Publikujemy poniżej bardzo interesujący list napisany w 1915 roku przez serbskiego socjalistę Dušana Popovicia do Christiana Rakovskiego, wielkiego bałkańskiego internacjonalisty. List został opublikowany przez Nasze Slovo (Nasze Słowo), codzienną rosyjskojęzyczną gazetę socjalistyczną wydawaną we Francji w czasie I wojny światowej i redagowaną przez Lwa Trockiego. Uważamy, że zawiera on kluczowe lekcje dotyczące postawy marksistów wobec wojny imperialistycznej oraz sposobu, w jaki mocarstwa imperialistyczne wykorzystują prawa narodów jako pretekst do realizacji swoich rzeczywistych celów.
List został napisany wiosną 1915 roku, mniej niż rok po rozpoczęciu pierwszej wojny światowej i opisuje antywojenne, antyimperialistyczne stanowisko serbskiej socjaldemokracji (jak wówczas nazywano marksistów), a także nastroje różnych warstw ludności w Serbii w tym czasie.
Przypomnijmy, że kwestia serbska stanowiła formalny pretekst do rozpoczęcia I wojny światowej, wraz z zamachem w Sarajewie na arcyksięcia austriackiego Franciszka Ferdynanda 28 czerwca 1914 r. Jak słusznie zauważa Popović w swoim liście do Rakowskiego:
Dla nas było jasne, że jeśli chodzi o konflikt między Serbią a Austro-Węgrami, nasz kraj znajdował się oczywiście w pozycji obronnej. Austria prowadziła wobec Serbii politykę podboju na długo przed tym, zanim ta stała się niepodległym państwem. (…) w zasadzie Serbia broni swojego istnienia i swojej niepodległości, którym Austria nieustannie zagrażała jeszcze przed zamachem w Sarajewie. I jeśli socjaldemokracja miała uzasadnione prawo do głosowania za wojną gdziekolwiek, to z całą pewnością dotyczyło to przede wszystkim Serbii.
Była to dokładnie taka sama ocena tej kwestii jak ta dokonana przez Lenina w jego słynnej broszurze „Rozpad drugiej międzynarodówki” (maj-czerwiec 1915):
W bieżącej wojnie element narodowy reprezentowany jest tylko przez wojnę Serbii z Austrią (co zresztą zostało odnotowane w rezolucji Konferencji Berneńskiej naszej Partii). Tylko w Serbii i wśród Serbów możemy znaleźć ruch narodowo-wyzwoleńczy o długiej tradycji, obejmujący miliony, „masy ludowe”, ruch, którego obecna wojna Serbii z Austrią jest „kontynuacją”. Gdyby ta wojna była odosobniona, tj. gdyby nie była związana z ogólną wojną europejską, z samolubnymi i drapieżnymi celami Wielkiej Brytanii, Rosji itd. to obowiązkiem wszystkich socjalistów byłoby pragnąć sukcesu serbskiej burżuazji, gdyż jest to jedyny słuszny i absolutnie nieunikniony wniosek, jaki można wyciągnąć z elementu narodowego w obecnej wojnie.
Wojna nie ograniczała się jednak tylko do kwestii serbskiej, ale była raczej ogólnym konfliktem między różnymi imperialistycznymi potęgami, w którym każda grupa gangsterów z wielkich mocarstw wykorzystywała prawa narodowe małych narodów (Serbii, Belgii) jako wygodny listek figowy do ukrycia swoich prawdziwych imperialistycznych celów.
W ten sposób Lenin wyjaśnił:
(…) dialektyka marksistowska, jako ostatnie słowo metody naukowo-rozwojowej, wyklucza wszelkie odosobnione badanie przedmiotu, a więc takie, które jest jednostronne i potwornie zniekształcone. Element narodowy w wojnie serbsko-austriackiej nie ma i nie może mieć żadnego poważnego znaczenia w ogólnej wojnie europejskiej. Jeżeli Niemcy wygrają, to zajmą Belgię, jeszcze jedną część Polski, może część Francji itd. Jeśli wygra Rosja, to przejmie Galicję, oraz kolejną część Polski, a także Armenię itd. Jeśli wojna zakończy się „remisem” , pozostanie stary ucisk narodowy. Dla Serbii, tj. dla około jednego procenta uczestników obecnej wojny, wojna jest„kontynuacją polityki” ruchu burżuazyjno-wyzwoleńczego. Dla pozostałych dziewięćdziesięciu dziewięciu procent wojna jest kontynuacją polityki imperializmu, tj. podupadłej burżuazji, która potrafi jedynie gwałcić narody, a nie je wyzwalać. Potrójna Ententa, która „wyzwala” Serbię, sprzedaje interesy serbskiej wolności włoskiemu imperializmowi w zamian za pomoc tego ostatniego w ograbianiu Austrii.
