
Przypadek Republiki Tarnobrzeskiej stanowi jeden z najbardziej wyrazistych buntów chłopskich w historii Polski, a z pewnością województwa podkarpackiego. Nie da się go zrozumieć jedynie jako spontanicznego, lokalnego wybuchu wywołanego zamętem końca I wojny światowej – to zbyt wygodne uproszczenie. Należy raczej analizować Republikę jako kulminację długotrwałych sprzeczności klasowych, które przez ponad wiek kształtowały specyficzną sytuację społeczno-ekonomiczną Galicji. Region ten, funkcjonujący jako rolnicze zaplecze i rezerwuar taniej siły roboczej dla monarchii austro-węgierskiej, był areną skrajnych nierówności i półfeudalnych stosunków społecznych, których dziedzictwo w decydujący sposób rozstrzygnęło przebieg i charakter wydarzeń w Tarnobrzegu.
Podstawą galicyjskiej gospodarki był monopol własności ziemskiej, skoncentrowanej w rękach magnackich rodzin, takich jak Tarnowscy i Lubomirscy, oraz Kościoła katolickiego. Ich późniejszy patriotyzm był triumwiratem świętej hipokryzji: przez pół wieku modlili się o pomyślność Cesarskiej Mości w Wiedniu, by potem, gdy cesarza nie stało, ochrzcić te same majątki i przywileje wodą święconą polskości. Dwór i ołtarz doskonale wiedziały, że ich prawdziwą ojczyzną jest królestwo własności, a wygnanym zeń można zawsze obiecać obietnice wstępu do niebieskiego.
Ten pakt „ołtarza, dworu i kapitału” kontrolował nie tylko ziemię uprawną, ale i kluczowe zasoby, takie jak lasy czy stawy, odbierając je masie chłopskiej – której połowa prowadziła mizerne gospodarstwa poniżej 2 hektarów, ledwo zdolne zaspokoić ich własne potrzeby. Brak znaczącego przemysłu uniemożliwiał wchłonięcie nadmiaru siły roboczej, utrwalając zależność chłopów od ziemian i spychając ich do pozycji wiejskiego półproletariatu, zmagającego się z bezrobociem sięgającym 20%. Region ten należał do najuboższych w Galicji. Średnia długość życia wynosiła około 40-45 lat, a śmiertelność niemowląt sięgała 200-250 na 1000 urodzeń. Poziom edukacji był bardzo niski – analfabetyzm dorosłych wynosił 40–50%, a wiele wsi nie miało szkół. Skrajnie ubodzy chłopi mieszkali w drewnianych, jednoizbowych chatach z klepiskami jako podłogą, zimą nie mieli czym palić w piecach, a dzieci chodziły boso po śniegu. Brakowało podstawowego wyżywienia – resztki ziemniaków, buraków i zboża, które pozostawały po oddaniu części plonów w ramach czynszu i dzierżawy, stanowiły praktycznie cały pokarm przez zimę. W wielu wsiach mieszkańcy byli zadłużeni u właścicieli ziemskich. Nie byli w stanie kupić odzieży ani narzędzi rolniczych, a choroby szerzyły się z powodu braku higieny i niedożywienia.
Brak przemysłu w Galicji, w tym w regionie Tarnobrzegu, wynikał z kapitalistycznego prawa nierównego rozwoju i gospodarki rabunkowej. Zyski z eksportu żywności i surowców (np. ropy, drewna) trafiały do centrów finansowych monarchii lub magnaterii, zamiast być reinwestowane lokalnie. Tak oto chroniczny drenaż kapitału powodował zastój sił wytwórczych. Słabo rozwinięty, lichwiarski system kredytowy był nastawiony na pożyczki ziemi pod zastaw, utrwalając struktury agrarne. Inwestycje przemysłowe postrzegano jako ryzykowne, również ze względu na położenie geograficzne – sąsiedztwo Kongresówki – zwłaszcza w okresie narastających napięć pomiędzy Austro-Węgrami a Rosją. W połączeniu z nikłą stopą zwrotu z przeprawiania kolei przez góry przekładało się to na ograniczone inwestycje w infrastrukturę. Ich gęstość była o wiele niższa niż w innych regionach monarchii i pod koniec XIX wieku wynosiła ok. 40 km torów na 1000 km², podczas gdy w Czechach było to 2,5 raza tyle. Rezultatem było błędne koło, w którym koszty logistyczne zniechęcały do alokacji kapitału, a jego brak zniechęcał do inwestycji mogących je obniżyć. Region pozostawał w roli Hinterlandu monarchii — rynku zbytu dla towarów czeskiego i austriackiego przemysłu oraz źródła tanich surowców i siły roboczej. Tworzyło to swoiste cmentarzysko feudalnych stosunków społecznych i wynikającego z nich konserwatyzmu.
Galicja była swoistym hospicjum konającej przez siedem dekad klasy ziemiańskiej. Jak każda klasa próbująca zawrócić bieg historii, odraczała tylko nieuniknione – a to z definicji nie mogło trwać w nieskończoność. Dlatego też choć industrializację hamowały niekorzystne warunki materialne, tak też niemałą rolę odegrała sytuacja polityczna Austro-Węgier. Elity obszarniczo-kościelne Galicji obawiały się, że wytworzy się wówczas niebezpieczna klasa robotnicza, podatna na idee socjalistyczne. Pamięć po rabacji galicyjskiej i wydarzeniach takich jak Komuna Paryska utrwaliła wśród warstw rządzących przekonanie, że lepiej utrzymywać stan chronicznej nędzy i zależności chłopów niż ryzykować modernizację, która mogłaby zachwiać tradycyjnymi strukturami władzy i kontroli społecznej.
Rewolucja w Rosji w 1905 roku rozniosła się poza jej granice,inspirując wielkie strajki generalne w Czechach i Austrii. Obszarnicy znaleźli się w ogniu krzyżowym walki klas, której tak bardzo chcieli uniknąć. Ich dni były policzone. Skutkiem tej walki było wprowadzenie powszechnego prawa wyborczego – dla mężczyzn, bez cenzusu majątkowego – w Przedlitawii w 1907. Dało to polskim chłopom i drobnej burżuazji miejskiej formalne narzędzie reprezentacji politycznej, które w tym samym czasie w Kongresówce zostało ograniczone przez Stołypina. W Rosji koncentracja kapitału jednak była najsilniejsza na peryferiach, inaczej niż Austrii, inna była też równowaga sił między burżuazją a obszarnikami. Inne strategie obu monarchii rzutowały z kolei na dynamikę rewolucji polskiej w 1918. W byłej Kongresówce nie było ugruntowanego doświadczenia demokratyzmu burżuazyjnego, który by absorbował rewolucyjną energię mas. Była za to otwarta represja hartująca świadomość klasową robotników. W Galicji brak było struktur SDKPiL, której błędne stanowisko w kwestii narodowej alienowało potencjalną bazę, ani też PPS-Lewica nie zdołała zbudować masowej organizacji. Austriacka policja polityczna skutecznie penetrowała struktury konspiracyjne, a względna liberalizacja monarchii konstytucyjnej rozbrajała część radykalizmu poprzez legalne kanały reprezentacji.
W rezultacie w Krakowie nie powstała nigdy rada delegatów robotniczych, choć rady działały nawet w małych ośrodkach byłej Kongresówki jak Myszków czy Kraśnik. Nierówny rozwój byłych zaborów sprawiał, że choć klasa robotnicza była zdolna wraz z chłopami przeprowadzić walkę narodowowyzwoleńczą, która była do zaakceptowania dla burżuazji, tak walka o wyzwolenie klasowe miała charakter zbyt fragmentaryczny, by nie ulec rozgromieniu przez biały terror, pod który grunt przygotowała demagogia PPS-FR i PSL.

