Adam Booth, 25 września 2019

Jeremy Corbyn

Co za tydzień! Ostatnie pięć dni tegorocznej konferencji Partii Pracy z pewnością były prawdziwą kolejką górską. Ale pomimo najszczerszych chęci konserwatywnej prasy by ją zepsuć, atmosfera wśród opuszczających dziś Brighton z pewnością będzie przepełniona poczuciem optymizmu i wiary w nasz ruch.

Podczas gdy rząd jest w kryzysie, blairyści w odwrocie, a my mamy pod ręką wzmocniony arsenał radykalnych rozwiązań, szeregowi członkowie są gotowi do walki przeciwko Borisowi i Torysom. Przekaz wypływający z konferencji był jasny: zróbmy to! Już czas na wybory!

Blairyści pokonani

Mówi się, że tydzień to długo w polityce. Ale wydarzenia w ruchu zmieniają się z dnia na dzień – czy nawet co godzinę.

Na początku tygodnia wraz z przyjazdem delegatek i delegatów w sobotni poranek, nagłówki były pełne dyskusji o podziałach, spiskach i manewrach, kiedy to makiawelistyczny wiceprzewodniczący, Tom Watson, był świadkiem nieudanej próby usunięcia go przez założyciela Momentum, Jona Lansmana.

Ten krótki epizod okazał się być jedynie wymówką potrzebną oligarchicznym mediom do odwrócenia uwagi od debaty mającej miejsce w sali konferencyjnej.

Watson tymczasem zacierał radośnie ręce, przechwalając się, że ta „strzelanina odbiła się spektakularnym rykoszetem”, hipokrytycznie oskarżając lewicę o większe zainteresowanie wewnętrznymi atakami, niż pokonaniem Torysów.

Ostatecznie jednak, te cyniczne próby blairystów i ich kolegów w prasie, mające na celu odwrócenie uwagi od samej konferencji okazały się być bezsilne wobec ogłuszającego ryku rozbrzmiewającego z Brighton Centre.

Bojowy nastrój

Po kiepskim starcie, umysły delegatów zajęły się debatą wokół przywrócenia Clause 4 w sobotę po południu. Inspirujące i żywiołowe przemówienia proponentów rezolucji w sprawie przywrócenia oryginalnej socjalistycznej klauzuli zdecydowanie rozgrzały serca.