Nie można walczyć ze współczesnym kapitalizmem rosyjskim, nie rozumiejąc jego wewnętrznego funkcjonowania i sił napędowych. Z drugiej strony znając jego słabości, możemy opracować taktykę, która doprowadzi nas do zwycięstwa.
Rosyjski kapitalizm jest kapitalizmem monopolistycznym. W latach 90. kapitał przemysłowy i bankowy połączyły się w kapitał finansowy – ogromne korporacje, które kontrolują gospodarkę narodową. Dokładnie taka sama sytuacja istnieje dziś we wszystkich przynajmniej w pewnym stopniu rozwiniętych krajach kapitalistycznych. Jeśli jednak przyjrzymy się bliżej, zauważymy, że przy podobnej podstawie ekonomicznej nadbudowa ideologiczna (np. system polityczny) w Rosji i USA, Korei Południowej i Francji, Turcji i Grecji, Niemczech i Chinach różni się diametralnie. To nie jest nowe zagadnienie. Politolodzy odpowiadają na nie nic nieznaczącymi słowami o,,dojrzałości demokracji” czy mentalności narodowej. Dla nas, marksistów, bardziej naturalne wydaje się szukanie odpowiedzi w stosunkach własności środków produkcji, widząc je w rozwoju historycznym.
Państwo burżuazyjne
Młody kapitalizm, który dopiero wkracza na arenę historyczną, często polega w większym stopniu na demokratycznie zorganizowanej milicji swojej klasy – gwardii narodowej – w celu ochrony swoich interesów. Na szczeblu lokalnym funkcje represyjne spoczywają w rękach wybranych szeryfów i sędziów. Odcinając elementy proletariackie i półproletariackie za pomocą cenzusu majątkowego i innych cenzusów, burżuazja tworzy swoje własne, jeszcze ,,tanie” państwo. Jako przykład takiego systemu państwowego można podać Stany Zjednoczone do końca XIX wieku. Trwałość takiego państwa jest możliwa tylko przy znacznej ilości małej i średniej burżuazji.
Koncentracja kapitału nieuchronnie prowadzi do liczebnego wzrostu warstw proletariackich i lumpenproletariackich w całej populacji. Oczywiście, ich przedstawiciele są najmniej skłonni do obrony własności kapitalistów przed własnymi biednymi lub zagranicznymi kapitalistami. Przynajmniej dobrowolnie i za darmo. Każda dojrzała formacja wyzyskująca potrzebuje nie tylko grup uzbrojonych ludzi, ale także więzień z aresztantami, policji, detektywów i żandarmerii, a wreszcie służb podatkowych, które wyłudzają od obywateli wszystkich klas pieniądze na utrzymanie całej gospodarki. Armia staje się teraz zawodowa (najemna) lub z poboru, ale w obu przypadkach korpus oficerski składa się z profesjonalistów.
Establishment
W tym miejscu po raz pierwszy pojawia się niezręczny moment – burżuazja przekazuje uprawnienia do ochrony swojej własności specjalnej grupie społecznej – urzędnikom i biurokracji. Skąd rekrutują się ci ludzie? Jak jest zabezpieczona ich lojalność wobec kapitału? Początkowo są to głównie arystokraci z intensywnie upadającej klasy ziemskiej, ale także dzieci kapitalistów, którzy uważają za zaszczyt przyjęcie do elity wojskowej i państwowej. Wywodzący się z klas posiadających, są związani z kapitalistami podobnym stylem życia, wykształceniem i pokrewieństwem.
Należy zauważyć, że te w dużej mierze historyczne powiązania zanikają, ponieważ kapitalizm w coraz większym stopniu demonstruje swoją pasożytniczą naturę. Dzieci wielkich kapitalistów mają niewielką skłonność do wstępowania do wojska lub służby cywilnej. Stopniowo, przez sito akademii wojskowych i elitarnych uniwersytetów, do tych instytucji państwowych dostaje się coraz więcej potomków klas niższych i mniejszości narodowych, które system zdołał skutecznie zasymilować.
