(Stosunek SDPRR do wojny) [156]
Napisano: lipiec-sierpień 1915
Wydrukowano: sierpień 1915 w Genewie jako broszura w wydaniu redakcji gazety „Socyał-Diemokrat”
Źródło: Włodzimierz Lenin, Dzieła Wszystkie, tom 26
Wydawca: Książka i Wiedza 1987
Wersja elektroniczna: listopad 2002
PRZEDMOWA DO PIERWSZEGO (ZAGRANICZNEGO) WYDANIA
Wojna trwa już rok. Nasza partia określiła swój stosunek do niej na samym jej początku w manifeście KG, opracowanym we wrześniu 1914 r. i opublikowanym (po wysłaniu go członkom KG i odpowiedzialnym przedstawicielom naszej partii w Rosji oraz po otrzymaniu ich zgody) l listopada 1914 r. w numerze 33 Organu Centralnego naszej partii, gazety „Socyał-Diemokrat” [156a]. Następnie w numerze 40 (29 marca 1915 r.) zostały opublikowane rezolucje konferencji berneńskiej [156b], które zawierają bardziej dokładne omówienie naszych zasad i naszej taktyki.
W chwili obecnej w Rosji wyraźnie narastają rewolucyjne nastroje mas. W innych krajach dają się wszędzie zauważyć oznaki tego samego zjawiska, mimo że rewolucyjne dążenia proletariatu są tłumione przez większość oficjalnych partii socjaldemokratycznych, które stanęły po stronie swych rządów i swej burżuazji. Taka sytuacja sprawia, że wydanie broszury, która reasumowałaby taktykę socjaldemokracji w stosunku do wojny, jest sprawą szczególnie naglącą. Przedrukowując w całości wspomniane wyżej dokumenty partyjne zaopatrujemy je w krótkie wyjaśnienia, starając się uwzględnić wszystkie najważniejsze argumenty wysuwane w obronie taktyki burżuazyjnej i proletariackiej w publicystyce oraz na zebraniach partyjnych.
PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA
Niniejsza broszura została napisana latem 1915 roku w przededniu konferencji w Zimmerwaldzie. Ukazała się również w języku niemieckim i francuskim oraz była w całości przedrukowana w języku norweskim w organie norweskiej młodzieży socjaldemokratycznej. Niemieckie wydanie broszury przywożono nielegalnie do Niemiec – do Berlina, Lipska, Bremy i innych miast, gdzie była nielegalnie kolportowana przez zwolenników lewicy zimmerwaldzkiej i grupę Karola Liebknechta. Wydanie francuskie wydrukowano nielegalnie w Paryżu, kolportowali je tam francuscy zimmerwaldczycy. Wydanie rosyjskie dotarło do Rosji w bardzo ograniczonej liczbie i w Moskwie robotnicy przepisywali je odręcznie.
Obecnie przedrukowujemy tę broszurę w całości jako dokument. Czytelnik powinien cały czas pamiętać, że broszura została napisana w sierpniu 1915 roku. W szczególności pamiętać o tym należy przy lekturze tych fragmentów, które dotyczą Rosji: była ona wówczas jeszcze Rosją carską, Rosją Romanowów…
ROZDZIAŁ I. ZASADY SOCJALIZMU A WOJNA 1914-1915 r.
STOSUNEK SOCJALISTÓW DO WOJEN
Socjaliści zawsze potępiali wojny między narodami jako rzecz barbarzyńską i bestialską. Ale nasz stosunek do wojny jest z gruntu inny niż burżuazyjnych pacyfistów (zwolenników i głosicieli pokoju) oraz anarchistów. Od pierwszych różnimy się tym, iż rozumiemy nieuchronny związek wojen z walką klas wewnątrz kraju, rozumiemy niemożliwość likwidacji wojen bez likwidacji klas i zbudowania socjalizmu, a także tym, że w pełni uznajemy słuszność, postępowość i konieczność wojen domowych, czyli wojen klasy uciskanej przeciwko uciskającej, niewolników przeciwko właścicielom niewolników, chłopów pańszczyźnianych przeciwko obszarnikom, robotników najemnych przeciwko burżuazji. Zarówno od pacyfistów, jak i od anarchistów my, marksiści, różnimy się tym, że uznajemy konieczność historycznej (z punktu widzenia materializmu dialektycznego Marksa) analizy każdej wojny z osobna. W historii niejednokrotnie zdarzały się wojny, które mimo wszystkich okropności, bestialstw, nieszczęścia i mąk, nieuchronnie towarzyszących każdej wojnie, były postępowe, tzn. przynosiły korzyść rozwojowi ludzkości pomagając w burzeniu szczególnie szkodliwych i reakcyjnych instytucji (na przykład samowładztwa lub poddaństwa), najbardziej barbarzyńskich w Europie despotii (tureckiej i rosyjskiej). Dlatego też należy rozpatrzyć historyczne cechy szczególne właśnie obecnej wojny.
HISTORYCZNE RODZAJE WOJEN CZASÓW NOWOŻYTNYCH
Wielka rewolucja francuska zapoczątkowała nową epokę w historii ludzkości. Od tego czasu aż do Komuny Paryskiej, od 1789 do 1871 r., jeden z rodzajów wojen stanowiły wojny o charakterze burżuazyjno-postępowym, narodowowyzwoleńczym. Innymi słowy, główna treść i znaczenie historyczne tych wojen polegały na obaleniu absolutyzmu i feudalizmu, podważeniu ich, obaleniu ucisku innych narodów. Dlatego były to wojny postępowe i wszyscy uczciwi, rewolucyjni demokraci, a także wszyscy socjaliści w trakcie takich wojen zawsze sprzyjali sukcesowi tego kraju (tj. tej burżuazji), który przyczyniał się do obalenia lub podważenia najgroźniejszych ostoi feudalizmu, absolutyzmu i ucisku innych narodów. Na przykład w wojnach rewolucyjnych Francji istniał element grabieży i podboju obcych ziem przez Francuzów, ale to ani trochę nie zmienia podstawowego znaczenia historycznego tych wojen, które burzyły feudalizm i absolutyzm całej starej, pańszczyźnianej Europy i wstrząsały nimi. W wojnie francusko-pruskiej Niemcy ograbiły Francję, ale to nie zmienia podstawowego znaczenia historycznego tej wojny, która wyzwoliła dziesiątki milionów Niemców od rozdrobnienia feudalnego i ucisku dwóch despotów – rosyjskiego cara i Napoleona III.
RÓŻNICA MIĘDZY WOJNĄ AGRESYWNĄ A OBRONNĄ
Epoka lat 1789-1871 pozostawiła głębokie ślady i wspomnienia rewolucyjne. Przed obaleniem feudalizmu, absolutyzmu i ucisku innych narodów nie mogło być nawet mowy o rozwoju walki proletariackiej o socjalizm. Mówiąc o słuszności wojny „obronnej” w stosunku do wojen takiej epoki, socjaliści zawsze mieli na myśli właśnie te cele, sprowadzające się do rewolucji przeciwko średniowieczu i feudalizmowi. Przez wojnę „obronną” socjaliści zawsze rozumieli wojnę „sprawiedliwą” w tym właśnie sensie (W. Liebknecht tak właśnie się kiedyś wyraził) [157]. Jedynie w tym sensie socjaliści uznawali i uznają również obecnie słuszność, postępowość, sprawiedliwość „obrony ojczyzny” czy wojny „obronnej”. Na przykład, jeśliby jutro Maroko wypowiedziało wojnę Francji, Indie – Anglii, Persja lub Chiny – Rosji itp., to byłyby to wojny „sprawiedliwe”, „obronne” niezależnie od tego, kto pierwszy zaatakował, i każdy socjalista sprzyjałby zwycięstwu państw uciskanych, zależnych i niepełnoprawnych nad uciskającymi, grabieżczymi, „wielkimi” mocarstwami – właścicielami niewolników.
Wyobraźcie sobie jednak, że właściciel 100 niewolników prowadzi wojnę z właścicielem 200 niewolników o bardziej „sprawiedliwy” ponowny podział niewolników. Oczywiście, że zastosowanie w takim wypadku pojęcia wojny „obronnej” czy „obrony ojczyzny” byłoby fałszowaniem historii, w rzeczywistości zaś po prostu oszukiwaniem pospólstwa, mieszczan, ciemnego ludu przez sprytnych właścicieli niewolników. Właśnie tak, za pomocą ideologii „narodowej” i pojęcia obrony ojczyzny, dzisiejsza, imperialistyczną burżuazja oszukuje ludy w obecnej wojnie, toczącej się między właścicielami niewolników o utrwalenie i umocnienie niewolnictwa.
OBECNA WOJNA JEST WOJNĄ IMPERIALISTYCZNĄ
Prawie wszyscy przyznają, że obecna wojna jest imperialistyczną, ale przeważnie wypaczają to pojęcie albo stosują je do jednej tylko strony, lub też dopuszczają mimo wszystko możliwość, że wojna ta może mieć charakter burżuazyjno-postępowy, narodowowyzwoleńczy. Imperializm to najwyższy stopień rozwoju kapitalizmu, osiągnięty dopiero w XX wieku. Kapitalizmowi zrobiło się ciasno w starych państwach narodowych, bez których utworzenia nie mógł obalić feudalizmu. Kapitalizm tak dalece rozwinął koncentrację, że całe gałęzie przemysłu zostały zagarnięte przez syndykaty, trusty, związki kapitalistów miliarderów, i prawie cała kula ziemska jest podzielona pomiędzy tych „władców kapitału” bądź w postaci kolonii, bądź też przez omotanie obcych krajów siecią wyzysku finansowego. Miejsce wolnego handlu i konkurencji zajęły dążenia do monopolu, do zagarnięcia ziem w celu lokaty kapitału, wywozu surowców itd. Z wyzwoliciela narodów, którym był w walce z feudalizmem, kapitalizm imperialistyczny stał się największym ciemięzcą narodów. Kapitalizm postępowy przerodził się w kapitalizm reakcyjny, rozwinął siły wytwórcze do tego stopnia, że ludzkość musi albo przejść do socjalizmu, albo przez lata, a nawet dziesięciolecia, przeżywać zbrojną walkę „wielkich” mocarstw o sztuczne zachowanie kapitalizmu za pomocą kolonii, monopoli, przywilejów i wszelkich odmian ucisku narodowego.
WOJNA MIĘDZY NAJWIĘKSZYMI WŁAŚCICIELAMI NIEWOLNIKÓW O ZACHOWANIE I UTRWALENIE NIEWOLNICTWA
Aby wyjaśnić znaczenie imperializmu, przytoczymy dokładne dane o podziale świata między tzw. „wielkie” (czyli odnoszące sukcesy w wielkiej grabieży) mocarstwa:
Podział świata między „wielkie” mocarstwa właścicieli niewolników:
Kolonie 1876 | 1914 | Metropolie 1914 | Razem 1914 | |||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|
mln. km2 | mln. ludności | mln. km2 | mln. ludności | mln. km2 | mln. ludności | mln. km2 | mln. ludności | |
Anglia | 22,5 | 251,9 | 33,5 | 393,5 | 0,3 | 46,5 | 33,8 | 440,0 |
Rosja | 17,0 | 15,9 | 17,4 | 33,2 | 5,4 | 136,2 | 22,8 | 169,4 |
Francja | 0,9 | 6,0 | 10,6 | 55,5 | 0,5 | 39,6 | 11,1 | 95,1 |
Niemcy | 2,9 | 12,3 | 0,5 | 64,9 | 3,4 | 77,2 | ||
Japonia | 0,3 | 19,2 | 0,4 | 53,0 | 0,7 | 72,2 | ||
Stany Zjednoczone Ameryki Północnej | 0,3 | 9,7 | 9,4 | 97,0 | 9,7 | 106,7 | ||
Sześć „wielkich” mocarstw | 40,4 | 273,8 | 65,0 | 523,4 | 16,5 | 437,2 | 81,5 | 960,6 |
Kolonie, które nie należą do wielkich mocarstw (lecz do Belgii, Holandii i innych państw | 9,9 | 45,3 | 9,9 | 45,3 | ||||
Trzy kraje „półkolonialne” (Turcja, Chiny i Persja) | 14,5 | 361,2 | ||||||
Ogółem | 105,9 | 1367,1 | ||||||
Pozostałe państwa I kraje | 28,0 | 289,9 | ||||||
Cała kula ziemska (bez obszarów podbiegunowych) | 133,9 | 1657,0 |
Z powyższego widzimy, że narody, które w latach 1789- 1871 w większości walczyły na czele innych o wolność, obecnie, po 1876 roku, na gruncie wysoko rozwiniętego i „przejrzałego” kapitalizmu, przekształciły się w ciemięzców i gnębicieli większości ludności i narodów całej kuli ziemskiej. Od 1876 do 1914 r. sześć „wielkich” mocarstw zagrabiło 25 milionów kilometrów kwadratowych, tj. obszar 2 1/2 raza większy od całej Europy! Sześć mocarstw ujarzmia ponad pół miliarda (523 miliony) ludności w koloniach. Na każdych 4 mieszkańców „wielkich” mocarstw przypada 5 mieszkańców w „ich” koloniach. A jest powszechnie wiadome, że kolonie zostały podbite ogniem i mieczem, że w koloniach traktuje się ludność bestialsko, że wyzyskuje się ją na tysiące sposobów (poprzez wywóz kapitału, koncesje itp., oszukiwanie przy sprzedaży towarów, podporządkowanie władzom narodu „panującego” i tak dalej, i temu podobne). Angielska i francuska burżuazja oszukuje lud twierdząc, że prowadzi wojnę o wolność ludów i Belgii: w rzeczywistości prowadzi wojnę gwoli zachowania zagrabionych przez nią bez umiaru kolonii. Imperialiści niemieccy od razu opuściliby Belgię itd., gdyby Anglicy i Francuzi podzielili się z nimi swymi koloniami „po bożemu”.
