sri 28 01

W ubiegłą niedzielę 28 sierpnia Czerwony Front zorganizował interwencję pod ambasadą Sri Lanki w Polsce, znajdującą się na warszawskim Wilanowie. Jest to odpowiedź na apel naszej międzynarodówki (IMT) oraz Lankijczyków na całym świecie. Demonstracje zorganizowano w wyniku drakońskich represji, którymi reżim „nowego” prezydenta postanowił nakarmić głodujące i protestujące wciąż masy.

Poniżej prezentujemy pełną treść wygłoszonego przemówienia. Niech nasze hasła wybrzmią jednym głosem w uszach burżuazji na całym świecie – ręka podniesiona na klasę robotniczą w jednym kraju spotka się z odpowiedzią wszędzie tam, gdzie klasa panująca uciska masy pracujące!


Zgromadziliśmy się dziś przed ambasadą „Socjalistyczno-Demokratycznej” Republiki Sri Lanki w ramach sprzeciwu wobec represji, jakie władze tego kraju stosują od kilkunastu tygodni wobec domagających się lepszych warunków bytowych obywateli. Pragniemy też wyrazić solidarność z wszystkimi działaczami lewicy przetrzymywanymi w areszcie przez bojące się gniewu mas władze. Wraz z nami swoją solidarność i sprzeciw demonstrują na całym świecie działacze innych sekcji Międzynarodowej Tendencji Marksistowskiej. 

Znajdującą się na Oceanie Indyjskim wyspa od kwietnia ogarnięta jest falą masowych protestów o charakterze wręcz rewolucyjnym. Zdeterminowanym masom udało się zmusić do rezygnacji znienawidzony klan Rajapaksów. Klasa panująca Sri Lanki w obawie przed gniewem protestujących sięga po najbardziej represyjne środki, napuszczając na antyrządowych demonstrantów gangi przestępców czy sięgając po „Akt o Zapobieganiu Terroryzmu”, środek znany doskonale z najmroczniejszych etapów historii tego azjatyckiego kraju- krwawej wojny domowej między władzami, a tamiliskimi rebeliantami.

Sri Lanka, tropikalna wyspa na południe od Indii, przez dekady była kolonią brytyjską znaną wówczas pod nazwą Cejlon. Kolonialne władze czerpały na Sri Lance zyski w głównej mierze z uprawy herbaty. W pierwszej połowie XX wieku w kraju narodził się ruch niepodległościowy, a wraz z nim- pierwsze lankijskie partie socjalistyczne. Sri Lanka uzyskała niepodległość w 1948 roku, wtedy jeszcze jako brytyjskie dominium o nazwie Cejlon. Republiką Sri Lanki Cejlon stał się dopiero w 1972 roku. W latach pięćdziesiątych w kraju skonsolidował się polityczny duopol, który po dziś dzień tworzy konserwatywna i podczas zimnej wojny prozachodnia Zjednoczona Partia Narodowa- UNP oraz socjaldemokratyczna, do połowy lat siedemdziesiątych proradziecka Partia Wolności Sri Lanki-SLPP. Obydwie partie, począwszy od rządów SLPP w drugiej połowie lat pięćdziesiątych reprezentują też syngaleską, buddyjską większość, marginalizując dość licznych Tamilów oraz lankijskich muzułmanów. Swego czasu prominentną partią była nawiązująca do trockizmu LSSP, która jednak straciła zaufanie w oczach mas współtworząc zjednoczonofrontowy rząd z socjaldemokratami w 1970 roku. W 1977 roku do władzy w kraju doszedł Junius Richard Jayewardene, który wprowadził w kraju urząd silnego prezydenta rok po dojściu do władzy jako premier. Polityk ten obrał też neoliberalny kurs w gospodarce, prywatyzując wiele przedsiębiorstw znacjonalizowanych kiedyś przez SLPP oraz zacieśniając relacje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Za jego rządów wybuchła też krwawa wojna domowa między bojownikami tamilskiej mniejszości- Tamilskimi Tygrysami (oficjalnie Tygrysy Wyzwolenia Tamilskiego Ilamu). Katalizatorem trwającego 26 lat konfliktu, który kosztował życie 100 tysięcy osób, stała się seria pogromów w lipcu 1983 roku.

