„Cała Europa przepełniona jest duchem rewolucji” – powiedział premier Wielkiej Brytanii Lloyd George do francuskiego premiera Clemenceau w marcu 1919 r. Zakończenie krwawego konfliktu lat 1914-18 zwanego Wielką Wojną zbiegło się z (i było w istocie spowodowane) rewolucją niemiecką z listopada 1918 r.
Zaledwie rok po wydarzeniach Czerwonego Października w Rosji władza przeszła w ręce mas. Jednak rewolucja socjalistyczna ostatecznie się nie powiodła. Konsekwencje tej porażki w najbardziej brutalny sposób dały o sobie znać dekadę później, wraz z pojawieniem się faszyzmu w Niemczech i konsolidacją stalinizmu w Rosji.
Dlaczego doszło do rewolucji i dlaczego zakończyła się klęską? Rob Sewell, autor nowej ważnej analizy marksistowskiej tego dramatycznego okresu historycznego – książki „Niemcy 1918 – 1933: Socjalizm czy barbarzyństwo” dostarcza odpowiedzi na te ważne pytania.
Za datę wybuchu rewolucji niemieckiej zwykło się podawać 9 listopada 1918 r. Jednak rewolucja faktycznie rozpoczęła się 3 listopada, kiedy robotnicy i marynarze zbuntowali się w Kilonii.
Jan Valtin, członek Spartakusowskiej Ligi Młodzieży, tak opisywał to, co się wydarzyło:
Tej nocy widziałem zbuntowanych marynarzy wjeżdżających do Bremy w karawanach zarekwirowanych ciężarówek – czerwone flagi i karabiny maszynowe zamontowane na ciężarówkach…
Ludność wyległa na ulice. Ze wszystkich stron masy ludzkości, morze kołyszących się, pchających ciał i wykrzywionych twarzy przesuwało się w kierunku centrum miasta. Wielu robotników było uzbrojonych w broń palną, bagnety, młoty.
Z własnej inicjatywy rewolucjoniści powołali Radę Robotniczą i Marynarską, która przejęła kontrolę nad miastem. Tej nocy robotnicy i marynarze niosący pochodnie zalali wąskie uliczki, śpiewając „Międzynarodówkę” i nie napotykając oporu. Następnego dnia władza w tej morskiej twierdzy była już w rękach robotników .
4 listopada płomienie rewolucji nadal się rozprzestrzeniały, zaznaczając się czerwonymi flagami wciąganymi nad oficjalnymi budynkami cesarskimi. 6 listopada w Hamburgu, Bremie i Lubece władzę przejęły Rady Marynarzy, Żołnierzy i Robotników. 7 i 8 listopada Drezno, Lipsk, Chemnitz, Magdeburg, Brunszwik, Frankfurt, Kolonia, Stuttgart, Norymberga i Monachium poszły w ich ślady.
Jednak dopiero 9 listopada stał się oficjalną datą rewolucji, wtedy powołano Rady Robotnicze i Żołnierskie w Berlinie, stolicy, w Naczelnym Dowództwie armii!
Rady się rozprzestrzeniają
Liberalny” gabinet księcia von Badena zebrał się na nadzwyczajnym posiedzeniu 7 listopada, a ministrowie z ramienia Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) byli coraz bardziej wstrząśnięci rozprzestrzenianiem się, jak to nazywali, „anarchii”. „Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby utrzymać masy na uwięzi” – oświadczył lider SDP Philipp Scheidemann. Ale potrzeba było znacznie więcej by stłumić rewolucję, a ci działacze okazali się chętnymi i posłusznymi narzędziami w rękach burżuazji.
Wraz z upadkiem starego aparatu państwowego władza przeszła w ręce uzbrojonych robotników, marynarzy i żołnierzy. Podobnie jak w Rosji w latach 1905 i 1917, masy tworzyły rady robotnicze (sowiety), zalążki władzy proletariackiej.