Dla Lenina kwestia narodowa była zawsze podporządkowana kwestii klasowej, czyli ogólnym interesom klasy robotniczej. W tym przypadku decydującym czynnikiem nie było samostanowienie Serbii, ale raczej reakcyjna imperialistyczna wojna ogólnoeuropejska.
Trocki podzielał ten pogląd, co wyjaśnił w Wojnie i Międzynarodówce:
Jeśli Międzynarodowa Socjaldemokracja wraz ze swoim serbskim kontyngentem stawiała nieugięty opór wobec narodowych roszczeń Serbii, to z pewnością nie z powodu historycznych praw Austro-Węgier do uciskania i dezintegracji narodowości żyjących w jej granicach; a już na pewno nie z powodu wyzwoleńczej misji Habsburgów. Do sierpnia 1914 roku nikt, poza czarnymi i żółtymi najemnikami prasy, nie odważył się odezwać na ten temat. Na socjalistów w ich postępowaniu wpływały zupełnie inne motywy. Po pierwsze, proletariat, choć w żadnym wypadku nie kwestionował historycznego prawa Serbii do dążenia do jedności narodowej, nie mógł powierzyć rozwiązania tego problemu siłom kontrolującym wówczas losy serbskiego królestwa. A po drugie – i to był dla nas decydujący czynnik – międzynarodowa socjaldemokracja nie mogła poświęcić pokoju w Europie dla narodowej sprawy Serbów, uznając, że poza rewolucją europejską jedynym sposobem na osiągnięcie takiej jedności jest wojna europejska.
L. Trocki, Wojna i Międzynarodówka, 1914, podkreślenie własne.
Wreszcie to samo stanowisko dotyczące kwestii serbskiej wysunęła Róża Luksemburg w Pamflecie Juniusa:
Jeśli kiedykolwiek jakieś państwo, zgodnie z formalnymi względami, miało po swojej stronie prawo do obrony narodowej, to tym państwem jest Serbia. Pozbawiona przez austriackie zabory swojej jedności narodowej, zagrożona przez Austrię w samym swoim istnieniu jako naród, zmuszona przez Austrię do wojny, walczy, zgodnie ze wszystkimi ludzkimi koncepcjami o byt, o wolność i o cywilizację swojego narodu. W rzeczywistości serbscy socjaliści Laptchevic i Kaclerovic nie tylko zapisali swoje nazwiska złotymi literami w annałach międzynarodowego ruchu socjalistycznego, ale wykazali się jasną historyczną koncepcją prawdziwych przyczyn wojny. Głosując przeciwko kredytom wojennym, oddali zatem swojemu krajowi najlepszą możliwą przysługę.
Luksemburg wskazuje następnie, że serbska klasa rządząca miała w wojnie również cele reakcyjne i własne drapieżne ambicje imperialistyczne:
Serbia jest formalnie zaangażowana w narodową wojnę obronną. Ale jej monarchia i klasy rządzące są przepełnione ekspansjonistycznymi pragnieniami, tak jak klasy rządzące we wszystkich nowoczesnych państwach. Są oni obojętni na linie etniczne i dlatego ich działania wojenne przybierają agresywny charakter. Tak więc Serbia sięga dziś ku wybrzeżu Adriatyku, gdzie na grzbiecie Albańczyków toczy prawdziwy imperialistyczny konflikt z Włochami, konflikt, o którego ostatecznym wyniku nie zadecydują żadne z bezpośrednio zainteresowanych sił, lecz wielkie mocarstwa, które wypowiedzą ostatnie słowo w sprawie warunków pokoju.