Ta rzeczywistość kształtowała ostrą polaryzację klasową. Z jednej strony stała klasa obszarnicza, sprawująca faktyczną władzę polityczną, gospodarczą i symboliczną, z drugiej – zróżnicowana wewnętrznie, lecz zdominowana przez biedotę wiejską klasa chłopska. Jej świadomość klasowa krystalizowała się wokół „głodu ziemi” i sprzeciwu wobec barbarzyństwa feudalnych relacji społecznych. Symbolem tej świadomości jest istniejący do dziś pomnik Bartosza Głowackiego w Tarnobrzegu, ufundowany przez chłopów w 1904 roku. Był on solą w oku dominującej szlachecko-inteligenckiej narracji historycznej, odbierającej chłopom podmiotowość historyczną, sprowadzając ich do roli biernej masy lub zdrajców sprawy narodowej, obarczanych winą za upadek Rzeczypospolitej czy krwawą rabację galicyjską. Znajduje się on na placu targowym, gdzie co środę, gdy odbywał się targ, chłopi mogli podnieść głowy i spojrzeć w oczy bohaterowi swojej klasy, który przypominał im, że są warci więcej niż swoje zboże.
Realia ostatnich miesięcy I wojny światowej przyspieszyły wybuch długo dojrzewającego gniewu. Świadczą o tym strajki chłopskie, które ogarnęły kraj na początku 1918 roku, czy incydent w Zawichoście, gdzie tłum zatrzymał wóz z zarekwirowaną pszenicą dla wojska i sprzedał ją po urzędowych (i tak znacznie zaniżonych) cenach. W następstwie interwencji żandarmerii zginęły wtedy 3 osoby, a 20 zostało rannych. Protestom przewodziło PSL, ale mimo to wciąż napływały do jego władz sygnały o apatii chłopów wobec kwestii narodowowyzwoleńczej. Wydarzenia te wskazują, że kwestie narodowe były często jedynie iskrą padającą na społeczno-ekonomiczną beczkę prochu. Chłopi mieli dość przymusowych dostaw, wyzysku i swojego poddańczego położenia, a powroty z rewolucyjnej Rosji dodatkowo ośmielały masy i dostarczały nowych, radykalnych wzorców politycznych. Projekt zmiany wyzyskiwacza z austro-węgierskiego magnata na polskiego pana, z zachowaniem prawa do wyzysku i utrzymaniem starej biedy, nie wywoływał w masach chłopskich patriotycznego ferworu.
Początek
Rewolucyjna sytuacja, jaka wytworzyła się jesienią 1918 roku wraz z rozpadem Austro-Węgier, stała się katalizatorem dla długo tłumionych napięć społecznych. Kryzys władzy „u góry” oraz pogłębiająca się nędza „u dołu” stworzyły próżnię, która umożliwiła wtargnięcie mas chłopskich na scenę historii. Osłabienie represyjnego aparatu państwa zaborcy pozwoliło wreszcie na otwarte starcie klas, w którym klasy wyzyskiwane stworzyły zorganizowany ruch.
Początek listopada 1918 roku to okres żywiołowych wystąpień. W dniach 31 października i 1 listopada chłopi samorzutnie rozbrajali żołnierzy austriackich, atakowali posterunki żandarmerii, grabili magazyny wojskowe i usuwali znienawidzonych lokalnych urzędników. Były to spontaniczne, lecz celowe akty mające na celu fizyczne zniszczenie gnębiącego wieś od wieków aparatu ucisku.

Już 2 listopada nastąpiła pierwsza próba przejęcia kontroli nad tym żywiołowym ruchem. W Tarnobrzegu powołano Powiatowy Komitet Samoobrony Narodowej, zdominowany przez miejscową inteligencję i narodowców. Była to wyraźna próba przechwycenia inicjatywy przez drobną burżuazję i skierowania energii chłopskiej na bezpieczne tory narodowe, mające zabezpieczyć interesy klas posiadających w rodzącym się państwie polskim. Komitet ten szybko uzyskał aprobatę burżuazyjnej Polskiej Komisji Likwidacyjnej w Krakowie, co umacniało jego pozycję jako „oficjalnej” władzy. Tego samego dnia ksiądz Eugeniusz Okoń zorganizował w Radomyślu nad Sanem symboliczną manifestację, podczas której zniszczono słupy graniczne między Monarchią Habsburską a Rosją, w symbolicznym akcie odrzucenia starego, imperialnego porządku.
Odpowiedź chłopstwa na tę próbę zawłaszczenia ruchu była gwałtowna i stanowcza. 6 listopada 1918 roku pod pomnikiem Bartosza Głowackiego w Tarnobrzegu zgromadził się masowy wiec, liczący około 30 tysięcy chłopów. To właśnie na nim, w atmosferze rewolucyjnego entuzjazmu, Tomasz Dąbal, Eugeniusz Okoń i Franciszek Krempa ogłosili powstanie Ludowej Republiki Tarnobrzeskiej. Podczas tego, jak i kolejnych wieców, będących niczym innym jak specyficzną formą rad chłopskich, organizowanych regularnie w środy i soboty na rynku, stopniowo tworzono struktury administracyjne, w tym Powiatowy Komitet Chłopski oraz zespół referentów powiatowych, którzy pełnili funkcję lokalnego rządu, skupiając się między innymi na oświacie i pomocy najbardziej wrażliwym grupom. Tym samym niemalże w jednej chwili wytworzyła się sytuacja dwuwładzy. Zjazdy te działały jak suwerenne walne zgromadzenia, uznające się za naczelną władzę polityczną w regionie. W celu utworzenia reprezentacji politycznej wybrano delegatów chłopskich, po jednym na każdy tysiąc osób, w czym uczestniczyły również kobiety, co ukazywało progresywny charakter struktur. Przyjęto także szereg radykalnych uchwał, które de facto zlikwidowały starą, obszarniczą nadbudowę polityczną: zniesiono Radę Powiatową, rozwiązano rady gminne oraz usunięto wójtów i sekretarzy. Co ważniejsze, wysunięto postulaty ekonomiczne, takie jak żądanie radykalnej reformy rolnej – bezpośredni atak na podstawę panowania obszarników. Wieś przejmowała nieużytkowane lub częściowo uprawiane ziemie od właścicieli ziemskich, a zdobyte magazyny żywności rozdzielano między najbardziej potrzebujących, realizując w praktyce postulat „ziemi dla pracujących chłopów”.
Aby utrwalić i obronić te zdobycze, zgromadzenie obwołało Tomasza Dąbala majorem i komendantem sił milicyjnych, powołując tym samym zbrojne ramię rewolucji. Ze względu na czerwone sztandary, niesione podczas wieców, oraz wyraźnie rewolucyjny charakter, przeciwnicy zaczęli określać milicję chłopską mianem „Czerwonej Gwardii”, widząc w niej nawiązanie do tradycji bolszewickich. Ruch od samego początku wykazywał tendencję do rozszerzania się, o czym świadczy obecność licznych delegacji z sąsiednich ziem Lubelszczyzny i Sandomierszczyzny, wpisując się przy tym w omówioną wcześniej serię strajków i buntów chłopskich w innych powiatach Galicji. W ten sposób, w ciągu zaledwie kilku dni, spontaniczny bunt przekształcił się w zorganizowany, polityczny projekt o wyraźnie rewolucyjnym i antyfeudalnym charakterze.
Okres dwuwładzy

Tłumy chłopów, gromadzących się na wiecach nawet dwa razy w tygodniu, wielokrotnie przewyższały liczebnie ludność samego miasta. Dlatego kluczowym momentem w rozwoju Republiki Tarnobrzeskiej była jej instytucjonalizacja i bezpośredni konflikt z oficjalnymi strukturami państwowymi.