Swoistość sytuacji polega na tym, że w tej wojnie o losach kolonii decyduje wojna na kontynencie. Z punktu widzenia sprawiedliwości burżuazyjnej i wolności narodowej (czyli prawa narodów do istnienia) Niemcy bezwarunkowo miałyby rację wobec Anglii i Francji, gdyż zostały „pokrzywdzone” przy podziale kolonii, ich wrogowie uciskają nieporównanie więcej narodów niż one, a u ich sojusznika, w Austrii, uciskani Słowianie korzystają niewątpliwie z większej wolności aniżeli w Rosji carskiej, będącej prawdziwym „więzieniem narodów”. Ale same Niemcy również walczą nie o wyzwolenie, lecz o uciemiężenie narodów. Pomoc młodszemu i silniejszemu rozbójnikowi (Niemcom) w ograbianiu starszych i obżartych rozbójników nie należy do socjalistów. Socjaliści powinni wykorzystać walkę, którą prowadzą ze sobą rozbójnicy, do obalenia ich wszystkich. W tym celu socjaliści powinni przede wszystkim mówić ludowi prawdę, a mianowicie to, że ta wojna jest w potrójnym znaczeniu wojną właścicieli niewolników o utrwalenie niewolnictwa. Jest to wojna, po pierwsze, o utrwalenie niewolnictwa kolonii poprzez bardziej „”sprawiedliwy” podział i dalszy bardziej „zgodny” ich wyzysk; po drugie, o utrwalenie ucisku innych narodów w samych „wielkich” mocarstwach, gdyż zarówno Austria, jak i Rosja (Rosja w znacznie większym stopniu i w znacznie gorszy sposób niż Austria) utrzymują się tylko dzięki temu uciskowi i wzmagają go prowadząc wojnę; po trzecie, o utrwalenie i przedłużenie najemnego niewolnictwa, ponieważ proletariat jest rozbity i przytłoczony, a kapitaliści wygrywają, bogacąc się na wojnie, rozjątrzając przesądy narodowe i potęgując reakcję, która podniosła głowę we wszystkich, nawet najbardziej wolnych i republikańskich krajach.
„WOJNA JEST TYLKO DALSZYM CIĄGIEM POLITYKI, PROWADZONEJ INNYMI ŚRODKAMI (A mianowicie środkami przemocy)”
To znakomite określenie wyszło spod pióra jednego z najbardziej wnikliwych autorów w dziedzinie sztuki wojennej, Clausewitza [157a]. Marksiści słusznie uważali zawsze tę tezę za teoretyczną podstawę poglądów na znaczenie każdej rozpatrywanej wojny. Marks i Engels zawsze z tego właśnie punktu widzenia oceniali rozmaite wojny.
Zastosujmy ten pogląd do obecnej wojny. Przekonamy się, że w ciągu dziesięcioleci, w ciągu prawie pół wieku rządy i klasy panujące Anglii, Francji, Niemiec, Włoch, Austrii i Rosji prowadziły politykę grabieży kolonii, ucisku innych narodów, dławienia ruchu robotniczego. A obecna wojna jest dalszym ciągiem właśnie takiej i tylko takiej polityki. W szczególności w Austrii i w Rosji polityka, zarówno w czasie pokoju jak i w czasie wojny, polega na ujarzmianiu narodów, a nie na wyzwalaniu ich. W Chinach, w Persji, w Indiach i w innych krajach zależnych, przeciwnie, w ciągu ostatnich dziesięcioleci obserwujemy politykę rozbudzania życia narodowego dziesiątków i setek milionów ludzi, wyzwalania ich spod ucisku reakcyjnych „wielkich” mocarstw. Wojna na takim gruncie historycznym może być nawet teraz burżuazyjną wojną postępową, wojną narodowowyzwoleńczą.
Wystarczy spojrzeć na obecną wojnę z tego punktu widzenia, że jest ona dalszym ciągiem polityki „wielkich” mocarstw oraz głównych klas wewnątrz nich, aby od razu dostrzec oburzającą ahistoryczność, kłamliwość i obłudę poglądu, jakoby w tej wojnie można było usprawiedliwić ideę „obrony ojczyzny”.
PRZYKŁAD BELGII
Socjalszowiniści trójporozumienia (obecnie czwórporozumienia [158]) (w Rosji Plechanow i s-ka) najbardziej lubią powoływać się na przykład Belgii. Ale ten przykład przemawia przeciwko nim. Imperialiści niemieccy bezwstydnie pogwałcili neutralność Belgii, jak zawsze i wszędzie czyniły państwa walczące, depczące w razie potrzeby wszystkie traktaty i zobowiązania. Przypuśćmy, że wszystkie państwa zainteresowane w przestrzeganiu umów międzynarodowych wypowiedziałyby wojnę Niemcom, żądając opuszczenia Belgii i odszkodowania dla niej. W takim wypadku sympatie socjalistów byłyby, oczywiście, po stronie wrogów Niemiec. Jednakże chodzi właśnie o to, że wojnę prowadzi „trój-(i czwór-) porozumienie” nie z powodu Belgii: o tym wszyscy doskonale wiedzą i jedynie obłudnicy ukrywają ten fakt. Anglia grabi kolonie Niemiec i Turcję, Rosja – Galicję i Turcję, Francja domaga się Alzacji i Lotaryngii, a nawet lewego brzegu Renu; z Włochami zawarto umowę o podział łupu (Albanii, Azji Mniejszej); z Bułgarią i Rumunia także trwają targi o podział łupu. W obecnej wojnie obecnych rządów nie można pomóc Belgii inaczej niż pomagając dławić Austrię lub Turcję itd.! Co tu ma do rzeczy „obrona ojczyzny”? Na tym właśnie polega swoistość wojny imperialistycznej, wojny, którą toczą pomiędzy sobą reakcyjno-burżuazyjne, historycznie przeżyte już rządy gwoli ucisku innych narodów. Kto usprawiedliwia udział w obecnej wojnie, ten uwiecznia imperialistyczny ucisk narodów. Kto głosi, że należy wykorzystać obecne trudności rządów do walki o rewolucję socjalną, ten broni rzeczywistej wolności rzeczywiście wszystkich narodów, którą można osiągnąć jedynie w ustroju socjalistycznym.
O CO PROWADZI WOJNĘ ROSJA?
W Rosji imperializm kapitalistyczny najnowszego typu w pełni przejawił się w polityce caratu wobec Persji, Mandżurii, Mongolii, jednak ogólnie w Rosji przeważa imperializm militarny i feudalny. Nigdzie w świecie nie ma takiego ucisku większej części ludności kraju jak w Rosji: Wielkorusi stanowią tylko 43% ludności, tj. mniej niż połowę, a wszyscy pozostali pozbawieni są praw jako obcoplemieńcy. Na 170 milionów ludności Rosji około 100 milionów to uciskani i pozbawieni praw. Carat prowadzi wojnę w celu zaboru Galicji i ostatecznego zdławienia wolności Ukraińców, w celu zaboru Armenii, Konstantynopola itd. Carat widzi w wojnie środek służący do odwrócenia uwagi od wzrostu niezadowolenia wewnątrz kraju i do stłumienia narastającego ruchu rewolucyjnego. Obecnie na dwóch Wielkorusów w Rosji przypada od dwóch do trzech pozbawionych praw „obcoplemieńców”: za pomocą wojny carat dąży do zwiększenia liczby narodów uciskanych przez Rosję, do utrwalenia tego ucisku, a przez to do osłabienia walki o wolność również samych Wielkorusów. Możliwość ucisku i grabieży innych narodów utrwala zastój ekonomiczny, ponieważ źródłem dochodów zamiast rozwoju sił wytwórczych staje się częstokroć półfeudalny wyzysk „obcoplemieńców”. Tak więc ze strony Rosji wojna wyróżnia się szczególną reakcyjnością i charakterem antywyzwoleńczym.
CO TO JEST SOCJALSZOWINIZM?
Socjalszowinizm jest to usprawiedliwianie idei „obrony ojczyzny” w obecnej wojnie. Z tej idei wynika następnie wyrzeczenie się walki klasowej w czasie wojny, głosowanie za kredytami wojennymi itp. W rzeczywistości socjalszowiniści prowadzą politykę antyproletariacką, politykę burżuazyjną, w rzeczywistości bowiem występują nie za „obroną ojczyzny” w sensie walki z uciskiem przez inne narody, lecz za „prawem” tych czy innych „wielkich” mocarstw do grabieży kolonii i ucisku innych ludów. Socjalszowiniści powtarzają oszustwo głoszone ludowi przez burżuazję, jakoby wojna prowadzona była w obronie wolności i istnienia narodów, i przechodzą tym samym na stronę burżuazji przeciwko proletariatowi. Do socjalszowinistów należą zarówno ci, którzy usprawiedliwiają i upiększają rządy oraz burżuazję jednej z walczących grup mocarstw, jak i ci, którzy podobnie jak Kautsky, uznają jednakowe prawo socjalistów wszystkich walczących mocarstw do „obrony ojczyzny”. Socjalszowinizm – będąc w rzeczywistości obroną przywilejów, przewagi, grabieży i gwałtów „swojej” (albo wszelkiej w ogóle) burżuazji imperialistycznej – jest całkowitym sprzeniewierzeniem się wszystkim przekonaniom socjalistycznym i uchwałom Międzynarodowego Kongresu Socjalistów w Bazylei.
MANIFEST BAZYLEJSKI
Manifest w sprawie wojny, uchwalony jednogłośnie w 1912 r. w Bazylei, ma na uwadze właśnie tę wojnę pomiędzy Anglią a Niemcami oraz ich obecnymi sojusznikami, która wybuchła w 1914 r. Manifest głosi wprost, że żaden interes narodowy nie może usprawiedliwić takiej wojny, prowadzonej o „zyski kapitalistów i korzyści dynastii” na gruncie imperialistycznej, grabieżczej polityki wielkich mocarstw. Manifest głosi wprost, że wojna jest niebezpieczna „\dla rządów” (wszystkich bez wyjątku), stwierdza, iż obawiają się one „rewolucji proletariackiej”, całkowicie wyraźnie wskazuje na przykład Komuny 1871 r. oraz października-grudnia 1905 r., czyli na przykład rewolucji i wojny domowej. Zatem manifest bazylejski właśnie w stosunku do obecnej wojny określa taktykę rewolucyjnej walki robotników w skali międzynarodowej przeciwko swym rządom, taktykę rewolucji proletariackiej. Manifest bazylejski powtarza słowa rezolucji stuttgarckiej, że w razie wybuchu wojny socjaliści powinni wykorzystać spowodowany przez nią „kryzys ekonomiczny i polityczny”, aby „przyspieszyć upadek kapitalizmu”, tzn. wykorzystać wywołane przez wojnę trudności rządów oraz panujące w masach wzburzenie w celach rewolucji socjalistycznej.
Polityka socjalszowinistów, usprawiedliwianie przez nich wojny ze stanowiska burżuazyjno-wyzwoleńczego, zakładana przez nich „obrona ojczyzny”, głosowanie za kredytami, wchodzenie w skład rządów itp. itp. są jawną zdradą socjalizmu, którą wyjaśnić można jedynie – jak zobaczymy dalej – zwycięstwem oportunizmu i narodowo-liberalnej polityki robotniczej w większości partii europejskich.
KŁAMLIWE POWOŁYWANIE SIĘ NA MARKSA I ENGELSA
Socjalszowiniści rosyjscy (z Plechanowem na czele) powołują się na taktykę Marksa w wojnie 1870 r.; niemieccy (typu Lentscha, Davida i s-ki) na oświadczenie Engelsa z 1891 r. stwierdzające, że socjaliści niemieccy obowiązkowo powinni bronić ojczyzny w razie jednoczesnej wojny z Rosją i Francją; wreszcie socjalszowiniści typu Kautskiego, pragnący pogodzić i usankcjonować międzynarodowy szowinizm, powołują się na to, że Marks i Engels, potępiając wojny, od 1854-1855 do 1870-1871 i 1876-1877 roku opowiadali się jednak stale po stronie tego lub innego walczącego państwa, jeśli wojna mimo wszystko wybuchała.
Całe to powoływanie się jest oburzającym wypaczaniem poglądów Marksa i Engelsa w celu dogodzenia burżuazji i oportunistom, zupełnie tak samo jak pisanina anarchistów Guillaume’a i s-ki wypacza poglądy Marksa i Engelsa w celu usprawiedliwienia anarchizmu. Wojna 1870-1871 roku ze strony Niemiec była wojną historycznie postępową do momentu pokonania Napoleona III, ponieważ wraz z carem przez długie lata uciskał on Niemcy podtrzymując ich rozdrobnienie feudalne. Natomiast gdy tylko wojna zmieniła się w grabież Francji (aneksja Alzacji i Lotaryngii), Marks i Engels stanowczo potępili Niemców. Ba, nawet na początku tej wojny Marks i Engels wyrazili uznanie dla Bebla i Liebknechta za to, że odmówili głosowania za kredytami, i radzili socjaldemokratom, by nie zlewali się z burżuazją, lecz bronili samodzielnych interesów klasowych proletariatu. Przenoszenie oceny tej wojny, burżuazyjnej wojny postępowej i narodowowyzwoleńczej, na obecną wojnę imperialistyczną jest naigrawaniem się z prawdy. To samo odnosi się w jeszcze silniejszym stopniu do wojny 1854-1855 r. oraz do wszystkich wojen XIX wieku, gdy nie było ani współczesnego imperializmu, ani dojrzałych obiektywnych warunków socjalizmu, ani masowych partii socjalistycznych we wszystkich walczących krajach, czyli nie było tych właśnie warunków, na których manifest bazylejski opierał taktykę „rewolucji proletariackiej” w związku z wojną między wielkimi mocarstwami.
Kto obecnie powołuje się na stosunek Marksa do wojen epoki burżuazji postępowej i zapomina o słowach Marksa: „robotnicy nie mają ojczyzny” – słowach odnoszących się właśnie do epoki burżuazji reakcyjnej, która już się przeżyła, do epoki rewolucji socjalistycznej – ten bezwstydnie wypacza Marksa i socjalistyczny punkt widzenia zastępuje burżuazyjnym.
KRACH II MIĘDZYNARODÓWKI
Socjaliści całego świata uroczyście oświadczyli w 1912 r. w Bazylei, że uważają nadciągającą wojnę europejską za „zbrodnicze” i najbardziej reakcyjne przedsięwzięcie wszystkich rządów, które powinno przyspieszyć upadek kapitalizmu, nieuchronnie rodząc rewolucję przeciwko niemu. Wojna wybuchła, nastąpił kryzys. Zamiast taktyki rewolucyjnej większość partii socjaldemokratycznych zaczęła prowadzić taktykę reakcyjną stając po stronie swoich rządów i swojej burżuazji. Ta zdrada socjalizmu oznacza krach II (1889- 1914) Międzynarodówki i powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, co spowodowało ten krach, co zrodziło socjalszowinizm, co dało mu siłę.