Kluczową kwestią było spojrzenie na wojnę w Serbii nie w izolacji, ale w jej bardziej ogólnym kontekście, a zwłaszcza w kwestii tego, jakie mocarstwa stały za nią:
Ale przede wszystkim nie wolno nam zapominać: za serbskim nacjonalizmem stoi rosyjski imperializm. Sama Serbia jest tylko pionkiem w wielkiej grze polityki światowej. Ocena wojny w Serbii z punktu widzenia, który nie uwzględnia tych wielkich stosunków i ogólnego tła polityki światowej, jest z konieczności pozbawiona podstaw.
R. Luksemburg, The Junius Pamphlet, 1915.
Podczas gdy Lenin krytykował stanowisko przedstawione w Pamflecie Juniusa w kwestii wojen narodowych w ogóle, pochwalił jego część dotyczącą Serbii.
Dlatego też właściwym stanowiskiem internacjonalistycznym był sprzeciw wobec dążeń wojennych wszystkich imperialistycznych potęg. Pozycje te były oczywiście trudniejsze do przyjęcia dla serbskich socjalistów z tego oczywistego powodu, że zostali zmuszeni do zajęcia stanowiska, które wydawało się być wbrew postępowym interesom narodowym ich własnego kraju, który był uciskany i atakowany przez imperialistyczną potęgę.
Popović, jak wspomina w liście, wstrzymał się od głosu w sprawie kredytów wojennych w serbskim parlamencie w czasie pierwszej wojny bałkańskiej, podczas gdy inni w partii opowiadali się za sprzeciwem. Kiedy jednak doszło do wybuchu wojny między Austro-Węgrami a Serbią, serbscy socjaldemokraci nie wahali się i zajęli internacjonalistyczne, antywojenne stanowisko, w tym głosowali przeciwko kredytom wojennym. Pamięć o narodowych rzeziach i wzajemnych zdradach podczas wojen bałkańskich, które były zapowiedzią Wielkiej Wojny, musiała odegrać znaczącą rolę.
Z pewnością nie było to łatwe do zajęcia stanowisko. Trocki, który przebywał w tym czasie w Serbii, tak opisał nastroje:
Aby w pełni docenić czyn serbskich socjalistów, musimy pamiętać o sytuacji politycznej, w której zostali skonfrontowani. Grupa serbskich spiskowców zamordowała członka rodziny Habsburgów, filar austro-węgierskiego klerykalizmu, militaryzmu i imperializmu. Wykorzystując ten fakt jako pożądany pretekst, wojskowi z Wiednia wystosowali do Serbii ultimatum, które pod względem czystej zuchwałości nie miało sobie równych w historii dyplomacji. W odpowiedzi rząd serbski poszedł na nadzwyczajne ustępstwa i zaproponował, by rozwiązanie spornej kwestii oddać w ręce trybunału haskiego. Wówczas Austria wypowiedziała Serbii wojnę. Jeśli pojęcie „wojny obronnej” ma w ogóle jakieś znaczenie, to z pewnością dotyczyło ono w tym przypadku Serbii. Niemniej jednak nasi przyjaciele, Ljaptchevitch i Katzlerovitch, niezachwiani w swoim przekonaniu o kierunku działania, który jako socjaliści muszą realizować, odmówili rządowi wotum zaufania. Autor był w Serbii na początku wojny. W Skuptchinie [parlamencie], w atmosferze nieopisanego entuzjazmu narodowego, odbyło się głosowanie nad kredytami wojennymi. Głosowanie było imienne. Dwustu posłów odpowiedziało „tak”. Potem w chwili śmiertelnej ciszy odezwał się głos socjalisty Ljaptchevitcha „Nie”. Każdy czuł moralną siłę tego protestu, a scena ta pozostała niezatarta w mojej pamięci.
Trocki, Wojna i międzynarodówka, 1914
To właśnie tłumaczy Popović w swoim liście:
Dla nas jednak decydującym faktem było to, że wojna między Serbią a Austrią była tylko niewielką częścią całości, jedynie prologiem do powszechnej, europejskiej wojny, a ta ostatnia – byliśmy o tym głęboko przekonani – nie mogła nie mieć tak wyraźnie zdecydowanego imperialistycznego charakteru. W związku z tym my – będąc częścią wielkiej socjalistycznej, proletariackiej Międzynarodówki – uważaliśmy, że naszym obowiązkiem jest stanowcze przeciwstawienie się wojnie.
