

Podczas drugiej wojny światowej zginęło pięćdziesiąt pięć milionów mężczyzn, kobiet i dzieci. Kolejne miliony zginą w nadchodzących latach i dekadach, nie tylko w wojnach i innych konfliktach zbrojnych, ale z głodu i epidemii, takich jak malaria, AIDS i zwykłe choroby spowodowane brakiem czystej wody pitnej.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jest to obiektywnie możliwe do uniknięcia. W pierwszej dekadzie XXI wieku, kiedy nauka i technologia dokonały niesłychanych cudów, większość ludzkości stoi w obliczu wyniszczającej walki o przetrwanie. Rozdźwięk między bogatymi a biednymi powiększył się do rozmiarów przepaści, a jednocześnie przepaść między tak zwanymi bogatymi a biednymi narodami nigdy nie była większa.

Fakty te leżą u podstaw napięć i antagonizmów, które prowadzą do wojen, konfliktów etnicznych, terroryzmu i wszystkich innych okropności, które dotykają naszą umęczoną i niespokojną planetę. Tak długo, jak te centralne sprzeczności nie zostaną rozwiązane, wojny i inne brutalne konflikty będą nadal siać śmierć i zniszczenie. Nie ma sensu opłakiwać skutków wojny, jak to czynią moraliści i pacyfiści. Trzeba zdiagnozować źródło choroby i przepisać lekarstwo.

Ogromny potencjał znacjonalizowanej gospodarki planowej został zademonstrowany przez Związek Radziecki przed, w trakcie i w ciągu pierwszych 25 lat po II wojnie światowej. Pomimo wszystkich wysiłków burżuazji i jej lokajów, chcących temu zaprzeczyć, faktem jest, że ZSRR (a później Chiny) pokazał, że możliwe jest prowadzenie gospodarki bez prywatnych przedsiębiorców, bankierów, spekulantów i właścicieli ziemskich, i że taka gospodarka może osiągać spektakularne wyniki.

Ach, ale Związek Radziecki się rozpadł. Tak, Związek Radziecki rozpadł się po dziesięcioleciach biurokratycznych i represyjnych rządów, które całkowicie zanegowały czasy demokracji robotniczej ustanowionej w 1917 roku. Już w 1936 roku Lew Trocki przewidywał, że stalinowska biurokracja, która uzurpowała sobie władzę po śmierci Lenina, nie zadowoli się swoimi legalnymi i nielegalnymi przywilejami, ale będzie nieuchronnie dążyć do zastąpienia znacjonalizowanej gospodarki planowej własnością prywatną.

Kapitalistyczna kontrrewolucja w Rosji nie oferuje jednak narodom byłego ZSRR żadnej drogi naprzód. Towarzyszy jej straszliwy upadek rosyjskiej gospodarki, poziomu życia i kultury, tak jak przewidział to Trocki. Jeśli istnieje na świecie kraj, w którym kapitalizm zasługuje na potępienie, to jest nim Rosja.

Przedłużanie się starczego uwiądu kapitalizmu zagraża przyszłości ludzkiej kultury, cywilizacji, demokracji, a może nawet przetrwaniu samej ludzkości. Świat domaga się fundamentalnej transformacji społecznej i ekonomicznej. Jedyna nadzieja dla ludzkości leży w radykalnym zniesieniu kapitalizmu i ustanowieniu harmonijnego systemu produkcji i dystrybucji opartego na wspólnej własności środków produkcji pod demokratyczną kontrolą i zarządem robotników.

Przyszła socjalistyczna gospodarka planowa nie będzie opierać się na zacofaniu, jak to było w przypadku rządów ustanowionych przez Partię bolszewicką Lenina i Trockiego w 1917 roku. Będzie ona czerpać z kolosalnego postępu przemysłu, nauki i techniki, które staną się sługami ludzkich potrzeb, a nie motorami zysku.

W oparciu o nowoczesną, zaawansowaną technologicznie gospodarkę racjonalne planowanie doprowadzi produkcję do niespotykanego dotąd poziomu. W stosunkowo krótkim czasie będzie można zlikwidować głód, bezdomność, nędzę i analfabetyzm oraz wszystkie inne elementy barbarzyństwa, które czynią życie niezliczonych milionów ludzi piekłem na ziemi. W miejsce dawnych sporów i rywalizacji między narodami możliwe będzie zjednoczenie sił wytwórczych całej planety w socjalistycznej wspólnocie, gdzie wojny zostaną odesłane, wraz z niewolnictwem, feudalizmem i kanibalizmem, do muzeum barbarzyńskich reliktów przeszłości.


Oryginalny tekst: https://www.marxist.com/wwii-anniversary-one210704.htm
Tłumaczenie: Andrzej Tokarz