Demokracja burżuazyjna
W pewnym momencie presja proletariatu zmusza burżuazję do dopuszczenia go do głosu. Od tego momentu większość wyborców to proletariusze, a w najlepszym razie drobna burżuazja miejska i wiejska – samozatrudnieni i chłopi. Obecnie w wyborach na wszystkich szczeblach kandydaci potrzebują nie tylko głosów burżuazji. Systematyczne oszukiwanie wyborców jest zajęciem czasochłonnym, które nie zawsze można połączyć z działalnością gospodarczą. Polityka staje się zawodem. Przede wszystkim mówimy tu o partiach burżuazyjnych.
Burżuazyjni politycy biorą pieniądze od kapitalistów indywidualnie lub wspólnie, wykorzystują je do tworzenia funduszy wyborczych, a jeśli wygrają wybory, działają jako lobbyści w interesie tego czy innego kapitalisty, a tym samym całej klasy. Główną rolę w przekształcaniu pieniędzy sponsorów w głosy odgrywają burżuazyjne media i ,,eksperci polityczni”. Nie ulega wątpliwości, że polityk, który nie zdobędzie zaufania kapitału, natychmiast traci swoje fundusze, a tym samym dostęp do mediów.
Idealnym systemem dla burżuazji jest system dwupartyjny, w którym wyborcy, rozczarowani antypracowniczą polityką jednej z partii burżuazyjnych, głosują na drugą, a kilka lat później ponownie na pierwszą. Taki system istnieje w USA.
Jeśli w kraju powstaje masowa partia robotnicza, burżuazja jest zmuszona włączyć jej przywódców do establishmentu. Sprzyja temu wieloetapowy system demokracji burżuazyjnej, w którym, przechodząc przez parlamenty lokalne i regionalne, byli przywódcy robotniczy są stopniowo korumpowani, zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio, poprzez tworzenie ,,znajomości”, tak przydatnych w społeczeństwie klasowym, w obrębie klasy rządzącej i biurokracji.
Rosja
Należy zauważyć, że establishment jako zjawisko historyczne, społeczne, a nawet kulturowe nie istnieje w Rosji. Oczywiście, można pozwolić byłemu radzieckiemu generałowi na kradzież i sprzedaż samochodów oraz zaopatrzenia jednostce wojskowej stacjonującej w Niemczech, licząc na jego lojalność. Ale nawet systematyczne zaangażowanie urzędników w prywatyzację nie ukształtowało establishmentu. Prywatyzując przedsiębiorstwa, którymi zarządzali, urzędnicy stali się po prostu kapitalistami, tworząc nową klasę kapitalistyczną. Później wielu z nich dobrowolnie lub pod naciskiem nowej generacji biurokracji sprzedało swoje aktywa w Rosji i wyemigrowało na Zachód, dołączając do grona tamtejszych inwestorów lub rentierów.
W Rosji, podobnie jak na Zachodzie, mamy do czynienia ze związkiem między kapitałem a biurokracją, ale jest to związek innego rodzaju – jest to proces przekształcania biurokratów w kapitalistów, a co najważniejsze, proces gwałtowny, któremu towarzyszy częściowe lub całkowite wywłaszczenie poszczególnych kapitalistów. Wystarczy otworzyć dowolny numer ,,Nowej Gazety” (ros. Новая Газета), aby przeczytać rozdzierające serce historie o nędznym życiu nadmiernie chciwych biznesmenów w rosyjskich więzieniach i koloniach. Wynika to oczywiście z faktu, że klasa rządząca nie ma kontroli nad wyższą biurokracją. Jak doszło do tej sytuacji?