SOCJALSZOWINIZM TO DOPROWADZONY DO KOŃCA OPORTUNIZM
Przez całą epokę II Międzynarodówki wszędzie toczyła się walka wewnątrz partii socjaldemokratycznych między odłamem rewolucyjnym a oportunistycznym. W wielu krajach doszło na tym tle do rozłamu (Anglia, Włochy, Holandia, Bułgaria). Żaden marksista nie miał wątpliwości, że oportunizm jest wyrazem polityki burżuazyjnej w ruchu robotniczym, wyrazem interesów drobnomieszczaństwa oraz sojuszu znikomej części zburżuazyjniałych robotników ze „swoją” burżuazją przeciwko interesom masy proletariuszy, masy uciskanych.
Warunki obiektywne schyłku XIX wieku szczególnie nasilały oportunizm, przekształcając wykorzystywanie legalności burżuazyjnej w służalczość wobec niej, tworząc nikłą warstwę biurokracji i arystokracji klasy robotniczej, przyciągając do szeregów partii socjaldemokratycznych wielu drobnomieszczańskich „chwilowych sprzymierzeńców”.
Wojna przyśpieszyła rozwój, przekształciwszy oportunizm w socjalszowinizm, przekształciwszy tajny sojusz oportunistów z burżuazją w jawny. A jednocześnie władze wojskowe wszędzie wprowadziły stan wojenny i nałożyły kaganiec masie robotniczej, której dawni wodzowie, prawie co do jednego, przeszli na stronę burżuazji.
Oportunizm i socjalszowinizm mają tę samą podstawę ekonomiczną: interesy znikomej warstwy uprzywilejowanych robotników i drobnomieszczaństwa, broniących swego uprzywilejowania, swego „prawa” do okruchów z zysków, które „ich” burżuazja narodowa ciągnie z grabieży innych narodów, z korzyści, jakie zapewnia jej wielkomocarstwowa pozycja itd.
Oportunizm i socjalszowinizm mają również tę samą treść ideowopolityczną: jest nią współpraca klas zamiast walki klas, wyrzeczenie się rewolucyjnych środków walki, pomoc „swemu” rządowi w trudnej dla niego sytuacji zamiast wykorzystania tych trudności do rewolucji. Jeżeli weźmiemy wszystkie kraje europejskie razem, jeżeli zwrócimy uwagę nie na poszczególne osoby (choćby nawet cieszące się największym autorytetem), to okaże się, że właśnie nurt oportunistyczny stał się główną ostoją socjalszowinizmu, a z obozu rewolucjonistów prawie wszędzie rozlegają się mniej lub bardziej konsekwentne protesty przeciwko niemu. Jeżeli weźmiemy na przykład podział kierunków na Międzynarodowym Kongresie Socjalistów w Stuttgarcie w 1907 r., to okaże się, że międzynarodowy marksizm był przeciwko imperializmowi, natomiast międzynarodowy oportunizm już wtedy był po jego stronie.
JEDNOŚĆ Z OPORTUNISTAMI TO SOJUSZ ROBOTNIKÓW ZE „SWOJĄ” BURŻUAZJĄ NARODOWĄ I ROZŁAM W SZEREGACH MIĘDZYNARODOWEJ REWOLUCYJNEJ KLASY ROBOTNICZEJ
W epoce poprzedniej, przed wojną, oportunizm, chociaż bywał uważany za „odchylenie”, za „krańcowość”, to jednak również za uprawnioną część składową partii socjaldemokratycznej. Wojna pokazała, że w przyszłości będzie to niemożliwe. Oportunizm „dojrzał”, do końca spełnił swą rolę emisariusza burżuazji w ruchu robotniczym. Jedność z oportunistami stała się całkowitą obłudą, której przykład widzimy w niemieckiej partii socjaldemokratycznej. We wszystkich ważnych wypadkach (na przykład podczas głosowania 4 sierpnia) oportuniści występują ze swym ultimatum, które wcielają w życie dzięki swym licznym powiązaniom z burżuazją, dzięki temu, że stanowią większość w zarządach związków zawodowych itd. Jedność z oportunistami, stanowiąc rozłam w szeregach rewolucyjnego proletariatu wszystkich krajów, w rzeczywistości oznacza obecnie podporządkowanie klasy robotniczej „swojej” burżuazji narodowej, przymierze z nią w celu ucisku innych narodów i walki o wielkomocarstwowe przywileje.
Mimo że w poszczególnych wypadkach walka z panującymi w wielu organizacjach oportunistami jest ciężka, mimo że w poszczególnych krajach proces oczyszczania partii robotniczych z oportunistów przebiega swoiście, to proces ten jest nieunikniony i owocny. Socjalizm reformistyczny umiera; odradzający się socjalizm „będzie rewolucyjny, nieprzejednany, powstańczy”, jak trafnie wyraził się francuski socjalista Paul Golay [159].
„KAUTSKIZM”
Kautsky, największy autorytet II Międzynarodówki, jest w najwyższym stopniu typowym i jaskrawym przykładem tego, jak werbalne uznanie marksizmu doprowadziło w rzeczywistości do przekształcenia go w „struwizm” lub w „brentanizm” [160]. Widzimy to również na przykładzie Plechanowa. Za pomocą oczywistych sofizmatów pozbawia się marksizm jego żywego ducha rewolucyjnego, w marksizmie uznaje się wszystko oprócz rewolucyjnych środków walki, ich głoszenia i przygotowywania, wychowywania mas właśnie w tym kierunku. Kautsky bezideowo „godzi” zasadniczą myśl socjalszowinizmu – uznawanie obrony ojczyzny w obecnej wojnie – z dyplomatycznym, pozornym ustępstwem na rzecz lewicy w postaci wstrzymania się od głosowania za kredytami, werbalnego uznania swej opozycyjności itp. Kautsky, który w 1909 roku napisał całą książkę o zbliżaniu się epoki rewolucyj oraz o związku między wojną a rewolucją, Kautsky, który w 1912 roku podpisał manifest bazylejski o rewolucyjnym wykorzystaniu nadciągającej wojny, obecnie na wszystkie sposoby usprawiedliwia i upiększa socjalszowinizm i, podobnie jak Plechanow, przyłącza się do burżuazji, by wyszydzać wszelkie myśli o rewolucji, wszelkie kroki prowadzące do bezpośredniej walki rewolucyjnej.
Klasa robotnicza nie może spełnić swej światowej roli rewolucyjnej nie prowadząc bezlitosnej walki z tym renegactwem, z brakiem charakteru, wysługiwaniem się oportunizmowi i bezprzykładnym teoretycznym wulgaryzowaniem marksizmu. Kautskizm to nie przypadek, lecz społeczny produkt sprzeczności II Międzynarodówki, połączenia werbalnej wierności marksizmowi z podporządkowaniem się oportunizmowi w rzeczywistości.
W różnych krajach ten podstawowy fałsz „kautskizmu” występuje w różnych formach. W Holandii Roland Holst broni jedności z partią oportunistów odrzucając ideę obrony ojczyzny. W Rosji Trocki, również odrzucając tę ideę, tak samo broni jedności z oportunistyczną i szowinistyczną grupą pisma „Nasza Zaria” [w 1915 r. Trocki jeszcze wahał się między frakcją oportunistyczną, z której wyłonili się mienszewicy, a rewolucyjną partią Lenina, później zwaną partią bolszewicką; w ostatecznym rozrachunku stanął po stronie naukowego marksizmu i dołączył do Lenina – przyp. CzF]. W Rumunii Rakowski, wypowiadając wojnę oportunizmowi jako sprawcy krachu Międzynarodówki, jednocześnie gotów jest uznać słuszność idei obrony ojczyzny. Wszystko to jest przejawem tego zła, które holenderscy marksiści (Górter, Pannekoek) nazwali „biernym radykalizmem” i które sprowadza się do zastępowania rewolucyjnego marksizmu eklektyzmem w teorii i służalczością lub też bezsilnością wobec oportunizmu w praktyce.
HASŁO MARKSISTÓW – HASŁO REWOLUCYJNEJ SOCJALDEMOKRACJI
Wojna niewątpliwie zrodziła niesłychanie ostry kryzys i nieprawdopodobnie spotęgowała cierpienia mas. Reakcyjny charakter tej wojny, bezwstydne kłamstwa burżuazji wszystkich krajów, maskującej swe grabieżcze cele za pomocą ideologii „narodowej” – wszystko to na gruncie obiektywnie rewolucyjnej sytuacji nieuchronnie wywołuje w masach nastroje rewolucyjne. Naszym obowiązkiem jest pomóc masom w uświadomieniu sobie tych nastrojów, pogłębić je i ukształtować. Jedynie hasło przekształcenia wojny imperialistycznej w wojnę domową wyraża to zadanie trafnie i wszelka konsekwentna walka klasowa w czasie wojny, wszelka poważnie przeprowadzana taktyka „działań masowych” nieuchronnie do tego zmierza. Nie wiadomo, czy silny ruch rewolucyjny rozgorzeje w związku z pierwszą lub drugą wojną imperialistyczną wielkich mocarstw, w czasie tej wojny czy po niej, ale w każdym razie naszym bezwzględnym obowiązkiem jest systematyczna i nieugięta działalność w tym właśnie kierunku.
Manifest bazylejski powołuje się wprost na przykład Komuny Paryskiej, tj. na przekształcenie wojny rządów w wojnę domową. Pół wieku temu proletariat był zbyt słaby, obiektywne warunki nie dojrzały jeszcze do socjalizmu, nie mogło być zgodności i współdziałania ruchów rewolucyjnych we wszystkich walczących krajach, natomiast zafascynowanie części robotników paryskich „ideologią narodową” (tradycją 1792 roku) było ich drobnomieszczańską słabością, którą we właściwym czasie skonstatował Marks, oraz jedną z przyczyn upadku Komuny. Po upływie pół wieku zniknęły warunki osłabiające ówczesną rewolucję i obecnie socjaliście nie można wybaczyć rezygnacji z działalności właśnie w duchu paryskich komunardów.
PRZYKŁAD BRATANIA SIĘ W OKOPACH
Gazety burżuazyjne we wszystkich walczących krajach przytaczały przykłady bratania się żołnierzy walczących narodów nawet w okopach. Wydanie zaś przez władze wojskowe (Niemiec, Anglii) drakońskich rozporządzeń przeciwko takiemu brataniu dowiodło, że rządy i burżuazja przypisywały tej sprawie poważne znaczenie. Jeśli mimo wszechwładnego panowania oportunizmu w kierowniczych kręgach partii socjaldemokratycznych Europy Zachodniej i popierania socjalszowinizmu przez całą prasę socjaldemokratyczną i wszystkie autorytety II Międzynarodówki możliwe były wypadki bratania się, to świadczy to o tym, że można by było znacznie skrócić obecną zbrodniczą, reakcyjną wojnę, wojnę właścicieli niewolników, i zorganizować rewolucyjny ruch międzynarodowy, gdyby systematyczną działalność w tym kierunku prowadzili choćby tylko lewicowi socjaliści wszystkich krajów walczących.
ZNACZENIE ORGANIZACJI NIELEGALNEJ
Wybitni anarchiści całego świata okryli się w obecnej wojnie hańbą socjalszowinizmu (w duchu Plechanowa i Kautskiego) nie mniej niż oportuniści. Jednym z korzystnych wyników wojny będzie niewątpliwie to, że unicestwi ona zarówno oportunizm, jak i anarchizm.
Nie wyrzekając się w żadnym wypadku i w żadnych okolicznościach wykorzystania najmniejszej legalnej możliwości organizowania mas i głoszenia socjalizmu, partie socjaldemokratyczne muszą zerwać z bałwochwalczym stosunkiem do legalności. „Strzelajcie pierwsi, panowie burżua” [160a], pisał Engels, robiąc aluzję właśnie do wojny domowej i konieczności naruszenia legalności przez nas po naruszeniu jej przez burżuazję. Kryzys pokazał, że burżuazja narusza ją we wszystkich, nawet najbardziej wolnych krajach i że nie można prowadzić mas do rewolucji, nie tworząc organizacji nielegalnej w celu głoszenia, omawiania, oceniania i przygotowywania rewolucyjnych środków walki. Na przykład w Niemczech wszystko, co socjaliści robią uczciwie, robią wbrew i przeciwko podłemu oportunizmowi i obłudnemu „kautskizmowi”, i robią to właśnie nielegalnie. W Anglii wysyła się na katorgę za drukowanie wezwań do tego, by nie iść do wojska.
Kto uważa, że negowanie nielegalnych metod propagandy i wyszydzanie ich w prasie legalnej można pogodzić z przynależnością do partii socjaldemokratycznej, ten zdradza socjalizm.
O KLĘSCE „SWOJEGO” RZĄDU W WOJNIE IMPERIALISTYCZNEJ
Zarówno ci, którzy bronią zwycięstwa swojego rządu w obecnej wojnie, jak i ci, którzy bronią hasła „ani zwycięstwa, ani klęski”, w równym stopniu zajmują stanowisko socjalszowinistyczne. Klasa rewolucyjna w wojnie reakcyjnej nie może nie pragnąć klęski swojego rządu, nie może nie widzieć związku między jego niepowodzeniami wojennymi a łatwiejszym jego obaleniem. Tylko burżua, który wierzy, że wojna rozpoczęta przez rządy niechybnie zakończy się jako wojna między rządami, i który tego pragnie, uważa, że idea, by socjaliści wszystkich walczących krajów wystąpili z życzeniem klęski wszystkim „swoim” rządom, jest „śmieszna” lub „niedorzeczna”. Wprost przeciwnie, właśnie takie wystąpienie odpowiadałoby ukrytym myślom każdego świadomego robotnika, a także kierunkowi naszej działalności zmierzającej do przekształcenia wojny imperialistycznej w domową.
Poważna agitacja części angielskich, niemieckich i rosyjskich socjalistów przeciwko wojnie bez wątpienia „osłabiała potęgę militarną” odpowiednich rządów, ale taka agitacja była zasługą socjalistów. Socjaliści powinni tłumaczyć masom, że nie ma dla nich ratunku poza rewolucyjnym obaleniem „swoich” rządów oraz że trudności tych rządów w obecnej wojnie należy wykorzystać właśnie w tym celu.
O PACYFIZMIE I HAŚLE POKOJU
Pokojowe nastroje mas są często wyrazem rodzącego się protestu, oburzenia i przeświadczenia o reakcyjnym charakterze wojny. Wykorzystanie tych nastrojów jest obowiązkiem wszystkich socjaldemokratów. Wezmą oni najżywszy udział w każdym ruchu i w każdej demonstracji na tym gruncie, ale nie będą oszukiwać ludu, dopuszczając myśl o tym, że bez ruchu rewolucyjnego możliwy jest pokój bez aneksji, bez ucisku narodów, bez grabieży, bez zalążków nowych wojen pomiędzy obecnymi rządami i klasami panującymi. Takie oszukiwanie ludu byłoby tylko na rękę tajnej dyplomacji rządów państw walczących oraz ich kontrrewolucyjnym planom. Kto pragnie trwałego i demokratycznego pokoju, ten powinien być za wojną domową przeciwko rządom i burżuazji.