Punktem zapalnym stała się kwestia nominacji na stanowisko komisarza rządowego dla powiatu tarnobrzeskiego. Gdy 7 listopada 1918 roku delegacja Komitetu Chłopskiego udała się do krakowskiej Polskiej Komisji Likwidacyjnej, by lobbować za kandydaturą chłopa Stefana Grzywacza, ich postulat został odrzucony. PKL, jako organ burżuazyjny, zatwierdził własnego kandydata. Była to klasyczna walka klasowa w sferze politycznej, unaoczniająca, że nowe władze nie zamierzają dzielić się realną władzą z ludem. W odpowiedzi na to Komitet Chłopski zwrócił się ku Tymczasowemu Rządowi Ludowemu Republiki Polskiej w Lublinie Ignacego Daszyńskiego. Rząd ten, choć socjalistyczny w nazwie, był w praktyce gabinetem koalicyjnym burżuazji, który nie planował rewolucji agrarnej, ograniczając się do obietnic reformy, by uspokoić ferwor chłopów.
Kolejne tygodnie przyniosły eskalację napięć. Masowe wiece 13 i 20 listopada, organizowane dzięki agitacji Tomasza Dąbala i ks. Eugeniusza Okonia, świadczyły o rozprzestrzenianiu się ruchu na sąsiednie powiaty. 13 listopada doszło do pierwszej konfrontacji – patrol ośmiu żołnierzy nasłanych przez władze miasta został bezkrwawo rozbrojony przez chłopów. Gdy w odwecie wysłano szwadron kawalerii z Dębicy, chłopi i robotnicy rolni z biednej wsi Grębów ruszyli na Tarnobrzeg. Choć zostali odparci przez oddziały uzbrojone w karabiny maszynowe, ich odpowiedzią było przystąpienie do akcji bezpośredniej w formie zorganizowanego zajęcia ziemi hrabiego Zdzisława Tarnowskiego. Była to pierwsza celowa akcja ekspropriacyjna, która z symbolicznego protestu przerodziła się w realny atak na fundamenty własności obszarniczej.
Postać hrabiego Tarnowskiego, polskiego szlachcica ze Stronnictwa Prawicy Narodowej i reprezentanta PKL, uosabiała wszystko to, przeciwko czemu buntowali się chłopi. Jako sprawujący realną władzę w regionie, był współodpowiedzialny za utrzymywanie archaicznych, feudalnych wręcz porządków. Wskazuje się, że nawet rozkład jazdy pociągów na stacji w Tarnobrzegu miał być podporządkowany jego potrzebom wyjazdu do pracy. Zarzucano mu również blokowanie rozwoju przemysłu innego niż własne gorzelnie, co wpisywało się w szerszy kontekst utrzymywania chłopów w ekonomicznej zależności i wielowiekową historię rozpijania ich przez szlachtę. Jego persona wiąże się też z innym istotnym zagadnieniem – przyczynami, dla których chłopi niechętnie wstępowali do armii państw centralnych obiecujących niepodległość, czyli Legionów Polskich. Wyraźnie przedkładali interes klasowy nad „narodowe głupotki”, obawiając się przywrócenia pańszczyzny – w monarchii habsburskiej pierwsze kroki w tym kierunku podjęto już w 1781 roku, podczas gdy pamięć o zniesieniu poddaństwa w carskiej Rosji zaledwie pół wieku wcześniej (w 1864 r.) była wciąż żywa. Nie wykazywali też entuzjazmu wobec udziału w wojnie polsko-ukraińskiej ani w wojnie z bolszewikami, podczas której zdarzały się liczne dezercje i przypadki sprzedaży wojskowego wyposażenia.
Po 20 listopada PKL, próbując przejąć kontrolę nad sytuacją, mianowała nowego komisarza powiatu, dr. Benedykta Łąckiego z PSL „Piast”. Rozpoczął on swoją władzę z godnym swej klasowo antagonistycznej pozycji przytupem, przeprowadzając ekspedycję karną – tzw. pierwszą pacyfikację powiatu. Wraz z Borowcem po opisanych wcześniej starciach wystosował prośbę o wsparcie do Komendy Wojska Polskiego w Krakowie, która przysłała kompanię asystencyjną z Wadowic i około pięćdziesięciu żandarmów. Oddziały udały się do Chmielowa, Turbi, Pława oraz parafii grębowskiej, gdzie aresztowały kilkanaście osób i wymierzały karę chłosty. Zaszantażowany groźbą spalenia wsi i w obliczu częściowego rozbrojenia ludności i pobicia wszystkich mężczyzn na weselu w Jamnicy – wydarzeniach, które ujawniły dysproporcję sił – Komitet Chłopski formalnie uznał władzę Łąckiego, przekształcając się w Radę Przyboczną komisarza. Rada, zajmująca się głównie sprawami aprowizacyjnymi, stała się środkiem biurokratyzacji i wchłonięcia ruchu przez struktury państwa burżuazyjnego. Mimo to źródła archiwalne wskazują, że zachowała ona większy wpływ i niezależność, aniżeli podobne instytucje w innych powiatach. Równolegle do tych formalnych struktur, hr. Zdzisław Tarnowski utworzył własną milicję dworską oraz Powiatowy Komitet Samoobrony złożony z endeków, co stanowi klasyczny przykład organizacji sił kontrrewolucyjnych przez klasy posiadające, desperacko pragnące zachować swoje przywileje.
Pomimo tego taktycznego kompromisu, realna władza w Tarnobrzegu nadal była w rękach ludu. Równocześnie Tomasz Dąbal, agitując w powiatach mieleckim i kolbuszowskim, świadomie rozszerzał zasięg rewolucji, dążąc do poszerzenia ruchu.
Upadek
Z końcem listopada 1918 roku zaczęły ujawniać się pierwsze pęknięcia w dotychczasowej jedności ruchu chłopskiego. Fala entuzjazmu, która wcześniej jednoczyła tłumy pod sztandarem sprawiedliwości i równości, zaczęła słabnąć, gdy zapał rewolucyjny zderzył się z rutyną urzędów, formularzy i rozkazów. Chłopi, przywykli do działania wspólnotowego i żywiołowego, nie rozumieli nowego języka biurokracji, który zastąpił język wiecowych obietnic. Miejsce płomiennych przemów o wolności zajęły rubryki, pieczęcie i przepisy, a wraz z nimi – nieufność. Wieś, jeszcze niedawno zjednoczona przez wspólny cel, zaczęła się różnicować. Jedni nawoływali do spokoju i lojalności wobec nowych władz, inni domagali się czynu, działania, natychmiastowego przejęcia ziemi. Lud, kierujący się bardziej instynktem sprawiedliwości niż polityczną kalkulacją, nie rozumiał sensu odwrotu ani taktycznych ustępstw, które dla Dąbala i Okonia stanowiły jedynie chwilową strategię. Całą sytuację zaogniały narastające represje państwowe.
Okres zimy i typowe dlań trudne warunki życia sprawiły, że płomień rewolucyjnego entuzjazmu zaczął powoli przygasać. Powstanie, choć nadal popierane przez chłopów, zaczęło tracić impet, co wykorzystała reakcja, eliminując najbardziej świadomy element przywództwa. Ostateczny kres Republiki Tarnobrzeskiej jako zorganizowanego ośrodka władzy nadszedł 6 stycznia 1919 roku wraz z aresztowaniem ks. Eugeniusza Okonia i osadzeniem go w rzeszowskim więzieniu pod zarzutem zdrady stanu. Tomaszowi Dąbalowi udało się wprawdzie uciec z powiatu, lecz w praktyce oznaczało to kapitulację.