Politykę neoliberalną w kraju kontynuowali również politycy de iure socjaldemokratycznej SLPP. Rosło zadłużenie kraju u wierzycieli zachodnich, a od połowy pierwszej dekady XXI wieku, także i chińskich. Kraj z roku na rok znajdował się w co raz gorszym położeniu, nawet mimo zakończenia brutalnej wojny domowej. Przełomowym momentem okazała się seria zamachów bombowych na hotele w stolicy kraju, Kolombo. Do aktu terroryzmu przyznali się ekstremiści związani z państwem islamskim. Odbiło się to mocno na sektor turystyczny, który przynosi Sri Lance pokaźne zyski. Zamach skutkował też obawą o zagrożenie terroryzmem. Na fali strachu w 2019 roku do władzy doszedł w wyborach prezydenckich były minister obrony narodowej oraz planowania miejskiego, polityk SLPP Gotabaya „Gota” Rajapaksa. Ministerialne role pełnił podczas prezydentury jego brata Mahindy. Prominentnymi lankijskimi politykami są też ich bracia Basil i Chamal- obaj pełnili funkcje ministerialne po dojściu ich braci do władzy w 2019 roku.

Rok później na Sri Lankę dotarła pandemia koronawirusa. Niedofinansowany system służby zdrowia nie radził sobie dobrze z sytuacją, notowano niedobory leków. Na lockdownie ucierpiała mocno gospodarka zależna mocno od turystyki. Władze zaczęły drukować puste pieniądze, w związku z czym rosnąć zaczęła inflacja. Dodatkowo rok temu podjęto kontrowersyjną decyzję o zakazie używania sztucznych nawozów. Odbiło się to wyraźnie na produkcji min. ryżu oraz ważnego lankijskiego eksportu- herbaty. Do trudnego położenia Sri Lanki dołożyła się wojna na Ukrainie. Tak jak w większości państw trzeciego świata wpłynęła ona na znaczny wzrost cen energii w kraju, a także na wzrost cen żywności. Wraz z jej biegiem zaczęły się niezwykle uciążliwe przerwy w dostawach prądu. Zaczęło też brakować paliwa. Ponadto nad Sri Lanką i jej władzami wciąż wisiało posępne widmo zachodnich i chińskich wierzycieli, którym w dobie głębokiego kryzysu przydałaby się niezmiernie spłata wysokiego zadłużenia przez byłą brytyjską kolonię. Dodatkowo Sri Lance praktycznie skończyły się w marcu 2022 roku rezerwy walutowe, a ze względu zrealizowane na życzenie kapitalistów cięcia podatkowe sprzed lat władze notowały deficyt budżetowy. Gospodarka kraju pogrążała się w chaosie, a życie mas stawało się co raz bardziej uciążliwe. W tym samym czasie fortuny Rajapaksów rosły. Klan polityków miał, jak pokazały słynne „Pandora Papers”, posiadał na zagranicznych kontach dziesiątki milionów dolarów.

Prawie 15% siły roboczej kraju zatrudniona jest w przemyśle odzieżowym, z czego spora część haruje w fabrykach wytwarzających niskim kosztem ubrania dla zachodnich korporacji. Setki tysięcy obywateli kraju pracuje w nieznośnym cieple i upale produkując słynną herbatę cejlońską. Choć na tle wielu państw trzeciego świata Sri Lanka jest dość zamożnym krajem, ostatnie trzy lata znacznie pogorszyły położenie mas. Zarobki obywateli kraju od wybuchu pandemii spadły o zatrważające 30 procent. Trwające po kilkanaście godzin przerwy w dostawach prądu, czekanie po kilkadziesiąt godzin w kolejkach po kończące się paliwo, rosnące wciąż koszty podstawowych produktów czy usług, skontrastowane z bogactwem garstki „przedsiębiorców”, „biznesmenów” i skorumpowanych polityków z rodziną Rajapaksów na czele były dla mas nie do zniesienia.