O PRAWIE NARODÓW DO SAMOOKREŚLENIA
Najbardziej rozpowszechnionym w obecnej wojnie środkiem oszukiwania ludu przez burżuazję jest maskowanie grabieżczych celów wojny ideologią „narodowowyzwoleńczą”. Anglicy obiecują wolność Belgii, Niemcy – Polsce itd. W rzeczywistości, jak widzieliśmy, jest to wojna prowadzona przez ciemięzców większości narodów świata o utrwalenie i rozszerzenie tego ciemięstwa.
Socjaliści nie mogą osiągnąć swego wielkiego celu bez walki przeciwko wszelkiemu uciskowi narodów. Dlatego bezwarunkowo powinni żądać, by partie socjaldemokratyczne krajów uciskających (zwłaszcza tak zwanych „wielkich” mocarstw) uznawały prawo narodów uciskanych do samookreślenia i broniły go, i właśnie w politycznym znaczeniu tego słowa, tj. prawa do politycznego oderwania się. Socjalista narodu wielkomocarstwowego lub posiadającego kolonie, który nie broni tego prawa, jest szowinistą.
Obrona tego prawa nie tylko nie zachęca do tworzenia małych państw, lecz wręcz przeciwnie, prowadzi do bardziej swobodnego, pozbawionego obaw i dlatego bardziej szerokiego i powszechnego tworzenia korzystniejszych dla mas i bardziej odpowiadających rozwojowi ekonomicznemu wielkich państw oraz związków pomiędzy państwami.
Socjaliści narodów uciskanych powinni ze swej strony bezwzględnie walczyć o całkowitą (w tym i organizacyjną) jedność robotników narodowości uciskanych i uciskających. Idea prawnego oddzielenia jednego narodu od drugiego (tzw. „autonomia kulturalno-narodowa” Bauera i Rennera) jest ideą reakcyjną.
Imperializm to epoka postępującego ucisku narodów całego świata przez garstkę „wielkich” mocarstw i dlatego walka o socjalistyczną międzynarodową rewolucję przeciwko imperializmowi jest niemożliwa bez uznania prawa narodów do samookreślenia. „Nie może wyzwolić się naród, który uciska inne narody” (Marks i Engels). Nie może być socjalistyczny proletariat, który godzi się z najmniejszym gwałtem „swojego” narodu wobec innych narodów.
ROZDZIAŁ II. KLASY I PARTIE W ROSJI. BURŻUAZJA A WOJNA
Pod jednym względem rząd rosyjski nie pozostał w tyle za swoimi europejskimi kamratami: tak samo jak oni potrafił na ogromną skalę oszukać „swój” naród. Również w Rosji puszczono w ruch olbrzymi, potworny aparat kłamstw i przemyślnych podstępów, aby zarazić masy szowinizmem, aby wywołać przeświadczenie, jakoby rząd carski prowadził wojnę „sprawiedliwą”, bezinteresownie bronił „braci Słowian” itd.
Klasa obszarników i wyższe warstwy burżuazji handlowo-przemysłowej gorąco poparły wojowniczą politykę rządu carskiego. Oczekują słusznie, że rozbiór spuścizny tureckiej i austriackiej przyniesie im olbrzymie korzyści materialne i przywileje. Na wielu zjazdach lubują się już myślą o zyskach, które popłynęłyby do ich kieszeni w razie zwycięstwa armii carskiej. A przy tym reakcjoniści bardzo dobrze rozumieją, że jeżeli cokolwiek może jeszcze odroczyć upadek monarchii Romanowów i opóźnić nową rewolucję w Rosji, to tylko zwycięska dla cara wojna zewnętrzna.
Szerokie warstwy „średniej” burżuazji miejskiej, inteligencji burżuazyjnej, ludzi wolnych zawodów itd. również były zarażone szowinizmem – przynajmniej na początku wojny. Partia liberalnej burżuazji Rosji – kadeci – całkowicie i bez zastrzeżeń poparła rząd carski. W dziedzinie polityki zagranicznej kadeci już od dawna są partią rządową. Panslawizm, za pomocą którego dyplomacja carska już niejednokrotnie dokonywała olbrzymich szalbierstw politycznych, stał się oficjalną ideologią kadetów. Liberalizm rosyjski wyrodził się w narodowy liberalizm. Współzawodniczy w
„patriotyzmie” z czarną sotnią, zawsze chętnie głosuje za militaryzmem na lądzie i na morzu itd. W obozie liberalizmu rosyjskiego obserwujemy prawie takie samo zjawisko, jakie w latach siedemdziesiątych wystąpiło w Niemczech, kiedy „wolnomyślny” liberalizm uległ rozkładowi i zrodził partię narodowo-liberalną. Rosyjska burżuazja liberalna ostatecznie weszła na drogę kontrrewolucji. Stanowisko SDPRR w tej sprawie potwierdziło się całkowicie. Życie obaliło pogląd naszych oportunistów, jakoby liberalizm rosyjski stanowił jeszcze napędową siłę rewolucji w Rosji.
Rządzącej klice przy pomocy prasy burżuazyjnej, duchowieństwa itd. udało się również wywołać nastroje szowinistyczne wśród chłopstwa. Ale w miarę powrotu żołnierzy z rzezi wojennej nastroje na wsi niewątpliwie będą ulegały zmianom na niekorzyść monarchii carskiej. Partie burżuazyjno-demokratyczne związane z chłopstwem nie oparły się fali szowinizmu. Partia trudowików odmówiła w Dumie Państwowej głosowania za kredytami wojennymi. Ale ustami swego wodza Kiereńskiego ogłosiła „patriotyczną” deklarację, która była niezwykle na rękę monarchii. W ogóle cała legalna prasa „narodników” pociągnęła za liberałami. Temu samemu prądowi dał się porwać nawet lewicowy odłam demokracji burżuazyjnej – tzw. partia socjalistów-rewolucjonistów, afiliowana w Międzynarodowym Biurze Socjalistycznym. Przedstawiciel tej partii w MBS, pan Rubanowicz, występuje jako jawny socjalszowinista. Połowa delegatów tej partii na londyńskiej konferencji socjalistów „porozumienia” głosowała za szowinistyczną rezolucją (podczas gdy druga połowa wstrzymała się od głosu). W nielegalnej prasie socjalistów-rewolucjonistów (gazeta „Nowosti” [161] i inne) przeważają szowiniści. Rewolucjoniści „ze środowiska burżuazyjnego”, tj. rewolucjoniści burżuazyjni niezwiązani z klasą robotniczą, ponieśli okrutne fiasko w tej wojnie. Żałosny los Kropotkina, Burcewa, Rubanowicza jest niezwykle znamienny.
KLASA ROBOTNICZA A WOJNA
Jedyną klasą w Rosji, której nie udało się zaszczepić zarazy szowinizmu, jest proletariat. Pojedyncze ekscesy na początku wojny dotyczyły tylko najbardziej zacofanych warstw robotników. Udział robotników w awanturach w Moskwie przeciwko Niemcom jest mocno wyolbrzymiony. Ogólnie biorąc okazało się, że klasa robotnicza Rosji jest uodporniona na szowinizm.
Przyczyną tego jest sytuacja rewolucyjna w kraju oraz ogólne warunki życia proletariatu Rosji.
Lata 1912-1914 znamionowały początek nowego potężnego ożywienia rewolucyjnego w Rosji. Znów staliśmy się świadkami wielkiego ruchu strajkowego, jakiego nie znal dotąd świat. Masowy strajk rewolucyjny przyciągnął w 1913 roku, według minimalnych szacunków, 1 1/2 miliona uczestników, a w 1914 przekroczył 2 miliony i zbliżał się do poziomu z 1905 roku. W przededniu wojny w Petersburgu doszło już do pierwszych walk barykadowych.
Nielegalna Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza Rosji spełniła swój obowiązek wobec Międzynarodówki. Sztandar internacjonalizmu nie drgnął w jej rękach. Nasza partia dawno zerwała organizacyjnie z grupami i elementami oportunistycznymi. Balast oportunizmu i „legalizmu za wszelką cenę” nie ciążył naszej partii. Ta właśnie okoliczność pomogła jej w spełnieniu obowiązku rewolucyjnego – podobnie jak włoskim towarzyszom pomógł rozłam z oportunistyczną partią Bissolatiego.
Ogólna sytuacja w naszym kraju nie sprzyja rozkwitowi „socjalistycznego” oportunizmu wśród mas robotniczych. Widzimy w Rosji wiele odcieni oportunizmu i reformizmu wśród inteligencji, drobnej burżuazji itd. Jednak wśród politycznie aktywnych warstw robotników wypowiada się za nim znikoma mniejszość. Warstwa uprzywilejowanych robotników i urzędników jest u nas bardzo słaba. Fetyszyzm legalności nie mógł u nas powstać. Likwidatorzy (partia oportunistów kierowana przez Akselroda, Potriesowa, Czeriewanina, Masłowa i innych) przed wojną nie mieli żadnego poważnego oparcia w masach robotniczych. W wyborach do IV Dumy Państwowej wybrano wszystkich 6 posłów robotniczych – przeciwników likwidatorstwa. Nakład i zbiórki pieniężne legalnej prasy robotniczej w Piotrogrodzie i w Moskwie dowiodły niezbicie, że 4/5 świadomych robotników jest przeciwko oportunizmowi i likwidatorstwu.
Z chwilą wybuchu wojny rząd carski aresztował i zesłał wiele tysięcy przodujących robotników, członków naszej nielegalnej SDPRR. Okoliczność ta, jak również wprowadzenie stanu wojennego w kraju, zamknięcie naszych gazet itd. zahamowały ruch. Ale nielegalna działalność rewolucyjna naszej partii jest mimo wszystko kontynuowana. W Piotrogrodzie komitet naszej partii wydaje nielegalną gazetę „Proletarskij Gołos” [162].
Artykuły z wydawanego za granicą Organu Centralnego, gazety „Socyał-Diemokrat”, przedrukowuje się w Piotrogrodzie i kolportuje na prowincji. Wydaje się nielegalne odezwy, które rozpowszechniane są również w koszarach. Za miastem, w różnych zacisznych miejscach, odbywają się nielegalne zebrania robotników. Ostatnio w Piotrogrodzie rozpoczęły się wielkie strajki robotników metalowców. W związku z tymi strajkami nasz Komitet Piotrogrodzki wydał kilka odezw do robotników.
ROSYJSKA SOCJALDEMOKRATYCZNA FRAKCJA ROBOTNICZA W DUMIE PAŃSTWOWEJ A WOJNA
W 1913 roku nastąpił rozłam wśród posłów socjaldemokratycznych do Dumy Państwowej. Po jednej stronie znalazło się 7 zwolenników oportunizmu pod przywództwem Czcheidzego. Wybrano ich w 7 guberniach nieproletariackich, gdzie liczba robotników wynosiła 214 tysięcy. Po drugiej stronie było 6 posłów, wszyscy z kurii robotniczej, wybrani w najbardziej uprzemysłowionych ośrodkach Rosji, w których liczba robotników wynosiła 1008 tysięcy.
Głównym przedmiotem rozbieżności było zagadnienie: taktyka rewolucyjnego marksizmu czy taktyka oportunistycznego reformizmu. Pod względem praktycznym rozbieżności przejawiały się przede wszystkim w dziedzinie pozaparlamentarnej pracy w masach. W Rosji praca ta musiała być prowadzona nielegalnie, jeżeli prowadzący ją chcieli pozostać na gruncie rewolucyjnym. Frakcja Czcheidzego była najwierniejszym sprzymierzeńcem likwidatorów, którzy odrzucili działalność nielegalną, i broniła ich podczas wszystkich rozmów z robotnikami, na wszystkich zebraniach. To spowodowało rozłam. 6 posłów utworzyło Rosyjską Socjaldemokratyczną Frakcję Robotniczą. Rok pracy wykazał niezbicie, że właśnie za nią opowiada się przytłaczająca większość rosyjskich robotników.
Na początku wojny rozbieżności przejawiły się z niezwykłą wyrazistością. Frakcja Czcheidzego ograniczyła się do gruntu parlamentarnego. Nie głosowała za kredytami, w przeciwnym bowiem przypadku ściągnęłaby na siebie falę oburzenia ze strony robotników. (Widzieliśmy, że w Rosji nawet drobnomieszczańscy trudowicy nie głosowali za kredytami). Nie zgłosiła też jednak protestu przeciwko socjalszowinizmowi.
Inaczej postąpiła Rosyjska Socjaldemokratyczna Frakcja Robotnicza, reprezentująca linię polityczną naszej partii. Ruszyła z protestem przeciwko wojnie w głąb klasy robotniczej, szerzyła propagandę przeciwko imperializmowi wśród szerokich mas proletariuszy rosyjskich.
I spotkała się z bardzo życzliwym przyjęciem ze strony robotników – co właśnie przeraziło rząd i zmusiło go do aresztowania i skazania naszych towarzyszy posłów na dożywotnie zesłanie i osiedlenie na Syberii, co było jawnym pogwałceniem jego własnych ustaw. Już w pierwszym oficjalnym komunikacie o aresztowaniu naszych towarzyszy rząd carski pisał:
Zupełnie odrębne stanowisko pod tym względem zajęli niektórzy członkowie stowarzyszeń socjaldemokratycznych, którzy obrali za cel swej działalności zachwianie potęgą militarną Rosji poprzez agitację przeciwko wojnie, za pomocą nielegalnych odezw i propagandy ustnej.
Na znane wezwanie Vanderveldego do „chwilowego” zaprzestania walki z caratem – z zeznań posła carskiego w Belgii, księcia Kudaszewa, stało się obecnie wiadomym, że Vandervelde opracowywał to wezwanie nie sam, lecz wespół z wymienionym posłem carskim – tylko nasza partia, w osobie swego KG, dała odpowiedź odmowną. Kierowniczy ośrodek likwidatorów zgodził się z Yander-veldem i oficjalnie oświadczył w prasie, że „w swej działalności nie przeciwdziała wojnie”.
Rząd carski oskarżył naszych towarzyszy posłów przede wszystkim o rozpowszechnianie wśród robotników tej odmownej odpowiedzi Vanderveldemu.