Kulminacja napięć społecznych, podsycanych przez głęboki kryzys gospodarczy i rewolucyjną agitację, doprowadziła do finalnego aktu dramatu Republiki Tarnobrzeskiej. Spontaniczny ruch chłopski, pozbawiony jasnego programu politycznego i kierownictwa zdyscyplinowanej awangardy, wszedł w swój finalny akt agonii.
W tym czasie działały również tzw. „zielone brygady” – rozproszone grupy dezerterów ukrywających się w lasach, działające najczęściej na własną rękę, bez jakiegokolwiek związku z Republiką. Ich realny wpływ był jednak całkowicie marginalny, stanowiąc jedynie uboczny efekt powojennego chaosu. Mimo to ówczesna administracja oraz burżuazyjna prasa celowo łączyły ich znikomą aktywność z chłopskimi wystąpieniami w Tarnobrzegu. Umożliwiało to im wrzucenie całego fermentu społecznego do jednego worka anarchii i wykorzystanie tego następnie jako pretekstu do zbrojnej pacyfikacji. Podobne uproszczenia powtarza współczesna historiografia. Wpisuje się to w szerszy wzorzec typowy dla innych rewolucji tamtej epoki, gdzie opór robotników i biednych chłopów obrzuca się błotem, a jego krwawe stłumienie przedstawia się jako „przywracanie porządku”.
W grudniu i styczniu 1918/1919 roku masowe wystąpienia chłopskie przybrały formę bezpośrednich, zbrojnych akcji ekspropriacyjnych. Dochodziło do napadów na dwory i folwarki (m.in. majątki hrabiów Tarnowskiego i Seweryna Dolańskiego), rozbrajania straży leśnej oraz rabowania magazynów. Nie była to jednak, jak chciała późniejsza propaganda, zwykła fala „bandytyzmu”. Była to spontaniczna, nieusystematyzowana forma walki klasowej – próba pełnoprawnej realizacji postulatu reformy rolnej „od dołu”, siłami samych chłopów. Brak przywództwa zdolnego nadać tym akcjom zorganizowaną formę i przekształcić je trwałe zwycięstwo nieuchronnie doprowadził do chaosu. W styczniu 1919 roku chłopi z Mokrzyszowa zabrali zboże ze spichlerza Tarnowskiego, a mieszkańcy innych wsi – konie, bydło i ziemniaki z dworskich zabudowań, rozdzielając je między najbiedniejsze rodziny. Apogeum tych działań stanowił atak na dwór Dolańskiego w Grębowie, przeprowadzony 11 stycznia, podczas którego zabrano zapasy, inwentarz i narzędzia rolnicze. Była to bezpośrednia, oddolna realizacja postulatu reformy rolnej. Pozbawiona politycznej formy musiała jednak pozostać odosobnionym aktem desperacji.
Na tę „rewolucję w działaniu” burżuazyjne państwo polskie, reprezentowane przez Polską Komisję Likwidacyjną, odpowiedziało zdecydowaną kontrrewolucją. Niestety realnego oporu w praktyce nie było. Czerwona Gwardia, mająca luźną, niezorganizowaną strukturę, a nieposiadająca doświadczenia wojskowego, nie mogła się skutecznie przeciwstawić państwowym oddziałom, a po aresztowaniu liderów formacja praktycznie przestała istnieć. Chłopi, przerażeni i zdezorientowani, nie próbowali stawiać oporu. W połowie stycznia 1919 roku do powiatu tarnobrzeskiego skierowano duże oddziały wojska i żandarmerii. Wojsko przystąpiło do brutalnych pacyfikacji wsi, przeszukując chaty, rekwirując dobytek i odbierając broń – według szacunków około 2000 karabinów. Aresztowano 350 osób, zabito kilkanaście. Jednym z najbardziej dojmujących przejawów klasowej pogardy było wymierzenie kary publicznej chłosty aż 4000 osobom. Najbardziej ucierpiały wioski popierające ks. Okonia i Dąbala, szczególnie społeczności lasowiackie. Był to symboliczny powrót do feudalnych metod ucisku i jednoznaczny dowód na to, że nowe, niepodległe państwo nie zamierzało traktować chłopów jak równoprawnych obywateli. Wojsko, stosując zasadę odpowiedzialności zbiorowej, ostatecznie spacyfikowało i ograbiło cały region. W trakcie tych działań zastosowano metody identyczne z tymi, którymi władze carskie posługiwały się wobec protestów chłopskich, jak masowe chłosty stosowane podczas buntów na wsi w 1861 roku. Ta historyczna paralela unaoczniała prawdę o klasowym charakterze państwa, które – mimo zmiany szyldu – wciąż sięgało po te same, sprawdzone narzędzia represji.
Sukces wyborczy
Klęska militarna i polityczna Republiki Tarnobrzeskiej bynajmniej nie oznaczała wykorzenienia emancypacyjnych idei wśród chłopstwa. Wybory do Sejmu Ustawodawczego w styczniu 1919 roku stały się prawdziwym plebiscytem, w którym chłopi jasno opowiedzieli się po stronie swoich trybunów.
Niezbitym dowodem na utrzymujące się mimo pacyfikacji ożywienie był oszałamiający sukces wyborczy przywódców republiki. W okręgu wyborczym nr 44 obejmującym powiaty tarnobrzeski, niżański, mielecki i kolbuszowski, lista PSL „Lewicy”, z której kandydowali, zdobyła 5 z 6 mandatów. W samym powiecie tarnobrzeskim wynik sięgnął 87,8% (75 673 głosy). Gdy uwzględnimy fakt, że nieliczna i głosująca na innych kandydatów ludność żydowska stanowiła wówczas jedyną znaczącą grupę niechłopską, poparcie dla wspomnianej listy wśród polskich chłopów i robotników rolnych sięgało w niektórych analizach nawet 95%. Ten miażdżący rezultat był jednoznacznym odrzuceniem programu narodowej demokracji oraz konserwatystów szlacheckich. Wyraźnie potwierdzał, że to radykalny ruch ludowy, uosabiany przez takich działaczy jak Okoń i Dąbal, jest w ich mieniu prawdziwą reprezentacją klasowych interesów. Co również warte odnotowania, w wyborach w 1922 r. lista KPRP w powiecie tarnobrzeskim uzyskała największą liczbę głosów (6379, czyli 23,3%), a w wyborach 1928 r. komuniści zdobyli 11 miejsc w Radzie Miejskiej Tarnobrzega.
Niestety jak uczy historia, masy nie mogą pozostawać zmobilizowane w nieskończoność, ani też równoległe panowanie przeciwstawnych klas musi się zakończyć zwycięstwem jednej lub drugiej. Dlatego też z czasem poparcie zaczęło rozchodzić się po innych ugrupowaniach, a kilka lat później bonapartystyczny pucz Piłsudskiego i konsekwentna kontrrewolucja w II RP, zwłaszcza po jego śmierci położyły kres nawet tej z natury ułomnej formie reprezentacji politycznej, jaką jest demokracja burżuazyjna.
Ks. Eugeniusz Okoń (1881-1949)

Urodzony w ubogiej chłopskiej rodzinie w Radomyślu pod Tarnobrzegiem. Już w przemyskim seminarium zwracał uwagę niezależnością i krytycyzmem wobec przełożonych. Po święceniach wykonywał posługę w szeregu parafii w Galicji, która szybko zyskała mu reputację kaznodziei ludowego – bezpośredniego, gniewnego, bliskiego wsi. Jego kazania nie przypominały homilii, lecz płomienne manifesty społeczne – mówił o krzywdzie chłopów, o niesprawiedliwości, o grzechach „panów i księży”.
