Od niemal trzech lat trwa piekło dla uchodźców na granicy polsko-białoruskiej. Bezwzględnie wpleceni w rozgrywki trepów z obu stron granicy, ludzie muszą żyć w lasach w upokarzających, śmiertelnych warunkach samą nadzieją, że może uda im się przebić przez granicę i uzyskać azyl. I tę nadzieję teraz próbuje się im odebrać, wzywając do uszczelnienia płotu na granicy. Jeszcze kilka miesięcy temu wylewający krokodyle łzy i piszący pełne hipokryzji peany na chwałę Agnieszki Holland „demokraci”, dziś u steru władzy, nie mają już żadnej litości czy sympatii dla tych ludzi. Zamiast tego kontynuują antyimigrancką histerię rozpoczętą przez PiS. Uciskani i ubodzy całego świata nie znajdą swojego wybawcy wśród kapitalistów — wyzwolenie klasy robotniczej całego świata od wyzysku, ucisku i barbarzyństwa kapitalizmu jest zadaniem samej klasy robotniczej.

„Działania wojskowe w czasie pokoju”, „wojna hybrydowa”

W sierpniu 2021 roku na granicy polsko-białoruskiej rozpoczął się humanitarny kryzys setek migrantów, zamkniętych między służbami Polski z jednej a Białorusi z drugiej strony. Od razu rozpoczął się skowyt prawicowych „ekspertów”, a reakcyjne szmatławce zaczęły wypluwać swoją papkę o „wojnie hybrydowej”, jaką szatański manipulator na pasku Kremla — Łukaszenko wywołał na polskiej granicy. Natychmiast wzmocniono siły „strzegące” granicy wojskiej i siłami WOT i zadbano o ich dobre morale rozpętując reakcyjny karnawał pod hasłem „murem za polskim mundurem”, oskarżając wszystkich przeciwników o zdradę narodu i bycie rosyjskim szpiegiem. W zeszłym roku zadbano nawet dodatkowo, w geście hojności przed wyborami, rząd PiS sypnął pieniędzmi dla tych dzielnych obrońców: dodatkowe 180 złotych dla żołnierzy  (oraz WOTu) na granicy. Tak więc minimalna dzienna płaca wynosić będzie tam 310 złotych… dla samych szeregowców. Teraz trwają przymiarki do tego, by drący szaty w teatralnych gestach o „wolne i sprawiedliwe sądy” liberałowie wdrożyli prawo, które pozwoli tym żołnierzom na praktyczną bezkarność, a więc i wyjęcie uchodźców spod prawa. Jedność polskiej burżuazji w walce przeciwko biednym i uciśnionym pozostanie niezłomna!

Te ograniczone, paranoiczne umysły wszędzie widzą zagrożenie dla swojego „przedmurza chrześcijaństwa” (a dla liberałów mieszczańskiej koncepcji spokoju niezmąconego gniewem cierpiących i uciśnionych świata, trzymanych jak najdalej od wysokich murów ich willi i osiedli apartamentowców), a więc nie dziwi, że za nic mają sobie życia przebywających na granicy od sierpnia 2021 roku uchodźców, których widzą jedynie jako pionki na szachownicy, trzymane przez potężnych wrogów zewnętrznych. Mówi się nam, że to „wojna hybrydowa” spowodowała kryzys migracyjny na granicy z Białorusią. Mówi się o konieczności prowadzenia „działań wojskowych w stanie pokoju”. Planowane jest wprowadzenie stanu wyjątkowego na długości 60 km przy granicy w ramach którego przepisy ułatwią działania służbom oraz pozwolą na łatwiejsze użycie broni.Jednak dla burżuazji pojawiają się obawy nie natury moralnej, a strach przed wypłatami odszkodowań wszystkim tym, którzy w jego wyniku poniosą jakiekolwiek straty.

W legitymizacji działań rządu pomógł incydent na granicy, w czasie którego zginął młody żołnierz. Klasa rządząca wykorzystała te wydarzenie, by móc w dalszym ciągu szczuć Polaków na uchodźców i realizować działania na granicy. Na efekty propagandy nie trzeba było długo czekać – wg sondażu IBRiS z 11.06.2024 na zlecenie „Rzeczpospolitej aż 85,7 proc. Badanych popiera możliwość użycia broni na granicy przeciw uchodźcom, przeciwnych jest 10,7 proc., a zdania nie ma 3,6 proc. Z tak dużym poparciem społecznym, dalej będą realizowane antyludzkie działania przeciw uchodźcom.