Rady lub sowiety były najbardziej elastycznym i demokratycznym systemem sprawowania władzy, jaki kiedykolwiek wymyślono. Ich członków wybierano nie w ramach okręgów geograficznych, ale bezpośrednio w fabrykach, biurach, gospodarstwach rolnych i innych zakładach pracy.
Wydarzenia potoczyły się bardzo szybko, a stan „dwuwładzy” zabarwił wszystko. Żadne koło się nie obróciło, nie zabrzmiał żaden gwizdek bez pozwolenia klasy robotniczej. Rewolucja była jak strajk, ale na masową skalę.
W Berlinie powstawały nowe komitety rewolucyjne. Utworzono Berliński Komitet Wykonawczy Rad Robotniczych i Żołnierskich, który działał jako narodowe centrum rad utworzonych w całym kraju. Pod nieobecność parlamentu lub innego wybieralnego zgromadzenia organ ten był najbardziej reprezentatywnym w kraju.
Kaiser ucieka
Stary porządek walił się w gruzy. Wszędzie ściągano cesarskie flagi i zastępowano je czerwonymi sztandarami. Wydarzenia potoczyły się szybko, gdy dynastia Hohenzollernów poszła w zapomnienie, jak Romanowowie przed nimi.
Cesarz całych Niemiec Wilhelm II został zmuszony do opuszczenia swojego pałacu w Poczdamie, a kwestia jego abdykacji była na ustach wszystkich. Wilhelm niechętnie porzucił swój tron. Ale mianowany przez Wilhelma kanclerzem książę Max von Baden ogłosił upadek cesarza nawet go o tym nie informując.
Następnie von Baden zwrócił się do socjaldemokraty Friedricha Eberta z pytaniem: „Jeśli uda mi się przekonać cesarza [do abdykacji], czy mam cię po mojej stronie w walce z rewolucją społeczną?” Ebert odpowiedział: „Jeśli cesarz nie abdykuje, rewolucja społeczna jest nieunikniona. A tego bym nie chciał – w rzeczywistości nienawidzę rewolucji jak grzechu.”
Zbrojne masowe demonstracje w Berlinie przeraziły von Badena tak bardzo, że zdecydował się ustąpić z funkcji kanclerza ze skutkiem natychmiastowym i przekazać stery socjaldemokracji (a dokładnie jej prawemu skrzydłu, czyli SPD; lewe skrzydło socjaldemokratów oddzieliło się w 1917 r. w Niezależną Socjaldemokratyczną Partię Niemiec, USPD – przyp. tłum.). Ale przed odejściem rozważał opcję:
Rewolucja jest bliska zwycięstwa. Nie możemy jej zmiażdżyć, ale może uda nam się ją udusić… jeśli Ebert zostanie mi przedstawiony przez ulicę jako przywódca ludu, będziemy mieli republikę; jeśli miałby to być Liebknecht, dostaniemy bolszewizm.
Próżnię władzy trzeba było pilnie wypełnić bezpieczną parą „reformistycznych” rąk. W ten sposób do władzy doszli przywódcy socjaldemokratów.
Ebert zaczął tworzyć nowy rząd. Był na tyle bystry, by zdać sobie sprawę, że aby odnieść sukces potrzebuje osłony z „lewej” , i dlatego zaprosił do rządu USPD. Zostałby w ten sposób utworzony zjednoczony socjalistyczny rząd, z nadzieją, że to wystarczy, by powstrzymać falę rewolucji. Pierwszym zadaniem Eberta jako kanclerza był apelem o zachowanie spokoju:
Współobywatele! Błagam was, opuście ulice. Miasto prawa i porządku!
Ale masy nie zamierzały opuścić ulic. Wręcz przeciwnie, po nasyceniu fabryk ulotkami wzywającymi do powstania, robotnicy zaczęli maszerować do centrum Berlina.