Prywatyzacja
W przeciwieństwie do Europy Wschodniej, gdzie kapitulacja mas wobec zachodniego imperializmu umożliwiła prywatyzację przemysłu w interesie zachodnich korporacji, w Rosji głównymi beneficjentami prywatyzacji byli dyrektorzy przedsiębiorstw, urzędnicy i partyjni bossowie wyższego szczebla. Stalinowska biurokracja, czyli nomenklatura, prywatyzowała zakłady i fabryki dla własnych korzyści. Mniejsza część majątku została rozdzielona w ramach prywatyzacji bonowej wśród pracowników tych samych przedsiębiorstw.
Powstała sytuacja, w której nadzwyczajne rozdrobnienie kapitału zupełnie nie przystawało do wysokiego poziomu rozwoju gospodarki. Na przykład Aerofłot był rozdrobniony na kilkaset spółek regionalnych, z których większość posiadała 2-3 samoloty. Brak wolnego kapitału inwestycyjnego i prymitywny system bankowy powodowały stały spadek wartości aktywów. Potencjalni oligarchowie wykupywali majątek za pieniądze pochodzące ze złomu lub piramid finansowych, co było niemożliwe bez powiązań z biurokracją. Wreszcie, kluczowe aktywa zostały sprywatyzowane na rzecz oligarchów w drodze aukcji komorniczych, przy wykorzystaniu pieniędzy pożyczonych od rządu.
,,Siedmiobankierowszczyzna” (rus. Cемибанкирщина)
W ostatnich latach rządów Jelcyna wielki kapitał zaczął przejmować kontrolę nad systemem politycznym kraju. Oligarchowie stosowali w tym celu różne metody: Gusiński poprzez kontrolę nad mediami, Chodorkowski poprzez klasyczne lobby parlamentarne (we wszystkich frakcjach), Berezowski poprzez kontrolę nad służbami siłowymi i elitami regionalnymi. Problem polegał na tym, że bankierzy dosłownie wyniszczali państwo od wewnątrz, zmuszając kraj do emitowania obligacji o coraz wyższym oprocentowaniu.
W sierpniu 1998 r. zakończyła się ona niewypłacalnością. Bankrutując swoje banki, oligarchowie ,,umorzyli” swoje długi wobec państwa, dzięki czemu stali się jeszcze bogatsi. Średnie przedsiębiorstwa ucierpiały z powodu utraty płynności na rachunkach bankowych, po załamaniu się kursu rubla nastąpił spadek efektywnego popytu, a następnie upadek małych przedsiębiorstw. To całkowicie podważyło poparcie dla reżimu Jelcyna nie tylko wśród klasy robotniczej, ale także wśród mas burżuazji. Niechętnie Jelcyn poszedł na kompromis, uznając rząd technokratów, Primakowa i Masliukowa. Oligarchowie kontrolowali prezydenta, który nie kontrolował rządu. Tymczasem oligarchowie potrzebowali liberalnego rządu, który pozwoliłby im zrobić ostatni krok na drodze do przekształcenia się z bandytów z ich prywatnymi armiami i morderczymi oddziałami w szanowanych miliarderów – wymienić aktywa z zachodnimi korporacjami, gwarantując tym samym ich nienaruszalność.
Przekazanie władzy w ręce Putina
W tej sytuacji Berezowski i spółka opracowali projekt przekazania władzy ,,silnemu” liberałowi. Berezowski popełnił błąd, nie przeczytał doktoratu Putina sprzed roku. Putin rzeczywiście okazał się liberałem, ale nie takim jak Pinochet, lecz jak Jong Doo Hwan. To nie był przypadek. Putin, podobnie jak inni oficerowie FSB, widział, jak kruche są stosunki własnościowe w Rosji, zrozumiał więc, że może odegrać ważniejszą rolę niż marionetka w rękach Berezowskiego.