Spytajmy się więc: w jaki sposób hybrydowa była inwazja na Irak, Afganistan czy wojna domowa w Jemenie, wspierana przez Arabię Saudyjską, sojusznika USA w regionie? Może w taki, że łączyła w sobie wojnę handlową (embargo, które spowodowało śmierć około pół miliona dzieci) z wojną konwencjonalną (inwazją na Irak, która spowodowała kolejne paręset tysięcy śmierci)? A może w taki, że łączyła hipokryzję (wojna z terroryzmem zakończona terrorystycznymi najazdami na całe kraje) z niepohamowaną żądzą zysku imperialistów? O tak, takiej hybrydowości nie można bynajmniej tym konfliktom odmówić!

 W rzeczywistości, burżuazyjni „eksperci” są zarówno wyrachowanymi kłamcami, jak i banalnymi impresjonistami, którzy nie patrzą nigdy na prawdziwe źródła wydarzeń zadowalając się najbardziej powierzchowną analizą świata, w którym żyją. Widząc więc obecność uchodźców na granicy z Białorusią od razu myślą — kto ich tu przywiózł? Łukaszenko! A więc to on, ten wyrachowany złoczyńca jest odpowiedzialny za kryzys i szantażuje Unię „wojną hybrydową”! Ich procesów myślowych ani na chwilę nie zajmie przecież tak błaha kwestia jak ta, kim są ci uchodźcy, skąd uciekli i przez jakie siły historyczne znaleźli się tam, gdzie się znaleźli.

Wojna informacyjna

Taka narracja jest jednak dobrą kartą przetargową rządu, chcącego zjednoczyć pod sztandarem jedności „narodowej” (czyt. ponadklasowej) co wsteczniejsze elementy również spoza swojej drobnomieszczańskiej bazy. Straszenie terrorem samo w sobie tworzy atmosferę terroru, podobną do tej, którą udało się na jakiś czas rozniecić po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, gdzie wszelkie odstępstwa od pronatowskiej, prowojennej narracji spotykały się z lawiną fanatycznych zarzutów o bycie zdradziecką rosyjską onucą. Możemy też podejrzewać, że jest to także próba zburzenia sprzeciwu społecznego wobec wysłania obywateli Ukrainy na śmierć w okopach w wojnie między interesami amerykańskiego i rosyjskiego imperializmu.

Ponadto, jak pokazują sondaże, polska burżuazja, całe szczęście, poniosła zdecydowaną klęskę w wojnie informacyjnej ws. ludobójstwa w Strefie Gazy, gdzie jedynie niecałe 6% Polaków nie uważa, że Izrael dokonuje ludobójstwa. Ponowne rozniecenie islamofobicznych nastrojów może być ostatnią deską ratunku dla burżuazji nie tylko Polski, ale i Europy w tej walce, bowiem mówi się także o planach wciągnięcia w tę bestialską rozgrywkę Frontexu – widocznie brutalność polskich służb jest niewystarczająca!

Można odnieść wrażenie, że odsuwając już na bok kwestię tego, czy i jakie wydarzenia na granicy są prowokacją, jedno jest pewne. Im więcej takich sytuacji, tym łatwiej będzie można zrzucać winę za wszelkie problemy na działalność wroga zewnętrznego. Kto wie za co, oprócz działalności mafii śmieciowych, obwini się uchodźców i dywersantów ze wschodu. Polski kapitalizm próbujący realizować własną politykę imperialną, będzie czerpał przykład od najlepszych, wzorem USA, które zaatakowały nie mający nic do rzeczy Afganistan i Irak po atakach z 11 września.

Żadnych marzeń panowie, żadnych marzeń!

W 2021 z własną oceną długo nie czekali, wówczas w opozycji, liberałowie, i wylali swój potok krokodylich łez… nad tym, że służby nie przestrzegają konstytucji i międzynarodowych konwencji! Oczywiście, mało miejsca w narracji tych cynicznych łgarzy było dla samych zainteresowanych, a jedyną rzeczą wartą uwagi był PiS. Nie dziwi więc nagły zwrot, którego dokonał powracający na białym koniu z Brukseli nowy lider liberałów Donald Tusk. Desperacko szukając nowego przebicia w zbliżających się wyborach, jako „fajny wujek z zachodu” pokazał nam jak się robi politykę po europejsku, zaczynając od plucia reakcyjnym jadem, przy muzyce rodem z thrillerów strasząc, w kontekście zamieszek we Francji, niebezpieczeństwem ze strony setek tysięcy imigrantów z „takich krajów” jak Pakistan, Iran czy Nigeria. Najwyraźniej ośmielony znalazł po dwóch miesiącach czas na klaryfikację w czym problem — chodziło o muzułmańskich imigrantów, których Polska przyjmuje więcej niż Francja czy Niemcy.