Po czym następuje gorzka nagonka na socjaldemokratów w głównych krajach imperialistycznych, którzy zdradzili swój internacjonalistyczny obowiązek i wpadli w bagno narodowego szowinizmu, popierając cele wojenne własnej imperialistycznej burżuazji, które nie miały ani krzty demokratycznego charakteru:
Nie chcieliśmy wywoływać dysonansu w postawach sekcji Międzynarodówki, a jednak właśnie przez nasze stanowisko, wbrew naszym intencjom, wywołaliśmy taki dysonans, bo niestety! Prawie wszystkie inne partie socjalistyczne głosowały za tą wojną!
Z tego epizodu można wyciągnąć wiele wniosków co do postawy, jaką muszą przyjąć socjaliści, gdy imperialistyczne potęgi wykorzystują ich słuszne narodowe aspiracje jako drobną zmianę, aby uzasadnić własne imperialistyczne cele.
W towarzyszącej notatce redakcji Nasze Slovo, która prawie na pewno została napisana przez Trockiego, podkreślony jest ten sam punkt:
[Serbscy socjaliści] rozumieją, że kwestia losu Serbii i serbskiego socjalizmu nie może być podejmowana w oderwaniu od rzeczywistości. Uważając za obowiązek międzynarodowego socjalizmu zajęcie bezkompromisowego stanowiska walki z imperializmem wszystkich wojujących wielkich państw, serbscy socjaliści – właśnie dlatego, że są internacjonalistami – podporządkowują lokalne, ograniczone cechy swojego stanowiska ogólnej logice światowego imperializmu i światowego socjalizmu.
Oprócz tego ważnego punktu zasadniczego, list Popovicia kończy się bardzo ciekawym opisem nastrojów w Serbii po tym, jak konsekwencje wojny stały się jasne (trwało to zaledwie kilka miesięcy, mniej niż rok):
Niestety, mieliśmy aż nadto racji. Ta wojna zniszczyła Serbię. Byłoby niedopowiedzeniem powiedzieć, że kraj został zdziesiątkowany: połowa, i to najlepsza połowa, naszej populacji została zniszczona. Do strat w walce należy dodać inne, jeszcze większe, spowodowane tyfusem plamistym i innymi epidemiami, które w wyniku naszego administracyjnego chaosu, biurokratycznych zaniedbań i korupcji pochłonęły niezliczone ofiary. To, co w Serbii było najlepsze i najcenniejsze, już nie istnieje. «Większa Serbia nie będzie miała Serbów» – teraz to zdanie stało się wśród nas popularnym powiedzeniem. Ludzie są całkowicie wyczerpani. I wszyscy tęsknią za pokojem. (podkreślenie własne)
Cały list przenika silne uczucie smutku i bólu, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Cios młotem imperialistycznej wojny nie tylko wtrącił internacjonalistycznych socjalistów w izolację, ale wielu najlepszych działaczy ruchu zginęło w okopach. Na początku listu Popović wspomina o śmierci Tucoviča poległego na froncie w listopadzie 1914 roku. O nim Trocki napisał:
Jak wiele zwiastunów Federacji Bałkańskiej poległo w wojnach ostatnich lat! Najcięższym ciosem dla serbskiej i całej bałkańskiej socjaldemokracji w wojnie był los Dimitrije Tucoviča, który był jedną z najszlachetniejszych i najbardziej bohaterskich postaci serbskiego ruchu robotniczego.
Lew Trocki – „Profile polityczne, Rakowski i Kolarow” (październik 1915)
Ale niezależnie od całego bólu, straty i cierpienia Popović kończy swój list do Rakowskiego nutą determinacji: „będziemy kontynuować ich walkę pomimo nieuleczalnej rany w naszych sercach”.
Polecamy towarzyszom uważne przeczytanie i przemyślenie idei zawartych w tym niezwykłym liście. Za Trockim mówimy: „Uczcie się od naszych bohaterskich serbskich towarzyszy!”.
List ten został pierwotnie opublikowany przez Andreję Zivkovica i Dragana Plavsica (eds), The Balkan Socialist Tradition: Balkan Socialism and the Balkan Federation, 1871-1915 (Revolutionary History, vol 8, no 3, 2003).