Nie ma potrzeby rozwodzić się tutaj nad tym, jak Berezowskiemu i Putinowi udało się rozpętać ,,małą zwycięską wojnę” w Czeczenii. Konsolidacja państwa miała jednak zupełnie inne konsekwencje niż te, których oczekiwali oligarchowie. Ci z nich, którzy nie zgodzili się zaakceptować nowych reguł gry i albo całkowicie zrezygnować z polityki, albo zastosować się do dokładnych instrukcji Putina, zostali pokonani, a ich majątek skonfiskowany. Najbardziej znanym przykładem jest Chodorkowski i jego Jukos, ale ten sam los spotkał wielu innych oligarchów.
Sektor publiczny i „renacjonalizacja”
Korporacje, zwłaszcza te związane z wydobyciem węglowodorów, w większości wróciły pod kontrolę państwa. Korporacje państwowe i spółki akcyjne z udziałem kapitału państwowego (pakiet kontrolny, rzadziej „złota akcja”) działają w warunkach rynkowych. Formalnie w interesie akcjonariuszy, ale w rzeczywistości w interesie najwyższego kierownictwa, którego mianowanie leży w rękach państwa, a nie akcjonariuszy mniejszościowych. Taka nacjonalizacja nie ma nic wspólnego z gospodarką planową.
Własność państwowa służy tu przede wszystkim do bezpośredniej lub pośredniej kontroli nad dużym kapitałem prywatnym (np. poprzez taryfy opłat za energię elektryczną dla przemysłu metali nieżelaznych lub taryfy kolejowe). Dopiero w drugiej kolejności jest narzędziem zarządzania gospodarką przez państwo, rozwijania jej priorytetowych obszarów itd.
Bonapartyzm
Sytuacja, w której klasa rządząca traci kontrolę nad państwem lub wręcz staje się od niego zależna, jest dobrze znana w historii. Pojęcie burżuazyjnego bonapartyzmu zostało wprowadzone przez Marksa w ,,18 brumaire’a Ludwika Bonapartego” dla opisania reżimu politycznego II Cesarstwa we Francji, w którym urzędnicy i gubernatorzy byli mianowani przez cesarza, a w wyborach parlamentarnych występowali oficjalni kandydaci cesarza i kandydaci drugiej kategorii. Rządząca klasa kapitalistyczna zachowała własność, ale była zmuszona całkowicie polegać na cesarzu w kwestii ochrony swoich interesów.
Przyczyną powstania reżimu bonapartystycznego była niezdolność burżuazji do utrzymania kontroli nad proletariatem (a tym samym zagwarantowania nienaruszalności własności prywatnej) po zwycięstwie rewolucji 1848 roku i upadku cenzuralnej demokracji burżuazyjnej II Republiki. Burżuazja zgodziła się na ograniczenie wolności agitacji, zgromadzeń i klubów tylko wtedy, gdy zdawała sobie sprawę, że jest to jedyny sposób, by nie dopuścić do przejęcia władzy przez proletariat w Paryżu i Lyonie, gdzie stanowił on większość ludności.
Zobowiązany do zachowania pokoju klasowego, Ludwik Bonaparte połączył represje polityczne wobec komunistów z legalizacją związków zawodowych (w drugiej połowie panowania) i uznaniem, po raz pierwszy w historii nowożytnej, prawa robotników do strajku. Starając się pokazać, że jest silnym politykiem, cesarz prowadził aktywną politykę zagraniczną, której kulminacją była ,,mała zwycięska wojna” z Prusami, zakończona klęską armii francuskiej i Komuną Paryską.
Baza i nadbudowa
Państwo jest narzędziem w rękach klasy rządzącej. To stwierdzenie jest niewątpliwie prawdziwe w skali globalnej. Jeśli jednak sięgniemy do historii społeczeństw klasowych, znajdziemy całe epoki, w których państwo, czyli biurokracja, zdołało podporządkować sobie klasę panującą, sparaliżować jej wolę i rządzić krajem bez jej rzeczywistego udziału. Jako przykład można podać późne Cesarstwo Rzymskie, gdzie Senat – demokratyczny organ klasy posiadającej niewolników – odgrywał rolę niemal błazna pod rządami cesarzy, których ustanawiała i usuwała gwardia pretoriańska; europejski absolutyzm z jego ,,królem-słońcem”, którego biurokracja wyrastała ponad baronów, niemających prawa nie tylko do pobierania podatków, sądzenia i ułaskawiania, ale nawet – co za wstyd – do pojedynków! Jeśli cofniemy się do historii XX wieku, przypomnimy sobie Chiang Kai-sheka, który połączył rynkową gospodarkę kapitalistyczną z systemem politycznym, w którym cała władza należała do biurokracji partyjnej Kuomintangu.