Z prawa i lewa słyszymy ogłuszający łomot bębnów wojennych, tropione są spiski dywersantów skorych zdestabilizować i osłabić przenajświętszą Rzeczpospolitą. Jeśli wcześniej ktoś z polityków będących teraz u władzy przebąkiwał coś o demontażu pomnika jastrzębiej polityki marnotrawienia środków publicznych w postaci płotu na granicy, tak teraz wszyscy oni ryczą na całe gardło o konieczności wzmocnienia „zapory” (zauważmy dehumanizację jaką to implikuje, wpisując się  w narrację o „fali”, powodzi wręcz, uchodźców).  Ta, kolejna na liście upokorzeń i zdrad, zmiana poglądów nie jest niczym dziwnym lub przypadkowym — „Lewica” stanowi organicznie ogon liberałów, którzy nie muszą się w żadnej mierze martwić o jego niezgodę czy niezależność — w końcu, starczy sesja grillowania w TVNie, a znowu okaże się, że niezależność reformistów to czysta fikcja.

Mimo, że część liberalnych dziennikarzy, niezdolnych do tego rodzaju politycznej wolty, delikatnie sugerowała, że ta reakcyjna kampania może nie jest najbardziej odpowiedzialna (oczywiście z zastrzeżeniem, że Tuska popierają!), działania te ani trochę nie ustały, a nawet nasiliły się po wyborach. Obniżywszy swoje standardy do tego, aby zatrzymać (notabene nielegalną) metodę pushbacków, co miałoby stanowić „humanitarne wyjście”, po miesiącach samooszukiwania się ci panowie i panie musieli odczuć gorzkie rozczarowanie, gdy rząd Tuska, ich słowami, unika tematu. Ale powiedzmy wprost — Tusk sprawy nie unika, tylko mówi bardzo otwarcie: business as usual! Zresztą, pozwólmy mówić samemu zainteresowanemu:

Pierwszym zadaniem państwa, w tym zadaniem ministra, służb i Straży Granicznej jest skuteczne chronienie polskiej granicy. I zrobimy wszystko, żeby ta ochrona granicy była skuteczna i twarda wtedy, kiedy trzeba, i równocześnie, żeby nie dochodziło do takiego oczywistego łamania podstawowych humanitarnych praw człowieka, szczególnie jeśli chodzi o tych najsłabszych.

W najbliższym czasie też wybiorę się tam na wschodnią granicę, będę rozmawiał z bezpośrednio zainteresowanymi, głównie oczywiście ze Strażą Graniczną. Chcę, żeby mieli wszyscy poczucie, że tę misję można i trzeba prowadzić skutecznie, że Straż Graniczna ma pełne prawo do wsparcia ze strony rządu i obywateli, a równocześnie, że warto poszukać metod, dzięki którym SG nie będzie już pod takim ostrzałem krytyki. Czasami przecież uzasadnionej, wiemy to” – źródło: oko.press, podkreślenie autora

A więc podsumowująć: dla uchodźców żadnych zmian nie będzie, za to rząd „demokratów” przyjmie rolę pucybuta służb ze słusznie starganą opinią. Warto było czekać na 15 października?

Jeśli wcześniej liberałowie śmiali się z Kaczyńskiego, obwiniającego za wszystko Tuska, tak teraz będą mieli sami swojego pełnokrwistego chochoła w postaci uchodźców i rosyjskich dywersantów. Skoro bowiem rozliczanie z godnym podziwu ferworem afer poprzedniego rządu „jakimś cudem” na razie sprawiło, że poparcie sondażowe między KO a PiS zmieniło się o ilość punktów procentowych w granicach błędu statystycznego, frekwencja wyborcza leci na łeb, na szyję, to trzeba coś z tym zrobić. Oczywiście eklektyczny, przeciwskuteczny, zadufany w sobie, wewnętrznie rozdarty zlepek tworów politycznych wchodzących w skład obecnego rządu nie będzie upatrywał rozwiązania w spełnieniu swojej setki obietnic wyborczych. Lud zrobił swoje i wyniósł uśmiechniętą Polskę do władzy, lud może odejść. Wszystko wszak teraz można wygodnie wytłumaczyć brakiem środków z powodu niegospodarności poprzedniej ekipy, mimo że o działaniach Funduszu Sprawiedliwości czy szerzej wydatkach pozabudżetowych wiadomo było już wcześniej.  Środków na zbrojenia i służby oczywiście jak nie brakowało, tak nie brakuje.