Jorge Martin, 27 stycznia 2023
Serbska socjaldemokracja w czasie wojny
List do Christiana Rakovskiego [1]
Jestem w Niš. Nasza gazeta Radničke Novine ukazuje się tu od początku wojny. Muszę ją redagować sam, ponieważ od wybuchu wojny Lapčevič jest w Skopje. Wydaliśmy tylko kilka numerów naszej gazety po wypowiedzeniu wojny, kiedy rząd zakazał jej wydawania. Lecz gdy tylko minęła panika pierwszych tygodni, wznowiliśmy publikację. Od października gazeta ukazuje się regularnie aż do chwili obecnej.
Nie wyobrażasz sobie, w jakich warunkach jesteśmy zmuszeni pracować! Na szczęście moje wysiłki podtrzymywane są przez trzy wielkie życiowe inspiracje!
Po pierwsze, jest to nasz najwyższy socjalistyczny ideał, który wzywa nas do gorzkiej i nieprzejednanej walki z powszechnym barbarzyństwem kapitalistycznego imperializmu.
Potem nastąpiła śmierć mojego najlepszego przyjaciela, Tucoviča, co sprawiło mi jeszcze większy ból niż śmierć mojego ukochanego brata, który również poległ na polu walki. Tucovič był moim najlepszym współpracownikiem i najbardziej aktywną siłą organizacyjną naszego ruchu. Jego śmierć to nieopisana strata dla nas i okazja do ciągłej żałoby dla mnie osobiście. Ale jednocześnie jego śmierć zapoczątkowała zupełnie nowy entuzjazm do pracy i walki; i kiedy spędziłem dzień w tym ciemnym, samotnym małym pokoju, to gdy wracam do domu wieczorem, czuję pewną pociechę na myśl, że być może udało mi się posunąć naprzód o kolejny krok sprawę, która tylko pomści śmierć naszego nieszczęsnego i wielkiego przyjaciela.
Wreszcie to, co zachęca nas do wytrwałości, to fakt, że nasza praca przynosi rezultaty. Radničke Novine są czytane we wszystkich kręgach społecznych i cieszą się poważnym wpływem. Obecnie, w czasie rzezi, kiedy prawie wszyscy nasi towarzysze są na froncie lub w grobach, „Radničke Novine” osiągnęły nakład tak wysoki, jak w najlepszych czasach przed wojną. Kolejnym dowodem jest fakt, że obecnie cenzura istnieje prawie wyłącznie z powodu Radničke Novine. Jest to jedyna opozycyjna gazeta w Serbii i prawie każdego dnia władze wojskowe składają w tej sprawie protesty do rządu.[2] To również pokazuje, że nie idziemy na żadne ustępstwa, absolutnie żadne, wobec ogólnie przyjętych racji oraz tendencji narodowych i wojowniczych.
Być może przy tej okazji przypomnisz sobie te niuanse, które sprawiły, że nie zgadzałem się z resztą towarzyszy w czasie wojny na Bałkanach[3]. W tej sprawie powiem tak: nawet teraz pozostaję przy swoim dawnym sposobie myślenia na ten temat. W każdym razie jestem o wiele bardziej konsekwentny niż ci europejscy towarzysze, którzy domagali się od nas absolutnego odrzucenia tamtej wojny, która stanowiła w pewnym sensie rewolucję dla Bałkanów (lub która ostatecznie mogła się nią stać), ale ze swej strony zaakceptowali tę wojnę, będącą par excellence (w całym tego słowa znaczeniu – przyp. tłum.) kapitalistyczną i imperialistyczną.[4]
To wszystko należy już do przeszłości. Jeśli chodzi o tę wojnę, wszyscy, bez wyjątku, zgadzamy się od jej pierwszego dnia. Tego samego dnia, kiedy wydano dekret mobilizacyjny, zwołaliśmy nasz Komitet Centralny, z naszym drogim towarzyszem Tucovičem, i na tym spotkaniu jasno określiliśmy nasze stanowisko na podstawie reguł orgniazjacji.