Prokurator carski pan Nienarokomow w czasie procesu stawiał naszym towarzyszom za wzór socjalistów niemieckich i francuskich. „Socjaldemokraci niemieccy – powiedział – głosowali za kredytami wojennymi i okazali się przyjaciółmi rządu. Tak postępowali socjaldemokraci niemieccy, ale nie tak postąpili żałośni rycerze socjaldemokracji rosyjskiej […] Socjaliści Belgii i Francji zgodnie zapomnieli o swych zatargach z innymi klasami, zapomnieli o waśniach partyjnych i bez wahania stanęli pod sztandarami”. Natomiast członkowie RSDFR, podporządkowując się dyrektywom KG partii, postępowali, powiadają, nie tak…
Proces roztoczył imponujący obraz szeroko zakrojonej nielegalnej agitacji przeciwko wojnie prowadzonej przez naszą partię wśród mas proletariackich. Sądowi carskiemu, naturalnie, udało się „ujawnić” bynajmniej nie całą działalność naszych towarzyszy w tym zakresie. Ale i to, co zostało ujawnione, wykazało, jak dużo zrobiono w krótkim, kilkumiesięcznym okresie.
Na procesie odczytano nielegalne odezwy naszych grup i komitetów przeciwko wojnie i za taktyką internacjonalizmu. Od świadomych robotników z całej Rosji biegły nici do członków Rosyjskiej Socjaldemokratycznej Frakcji Robotniczej i w miarę sił starała się ona pomagać im oceniać wojnę z punktu widzenia marksizmu.
Towarzysz Muranow, poseł robotników guberni charkowskiej, powiedział na procesie: „Rozumiejąc, że lud posłał mnie do Dumy Państwowej nie po to, bym wysiadywał fotele w Dumie, jeździłem w teren w celu zaznajomienia się z nastrojami klasy robotniczej”. Również on przyznał na procesie, że pełnił funkcję nielegalnego agitatora naszej partii, że na Uralu utworzył komitet robotniczy w Zakładach Wierchnieisietskich oraz w innych miejscach. Proces wykazał, że członkowie RSDFR od wybuchu wojny objechali w celach propagandowych prawie całą Rosję, że Muranow, Pietrowski, Badajew i inni organizowali liczne zgromadzenia robotnicze, na których podejmowane były rezolucje przeciwko wojnie itp.
Rząd carski groził oskarżonym karą śmierci. W związku z tym na samym procesie nie wszyscy przemawiali tak mężnie jak tow. Muranow. Starali się utrudnić prokuratorom carskim wydanie wyroku skazującego. W niegodny sposób wykorzystują to obecnie socjalszowiniści rosyjscy, aby zatuszować istotę zagadnienia: jaki parlamentaryzm jest potrzebny klasie robotniczej?
Parlamentaryzm uznają Sudekum i Heine, Sembat i Vaillant, Bissolati i Mussolini, Czcheidze i Plechanow. Parlamentaryzm uznają również nasi towarzysze z RSDFR, uznają towarzysze bułgarscy i włoscy, którzy zerwali z szowinistami. Parlamentaryzm parlamentaryzmowi nie równy. Jedni wykorzystują arenę parlamentarną, aby przypochlebić się swoim rządom albo, w najlepszym razie, umyć ręce, jak frakcja Czcheidzego. Drudzy wykorzystują parlamentaryzm, aby do końca pozostać rewolucjonistami, aby spełnić swój obowiązek socjalistów i internacjonalistów nawet w najtrudniejszych okolicznościach. Działalność parlamentarna jednych prowadzi ich na fotele ministerialne, działalność parlamentarna drugich prowadzi ich do więzień, na zesłanie, na katorgę. Jedni służą burżuazji, drudzy – proletariatowi. Jedni są socjalimperialistami. Drudzy – rewolucyjnymi marksistami.
ROZDZIAŁ III. ODBUDOWA MIĘDZYNARODÓWKI
Jak odbudować Międzynarodówkę? Ale – najpierw parę słów o tym, jak nie należy odbudowywać Międzynarodówki.
METODA SOCJALSZOWINISTÓW I „CENTRUM”
O, socjalszowiniści wszystkich krajów to wielcy „internacjonaliści”! Od samego początku wojny uginają się pod brzemieniem troski o Międzynarodówkę. Z jednej strony zapewniają, że gadki o krachu Międzynarodówki są „przesadzone”. W rzeczywistości nic szczególnego nie zaszło. Posłuchajcie Kautskiego: po prostu Międzynarodówka jest „narzędziem czasów pokoju”, naturalne, że podczas wojny instrument ten niezupełnie stanął na wysokości zadania. Z drugiej strony socjalszowiniści wszystkich krajów znaleźli pewien bardzo prosty – a co najważniejsze: międzynarodowy – środek, aby wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Środek nieskomplikowany: należy tylko poczekać do końca wojny, przed zakończeniem wojny socjaliści w każdym kraju powinni bronić swojej „ojczyzny” i popierać „swoje” rządy, a po zakończeniu wojny – należy udzielić sobie nawzajem „amnestii”, uznać, iż wszyscy mieli rację, że w czasie pokoju żyjemy jak bracia, a w czasie wojny – ściśle na mocy takich a takich uchwał – wzywamy robotników niemieckich, by zabijali swych francuskich braci i na odwrót.
Co do tego zarówno Kautsky, jak i Plechanow, Wiktor Adler czy Heine są całkowicie zgodni. Wiktor Adler pisze, że „kiedy przeżyjemy te ciężkie czasy, to naszym pierwszym obowiązkiem będzie nie wytykać sobie nawzajem każdego błędu” [163]. Kautsky utrzymuje, że „z żadnej strony nie słychać dotychczas głosów poważnych socjalistów, które kazałyby żywić obawy” o los Międzynarodówki. Plechanow mówi, że „nieprzyjemnie jest ściskać dłonie [niemieckich socjaldemokratów] zbrukane krwią niewinnych ofiar”. Ale jednocześnie proponuje „amnestię”: „w tym wypadku – pisze – całkowicie na miejscu będzie podporządkowanie serca rozsądkowi. Dla dobra swej wielkiej sprawy Międzynarodówka będzie musiała wziąć pod uwagę nawet spóźnione wyrazy żalu”. Heine w „Sozialistische Monatshefte” nazywa postępowanie Vanderveldego „mężnym i dumnym” i stawia go niemieckiej lewicy za przykład [164].
Słowem, gdy wojna się skończy, powołajcie komisję z udziałem Kautskiego i Plechanowa, Vanderveldego i Adlera i w mig będzie opracowana „jednomyślna” rezolucja w duchu wzajemnej amnestii. Spór zostanie pomyślnie zatuszowany. Zamiast pomóc robotnikom w zrozumieniu tego, co zaszło, oszuka się ich papierową „jednością” na pokaz. Zjednoczenie socjalszowinistów i obłudników wszystkich krajów zostanie nazwane odbudową Międzynarodówki.
Nie ukrywajmy przed sobą, że niebezpieczeństwo takiej „odbudowy” jest bardzo wielkie. Socjalszowiniści wszystkich krajów są tym jednakowo zainteresowani. Wszyscy jednakowo nie chcą, aby same masy robotnicze w ich kraju zorientowały się w zagadnieniu: socjalizm czy nacjonalizm. Wszyscy tak samo są zainteresowani w tym, by nawzajem ukryć swoje grzechy. Wszyscy mogą zaproponować jedynie to, co proponuje wirtuoz „międzynarodowej” obłudy, Kautsky.
A tymczasem mało kto zdaje sobie sprawę z tego niebezpieczeństwa. Przez rok wojny widzieliśmy wiele prób odbudowy międzynarodowych więzi. Nie będziemy wspominali o konferencjach w Londynie i Wiedniu, gdzie zbierali się zdeklarowani szowiniści, aby pomóc sztabom generalnym i burżuazji swych „ojczyzn”. Mamy na myśli konferencje w Lugano, w Kopenhadze165, międzynarodową konferencję kobiet i międzynarodową konferencję młodzieży [166]. Zgromadzenia te pełne były najlepszych intencji. Zupełnie jednak nie dostrzegały wspomnianego niebezpieczeństwa. Nie nakreśliły linii walki internacjonalistów. Nie pokazały proletariatowi niebezpieczeństwa, które grozi mu ze strony socjalszowinistycznego sposobu „odbudowy” Międzynarodówki. W najlepszym razie ograniczyły się do powtórzenia starych rezolucji i nie wskazały robotnikom na to, że bez walki przeciwko socjalszowinistom sprawa socjalizmu jest beznadziejna. Było to w najlepszym razie dreptanie w miejscu.
SYTUACJA W SZEREGACH OPOZYCJI
Nie ulega żadnej wątpliwości, że największe zainteresowanie wszystkich internacjonalistów budzi sytuacja w niemieckiej opozycji socjaldemokratycznej. Oficjalna socjaldemokracja niemiecka, która była najsilniejszą i kierowniczą partią w II Międzynarodówce, zadała najdotkliwszy cios międzynarodowej organizacji robotników. Równocześnie jednak w socjaldemokracji niemieckiej wystąpiła najsilniejsza opozycja. Pośród wielkich partii europejskich w niej pierwszej rozległ się donośny głos protestu towarzyszy, którzy pozostali wierni sztandarowi socjalizmu. Z radością czytaliśmy czasopisma „Lichtstrahlen” i „Die Internationale”. Z jeszcze większą radością dowiadywaliśmy się o rozpowszechnianiu w Niemczech nielegalnych odezw rewolucyjnych, jak na przykład odezwy „Główny wróg jest we własnym kraju”. Świadczyło to o tym, że duch socjalizmu żyje wśród niemieckich robotników, że w Niemczech są jeszcze ludzie zdolni do obrony rewolucyjnego marksizmu.
W łonie socjaldemokracji niemieckiej najwyraźniej zarysował się rozłam we współczesnym socjalizmie. Widzimy tutaj z całą wyrazistością 3 nurty: oportunistów-szowinistów, którzy nigdzie nie doszli do takiego stopnia upadku i renegactwa jak w Niemczech; kautskistowskie „centrum”, które wykazało tutaj swą całkowitą niezdolność do odegrania jakiejkolwiek innej roli prócz roli sługusa oportunistów; i lewicę, która reprezentuje jedynych socjaldemokratów w Niemczech.
Najbardziej interesuje nas, naturalnie, sytuacja w łonie lewicy niemieckiej. Widzimy w niej naszych towarzyszy, nadzieję wszystkich elementów internacjonalistycznych.
Jaka więc jest ta sytuacja?
Czasopismo „Die Internationale” miało zupełną słuszność utrzymując, że w lewicy niemieckiej wszystko jeszcze fermentuje, że szykują się jeszcze wielkie przegrupowania, że w jej łonie są elementy bardziej zdecydowane i mniej zdecydowane.
My, rosyjscy internacjonaliści, w najmniejszym stopniu nie rościmy sobie oczywiście pretensji do wtrącania się w wewnętrzne sprawy naszych towarzyszy z lewicy niemieckiej. Rozumiemy, że tylko oni sami są całkowicie kompetentni do określenia swych sposobów walki z oportunistami, uwzględniając wymogi czasu i miejsca. Uważamy tylko za swe prawo i swój obowiązek szczerze wypowiedzieć swoje zdanie o tej sytuacji.
Jesteśmy przeświadczeni, że autor artykułu wstępnego w czasopiśmie „Die Internationale” miał całkowitą słuszność twierdząc, iż „centrum” kautskistowskie wyrządza więcej szkody sprawie marksizmu niż otwarty socjalszowinizm. Kto tuszuje obecnie rozbieżności, kto pod postacią marksizmu głosi obecnie robotnikom to, co głosi kautskizm, ten usypia robotników, ten czyni więcej szkody niż Sudekumowie i Heinowie, którzy stawiają sprawę wyraźnie i zmuszają robotników do zastanowienia się.
Fronda przeciwko „instancjom”, na którą ostatnio pozwalają sobie Kautsky i Haase, nie powinna nikogo wprowadzać w błąd. Rozbieżności między nimi a Scheidemannami nie dotyczą zasad. Jedni uważają, że Hindenburg i Mackensen już zwyciężyli i że teraz można już sobie pozwolić na luksus protestowania przeciwko aneksjom. Drudzy uważają, że Hindenburg i Mackensen jeszcze nie zwyciężyli i że wobec tego należy „wytrwać do końca”.
Kautskizm prowadzi walkę przeciwko „instancjom” jedynie na pokaz – właśnie po to, by po wojnie zatuszować wobec robotników spór w kwestii zasad i zatrzeć sprawę za pomocą tysiąc pierwszej opasłej rezolucji w nieokreślonym „lewicowym” duchu, w czym przodują dyplomaci II Międzynarodówki.
Jest całkowicie zrozumiałe, że w swej trudnej walce z „instancjami” opozycja niemiecka powinna wykorzystać i tę pozbawioną zasad frondę kautskizmu. Ale kamieniem probierczym dla każdego internacjonalisty powinien pozostać negatywny stosunek do neokautskizmu. Jedynie ten jest naprawdę internacjonalistą, kto walczy przeciwko kautskizmowi, kto rozumie, że „centrum” nawet po rzekomym zwrocie jego wodzów pozostaje – jeśli idzie o zasady – sojusznikiem szowinistów i oportunistów.
Nasz stosunek do elementów chwiejnych w Międzynarodówce ma w ogóle ogromne znaczenie. Elementy te – przeważnie socjaliści skłaniający się ku pacyfizmowi – są zarówno w krajach neutralnych, jak i w niektórych krajach walczących (w Anglii, na przykład, Niezależna Partia Pracy). Elementy te mogą być naszymi chwilowymi sprzymierzeńcami. Nasze zbliżenie z nimi przeciwko socjalszowinistom jest konieczne. Ale trzeba pamiętać, że są to tylko chwilowi sprzymierzeńcy, że w głównych i zasadniczych sprawach przy odbudowywaniu Międzynarodówki pójdą oni nie z nami, lecz przeciwko nam, pójdą z Kautskim, Scheidemannem, Vanderveldem, Sembatem. Na międzynarodowych naradach nie wolno nam ograniczać swego programu tylko do tego, co jest do przyjęcia dla tych elementów. Inaczej sami trafimy do niewoli u wahających się pacyfistów. Tak było na przykład na międzynarodowej konferencji kobiet w Bernie. Delegacja niemiecka, stojąca na stanowisku tow. Klary Zetkin [Jeszcze w 1915 Klara Zetkin opublikowała odezwę do niemieckich kobiet w duchu jednoznacznego internacjonalizmu – przyp. CzF], faktycznie odegrała na tej konferencji rolę „centrum”. Konferencja kobiet powiedziała tylko to, co było do przyjęcia dla delegatek z oportunistycznej holenderskiej partii Troelstry oraz dla delegatek z ILP (Niezależnej Partii Pracy), która – nie zapominajmy – na londyńskiej konferencji szowinistów „porozumienia” głosowała za rezolucją Vanderveldego. Wyrażamy największe uznanie dla ILP za mężną walkę z rządem angielskim w czasie wojny. Ale wiemy, że partia ta nie stała i nie stoi na gruncie marksizmu. My zaś uważamy, że głównym zadaniem socjaldemokratycznej opozycji w chwili obecnej jest podniesienie sztandaru rewolucyjnego marksizmu, stanowcze i wyraźne powiedzenie robotnikom, co sądzimy o wojnach imperialistycznych, wysunięcie hasła masowych działań rewolucyjnych, tj. przekształcenia epoki wojen imperialistycznych w początek epoki wojen domowych.