Okoń od początku nie mieścił się w ramach posłuszeństwa kościelnego. Biskupi zarzucali mu politykowanie z ambony, on zaś odpowiadał, że Ewangelia zobowiązuje do walki o sprawiedliwość społeczną. Głośno krytykował duchowieństwo za związki z ziemiaństwem: twierdził, że „księża stali się sługami panów, a nie Chrystusa”. Między innymi przez to po 1918 roku wszedł w konflikt z metropolitą przemyskim, biskupem Józefem Sebastianem Pelczarem. Okoń odrzucił zakaz działalności politycznej, pojawiał się na wiecach w sutannie, prowadził chłopskie manifestacje, a nawet głosił z ambony hasła społeczne wbrew rozporządzeniom kurii.
Polityka Okonia łudząco przypominała teologię wyzwolenia ukształtowaną dopiero w latach 60., bo podobnie jak w Ameryce Południowej wynikała z analogicznych procesów materialnych, obejmujących postępujące zubożenie i proletaryzację chłopstwa oraz zaostrzenie sprzeczności między właścicielami ziemi a masami wiejskimi. W tych warunkach tradycyjna funkcja kleru jako elementu nadbudowy legitymizującego istniejący porządek ulegała erozji, a część niższego duchowieństwa żyjącego w bezpośrednim kontakcie z ludem zaczynała artykułować interes klas uciskanych zamiast interesów elit, co rodziło postawy o charakterze protoemancypacyjnym.
Ks. Eugeniusz Okoń nie ograniczał się wyłącznie do działalności politycznej – przez całe życie wspierał najbiedniejszych. Już w młodości organizował zbiórki żywności, odzieży i pieniędzy dla ubogich parafian oraz zakładał spółdzielnie i kółka rolnicze, które pomagały chłopom uniezależnić się od lichwy i pośredników. W czasie I wojny światowej prowadził kuchnie dla głodujących i opiekował się sierotami. Jako poseł i działacz ludowy postulował reformę rolną, tworzenie szkół, szpitali i spółdzielni wiejskich, a po wycofaniu się z polityki pomagał potrzebującym indywidualnie – rozdawał żywność, wspierał dzieci w nauce i wspomagał rodziny dotknięte biedą.
Wypracował unikalny styl oddziaływania na masy – łączył religijną symbolikę z językiem politycznego buntu. Jego wiece miały niemal rytualny charakter: najpierw modlitwa i pieśń, potem gwałtowne przemówienie pełne obrazów biblijnych, porównań do proroków oraz potępienia „faryzeuszy w sutannach”. Nazywano go „księdzem rewolucjonistą” nie tylko z powodu treści, ale i sposobu mówienia – z patosem, gestem, teatralnością. W swych wystąpieniach posługiwał się prostymi hasłami: „Chłopie, ziemia twoja!”, „Nie będzie już panów!”, „Bóg jest po stronie ubogich!”. Często kończył je błogosławieństwem dla ludu i wezwaniem do czynu. Umiał połączyć emocje religijne z poczuciem społecznej krzywdy, dzięki czemu jego słuchacze odczuwali swoje wystąpienia niemal jako akt wiary. Nie stronił też od drastycznych metafor – mówił o „wywłaszczeniu faraonów”, o „odkupieniu ziemi chłopskim potem”. Z ambony potrafił przejść płynnie od Ewangelii do ekonomii i polityki.
Po wydarzeniach Republiki Tarnobrzeskiej ks. Okoń został zawieszony w obowiązkach kapłańskich, a Polska Komisja Likwidacyjna wydała nakaz jego aresztowania za podburzanie chłopów. Zatrzymano go po wiecu w Baranowie i osadzono w więzieniu w Rzeszowie, jednak zwolniono go po wyborach styczniowych do Sejmu Ustawodawczego, w których startował z list PSL-Lewica, uzyskując mandat.
W 1922 roku spotkały go kolejne represje ze strony instytucji, której był częścią. Katolicka hierarchia pozbawiła go stanowiska proboszcza i zakazała posługi duszpasterskiej. Pojednał się z Kościołem dopiero w latach 30., choć nigdy nie porzucił swoich poglądów społecznych.
W czasie okupacji niemieckiej (1942-1944) ks. Eugeniusz Okoń pomagał Żydom z okolic Tarnobrzega – wystawiał im fałszywe metryki chrztu i ukrywał w gospodarstwach chłopskich. Kilka rodzin zawdzięczało mu życie, choć sam musiał się ukrywać przed Niemcami. Po wojnie odrzucił propozycję wejścia do rządu „ludowego” Bolesława Bieruta. Po jego śmierci historiografia stalinizmu odsądzała go od czci i wiary. Okoniowi zarzucano np. „demagogiczną” rolę w zrywie tarnobrzeskich chłopów, „szafowanie frazesami antyobszarniczymi” przy jednoczesnej krytyce idei rewolucji.
Tomasz Jan Dąbal (1890-1937)
Jak ks. Okoń, urodził się w chłopskiej rodzinie, we wsi Sobów (obecnie dzielnica Tarnobrzega). Jego życiowa droga od żołnierza do komunistycznego rewolucjonisty stanowiła modelowy wręcz przykład radykalnej ewolucji świadomości klasowej, wedle zasady „byt kształtuje świadomość”. Już w czasie służby wojskowej w armii zaborczej dał się poznać nie jako bierny wykonawca rozkazów, lecz jako człowiek o nieprzeciętnym zmyśle organizacyjnym i głodzie sprawiedliwości. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości ten głód nie został zaspokojony – wręcz przeciwnie, pogłębił się na widok nierówności i wyzysku, które przyniosła chłopom II Rzeczpospolita.
Reprezentował bardziej usystematyzowany radykalizm. Jako oficer miał zmysł organizacyjny. Jego dalsze losy pokazują logiczną drogę rozwoju najbardziej dojrzałego politycznie przywódcy chłopskiego w polskich warunkach – ewolucję w stronę awangardy proletariackiej, czyli KPP, która oferowała naukową analizę i jasny program walki klasowej. Jako poseł prowadził intensywną pracę parlamentarną i pozaparlamentarną, poddając się kontroli ludu na regularnych wiecach, gdzie składał relacje z walk sejmowych. Zaliczały się do nich chociażby petycje chłopów o zwrot bezprawnie zagrabionego mienia po pacyfikacji Republiki. Był to przejaw wysiłków na rzecz utrzymania demokracji bezpośredniej. Zabiegał o konkretne zdobycze dla swojego regionu: organizację prac melioracyjnych, walkę z epidemiami, założenie szkoły zawodowej, zdobywając m.in. kilkanaście ton ziemniaków i 5000 par butów od rządu dla najbiedniejszych. Jego działalność kształtowała nową, obywatelską godność polskiego chłopa. Dąbal był również gorącym zwolennikiem reformy polskiej ortografii, czyli jej „uludowienia”. Zniknąć miały litery „ą”, „ę” i „ó”, a zamiast „rz” zostać tylko „ż”, a zamiast „ch” – „h”.
Dąbal kontynuował swoją działalność polityczną w Centralnym Komitecie Wykonawczym PSL „Wyzwolenie” w 1919 roku, szybko jednak przesuwając się na jego lewe skrzydło. Już wtedy widać było jego zrozumienie potrzeb chłopstwa oraz skłonność do radykalnych rozwiązań. W 1920 roku wstąpił do Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (KPRP), a rok później został członkiem jej Komitetu Centralnego. Ten awans symbolizował uznanie Dąbala jako przywódcy chłopskiego z Tarnobrzega oraz potrzebę budowania sojuszu robotniczo-chłopskiego na szczeblu ogólnopolskim.