Dla nas było jasne, że jeśli chodzi o konflikt między Serbią a Austro-Węgrami, nasz kraj znajdował się oczywiście w pozycji obronnej. Austria prowadziła politykę podboju przeciwko Serbii na długo przed tym, jak stała się ona niepodległym państwem. Jeśli chodzi o zamach w Sarajewie, to wina leży niewątpliwie po stronie władz serbskich. Stąd, w sensie formalnym, część odpowiedzialności za wywołanie wojny spada na Serbię. Ale zasadniczo Serbia broni swego życia i swej niepodległości, której Austria stale zagrażała jeszcze przed zamachem w Sarajewie. I jeśli socjaldemokracja miała uzasadnione prawo głosować za wojną gdziekolwiek, to z pewnością tak było przede wszystkim w Serbii.
Dla nas jednak decydującym faktem było to, że wojna między Serbią a Austrią była tylko niewielką częścią całości, zaledwie prologiem do uniwersalnej, europejskiej wojny, a ta ostatnia – byliśmy o tym głęboko przekonani – nie mogła nie mieć wyraźnie zaznaczonego imperialistycznego charakteru. W związku z tym my – będąc częścią wielkiej socjalistycznej, proletariackiej Międzynarodówki – uważaliśmy, że naszym obowiązkiem jest stanowczo sprzeciwić się wojnie. Nie chcieliśmy wywoływać niezgody w postawach sekcji Międzynarodówki, a jednak właśnie przez nasze stanowisko, wbrew naszym intencjom, wywołaliśmy taki rozdźwięk, gdyż, niestety!, prawie wszystkie inne partie socjalistyczne głosowały za tą wojną!
Był to dla nas straszny cios moralny, najsilniejszy w naszym życiu bojowników. Ale mimo wszystko nie sprawił on, że w jakikolwiek sposób się zachwialiśmy; nie zachwiał też naszego głębokiego przekonania, że działaliśmy jako socjaliści i w jedyny możliwy dla socjalistów sposób. Wydarzenia, które nastąpiły później, tylko wzmocniły naszą opinię o tej wojnie. A kilka miesięcy później dowiedzieliśmy się z największą radością, że pewna liczba najlepszych socjalistów podzieliła naszą opinię.
Niestety, mieliśmy rację. Ta wojna zniszczyła Serbię. Byłoby niedopowiedzeniem powiedzieć, że kraj został zdziesiątkowany: połowa, i to najlepsza połowa, naszej populacji została zniszczona. Do strat w walce należy dodać inne, jeszcze większe, spowodowane tyfusem plamistym i innymi epidemiami, które w wyniku naszego administracyjnego chaosu, biurokratycznych zaniedbań i korupcji pochłonęły niezliczone ofiary. To, co w Serbii było najlepsze i najcenniejsze, już nie istnieje. „Większa Serbia nie będzie miała Serbów”: teraz to zdanie stało się wśród nas popularnym powiedzeniem. Ludzie są całkowicie wyczerpani. I wszyscy tęsknią za pokojem. Kiedy trzy miesiące temu Lapčevič wygłosił w Skupštinie przemówienie, w którym wzywał do pokoju i ożywił socjalistyczny projekt federacji bałkańskiej, całe zgromadzenie milczało; żadna z partii politycznych nie zaprotestowała przeciwko temu energicznemu wystąpieniu. Można powiedzieć, że w tych okolicznościach i w tym momencie nasza partia wyraziła nie tylko głębokie przekonania i gorące pragnienia wielkich cierpiących mas, ale nawet aspiracje części rządzącej burżuazji, która doświadczyła najstraszniejszego rozczarowania swoją szowinistyczną polityką.
Prawie wszystkie siły naszego kraju, siły, które dojrzały nie tylko do wojny, ale i do rewolucji, zostały teraz zniszczone i wydaje się, że ze wszystkich partii to nasza poniosła największe straty. Po wojnie nasza partia niewątpliwie będzie miała przy sobie szerokie masy. Ale nie będzie miała bojowników: wszyscy nasi dzielni towarzysze, którzy mieli głęboko socjalistyczną kulturę i którzy walczyli o sprawę z takim zapałem i oddaniem, i z takim powodzeniem, nie żyją. Wszyscy, wraz z towarzyszem Tucovičem, śpią w swoich grobach i nie usłyszymy już ich głosów. Co do tych z nas, którzy pozostali przy życiu – będziemy kontynuować ich walkę pomimo nieuleczalnej rany w naszych sercach.