Dlatego też w miarę topnienia resztek zaufania społecznego, które już teraz zostało (zgodnie z naszymi przewidywaniami z jesieni) błyskawicznie przepalone, rząd ten nie cofnie się przed niczym, a więc także prowokacjami i rozgrywaniem ludzkiego nieszczęścia do celów pozornie geopolitycznych, a w istocie wewnętrznych —  by nie stać się najbardziej znienawidzonym w historii III RP.

Obalić granice — walka o światową federację socjalistyczną!

Równocześnie z całym tym „demokratycznym” cyrkiem ma miejsce tragedia uchodźców. Od początku kryzysu zginęło już ponad 50 osób, a tysiące innych zostało wypchniętych poza granice bez udzielenia azylu czy pomocy. Wszystko to, gdy pozostawali i pozostają skazani na łaskę tych samych trepów, którzy wyśmiewali wiszącego na zasiekach uchodźcę, strzelali im w plecy, a po śmierci chwalili się, że strzelaliby do ciał, gdyby nie to, że rozliczą ich z nabojów. To barbarzyństwo jest właśnie prawdziwym obrazem tego co dzieje się na granicy, a to i tak jedynie czubek góry lodowej. Dlatego też tak bardzo zależy wszystkim rządzącym, aby ten splamiony krwią mundur wyczyścić i przypudrować — żeby móc utrzymać swoją władzę nad społeczeństwem mocą pałki i kastetu, trzeba oszukać, przynajmniej kogoś, że wszystko to robią patriotyczni i honorowi służbiści w obronie państwa, i porządku.

Tej sytuacji nie rozwiąże żadna z frakcji klasy panującej. Oczywiście, możliwe jest polepszenie sytuacji imigrantów, zaprzestanie pushbacków czy inne drobne reformy w ramach kapitalizmu. Ale w każdym, nawet najbardziej uśmiechniętym i „postępowym” kraju kapitalizmu, imigranci ostatecznie staną się rezerwuarem taniej siły roboczej, zepchniętym do gett i żyjącym w najpodlejszych warunkach, jako najbardziej uciskana część klasy robotniczej, a na dodatek będą obiektami agresji ze strony prawicowych demagogów i pogromistów, i nawet najbardziej przyjazny kraj kapitalistyczny nie zniesie wojen, które szargają milionami ludzi i zmuszają ich do ucieczki ze swoich krajów. Uciskani całego świata nie mają ani jednego sojusznika wśród bogatych i posiadaczy, niezależnie od ich przynależności etnicznej czy religijnej. Bogaci wszystkich krajów są w sojuszu, aby uciskać, tłamsić, grabić i dzielić robotników.

Jedynym sojusznikiem wszystkich ubogich i uciskanych świata są ludzie tacy jak oni, robotnicy i młodzież wszystkich krajów. Robotnicy żadnego kraju nie mają żadnego interesu w utrzymywaniu kapitalistycznego ucisku i wyzysku, któremu są poddawani zarówno oni, jak i pracujący całego świata. Robotnicy, zaczynając od ich organizacji, nie mogą ani na krok ustąpić wobec propagandowej nawały mającej odciągnąć ich od walki o swój byt na reakcyjne tory walki narodowej czy rasowej. Obowiązkiem każdego świadomego robotnika, każdego radykalnego młodego człowieka, każdego komunisty jest bezpardonowa i bezwzględna walka z wszystkimi ideami atakującymi jedność naszej klasy — klasy robotniczej i innych uciskanych. 

Dlatego mówimy — otwórzcie granice! W natychmiastowym trybie wszystkich uchodźców na granicy należy przenieść do ośrodków przejściowych o godnych warunkach. Ale żeby te osoby nie stały się jedynie tanią siłą roboczą dla kapitalistów, potrzebne jest zerwanie z tym barbarzyńskim systemem, który każdego roku zmusza miliony do ucieczki ze swojego domu. 

Proletariusze nie mają ojczyzny. Dlatego na ujadanie burżuazji i jej sługusów o narodowym interesie, wojnach hybrydowych, obronie granicy czy obronie munduru, na całe ich wstrętne podżegactwo wojenne, pracujący tego świata spluwają w twarz i gromko odkrzykują: proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!

Autorzy: Filip Baranowski, Maria Kostrzewa