W kolejnych latach poglądy Dąbala ulegały konsekwentnej radykalizacji, obejmując odrzucenie burżuazyjnego nacjonalizmu i wzywając do władzy ludu. Jego aktywność obejmowała redagowanie pism partyjnych, organizowanie strajków chłopskich oraz działalność w legalnych przybudówkach KPP.
W 1920 roku Dąbal wygłosił płomienne przemówienie antywojenne, w którym jednoznacznie demaskował wojnę jako imperialistyczną krucjatę w interesie francuskiego kapitału:
Po co mamy obcym służyć? Dlaczego Francuzi chcą z nami iść na bolszewików? Francja ma 20 miliardów wierzytelności u bolszewików. Panowie kłócą się o granice państwa polskiego. Ja nie chcę tego, co nie jest polskie. Polska powinna dążyć tylko do tego, co swoje. Nie chcemy francuskich miliardów, my bronimy swoich chat. Po co macie wojować? Niech idą walczyć ci co chcą dalej wojny. Zdrajcą nie jestem, bo żądam Rządu Ludowego, a jeżeli tego żądam, to nigdy dla siebie lecz wszystko dla ludu.
Jego przemówienie stało się pretekstem do eskalacji represji. Prawica, ostrząca zęby na Polskę od Warty do Smoleńska, domagała się odebrania mu immunitetu oraz postawienia zarzutów zdrady narodowej. W sierpniu i wrześniu 1920 roku, podobnie jak wielu innych polskich komunistów, został uwięziony bez wyroku przez reżim jaśniepańskiej polski Witosa i Piłsudskiego, a protestach zwolniony. Ostatecznie w listopadzie 1921 roku aresztowano go, a następnie w lipcu 1922 roku skazano na 6 lat ciężkiego więzienia za „działalność antypaństwową”.
Sukcesy i działalność w ZSRR
Po wymianie więźniów z ZSRR w marcu 1923 roku Dąbal wyjechał na Wschód. Działał w Komitecie Centralnym Komunistycznej Partii Białorusi, a w latach 1923–1925 pełnił funkcję zastępcy członka KC Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (KPRP).

W 1923 roku był inicjatorem powołania Międzynarodówki Chłopskiej (Krestintern). Pełnił funkcję jej wicesekretarza generalnego w latach 1923–1928. Krestintern, obok IV Kongresu Kominternu, był jednym z ostatnich przykładów internacjonalizmu przed stalinowską falą degeneracji ruchu rewolucyjnego i kontrrewolucyjnym zwrotem ku polityce „socjalizmu w jednym kraju”.
Ponadto Dąbal pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Komitetu Wykonawczego oraz zastępcy sekretarza generalnego Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom (MOPR), a także sekretarza Komisji Rolnej przy KW Międzynarodówki Komunistycznej.
W latach 1927–1932 ukończył z wyróżnieniem studia na Wydziale Agrarnym oraz Wydziale Gospodarki i Polityki Światowej w Instytucie Czerwonej Profesury w Moskwie, a w 1934 uzyskał stopień doktora nauk ekonomicznych. W latach 30. prowadził aktywną działalność edukacyjną i propagandową w Marchlewszczyźnie – polskim obwodzie autonomicznym na Ukrainie radzieckiej w okolicy Żytomierza. Od 1932 roku był wiceprezydentem Białoruskiej Akademii Nauk w Mińsku.
W ZSRR Dąbal aktywnie działał jako redaktor pism partyjnych, publikując ponad 200 broszur, artykułów naukowych oraz krytycznych wstępów do utworów polskich pisarzy wydawanych w ZSRR. Jego teksty ukazywały się m.in. w czasopismach „Piast”, „Przyjaciel Ludu” i „Wyzwolenie”.

29 grudnia 1936 roku, w okresie „wielkiej czystki”, został aresztowany przez NKWD. Poddany torturom przyznał się do zarzucanych mu czynów i podjął pełną współpracę z organami. 21 sierpnia 1937 roku Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR skazało go na śmierć pod zarzutem „udziału w szpiegowsko-dywersyjnej organizacji terrorystycznej”. Wyrok wykonano tego samego dnia w więzieniu Lefortowskim.
Tomasz Dąbal został pośmiertnie zrehabilitowany 21 grudnia 1955 roku – to znaczy, zaprzestano wymazywania go z oficjalnej historiografii, która Okonia obrzucała błotem. Warto jednak przypomnieć czytelnikowi, że „rehabilitacje” w ZSRR czy PRL nie oznaczały sprawiedliwości, a symboliczny gest, podczas gdy kaci rewolucji pozostali zasadniczo bezkarni. Pozostaje on symbolem poświęcenia oraz tragicznej historii polskiego ruchu robotniczego.
Republika Tarnobrzeska a ZSRR
Aby zrozumieć klęskę Republiki Tarnobrzeskiej, trzeba spojrzeć na nią przez pryzmat doświadczeń Rosji — od rewolucji 1905 roku po pierwszy plan pięcioletni i kolektywizację. Sojusz robotniczo-chłopski nigdy nie był kwestią sentymentalnej miłości wsi i miasta, a świadomą taktyką, uwzględniającą wspólne interesy biedoty wiejskiej i robotników przemysłowych.
Partia Socjalistów‑Rewolucjonistów, silna na wsi, nie mogła przedstawić programu, który wyrwałby wieś z zacofania. Bolszewicy pojęli zaś, że w Rosji nieliczny proletariat, zorganizowany i zrewolucjonizowany przez kapitalizm, musi poprowadzić masy chłopskie — jeśli zaoferuje im ziemię, pokój i wyjście z nędzy przez industrializację. Sojusz robotniczo-chłopski był fundamentem rewolucji permanentnej; narzędziem prowadzenia rewolucji konsekwentnie dalej, przeciw burżuazji i z pominięciem etapu jej dominacji. Był jedyną drogą naprzód w kraju, w którym nowoczesnym fabrykom Putiłowa towarzyszyły kryte strzechą chaty, gdzie drewniana socha była szczytem techniki.
Wieś to nie monolit, ale proletariat wiejski bez ziemi, ubogi półproletariat, średni chłopi i kułacy. Stąd Lenin we wrześniu 1905 roku przewidywał wystąpienie chłopów przeciwko demokracji proletariackiej:
Powstaniu chłopskiemu powinniśmy wszelkimi sposobami pomagać aż do konfiskaty ziemi […]. Popieramy powstanie chłopskie — o ile jest ono rewolucyjno-demokratyczne. Szykujemy się […] do walki z nim, o ile wystąpi ono jako reakcyjne, antyproletariackie. […]
Antagonizm klasowy między proletariatem wiejskim a burżuazją chłopską jest nieunikniony, i my zawczasu już ujawniamy go, wyjaśniamy, szykujemy się do walki na jego gruncie. Jednym z powodów takiej walki bardzo może się stać zagadnienie: komu i w jaki sposób oddać skonfiskowane grunty? I my nie tuszujemy tego zagadnienia […], lecz powiadamy: wtedy […] będziemy bezwarunkowo z proletariatem wiejskim, z całą klasą robotniczą przeciw burżuazji chłopskiej. W praktyce może to oznaczać i przejście ziemi w ręce klasy drobnych gospodarzy-chłopów tam, gdzie przeważa wielka własność feudalna o cechach pańszczyźniano-lichwiarskich[…]; może oznaczać i nacjonalizację, pod warunkiem zupełnego zwycięstwa rewolucji demokratycznej, i oddanie wielkich majątków kapitalistycznych zrzeszeniom robotników, albowiem od rewolucji demokratycznej zaczniemy niezwłocznie przechodzić […] w miarę […] sił uświadomionego i zorganizowanego proletariatu […] do rewolucji socjalistycznej. Jesteśmy za nieustającą rewolucją. Nie zatrzymamy się w pół drogi.