Rewolucyjne elementy socjaldemokratyczne mimo wszystko są w wielu krajach. Są w Niemczech, w Rosji, w Skandynawii (wpływowy kierunek, którego przedstawicielem jest tow. Hoglund), na Bałkanach (partia bułgarskich „tesniaków”), we Włoszech, w Anglii (część Brytyjskiej Partii Socjalistycznej), we Francji (sam Vaillant przyznał w „L’Humanité”, że otrzymywał listy z protestami od internacjonalistów, ale ani jednego z nich nie opublikował w całości) i w Holandii (trybuniści [167]) itd. Zespolić te elementy marksistowskie – bez względu na to, jak nieliczne byłyby na początku – w ich imieniu przypomnieć zapomniane teraz słowa prawdziwego socjalizmu, wezwać robotników wszystkich krajów do zerwania z szowinistami i powrotu pod dawny sztandar marksizmu – oto aktualne zadanie chwili.
Narady w sprawie tak zwanych programów „działania” sprowadzały się dotychczas jedynie do tego, że głoszono na nich mniej lub bardziej kompletny program zwykłego pacyfizmu. Marksizm to nie pacyfizm. Walka o jak najszybsze zaprzestanie wojny jest konieczna. Żądanie „pokoju” zyskuje jednak treść proletariacką dopiero wówczas, gdy towarzyszy mu wezwanie do walki rewolucyjnej. Bez szeregu rewolucji tak zwany pokój demokratyczny jest mieszczańską utopią. Tylko program marksistowski, który daje masom kompletną i jasną odpowiedź na to, co zaszło, wyjaśnia, czym jest imperializm i jak z nim walczyć, otwarcie stwierdza, że do krachu II Międzynarodówki doprowadził oportunizm, i otwarcie wzywa do tworzenia marksistowskiej Międzynarodówki bez oportunistów i przeciwko nim, byłby rzeczywistym programem działania. Tylko taki program, który pokazałby, że wierzymy w siebie, wierzymy w marksizm, że wypowiadamy oportunizmowi walkę na śmierć i życie, zapewniłby nam prędzej czy później sympatię prawdziwych mas proletariackich.
SOCJALDEMOKRATYCZNA PARTIA ROBOTNICZA ROSJI A III MIĘDZYNARODÓWKA
SDPRR dawno jest już po rozłamie ze swoimi oportunistami. Oportuniści rosyjscy obecnie stali się ponadto szowinistami. To tylko utwierdza nas w mniemaniu, że rozłam z oportunistami jest konieczny w interesie socjalizmu. Jesteśmy przekonani, że obecne rozbieżności między socjaldemokratami a socjalszowinistami nie są ani trochę mniejsze od rozbieżności, jakie istniały między socjalistami a anarchistami wówczas, gdy socjaldemokracja oddzielała się od nich. Oportunista Monitor w „Preussische Jahrbucher” słusznie powiedział, że dla oportunistów i burżuazji obecna jedność jest wygodna, zmusza bowiem lewicę do podporządkowania się szowinistom i przeszkadza robotnikom zorientować się w sporach i utworzyć swoją naprawdę robotniczą, naprawdę socjalistyczną partię. Jesteśmy głęboko przekonani, że w obecnej sytuacji rozłam z oportunistami i szowinistami stanowi pierwszy obowiązek rewolucjonisty – podobnie jak rozłam z żółtymi [167a], z antysemitami, z liberalnymi związkami robotniczymi itd. był konieczny właśnie w celu szybszego uświadomienia zacofanych robotników i przyciągnięcia ich do szeregów partii socjaldemokratycznej.
Trzecia Międzynarodówka, naszym zdaniem, powinna by powstać właśnie na takiej rewolucyjnej podstawie. Dla naszej partii nie istnieje zagadnienie celowości zerwania z socjalszowinistami. Jest ono dla niej rozstrzygnięte nieodwołalnie. Dla niej istnieje tylko zagadnienie możliwości urzeczywistnienia tego zerwania w najbliższym czasie w skali międzynarodowej.
Zupełnie zrozumiałe, że do urzeczywistnienia międzynarodowej organizacji marksistowskiej potrzebna jest gotowość do tworzenia samodzielnych partii marksistowskich w różnych krajach. Niemcy jako kraj najstarszego i najsilniejszego ruchu robotniczego mają decydujące znaczenie. Najbliższa przyszłość pokaże, czy dojrzały już warunki do utworzenia nowej marksistowskiej Międzynarodówki. Jeśli tak, to nasza partia z radością wstąpi do takiej oczyszczonej z oportunizmu i szowinizmu III Międzynarodówki. Jeśli nie, to będzie to dowodem, że do takiego oczyszczenia potrzebna jest jeszcze dłuższa lub krótsza ewolucja. A wówczas nasza partia będzie stanowiła skrajną opozycję wewnątrz dotychczasowej Międzynarodówki dopóty, dopóki w różnych krajach nie powstanie baza dla międzynarodowego stowarzyszenia robotników, stojącego na stanowisku rewolucyjnego marksizmu.
Nie wiemy i nie możemy wiedzieć, jak będzie postępował rozwój wydarzeń na arenie międzynarodowej w najbliższych latach. Ale wiemy z całą pewnością i jesteśmy niewzruszenie przekonani, że nasza partia w naszym kraju wśród naszego proletariatu będzie niestrudzenie pracować we wskazanym kierunku i w całej swej codziennej działalności tworzyć będzie rosyjską sekcję marksistowskiej Międzynarodówki.
U nas w Rosji również nie brakuje jawnych socjalszowinistów i grup „centrum”. Ci ludzie będą walczyli przeciwko utworzeniu marksistowskiej Międzynarodówki. Wiemy, że Plechanow stoi na gruncie tych samych zasad co Sudekum i już obecnie wyciąga do niego dłoń. Wiemy, że tak zwany „Komitet Organizacyjny”, kierowany przez Akselroda, głosi kautskizm na gruncie rosyjskim. Pod pozorem jedności klasy robotniczej ludzie ci głoszą jedność z oportunistami, a za ich pośrednictwem – z burżuazją. Ale wszystko, co wiemy o dniu dzisiejszym ruchu robotniczego w Rosji, daje nam całkowitą pewność, że świadomy proletariat Rosji pozostanie nadal z naszą partią.
ROZDZIAŁ IV. HISTORIA ROZŁAMU I OBECNA SYTUACJA SOCJALDEMOKRACJI W ROSJI
Przedstawiona wyżej taktyka SDPRR wobec wojny jest nieuchronnym wynikiem trzydziestoletniego rozwoju socjaldemokracji w Rosji. Nie można ocenić właściwie ani tej taktyki, ani obecnej sytuacji socjaldemokracji w naszym kraju nie wnikając w historię naszej partii. Oto dlaczego powinniśmy również tutaj przypomnieć czytelnikowi główne fakty z tej historii.
Jako nurt ideowy socjaldemokracja powstała w 1883 roku, kiedy za granicą grupa Wyzwolenie Pracy po raz pierwszy systematycznie przedstawiła poglądy socjaldemokratyczne w zastosowaniu do Rosji [168]. Do początku lat dziewięćdziesiątych socjaldemokracja pozostawała nurtem ideowym nie związanym z masowym ruchem robotniczym w Rosji. Na początku lat dziewięćdziesiątych ożywienie życia społecznego, ferment i ruch strajkowy wśród robotników uczyniły z socjaldemokracji aktywną siłę polityczną, nierozerwalnie związaną z walką (zarówno ekonomiczną, jak i polityczną) klasy robotniczej. Od tego też czasu datuje się rozłam w socjaldemokracji na „ekonomistów” i „iskrowców”.
„EKONOMIŚCI” A STARA „ISKRA” (1894-1903)
„Ekonomizm” był nurtem oportunistycznym w rosyjskiej socjaldemokracji. Jego istota polityczna sprowadzała się do programu: „do robotników należy walka ekonomiczna, do liberałów – polityczna”. Jego główną podstawą teoretyczną był tak zwany „legalny marksizm”, czyli „struwizm”, który „uznawał” „marksizm”, ale całkowicie oczyszczony z wszelkiej rewolucyjności i przystosowany do potrzeb burżuazji liberalnej. Powołując się na słaby rozwój mas robotniczych w Rosji, pragnąc „iść z masami”, „ekonomiści” ograniczali zadania i rozmach ruchu robotniczego do walki ekonomicznej oraz do politycznego popierania liberalizmu i nie stawiali sobie samodzielnych zadań politycznych i żadnych zadań rewolucyjnych.
Stara „Iskra” (1900-1903) stoczyła zwycięską walkę z „ekonomizmem” w imię zasad rewolucyjnej socjaldemokracji. Cały kwiat świadomego proletariatu stanął po stronie „Iskry”. Na kilka lat przed rewolucją socjaldemokracja wystąpiła z najbardziej konsekwentnym i bezkompromisowym programem. I w walce klas, w wystąpieniu mas w czasie rewolucji 1905 roku program ten znalazł swoje potwierdzenie. „Ekonomiści” przystosowywali się do zacofania mas. „Iskra” wychowywała awangardę robotników zdolną do prowadzenia mas naprzód. Wszystkie obecne argumenty socjalszowinistów (o konieczności liczenia się z masami, o postępowości imperializmu, o „złudzeniach” rewolucjonistów itp.) były już wysuwane przez „ekonomistów”. Z oportunistyczną przeróbką marksizmu na modłę „struwizmu” socjaldemokratyczna Rosja zaznajomiła się już 20 lat temu.
MIENSZEWIZM A BOLSZEWIZM (1903-1908)
Okres rewolucji burżuazyjno-demokratyczne] wywołał wśród socjaldemokracji nową walkę między nurtami, która była bezpośrednią kontynuacją poprzedniej walki. „Ekonomizm” przeobraził się w „mienszewizm”. Obrona rewolucyjnej taktyki starej „Iskry” stworzyła „bolszewizm”.
W burzliwych latach 1905-1907 mienszewizm był nurtem oportunistycznym, popieranym przez liberalnych burżua i przenoszącym tendencje liberalno-burżuazyjne do ruchu robotniczego. Jego istotą było przystosowanie walki klasy robotniczej do liberalizmu. Bolszewizm, przeciwnie, stawiał przed socjaldemokratycznymi robotnikami zadanie podrywania demokratycznego chłopstwa do walki rewolucyjnej wbrew wahaniom i zdradzie liberalizmu. I masy robotnicze, jak niejednokrotnie przyznawali sami mienszewicy, we wszystkich swych większych wystąpieniach w czasie rewolucji szły z bolszewikami.
Rewolucja 1905 roku wypróbowała, utrwaliła, pogłębiła i zahartowała bezkompromisowo rewolucyjną socjaldemokratyczną taktykę w Rosji. Otwarte wystąpienia klas i partii wielokrotnie ujawniały związek między socjaldemokratycznym oportunizmem („mienszewizmem”) i liberalizmem.
MARKSIZM A LIKWIDATORSTWO (1908-1914)
Okres kontrrewolucji w całkowicie nowej postaci postawił znów na porządku dnia zagadnienie oportunistycznej i rewolucyjnej taktyki socjaldemokracji. Główny nurt mienszewizmu, wbrew protestom wielu jego najlepszych przedstawicieli, zrodził kierunek likwidatorski, odżegnanie się od walki o nową rewolucję w Rosji, od nielegalnej organizacji i działalności, pogardliwe drwiny z „podziemia”, z hasła republiki itd. Grupa legalnych publicystów czasopisma „Nasza Zaria” (panowie Potriesow, Czeriewanin itd.) zespoliła się w trzon niezależny od starej partii socjaldemokratycznej, który na tysiące sposobów popierała, reklamowała i hołubiła liberalna burżuazja Rosji, pragnąca oduczyć robotników walki rewolucyjnej.
Tę grupę oportunistów wykluczyła z partii konferencja styczniowa SDPRR w 1912 roku, która odbudowała partię wbrew wściekłemu oporowi wielu zagranicznych grup i grupek. Przez z górą dwa lata (początek 1912 roku – połowa 1914) toczyła się uporczywa walka między dwiema partiami socjaldemokratycznymi: KC, wybranym w styczniu 1912 r., i „Komitetem Organizacyjnym”, który nie uznawał konferencji styczniowej i chciał odbudować partię w inny sposób, zachowując jedność z grupą czasopisma „Nasza Zaria”. Uporczywa walka toczyła się między dwiema codziennymi gazetami robotniczymi („Prawdą” a gazetą „Łucz” [169] i ich następcami) oraz między dwiema frakcjami socjaldemokratycznymi w IV Dumie Państwowej (RSDFR prawdystów, czyli marksistów, a frakcją socjaldemokratyczną likwidatorów z Czcheidzem na czele).
Broniąc wierności rewolucyjnym nakazom partii, popierając rosnące ożywienie ruchu robotniczego (zwłaszcza po wiośnie 1912 roku), łącząc legalną i nielegalną organizację, prasę i agitację, „prawdyści” skupili wokół siebie przytłaczającą większość świadomej klasy robotniczej, gdy tymczasem likwidatorzy – działając jako siła polityczna wyłącznie w postaci grupy pisma „Nasza Zaria” – bazowali na wszechstronnym poparciu elementów liberalno-burżuazyjnych.