Moje braterskie pozdrowienia,
Twój,
Dušan Popović
Od Redakcji [5]
Do tego listu, który mówi sam za siebie, możemy dodać niewiele. Jeśli chodzi o rozwiązywanie kwestii współczesnej polityki międzynarodowej, niektórych naszych towarzyszy niepokoi los Serbii i Belgii. Ale spójrzcie, jak serbscy socjaliści sami rozwiązują tę kwestię, nie kłaniając rewolucyjnego sztandaru przed molochem imperializmu. Jest dla nich jasne, nie mniej niż dla socjal-patriotów Trójjedynej Ententy, że Serbia jest przedmiotem, a nie podmiotem krwawej gry międzynarodowych mocarstw. Ale dla nich jasne jest też coś innego. Rozumieją oni, że kwestia losu Serbii i serbskiego socjalizmu nie może być traktowana w oderwaniu od rzeczywistości. Uważając za obowiązek międzynarodowego socjalizmu zajęcie bezkompromisowego stanowiska walki z imperializmem wszystkich walczących wielkich państw, serbscy socjaliści – właśnie dlatego, że są internacjonalistami – podporządkowują lokalne, ograniczone cechy swojego stanowiska ogólnej logice światowego imperializmu i światowego socjalizmu. Ale patrioci Potrójnej Ententy robią dokładnie odwrotnie: (Cztery i pół linijki wycięte przez francuskiego cenzora)
„Uczcie się od naszych bohaterskich towarzyszy Serbów!” – powiemy do rządowych socjalistów Trójjedynej Ententy, gdybyśmy mogli przez chwilę wyobrazić sobie, że chodzi tu o logiczną i ideologiczną niezgodę, a nie o świadome, a tym bardziej złośliwe wyzyskanie kwestii belgijskiej i serbskiej dla interesów narodowych państw burżuazyjnych. „Uczcie się od Serbów!” – powiemy do robotników rosyjskich, wśród których socjal-nacjonaliści starają się siać niezgodę i ideologiczne zepsucie – od Serbów uczcie się odwagi i zdolności do odrzucenia poglądów związanych z narodem w imię wyższych wymagań międzynarodowego socjalizmu!
Uwagi:
[1] List ten, napisany wiosną 1915 roku, po raz pierwszy ukazał się po rosyjsku 5 września 1915 roku na pierwszej stronie paryskiej gazety Nasze Slovo, redagowanej przez Lwa Trockiego. Francuska wersja pojawiła się 20 lat później w książce Alfreda Rosmera Le mouvement ouvrier pendant la guerre (Paryż, 1936), s. 231-3. Wersja rosyjska zawiera dodatkowy materiał, który nie pojawia się we francuskiej. Nie udało się ustalić ani dokładnej daty listu, ani tego, czy był on pierwotnie napisany po rosyjsku czy po francusku. Niniejsze tłumaczenie zostało dokonane z francuskiego i sprawdzone z wersją rosyjską w ogólności, jak również pod kątem materiałów dodatkowych.
[2] Po napisaniu tego listu serbski rząd zakazał wydawania Radničke Novine. Ale został zastąpiony przez dziennik Budućnost [Przyszłość] (przyp. Nasze Slovo).
[3] Dušan Popović, wybitny serbski dziennikarz i autor tego listu, wysuwając obiektywne, rewolucyjne chwile pierwszej wojny bałkańskiej prowadzonej przez sprzymierzonych przeciwko Turcji, uważał za właściwsze wstrzymanie się od głosu w głosowaniu przeciwko kredytom niż głosowanie przeciw, i ogólnie za mniej aktywny sprzeciw wobec tej polityki. (przyp. Nasze Slovo)
[4] Ten ustęp pojawia się tylko w wersji Nasze Slovo.
[5] Ten fragment pojawia się tylko w wersji Nasze Slovo. Jego styl sugeruje, że napisał go Trocki. Przetłumaczone z francuskiego przez Iana Buthalla, z dodatkowym materiałem przetłumaczonym z rosyjskiego przez Dragana Plavšića.
Tekst oryginalny
Tłumaczenie: Arkadiusz Romski