(Lenin, „Stosunek socjaldemokracji do ruchu chłopskiego”)
Jednak idea bezpośredniego przejścia do rewolucji socjalistycznej wciąż nie była tu w pełni wyartykułowana. Dlatego mimo słów o „nieustającej rewolucji”, dopiero w „Tezach kwietniowych” Lenin jednoznacznie zerwał z koncepcją etapu rewolucji burżuazyjno-demokratycznej, która miałaby poprzedzać rewolucję socjalistyczną. Wtedy to postawił sprawę jasno: „cała władza w ręce rad!”.
Treść społeczna rewolucji 1905 roku była już burżuazyjno-demokratyczna, natomiast co z rewolucją lutową? Panowanie samodzierżawia zostało obalone. Rady nie mogły już być jedynie organizatorami walki, a musiały stać się organami władzy.
Na tle rewolucji 1905 r. Trocki pisze „Rezultaty i perspektywy”, gdzie wyjaśnia, że klasa robotnicza, jako najbardziej zdecydowana siła rewolucji, weźmie władzę bez długiego stadium burżuazyjno-demokratycznego. Demokratyzm nowego rządu wyrazi się we włączeniu rewolucyjnych przedstawicieli nieproletariackich grup społecznych, ale pod hegemonią robotników. Wywnioskował konieczność sojuszu chłopów i robotników pod przewodnictwem tych drugich. Jak pisał:
Proletariat w celu umocnienia swojej władzy musi poszerzyć bazę rewolucji. Część mas pracujących, zwłaszcza na wsi, będzie przyciąganych do rewolucji i stanie się politycznie zorganizowana tylko po tym jak awangarda rewolucji, miejski proletariat, stanie na czele państwa. […] Charakter naszych stosunków społeczno-historycznych, które kładzie cały ciężar rewolucji burżuazyjnej na barki proletariatu, nie tylko tworzy ogromne trudności dla rządu robotniczego, ale przynajmniej w pierwszym okresie jego istnienia, również da nieocenione korzyści. To będzie miało wpływ na stosunki między proletariatem a chłopstwem. […] los najbardziej elementarnych interesów rewolucyjnego chłopstwa – a nawet chłopstwa jako całości, jako stanu, związany jest z losami całej rewolucji, tj. z losem proletariatu. Proletariat u władzy stanie przed chłopstwem jako klasa, która je wyzwoliła.
Dlatego chłopi w latach 1918–1920 znosili trudy komunizmu wojennego i masowo wstępowali do Armii Czerwonej – bo rząd bolszewicki dał im ziemię. Jednak po wyczerpaniu wojną z polską burżuazją, nastroje wsi uległy odwróceniu. Gdy nałożyły się brak potrzebnych produktów przemysłowych, demoralizacja, prodrazwiorstka i imperialistyczna blokada głodowa, krajem wstrząsnęły bunty chłopskie. Chłopi nie zamierzali żywić miasta za banknoty bez pokrycia w towarach przemysłowych. Wymusiło to odwrót w postaci NEP. Jednak NEP jako taktyka nie oznaczał rezygnacji ze strategicznego celu – industrializacji. Bucharin z kolei uznał taktykę za strategię. Jego słynne „wzbogacajcie się!” było programem budowy socjalizmu w tempie kułaka – żółwia ciągnącego za sobą rosyjską biedotę. Industrializacja nie była ultralewicowym kaprysem „superindustrialistów”. Tylko ona, w oparciu o progresywny podatek żywnościowy mogła dać wsi traktory, nawozy i prąd. Przeciąganie tego procesu było na rękę biurokracji, bo wraz z izolacją ZSRR niweczyło podstawy obumierania państwa.
Kryzys zbożowy w 1928 r. okazał się próbą, która skompromitowała teorie Bucharina w oczach stalinowskiej biurokracji. Stłumiwszy opozycję, Stalin rzucił się w panice w przeciwnym kierunku, ku karykaturze polityki lewicy, ku kolektywizacji napędzanej nie industrializacją i podatkami, a bagnetami GPU; kolektywizacji, w której drogie maszyny i nawozy kupowano od Zachodu za o wiele tańszą żywność, prowadząc pośrednio do głodu w latach 1932–33.
Biurokracja nie wyrosła jednak z błędnych teorii Bucharina. „Socjalizm w żółwim tempie” nie stworzył biurokracji – to ona je narzuciła, w obawie przed umocnieniem klasy robotniczej, gdy rady miały jeszcze realną władzę. Pośrednicząc między kułakami a robotnikami, nie była „nową burżuazją”, choć czerpała korzyści ze swojej pozycji. Robotnicy próbowali forsować szybsze tempo. Nie kontrolowali jednak aparatu represji, nie decydowali o awansach, zaopatrzeniu, czy przydziałach.
W Rosji partia była zdolna narzucić kierunek masom, zamiast im ulegać. To, że rewolucja tam poszła dalej, ku socjalizmowi, to zasługa 15 lat walki Lenina z polityką „chwostyzmu”. Dąbal i Okoń byli autentycznymi trybunami ludu, lecz nie mogli połączyć energii chłopów z organizacją robotników uprzemysłowionych rejonów. Trocki pisał, że chłopi mogą stanąć po stronie rewolucji, ale tylko pod przywództwem awangardy robotniczej, z ogromnym potencjałem jako dodatkowa podpora rewolucji, zwłaszcza w krajach zacofanych.
Ted Grant, najwybitniejszy marksista okresu Zimnej Wojny wyjaśniał, że „ruch chłopski […] musi znaleźć przywództwo w miastach, albo wśród burżuazji, albo wśród proletariatu. Tam, gdzie przewodzi burżuazja, mamy oczywiście rozwój kapitalistyczny. Tam, gdzie przewodzi proletariat, mamy rewolucję socjalistyczną”. Oto tragedia i nieunikniona trajektoria zrywów chłopskich. Każde ich historyczne doświadczenie — od taborytów i wojen chłopskich w XVI w., przez jakobinów aż po Republikę Tarnobrzeską czy CONAIE w Ekwadorze — wykazało niezdolność samego chłopstwa do trwałych zwycięstw. Bunty i rewolucje chłopskie walczą o ziemię, ale niekoniecznie o władzę. Z łatwością ulegają presji niekorzystnych warunków, szybko przechodząc od entuzjazmu i żywiołowego gniewu do rozpaczy oraz zadowolenia półśrodkami.
Tam, gdzie proletariat nie staje na czele rewolucji, władzę przejmują biurokraci, generałowie, księża lub drobnomieszczańscy „mesjasze”. Chłopstwo, rozproszone, zróżnicowane i przywiązane do ziemi, nie może stworzyć jednolitej siły politycznej. Republika Tarnobrzeska skupiała tę dynamikę jak w soczewce. Dlatego to tylko przebłysk tego, czym mogłaby być republika robotniczo-chłopska, gdyby polscy robotnicy i chłopi dysponowali silną partią robotniczą na wzór bolszewicki. Taka partia nie może jednak zostać zbudowana w ogniu walki.
Podsumowanie
Wydarzenia Republiki Tarnobrzeskiej ukazują zarówno ograniczenia, jak i potencjał chłopów jako podmiotów historii i zmian społecznych. Ograniczała ich nie sama drobnotowarowa struktura wytwórczości, lecz wynikające z niej rozbicie społeczne. Brak uspołecznienia produkcji uniemożliwiał wykształcenie trwałej rewolucyjnej świadomości klasowej. Chłopi potrafili organizować gwałtowne, masowe bunty przeciwko uciskowi feudalnemu i państwowemu w bestialskich warunkach Galicji, a – jak czas miał pokazać – także II Rzeczypospolitej, lecz nie mogli znieść starych stosunków społecznych. Ich działania miały charakter spontaniczny i doraźny, wyrastały z emocji oraz poczucia krzywdy, a nie ze strategicznego programu politycznego.