Na początku tysiące ludzi wyszło na ulice miast domagając się rezygnacji Rajapaksów oraz wyrażając niezadowolenie z nieznośnych warunków bytowych. Niektórzy protestujący skandowali, iż wszystkich 225 parlamentarzystów musi odejść. Pracownicy organizowali spontaniczne strajki. Z demonstrantami zaczęli sympatyzować nawet członkowie służb porządkowych. Niektórzy policjanci nie chcieli na przykład pacyfikować tłumów. Taka sytuacja zwiastowała tylko ciężkie położenie rządu, który rzecz jasna od razu zareagował na protesty ogłoszeniem godziny policyjnej i zaczął nazywać protestujących „ekstremistami”, „terrorystami” i „faszystami”. Ruch mas szybko odbił się na sytuacji parlamentarnej. Reprezentanci władz rezygnowali jeden po drugim. Wśród nich znalazł się nawet kuzyn braci Rajapaksów. Jednego dnia czterdziestu dwóch posłów z koalicji Rajapaksy opuściło ją, stając się posłami niezależnymi. Pod protesty starali się podpiąć politycy konserwatywnej UNP, lecz masy wściekłych protestujących tylko zbywały ich. Demagogia o potrzebie „jedności narodowej” czy tłumaczenie, że obecne położenie mieszkańców Sri Lanki wynika z zbyt rozległych kompetencji władzy wykonawczej nie przekonywały Lankijczyków. Widzieli oni, że problem jest głębszy.

Co istotne, ferment i rewolucyjna eksplozja z kwietnia nie została dobrze wykorzystana. O ile robotnicy organizowali spontaniczne strajki, o tyle konserwatywne i przeżarte biurokracją związki zawodowe nie zdołały zwołać strajku generalnego, który mógł być przełomowym momentem protestów na Sri Lance. Masy nie mogły też zaufać żadnej partii. Najbardziej prominentna lewicowa opozycyjna organizacja, JVP, mimo radykalnej przeszłości i symboliki nie posiada prawdziwie rewolucyjnego i socjalistycznego programu. Walka na ulicach i sprzeciw wobec władz trwał. Gota Rajapaksa wciąż pełnił urząd prezydenta, a jego brat Mahinda premiera. 9 maja, w akcie desperacji i licząc na to, że masy nie są tak zdeterminowane do walki jak na początku, ten drugi chcąc pozbyć się z ulicy demonstrantów napuścił na nich lumpenproletariackie gangi składające się nieraz z pospolitych przestępców. Ruch ten okazał się dla niego tragiczny w skutkach- ponownie zmobilizował masy do walki i obrony przed reakcyjną agresją. Przestraszony Mahinda zrezygnował z pełnionej funkcji i zmuszony był uciec do ściśle strzeżonej bazy wojskowej. Co warte odnotowania, kilku prominentnych polityków nie zdołało uciec przed gniewem mas- wielu bowiem zostało zatrzymanych podczas swej ucieczki przez uliczne blokady organizowane przez protestujących. Władza w takich chwilach zdawała się być w rękach nikogo innego jak zwykłych ludzi.  W wielu zakładach powrócono do strajków, lecz nie udało się skoordynować strajku o skali ogólnokrajowe. Jedyny opozycyjny program polityczny przedstawić zdołała drobnomieszczańska organizacja prawników, która proponowała stworzenie „rządu jedności narodowej”, który powróci do negocjacji z MFW.

sri 28 2 01

Miesiąc później sfrustrowane masy dopięły swego. Gotabaya Rajapaksa zrezygnował z pełnienia funkcji prezydenta Sri Lanki i uciekł do Singapuru po tym, jak tysiące protestujących, obchodząc godzinę policyjną, dokonało szturmu na jego rezydencję. Potężna rezydencja prezydenta opływała w bogactwie. Uciekając z kraju, ostatni z klanu Rajapaksów pozostawił po sobie miliony rupii w gotówce oraz całą flotę luksusowych aut. Przez niespełna trzy miesiące walki masy zdołały obalić rozpasany klan skorumpowanych polityków, którzy obecni byli na scenie kilkanaście lat. Co jednak istotne, nie ruszyli oni niestety fundamentów, które prowadzą do powstawania patologii takich, jak te, które występują na Sri Lance. Mowa tu rzecz jasna o systemie kapitalistycznym. Tak jak to niejednokrotnie pokazywała historia zabrakło organizacji, która energię i zapał mas mogłaby przekuć w efekty i realną zmianę. Czynnik obiektywny rewolucyjnych zmian był obecny, lecz subiektywny- partia z rewolucyjnym programem socjalistycznym- nie.