Jawne składki pieniężne grup robotniczych na gazety obu partii, będące w tym okresie przystosowaną do warunków rosyjskich (i jedyną legalnie dopuszczalną, swobodnie przez wszystkich kontrolowaną) formą składek członkowskich socjaldemokratów, w poglądowy sposób potwierdziły, że źródłem siły i wpływów „prawdystów” (marksistów) jest proletariat, likwidatorów zaś (oraz ich „KO”) – burżuazja liberalna. Oto krótkie dane o tych składkach, opublikowane szczegółowo w książce „Marksizm a likwidatorstwo” [170], a w skrócie w niemieckiej socjaldemokratycznej gazecie „Lipska Gazeta Ludowa” [171] z 21 lipca 1914 roku.
Liczba i suma składek, które wpłynęły do codziennych petersburskich gazet marksistowskich (prawdystowskich) i likwidatorskich od l stycznia do 13 maja 1914 roku:
Prawdyści | Likwidatorzy | |||
Liczba składek | Suma w rublach | Liczba składek | Suma w rublach | |
Od grup robotniczych | 2873 | 18934 | 671 | 5296 |
Spoza grup robotniczych | 713 | 2650 | 453 | 6760 |
Tak więc nasza partia do 1914 roku zjednoczyła wokół rewolucyjnej socjaldemokratycznej taktyki 4/5 świadomych robotników Rosji. W ciągu całego 1913 roku liczba składek od grup robotniczych wynosiła 2181 u prawdystów i 661 u likwidatorów. Od l stycznia 1913 r. do 13 maja 1914 r. włącznie otrzymujemy sumę: 5054 składek od grup robotniczych u „prawdystów” (czyli dla naszej partii) i 1332, czyli 20,8%, u likwidatorów.
MARKSIZM A SOCJALSZOWINIZM (1914-1915)
Wielka wojna europejska lat 1914-1915 dała wszystkim europejskim, a także rosyjskim socjaldemokratom możliwość sprawdzenia słuszności swej taktyki w kryzysie o zasięgu ogólnoświatowym. Reakcyjny, grabieżczy, zgodny z interesami właścicieli niewolników charakter wojny jest ze strony caratu nieporównanie bardziej oczywisty niż ze strony innych rządów. Niemniej jednak główna grupa likwidatorów (jedyna, oprócz naszej, mająca poważny wpływ w Rosji dzięki swoim stosunkom z liberałami) zwróciła się ku socjalszowinizmowi! Posiadając od dłuższego czasu monopol legalności, ta grupa czasopisma „Nasza Zaria” wszczęła w masach propagandę w duchu „nieprzeciwdziałania wojnie”, życzenia zwycięstwa trój- (a teraz czwór-) porozumienia, oskarżania imperializmu niemieckiego o „grzechy ponad miarę” itp. Plechanow, który od 1903 roku wielokrotnie dostarczał przykładów skrajnego braku charakteru politycznego i przechodzenia na stronę oportunistów, jeszcze wyraźniej stanął na tym stanowisku i wychwala go cała prasa burżuazyjna Rosji. Plechanow upadł tak nisko, że określał wojnę jako sprawiedliwą ze strony caratu, zamieszczał wywiady w rządowych gazetach włoskich, wciągając Włochy do wojny!
Słuszność naszej oceny likwidatorstwa i wykluczenia głównej grupy likwidatorów z naszej partii znalazła więc całkowite potwierdzenie. Realny program likwidatorów i realne znaczenie ich kierunku polega obecnie nie tylko na oportunizmie w ogóle, ale i na tym, że bronią oni wielkomocarstwowych przywilejów i prerogatyw wielkoruskich obszarników i burżuazji. Jest to kierunek narodowo-liberalnej polityki robotniczej. Jest to przymierze części radykalnych drobnych burżua i znikomej części uprzywilejowanych robotników ze „swoją” burżuazja narodową przeciwko masom proletariatu.
OBECNA SYTUACJA W SOCJALDEMOKRACJI ROSJI
Jak już mówiliśmy, ani likwidatorzy, ani szereg grup zagranicznych (Plechanowa, Aleksinskiego, Trockiego i in.), ani tak zwani „narodowościowi” (czyli niewielkoruscy) socjaldemokraci nie uznali naszej konferencji styczniowej 1912 roku. Wśród niezliczonych wyzwisk, którymi nas obrzucili, najczęściej powtarzało się oskarżenie o „uzurpatorstwo” i „rozłamowość”. W odpowiedzi na to przytoczyliśmy dokładne i możliwe do obiektywnego sprawdzenia dane liczbowe, dowodzące, że nasza partia zjednoczyła wokół siebie 4/5 świadomych robotników Rosji. Nie jest to mało, jeżeli uwzględni się wszystkie trudności nielegalnej działalności w epoce kontrrewolucyjnej.
Gdyby „jedność” była w Rosji możliwa na podstawie taktyki socjaldemokracji, bez wykluczenia grupy czasopisma „Nasza Zaria”, to dlaczego w takim razie nie osiągnęli jej nawet między sobą nasi liczni przeciwnicy? Od stycznia 1912 roku upłynęło całe 3 i pół roku i przez cały ten czas nasi przeciwnicy nie zdołali stworzyć – mimo że bardzo tego pragnęli – przeciwnej nam partii socjaldemokratycznej. Fakt ten jest najlepszą obroną naszej partii.
Cała historia socjaldemokratycznych grup walczących z naszą partią jest historią rozbicia i rozpadu. W marcu 1912 roku wszyscy bez wyjątku „zjednoczyli się” w wymyślaniu nam. Ale już w sierpniu 1912 roku, gdy utworzono przeciwko nam tak zwany „blok sierpniowy” [172], rozpoczął się ich rozpad. Część grup od nich odpada. Nie mogą utworzyć partii i KC. Tworzą jedynie KO „w celu przywrócenia jedności”. Ale w rzeczywistości ów KO okazał się bezsilną osłoną likwidatorskiej grupy w Rosji. Przez cały okres ogromnego ożywienia ruchu robotniczego w Rosji i masowych strajków lat 1912-1914 jedyną grupą z całego „bloku sierpniowego”, prowadzącą działalność w masach, była grupa czasopisma „Nasza Zaria”, której siłę stanowią więzi z liberałami. Na początku 1914 roku z „bloku sierpniowego” występują formalnie socjaldemokraci łotewscy (socjaldemokraci polscy nie należeli do niego), a Trocki, jeden z przywódców bloku, wystąpił z niego nieformalnie, znowu tworząc swoją oddzielną grupę. W lipcu 1914 r. na konferencji w Brukseli z udziałem Komitetu Wykonawczego MBS, Kautskiego i Vanderveldego, zmontowano przeciwko nam tak zwany „blok brukselski”, do którego nie przystąpili Łotysze i z którego natychmiast odeszli polscy socjaldemokraci – opozycja. Po wybuchu wojny blok ten rozpada się. „Nasza Zaria”, Plechanow, Aleksinski, przywódca kaukaskich socjaldemokratów Ań stają się jawnymi socjalszowinistami i głoszą, że klęska Niemiec jest pożądana. KO i Bund bronią socjalszowinistów i zasad socjalszowinizmu. Frakcja Czcheidzego, aczkolwiek głosowała przeciw kredytom wojennym (w Rosji nawet burżuazyjni demokraci, trudowicy, głosowali przeciw nim), pozostaje wiernym sojusznikiem czasopisma „Nasza Zaria”. Nasi skrajni socjalszowiniści, Plechanow z Aleksinskim i ską, są całkowicie zadowoleni z frakcji Czcheidzego. W Paryżu powstaje gazeta „Nasze Słowo” (dawniej „Gołos”) z udziałem przede wszystkim Martowa i Trockiego, którzy pragną połączyć platoniczną obronę internacjonalizmu z bezwarunkowym żądaniem jedności z grupą czasopisma „Nasza Zaria”, z KO lub frakcją Czcheidzego. Po ukazaniu się 250 numerów tej gazety ona sama zmuszona jest przyznać się do rozpadu: jedna część redakcji ciąży ku naszej partii, Martow pozostaje wierny KO, który publicznie gani „Nasze Słowo” za „anarchizm” (tak jak oportuniści w Niemczech, David i s-ka, „Internationale Korrespondenz”173, Legien i s-ka oskarżają o anarchizm tow. Liebknechta); Trocki oświadcza, że zrywa z KO, ale pragnie iść razem z frakcją Czcheidzego. A oto program i taktyka frakcji Czcheidzego, przedstawione przez jednego z jej liderów. W 5 numerze wyznającego kierunek Plechanowa i Aleksinskiego czasopisma „Sowriemiennyj Mir” [174] z 1915 r. Czchenkeli pisze:
Twierdzenie, że socjaldemokracja niemiecka była w stanie przeszkodzić przystąpieniu swego kraju do wojny i tego nie uczyniła, byłoby równoznaczne albo z ukrytym pragnieniem, by nie tylko ona sama, ale i jej ojczyzna wyzionęła ducha na barykadach, albo z patrzeniem na leżące obok przedmioty przez teleskop anarchizmu [174a].
Te kilka wierszy wyraża całą istotę socjalszowinizmu: zarówno usprawiedliwienie idei „obrony ojczyzny” w obecnej wojnie na gruncie zasad, jak i drwiny – za zezwoleniem cenzorów wojskowych – z propagowania i przygotowywania rewolucji. Chodzi wcale nie o to, czy socjaldemokracja niemiecka była w stanie przeszkodzić wojnie, jak również nie o to, czy rewolucjoniści w ogóle mogą ręczyć za powodzenie rewolucji. Chodzi o to, czy mamy postępować jak socjaliści, czy też dosłownie „wyzionąć ducha” w objęciach imperialistycznej burżuazji.
ZADANIA NASZEJ PARTII
Socjaldemokracja w Rosji powstała przed rewolucją burżuazyjno-demokratyczną (1905) w naszym kraju i okrzepła w czasie rewolucji i kontrrewolucji. Zacofanie Rosji tłumaczy niezwykłą obfitość kierunków i odcieni drobnomieszczańskiego oportunizmu, a wpływy marksizmu w Europie i trwałość legalnych partii socjaldemokratycznych przed wojną uczyniły z naszych wzorowych liberałów niemal wielbicieli „rozumnej”, „europejskiej” (nierewolucyjnej), „legalnej” teorii „marksistowskiej” i socjaldemokracji. Klasa robotnicza w Rosji nie mogła utworzyć swej partii inaczej niż w zdecydowanej, trzydziestoletniej walce ze wszystkimi odmianami oportunizmu. Doświadczenie wojny światowej, które przyniosło haniebny krach europejskiego oportunizmu i utrwaliło sojusz naszych narodowych liberałów z socjalszowinistycznym likwidatorstwem, jeszcze bardziej umacnia nas w przekonaniu, że nasza partia nadal powinna kroczyć tą samą konsekwentnie rewolucyjną drogą.
PRZYPIS REDAKCJI GAZETY „SOCYAŁ-DIEMOKRAT”. DO MANIFESTU KC SDPRR O WOJNIE. O HAŚLE STANÓW ZJEDNOCZONYCH EUROPY [175]
Postulat Stanów Zjednoczonych Europy w ujęciu manifestu KC – w którym towarzyszy mu wezwanie do obalenia monarchii w Rosji, Austrii i Niemczech – różni się od pacyfistycznej interpretacji tego hasła przez Kautskiego i innych.
W numerze 44 Organu Centralnego naszej partii, gazety „Socyał-Diemokrat”, ukazał się artykuł redakcyjny, w którym dowiedziono, że hasło „Stanów Zjednoczonych Europy” jest niesłuszne pod względem ekonomicznym [175a]. Albo jest to postulat nie do urzeczywistnienia w kapitalizmie, gdyż zakłada planowość gospodarki światowej w warunkach podziału kolonii, sfer wpływów itd. między poszczególnymi krajami, albo hasło reakcyjne, oznaczające chwilowy sojusz wielkich mocarstw europejskich w celu skuteczniejszego ucisku kolonii oraz grabieży szybciej rozwijającej się Japonii i Ameryki.
Przypisy
[156] W. Lenin powziął zamiar napisania broszury „Socjalizm a wojna (Stosunek SDPRR do wojny)” w związku z przygotowaniami do pierwszej międzynarodowej konferencji socjalistów. W pracy nad broszurą brał udział G. Zinowjew, w zasadzie jednak napisał ją głównie W. Lenin. On też dokonał ogólnej redakcji całej broszury.
Pracę „Socjalizm a wojna” Lenin nazwał „komentarzem do rezolucji naszej partii, tj. ich popularnym wyjaśnieniem”. Uważając, że bardzo ważnym zadaniem jest wykorzystanie planowanej pierwszej międzynarodowej konferencji socjalistów w Zimmerwaldzie w celu zespolenia sił lewicowych międzynarodowej socjaldemokracji wokół programu rewolucyjnego, Lenin nie szczędził wysiłku, aby do momentu zwołania konferencji broszura została wydrukowana.
Pracę „Socjalizm a wojna” wydano w przededniu konferencji zimmerwaldzkiej w postaci niewielkiej broszury w języku rosyjskim i niemieckim i rozdawano ją uczestnikom konferencji. Na końcu broszury jako dodatek do niej wydrukowano manifest KG SDPRR „Wojna a socjaldemokracja Rosji”, artykuł W. Lenina „Konferencja sekcji zagranicznych SDPRR” z rezolucjami konferencji, opublikowany w gazecie „Socyał-Diemokrat”, oraz rezolucję w kwestii narodowej uchwaloną w październiku 1913 r. w Poroninie na naradzie KG SDPRR z działaczami partyjnymi. Po konferencji zimmerwaldzkiej broszura została wydana we Francji po francusku. Ponadto opublikowano ją w całości w języku norweskim w organie norweskiej lewicy socjaldemokratycznej. Również wówczas W. Lenin wielokrotnie podejmował próby wydania broszury w języku angielskim w Ameryce, jednak w tym czasie nie udało się tego dokonać.
W. Lenin przywiązywał wielką wagę do możliwie jak najszerszego rozpowszechnienia pracy „Socjalizm a wojna”. Po rewolucji lutowej 1917 r. w Rosji stanowczo nalegał na to, aby przedrukować w Piotrogrodzie – „chociażby pod tytułem <> – gazetę „Socyał-Diemokrat”, broszurę „Socjalizm a wojna”, czasopismo „Kommunist” oraz „Sbornik <>” [pisownia oryginalna – przyp. CzF].
Broszurę „Socjalizm a wojna (Stosunek SDPRR do wojny)” wydała w 1918 r. w Piotrogrodzie Piotrogrodzka Rada Delegatów Robotniczych i Czerwonoarmijnych. Broszura została szeroko rozpowszechniona. W formie odrębnych wydań wydano ją w wielu językach. – 289
[156a] Patrz niniejszy tom, s. 13-22. – Red.
[156b] Patrz niniejszy tom, s. 155-160. – Red.