Jednocześnie bunt ten ujawnił olbrzymi potencjał rewolucyjny wsi. Liczebność i żywiołowość w walce umożliwiły lokalny, chwilowy opór. Chłopi mogli odegrać decydującą rolę w rewolucji, pod warunkiem istnienia konkretnego, karnego, zahartowanego przywództwa. Ich obiektywna pozycja, rozproszonych, zależnych od kaprysów przyrody i nieregularnego rytmu drobnej produkcji wykluczała wytworzenie się takowych w obrębie tej klasy. Mogła je stworzyć tylko klasa robotnicza, której warunki reprodukcji wytwarzają organizacyjną dyscyplinę. Jej świadomość popycha ją do kolektywnych, a nie spontanicznych i indywidualnych form oporu. Dlatego najbardziej świadomi przywódcy, jak Dąbal słusznie wstąpili do KPP, przenosząc część energii chłopstwa do bardziej zorganizowanej awangardy. Niestety jednak zanim COP sproletaryzował region, partia zdążyła ulec stalinowskiej degeneracji, by ostatecznie zostać krwawo zlikwidowana w 1937/1938 r. Kiedy partia komunistyczna odepchnęła od siebie masy, późniejsze zrywy, jak Wielki Strajk Chłopski w 1937 r. z realnej szansy na ustanowienie Rzeczpospolitej Robotniczo-Chłopskiej stały się w najlepszym wypadku pyrrusowymi i połowicznymi zwycięstwami.
Losy Republiki Tarnobrzeskiej pokazują ograniczenia chwiejnych klas pośrednich w prowadzeniu rewolucji. Mimo zdolności do masowych zrywów ograniczona świadomość klasowa i przywiązanie do własności uniemożliwiły trwałe zwycięstwo. Do tego należy dodać złudne nadzieje wobec rządu lubelskiego i haniebną rolę odegraną przez PPS. Jeśli coś mogło zatem umożliwić zwycięstwo rewolucji, byłaby to walka o zorganizowanie proletariatu w państwo. Innymi słowy, droga do wyzwolenia chłopstwa mogła wieść tylko poprzez walkę aż do zwycięstwa w sojuszu z hegemonicznym proletariatem. Fatalny przebieg wydarzeń był więc efektem strukturalnych ograniczeń klasy, słabości doraźnej formy przywództwa oraz braku przemysłu w regionie.
Dzieje ruchu chłopskiego pozostawiają cenne lekcje o możliwościach i ograniczeniach tej klasy, dynamice napięć społecznych oraz znaczeniu przywództwa. Rewolucyjne aspiracje chłopstwa, choć niezrealizowane w pełni, zostawiły trwały ślad w kulturze i tradycji Podkarpacia. Odwaga i ofiarność chłopów stały się budulcem późniejszych przemian społecznych i gospodarczych. Doświadczenie Republiki Tarnobrzeskiej potwierdziło analizy Marksa i Engelsa:
Spośród wszystkich klas, które są dziś przeciwstawne burżuazji, jedynie proletariat jest klasą rzeczywiście rewolucyjną. Pozostałe klasy upadają i giną wraz z rozwojem wielkiego przemysłu, proletariat jest tego przemysłu nieodłącznym wytworem.
Stany średnie: drobny przemysłowiec, drobny kupiec, rzemieślnik, chłop, […], o ile są rewolucyjne, to tylko w obliczu oczekującego je przejścia do szeregów proletariatu, to bronią nie swych obecnych, lecz swoich przyszłych interesów, to porzucają własny punkt widzenia, aby przyjąć punkt widzenia proletariatu.
(K. Marks, F. Engels, „Manifest Partii Komunistycznej”)
Obecnie proletaryzacja posunęła się do o wiele większego stopnia niż w 1918 roku. Nawet, teraz gdy Zielony Ład rujnuje rolników i powoduje ucieczkę energochłonnego kapitału przemysłowego, nadchodzący zryw rewolucyjny ma o wiele większe szanse powodzenia, ponieważ jego paliwem będzie niewątpliwie najbardziej rewolucyjna z klas społeczeństwa kapitalistycznego. Warunkiem sine qua non, jak zawsze, jest zgromadzenie najbardziej bojowych i zdeterminowanych elementów proletariatu w partii rewolucyjnej. Taką partię buduje Czerwony Front!
Osiągnięcie poziomu organizacji w ramach rad chłopskich było znacznym sukcesem. Wpisuje się to w bogatą tradycję odwagi oraz determinacji robotników i chłopów w walce o lepszy świat także w Polsce — od rad robotniczych w czasie rewolucji 1905 roku, przez te po upadku caratu i w okresie wojny polsko-bolszewickiej, po te związane z masowymi protestami robotniczymi w PRL: 1956 oraz 1980-1981. Polscy robotnicy nie spoczną, póki nie będą kowalami swojego losu!
Autorzy: Wasyli Bojko, Dorota Wierzba
Bibliografia:
Fryderyk Engels, Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa (Dzieła, t. 21), Książka i Wiedza 1969
Fryderyk Engels, Wojna chłopska w Niemczech, Książka i Wiedza 1950
Ted Grant, Odpowiedź do Davida Jamesa (1949)
Karol Marks, Fryderyk Engels, Manifest partii komunistycznej (Dzieła, t. 4), Książka i Wiedza 1962
K. Jelitczyk, Czy pańszczyzna wróci, Warszawa 1916
Karl Kautsky, Z dziejów Kościoła katolickiego, w „Tomasz More i jego utopia”, Książka i Wiedza, Warszawa 1950
Arkadiusz Kołodziejczyk, Ruch ludowy a Kościół rzymskokatolicki w latach II Rzeczypospolitej. Warszawa 2002
Janina Konarska, Dwór na wulkanie. Dziennik ziemianki z przełomu epok 1895–1920, Karta, Warszawa 2019
Włodzimierz Lenin, Stosunek socjaldemokracji do ruchu chłopskiego za: Dzieła Wybrane, t.1, Książka i Wiedza 1951
Włodzimierz Lenin, O podatku żywnościowym za: dz. cyt., t. 2
J. Molenda, Antyokupacyjne wystąpienia chłopów w Królestwie Polskim w związku z układem brzeskim z 9 lutego 1918 r. i rola w nich Polskiego Stronnictwa Ludowego, „Roczniki Dziejów Ruchu Ludowego”, nr 5/1936
Marek Przeniosło, Stosunek chłopów Królestwa Polskiego do wojsk i władz rosyjskich, niemieckich i austriackich w latach 1914-1918, „Dzieje Najnowsze”, r. 30, nr 4/1998
M. Przeniosło, Postawy chłopów na terenie tzw. Republiki Tarnobrzeskiej (1918-1919)
Józef Rawski, Republika Tarnobrzeska w świetle źródeł i wspomnień adiutanta Powiatowej Komendy Wojsk Polskich w Tarnobrzegu, 1993
Witold Stankiewicz, Wrzenie rewolucyjne na wsi polskiej w końcu 1918 i w 1919 roku, IH PAN, sygn. A.96/62/1, 1955
Lew Trocki, Rezultaty i perspektywy (1906)
Z rewolucyjnych walk na Rzeszowszczyźnie (wspomnienia pod redakcją Zdzisławy Trawińskiej), Towarzystwo Naukowe w Rzeszowie, 1979
Wyrok na księdza Eugeniusza Okonia (w streszczeniu). „Kronika Dyecezyi Przemyskiej”. 9-12, s. 173, wrzesień-grudzień 1922.