20 lipca parlament Sri Lanki na nowego prezydenta wybrał spokrewnionego z byłym prezydentem Jayewardene Ranila Wickremesinghe z Zjednoczonej Partii Narodowej, który ministerialne stanowisko pełnił już w połowie lat dziewięćdziesiątych. Kolejny skorumpowany reprezentant lankijskiego kapitału nadejście sierpnia przywitał z serią aresztowań prominentnych uczestników protestów, korzystając z uchwalonego w przeddzień wojny domowej na Sri Lance „Aktu o Zapobieganiu Terroryzmu”- Prevention of Terrorism Act. Ustawa ta miała być wówczas narzędziem tymczasowym, ale stała się wygodnym środkiem dla władz do represjonowania tamilskich rebeliantów. Zawieszenia PTA domagały się min. w marcu bieżącego roku organy ONZ. Rok temu ustawa spotkała się też z ostrą krytyką ze strony Amnesty International. W ramach tejże ustawy w przeciągu ostatnich tygodni aresztowany przykładowo sekretarza generalnego związku zawodowego pracowników ochrony zdrowia Tampitiye Sugathananda, ważnego działacza Międzyuniwersyteckiej Federacji Studentów Mangala Maddumage czy związkowego działacza imieniem i nazwiskiem Joseph Stalin, którego aresztowaniu rok temu sprzeciwiał się sam Ranil Wickremesinghe. Hipokryzja reprezentantów kapitału na Sri Lance nie zna granic. W ramach PTA ci działacze mogą być przetrzymywani przez władze bez żadnego procesu przez półtora roku bez możliwości złożenia odwołania od decyzji o aresztowaniu.

Jako marksiści solidaryzujemy się z aresztowanymi przez władze działaczami i żądamy ich wypuszczenia na wolności. Sprzeciwiamy się też stosowaniu „Aktu o Zapobieganiu Terroryzmu” przez władze Sri Lanki. Działanie te pokazują, że reprezentanci kapitału tacy jak rządzący Sri Lanką, by bronić interesów wielkich korporacji i posłusznie spłacić dług wobec amerykańskich i chińskich wierzycieli zmuszeni są posuwać się do aresztowań i uciszania niewygodnych głosów- działaczy związkowych i działaczy studenckich. Kroki podjęte przez lankijskie władze obnażają też naturę „demokracji” w kapitalizmie- jest ona fałszywą fasadą, która w chwilach kryzysu i zagrożenia jest odsuwana na boczny tor.

Protesty na Sri Lance pokazują też dwie istotne rzeczy. Po pierwsze, iż potrzebna jest organizacja, która w momencie rewolucyjnej eksplozji i wraz z wybuchem masowych protestów będzie w stanie pokierować energią mas. Niezliczone są sytuacje rewolucyjne czy rewolucje, które ze względu na brak kierownictwa zdolnego do pokierowania masowego ruchu na dobre tory kończyły albo zdławione przez krwawą reakcję lub też stłumione parlamentarnymi półśrodkami reformistycznymi. Na Sri Lance istniał potencjał do stworzenia organów władzy robotniczej. Istniała możliwość pokazania, kto realnie kieruje funkcjonowaniem kraju poprzez zwołanie strajku generalnego. Zabrakło jednak organizacji o wyraźnym i jasnym programie socjalistycznej rewolucji zakładającej nacjonalizację przedsiębiorstw i ich robotniczą kontrolę oraz odrzucającej jakikolwiek sojusz z kapitalistami i reprezentującymi ich partiami.

Rewolucyjna eksplozja na Sri Lance to nie wydarzenie odosobnione. Na początku roku obywatele Kazachstanu wyszli masowo na ulice protestować przeciwko skorumpowanej władzy. W połowie czerwca przez Ekwador przetoczyły się masowe protesty przeciwko neoliberalnej politycy prezydenta-bankiera Guillermo Lasso. Wielką Brytanię, jedną z najbogatszych gospodarek świata, ogarnia fala strajków pracowników niezliczonych sektorów. Rosnące koszty życia na całym świecie wywołane pandemią koronawirusa oraz wojną na Ukrainie pogrążyły kapitalizm w straszliwym kryzysie, którego skala przeraża nawet burżuazyjnych ekspertów. Obecne tendencje stanowią szczególne zagrożenie dla rozwijających się gospodarek, takich jak Sri Lanka, których zadłużenie u głównie zachodnich wierzycieli będzie bardzo ciężko spłacić nie prowokując w tym samym czasie masowego sprzeciwu. W takim położeniu znajduje się min. Pakistan, Ghana czy Argentyna. W przyszłości sytuacji takich jak na Sri Lance będzie jeszcze więcej. My, jako działacze marksistowskiej lewicy, powinniśmy budować struktury organizacji, które w takim położeniu będą w stanie pokierować energią mas i przejąć kontrolę nad gospodarką oraz organizacją społeczeństwa, a tym samym zacząć budowę sprawiedliwego społeczeństwa socjalistycznego.