Reżimy bonapartystyczne mogą wydawać się niezwykle stabilne, ale za 146% poparciem politycznym (słynny błąd z sumowaniem poparcia dla Putina w jednej ze stacji telewizyjnych przyp. tłum.) kryją się nieuchronnie wewnętrzne sprzeczności. Z jednej strony mamy do czynienia z korupcją i jawną konfiskatą mienia przez urzędników – burżuazja nie ma bowiem innego sposobu na ukrócenie ich samowoli niż petycja do ,,Bonapartego”. Z drugiej strony, ,,Bonaparte” jawi się klasom uciskanym jako polityczna figura odpowiedzialna za wszystko. W przeciwieństwie do liberalnego kapitalizmu, wina jest zrzucana na jednostkę; prezydent musi zapewnić, jeśli nie dobrobyt, to przynajmniej pewne elementy państwa opiekuńczego. Jeśli zabraknie nam marchewki, będziemy musieli usiąść na bagnetach! Reżimy bonapartystyczne mogą pokojowo przekształcić się w liberalne demokracje w warunkach długotrwałego wzrostu gospodarczego, ale upadek jest bardziej prawdopodobny w czasie kryzysu.
O Putinie raz jeszcze
Widzieliśmy, jak wielki kapitał zwrócił się do Putina, gdy odkrył, że po kryzysie znalazł się on w całkowitej izolacji politycznej, otoczony przez rozgoryczone masy. Przenosząc uwagę mas na Czeczenię, Putin ustabilizował sytuację polityczną, a następnie spadek płac realnych wraz z licznymi odziedziczonymi po ZSRR środkami produkcji doprowadził do wzrostu gospodarki. Przyczynił się do tego również wzrost cen ropy naftowej. Tłuste lata zerowe zostały przerwane przez światowy kryzys gospodarczy, który mocno uderzył również w gospodarkę rosyjską.
Z jednej strony, doprowadziło to do silnego sceptycyzmu i rozczarowania Putinem ze strony drobnej i średniej burżuazji. Z drugiej strony, władze zdały sobie sprawę, jak bardzo gospodarka rosyjska jest uzależniona od rynku światowego. Efektem były masowe protesty w latach 2011-12, poszukiwanie przez Putina nowej bazy społecznej i kolejna ,,mała zwycięska wojna”.
Krym i sankcje
Z punktu widzenia rosyjskiego wielkiego kapitału, który w 2004 roku stracił swoje aktywa na Ukrainie, aneksja Krymu była szaloną grą, która zaowocowała sankcjami ekonomicznymi i stagnacją gospodarczą. Putin prawdopodobnie to przewidział i dzięki swojej polityce zdołał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: po pierwsze, odzyskać masowe poparcie Rosjan przestraszonych Majdanem i zachęconych referendum na Krymie, a po drugie, rozpocząć repatriację kapitału do Rosji i, w ramach sankcji ograniczających dostęp do taniego kapitału zagranicznego, przejąć kontrolę nad ostatnimi dużymi niezależnymi korporacjami w handlu detalicznym (np. Magnit) i komunikacji (Tele2).
Rosnąca baza społeczna reżimu zaowocowała powstaniem wielu masowych ruchów poparcia dla prezydenta, ale wyraźnie widać, że nie stara się on wykorzystać tych ruchów nawet w 10% ich potencjału. Putin nie dąży do tworzenia zbrojnych oddziałów swoich zwolenników, woli wzmacniać Rosgwardię.