[157] W. Lenin ma na myśli wystąpienie W. Liebknechta na zjeździe Socjaldemokratycznej Partii Niemiec w Erfurcie w 1891 r. – 294
[157a] Por. K. Clausewitz: „O wojnie”. Warszawa 1958, ks. I, s. 32. – Red. 298
[158] Czwórporozumienie – imperialistyczny sojusz Anglii, Francji, Rosji i Włoch, które w 1915 r. wystąpiły z trójprzymierza (Niemcy, Austro-Węgry i Włochy) i przyłączyły się do trójporozumienia (Anglia, Francja i Rosja), zwanego Ententą. – 298
[159] 11 marca 1915 r. w Lozannie francuski socjalista P. Golay wygłosił odczyt na temat „Socjalizm umierający a socjalizm, który powinien się odrodzić”. W tym samym roku wydał broszurę „Le socialisme qui meurt et le socialisme qui doit renaître”, Lausanne 1915. Szczegółowo o tej broszurze patrz artykuł W. Lenina: „Uczciwy głos francuskiego socjalisty” (w: Dzieła, t. 21. Warszawa 1951). – 304
[160] Brentanizm – burżuazyjno-reformistyczna teoria niemieckiego ekonomisty L. Brentana, odmiana burżuazyjnego wypaczenia marksizmu. Brentano głosił „pokój społeczny” w społeczeństwie kapitalistycznym, możliwość przezwyciężenia społecznych sprzeczności kapitalizmu bez walki klasowej, utrzymywał, że tworząc reformistyczne związki zawodowe i wprowadzając ustawodawstwo fabryczne można rzekomo rozwiązać kwestię robotniczą, pogodzić interesy robotników i kapitalistów. Przy pomocy frazeologii marksistowskiej Brentano i jego zwolennicy starali się podporządkować ruch robotniczy interesom burżuazji. – 305
[160a] Por. F. Engels: „Socjalizm w Niemczech”. W: K. Marks, F. Engels: Dzieła, t. 22. Warszawa 1971, s. 300. – Red.
[161] „Nowosti” – dziennik partii eserowców, wydawany w Paryżu od sierpnia 1914 r. do maja 1915 r. włącznie. – 311
[162] „Proletarskij Gołos” – gazeta nielegalna, organ Petersburskiego Komitetu SDPRR, wydawana od lutego 1915 r. do grudnia 1916 r. włącznie. Ukazały się cztery numery. Ostatni został skonfiskowany przez policję, udało się uratować jedynie niewielką ilość egzemplarzy. W pierwszym numerze gazety opublikowano manifest Komitetu Centralnego SDPRR „Wojna a socjaldemokracja Rosji”. – 313
[163] W. Lenin cytuje artykuł V. Adlera „Hoffnungsschimmer”, opublikowany w gazecie „Arbeiter-Zeitung”, 14 lutego 1915 r., nr 45. – 317
[164] W. Lenin ma na myśli artykuł W. Heinego „Die deutsche Sozialdemokratie im deutschen Volk”, opublikowany w czasopiśmie „Sozialistische Monatshefte”, 8 lipca 1915 r., nr 13. – 317
[165] Konferencja w Kopenhadze – konferencja socjalistów z krajów neutralnych, obradująca w Kopenhadze w dniach 17-18 stycznia 1915 r. Brali w niej udział przedstawiciele partii socjalistycznych Szwecji, Danii, Norwegii i Holandii. Konferencja uchwaliła rezolucje zalecającą socjalistycznym posłom do parlamentów krajów neutralnych, aby skłaniali swe rządy do podjęcia się pośrednictwa między krajami walczącymi i przyspieszenia zawarcia pokoju. – 317
[166] Międzynarodowa socjalistyczna konferencja młodzieży odbywała się w dniach 4-6 kwietnia 1915 r. w Bernie. Brali w niej udział przedstawiciele organizacji młodzieżowych z 10 krajów – Bułgarii, Niemiec, Holandii, Danii, Włoch, Norwegii, Polski, Rosji, Szwajcarii i Szwecji. Głównym punktem porządku dziennego konferencji była kwestia: „Wojna a zadania socjalistycznych organizacji młodzieżowych”. Na organizację i przygotowanie konferencji wywierał wpływ centrysta R. Grimm, co przesądziło o wynikach jej pracy. Stawiając zadanie wykorzystania konferencji w celu zespolenia internacjonalistycznie nastrojonej części młodzieży, KG SDPRR wysłał na nią swoich przedstawicieli (I. Armand i G. Safarowa). Delegacja KC SDPRR wniosła do rozpatrzenia przez konferencję projekt rezolucji zawierający podstawowe tezy partii bolszewickiej w kwestii wojny. Został on opracowany na podstawie projektu napisanego przez W. Lenina na międzynarodową socjalistyczną konferencję kobiet (patrz niniejszy tom, s. 195-197). Jednakże konferencja uchwaliła rezolucję w duchu centrystowskim.
N. Krupska w liście do A. Kołłontaj pisała o tej konferencji: „Było tam dużo więcej elementów lewicowych (Holendrzy, Norwegowie, Niemcy, Bułgar, Polak), ale do żadnego zbliżenia nie doszło. Systematycznie nastawiano ich przeciwko Rosjanom, a kiedy rosyjska delegacja KG zaczęła nalegać na konieczność wspólnego przedyskutowania rezolucji, Rosjan pozbawiono głosu, już im udzielonego, i dopiero po ich odejściu zebrani lewicowcy zaprotestowali, Rosjan zawrócono, ale mimo to dyskusja nad rezolucją nie wyszła, rezolucję zaś napisali im Grimm i Bałabanowa” (Centralne Archiwum Partyjne Instytutu Marksizmu-Leninizmu przy KG KPZR).
Konferencja wybrała Międzynarodowy Sekretariat Młodzieży Socjalistycznej podjęła uchwałę o wydawaniu międzynarodowego organu młodzieży socjalistycznej – czasopisma „Jugend-Internationale” i organizowaniu co roku międzynarodowego dnia młodzieży. – 317
[167] Trybuniści – członkowie Socjaldemokratycznej Partii Holandii, której organem była gazeta „De Tribune”. Przywódcami trybunistów byli D. Wijnkoop, H. Górter, A. Pannekoek i H. Roland Holst. Trybuniści nie byli partią konsekwentnie rewolucyjną, ale stanowili lewe skrzydło ruchu robotniczego w Holandii, w latach zaś pierwszej wojny światowej zajmowali w zasadzie stanowisko internacjonalistyczne. W 1918 r. utworzyli Komunistyczną Partię Holandii. – 321
[167a] Chodzi o członków związków zawodowych tworzonych z inicjatywy przemysłowców. – Red.
[168] Grupa Wyzwolenie Pracy – pierwsza rosyjska grupa marksistowska, założona przez J. Plechanowa w 1883 r. w Genewie. Oprócz Plechanowa do grupy należeli P. Akselrod, L. Dejcz, W. Ignatow i W. Zasulicz. Grupa Wyzwolenie Pracy dokonała ogromnej pracy w zakresie propagandy marksizmu w Rosji i wymierzyła poważny cios narodnictwu, które stanowiło główną przeszkodę ideową na drodze do rozpowszechnienia marksizmu i rozwoju ruchu socjaldemokratycznego w Rosji. Dwa projekty programu rosyjskich socjaldemokratów (1883 i 1885), napisane przez J. Plechanowa i wydane przez grupę Wyzwolenie Pracy, miały ważne znaczenie w przygotowaniu i utworzeniu partii socjaldemokratycznej w Rosji.
W. Lenin zwracał uwagę na to, że grupa Wyzwolenie Pracy „dała socjaldemokracji początek jedynie teoretyczny i uczyniła pierwszy krok na drodze ku ruchowi robotniczemu” („Walka idei w ruchu robotniczym”. W: Dzieła wszystkie, t. 25. Warszawa 1987, s. 127). – 323
[169] „Łucz” – dziennik mienszewików-likwidatorów, wydawany w Petersburgu od 16 (29) września 1912 r. do 5 (18) lipca 1913 r. włącznie. Ogółem ukazało się 237 numerów. W zasadzie „Łucz” utrzymywali liberałowie. Kierownictwo ideowe nad pismem sprawowali P. Akselrod, F. Dań, L. Martow i A. Martynow. Na łamach pisma likwidatorzy występowali przeciwko rewolucyjnej taktyce bolszewików, głosili oportunistyczne hasło utworzenia tzw. „jawnej partii”, występowali przeciwko rewolucyjnym masowym strajkom robotników, próbowali zrewidować najważniejsze tezy programu partii. W. Lenin pisał, że „«Łucz» znajduje się w jarzmie polityki liberałów”, i nazywał pismo organem renegatów. – 325
[170] „Marksizm i likwidatorstwo. Sbornik statiej ob osnownych woprosach sowriemiennogo raboczego dwiżenija. Czast’ II” wydało wydawnictwo partyjne „Priboj” w lipcu 1914 r. Zamieszczono w nim kilka artykułów W. Lenina skierowanych przeciwko likwidatorom. Powołując się na ten zbiór, Lenin ma na myśli dwa swoje artykuły: „Klasa robotnicza i prasa robotnicza” i „Odzew robotników na utworzenie Rosyjskiej Socjaldemokratycznej Frakcji Robotniczej w Dumie Państwowej” (patrz Dzieła wszystkie, t. 25. Warszawa 1987). – 326
[171] „Lipska Gazeta Ludowa” („Leipziger Volkszeitung”) – dziennik socjaldemokratyczny, ukazujący się w latach 1894-1933. Przez wiele lat redagowali go F. Mehring i R. Luksemburg i dziennik był wówczas organem lewicowych socjaldemokratów niemieckich. W latach 1917-1922 był organem niemieckich „niezależnych”, po 1922 r. – prawicowych socjaldemokratów. – 326
[172] Blok Sierpniowy – antypartyjny blok likwidatorów, trockistów [przedrewolucyjnych, mienszewickich – przyp. CzF] i innych oportunistów, wymierzony przeciwko bolszewikom. Organizatorem bloku był L. Trocki. Blok utworzono na wiedeńskiej konferencji przedstawicieli grup i nurtów antypartyjnych w sierpniu 1912 r. Uczestniczyli w niej przedstawiciele Bundu, Kaukaskiego Komitetu Obwodowego, Socjaldemokracji Kraju Łotewskiego oraz grup zagranicznych – likwidatorów, trockistów i otzowistów – redakcji gazety „Gołos Socyał-Diemokrata”, wiedeńskiej „Prawdy” Trockiego i grupy Naprzód. Z Rosji przybyli delegaci petersburskiej i moskiewskiej „grup inicjatywnych” likwidatorów, organizacji krasnojarskiej, Sewastopolskiej Socjaldemokratycznej Organizacji Wojskowej, redakcji likwidatorskich pism „Nasza Zaria” i „Niewskij Gołos”; w obradach brał również udział przedstawiciel Komitetu Zagranicznego Ukraińskiego Związku Socjaldemokratycznego („Spiłki”). Przytłaczającą większość delegatów stanowili ludzie, którzy mieszkając stale za granicą żyli w oderwaniu od klasy robotniczej Rosji i nie mieli bezpośredniego kontaktu z pracą partyjną w terenie. Konferencja podjęła antypartyjne, likwidatorskie uchwały we wszystkich sprawach związanych z taktyką socjaldemokracji i wypowiedziała się przeciwko istnieniu nielegalnej partii.
Robotnicy nie poparli podjętej przez likwidatorów próby utworzenia własnej, centrystowskiej partii w Rosji. Likwidatorzy nie zdołali wyłonić KG i ograniczyli się jedynie do wyboru Komitetu Organizacyjnego. Złożony z najrozmaitszych elementów blok antybolszewicki – a stworzenie tego bloku było głównym zadaniem konferencji – zaczął rozpadać się już w trakcie obrad. Opuścił ją, nie czekając końca, członek grupy Naprzód, wkrótce po nim wycofali się łotewscy socjaldemokraci, następnie zaś pozostali uczestnicy. Blok Sierpniowy rozpadł się ostatecznie pod ciosami bolszewików w 1914 r. O jego rozpadzie W. Lenin pisał w artykułach: „Rozpad Bloku Sierpniowego. Zdemaskowanie fikcji” i „O naruszaniu jedności maskowanym krzykami o jedności” (patrz Dzieła wszystkie, t. 25. Warszawa 1987). – 328
[173] „Internationale Korrespondenz” – tygodnik niemieckich socjalszowinistów, wydawany od końca września 1914 r. do l października 1918 r. włącznie w Berlinie. – 329
[174] „Sowriemiennyj Mir” – miesięcznik literacki, naukowy i polityczny, wydawany w Petersburgu od października 1906 do 1918 r. włącznie. Bezpośredni udział w redagowaniu pisma brali mienszewicy, w tym J. Plechanow. W okresie bloku z plechanowowcami oraz na początku 1914 r. z czasopismem współpracowali bolszewicy. W latach pierwszej wojny światowej miesięcznik stał się organem socjalszowinistów. – 324
[174a] „Sowriemiennyj Mir”, 1915 , nr 5. s. 148. Trocki niedawno oświadczył. że uważa za swe zadanie podnoszenie w Międzynarodówce autorytetu frakcji Czcheidzego. Bez wątpienia Czchenkeli ze swej strony będzie tak samo energicznie podnosił w Międzynarodówce autorytet Trockiego…
[175] W. Lenin napisał niniejszy przypis do manifestu KG SDPRR „Wojna a socjaldemokracja Rosji” w związku z przygotowywaniem do druku broszury „Socjalizm a wojna”, do której planowano włączyć – jako dodatek – manifest, rezolucje konferencji sekcji zagranicznych SDPRR w Bernie oraz rezolucję w kwestii narodowej poronińskiej narady KG SDPRR z działaczami partyjnymi (1913). W liście do W. Karpinskiego w Genewie, gdzie składano broszurę, W. Lenin pisał w związku z tym przypisem: „Załączony przypis do manifestu musi wejść do broszury… [Do tego ustępu Manifestu KG („Socyał-Diemokrat” nr 33), w którym mowa jest o Stanach Zjednoczonych Europy]” (Dzieła, t. 36. Warszawa 1958, s. 333). Zgodnie ze wskazówkami Lenina przypis do manifestu KG SDPRR został opublikowany. – 335
[175a] Patrz niniejszy tom, s. 331-334. – Red.
Źródło: https://www.marxists.org/polski/lenin/1915/socjalizm-a-wojna.htm
Poprawki i redakcja: tow. Łucja Świerk