Bonapartyzm i faszyzm
Jak zauważył Trocki, faszyzm zaczyna się jako masowy ruch protestu drobnomieszczaństwa. W kryzysie znajduje się ona w rozkroku między proletariatem rewolucyjnym a wielkim kapitałem i szuka radykalnego wyjścia, tworząc faszystowskie gangi, w które angażuje się przede wszystkim lumpenproletariat. Nie mogąc samodzielnie dojść do władzy, szuka okazji do targowania się z wielkim kapitałem. Dla tych ostatnich jest to środek ostateczny. Dopóki jest to możliwe, wielki kapitał skłania się ku klasycznemu bonapartyzmowi Papina-Schleichera, a dopiero w beznadziejnej sytuacji zagrożenia komunistycznego ryzykuje uzależnienie się od faszystowskich bojówek. W swojej pracy ,,Bonapartyzm a Faszyzm” Trocki wyjaśnił, że choć faszyzm ma w sobie elementy bonapartyzmu, to w żadnym wypadku nie można go do niego sprowadzać.
Fakt, że Putin postrzega dziś Rosgwardię, a nie Ruch Ludowo-Narodowy, jako narzędzie tłumienia ewentualnego ruchu klasy robotniczej, upodabnia jego reżim do reżimu Schleichera, ale w żaden sposób nie przypomina faszyzmu. Masowy ruch klasy robotniczej nie podniósł jeszcze kwestii władzy, a Putin może nadal polegać na machinie państwa burżuazyjnego.
Pająki w słoiku
Co zatem zagraża reżimowi? Po pierwsze, ,,wojny policyjne” – czyli walki międzyagencyjne i międzyklanowe na tle kurczącej się ,,pożywki”. Coraz mniej jest średnich przedsiębiorstw i coraz trudniej jest brać łapówki. Próby przekupstwa ,,nie po bożemu” kończą się teraz w zakładzie karnym. Co roku powstają nowe kolonie karne dla ,,pracujących”, ale miejsc jest wciąż za mało. W takich warunkach szczególnie trudno jest wychować następcę Putina i przeprowadzić proces przekazywania władzy.
Potrzeba wyznaczenia następcy może pojawić się z różnych powodów: kolejna mała wojna może nie zakończyć się zwycięstwem, gospodarka może się załamać, prezydent może mieć problemy zdrowotne. Dlatego rosyjska ,,prawdziwa” polityka koncentruje się nie na Putinie, lecz na postaci jego ewentualnego następcy. To właśnie tam buduje się wojnę kompromisów i koalicje.
Klasa robotnicza
Gospodarka światowa zmierza ku kolejnemu kryzysowi, który natychmiast doprowadzi do spadku cen ropy naftowej i kryzysu w gospodarce rosyjskiej. Rosnące bezrobocie i obniżający się poziom życia sprawią, że na ulice wyjdą przede wszystkim mieszkańcy głębi Rosji, ale w ciągu kilku miesięcy ruch dotrze także do centrów przemysłowych. Bez jakiegokolwiek wsparcia z dołu, reżim będzie zmuszony polegać na brutalnej sile, czyli na Rosgwardii.
Nie tylko każdy oficer, ale i każdy żołnierz będzie musiał dokonać wyboru. W tym momencie nieuchronnie ujawni się to, o czym pisaliśmy powyżej – brak spójności między korpusem oficerskim a burżuazją w Rosji. Jedynym koniecznym warunkiem jest istnienie ruchu klasy robotniczej, mas społecznie i kulturowo bliskich żołnierzom, które są gotowe pójść do końca drogą rewolucji społecznej.
Tekst oryginalny: http://www.1917.com/XML/FKsuscQxZkyW60m7EpuK7sHhdT8#B003
Tłumaczenie: Andrzej Tokarz