Rewolucyjna fala
Scheidemann, wicekanclerz z ramienia SPD, usłyszał głośne okrzyki ogromnych tłumów zgromadzonych przed budynkiem Reichstagu. „Widziałem przed sobą rosyjskie szaleństwo, zastąpienie terroru carskiego przez bolszewicki. Nie! Nie w Niemczech .” Z balkonu ogłosił, że Ebert zgodził się zostać kanclerzem socjalistycznego rządu. „Niech żyje Republika Niemiecka!” – powiedział.
Następnie Karl Liebknecht wszedł na balkon Reichstagu i wygłosił proklamację w imieniu Związku Spartakusa (głównej grupy marksistowskiej w tym czasie w Niemczech), która zakończyła się wezwaniem do utworzenia Niemieckiej Republiki Socjalistycznej:
Musimy teraz wytężać siły, by zbudować rząd robotniczy i żołnierski oraz nowe państwo proletariackie, stan pokoju, radości i wolności dla naszych niemieckich braci na całym świecie. Wyciągamy do nich ręce i wzywamy ich do doprowadzenia do końca światowej rewolucji. Ci z was, którzy chcą zobaczyć wolną Niemiecką Republikę Socjalistyczną i rewolucję niemiecką, podnieście ręce!
Wśród zgromadzonych mas wzniesiono morze rąk na rzecz rewolucji. Niedługo potem na maszcie cesarza wywieszono symboliczną czerwoną flagę.
Ebert był wściekły, gdy usłyszał, że Scheidemann proklamował republikę. „Nie masz prawa proklamować republiki!” – krzyczał.
Rewolucyjna fala zmywała wszystko na swojej drodze, a proletariat był w ruchu. W Berlinie otwarto więzienia i uwolniono setki więźniów, w tym Leona Jogichesa, jednego z liderów spartakusowców.
Z kolei Róża Luksemburg została uwolniona z więzienia we Wrocławiu. W tym dniu budynek Reichstagu poddał się bez jednego wystrzału. Gdyby masy chciały, mogłyby w tym czasie pokojowo przejąć władzę, ale brakowało im rewolucyjnego przywództwa.
Władza robotnicza
Pomimo apeli przywódców socjaldemokratów narastał zapał rewolucyjny, ogarniając masy. Rewolucja podbiła ulice, a robotnicy i żołnierze mogli poczuć jaką moc mają w swoich rękach.
Jednak w zdecydowanej większości przypadków rewolucyjni robotnicy wciąż oczekiwali wytycznych od liderów swoich tradycyjnych partii, SPD i USPD.
10 listopada na posiedzeniu Berlińskiej Rady Robotniczo-Żołnierskiej, w obecności 3000 delegatów, ogłosiła się ona oficjalnie reprezentantem zrewoltowanego ludu. Ponadto podjęła decyzję o powołaniu Rady Komisarzy Ludowych pod kontrolą Rady Wykonawczej.
Jedynym problemem był jednak fakt, że Ebert został już poprzedniego dnia mianowany szefem rządu cesarskiego przez księcia von Baden. Ponadto większość socjalistów stanowczo odrzucała wszelkie sugestie, że powinni odpowiadać przed komitetem wykonawczym Rady.
W końcu przywódcy SPD i USPD doszli do porozumienia w sprawie powołania sześcioosobowego gabinetu, który przyjął nazwę „Rada Reprezentantów Ludowych”. Zostało to następnie ratyfikowane przez Berlińską Radę Robotniczą i Żołnierską.
Dla rad robotniczych był to „ich” socjalistyczny rząd, mianowany przez nich. Zamiast jednak oczyścić służbę cywilną, rząd zdecydował się polegać na zdyskredytowanym aparacie biurokratycznym księcia Maxa von Badena.
Biorąc pod uwagę wpływ rewolucji, rząd próbował zrównoważyć te konkurujące ze sobą siły. Opierał się jednocześnie na aparacie starej klasy rządzącej, ale musiał też uwzględniać władzę Rad Robotniczych. Ten szczególny rozwój wypadków był bezpośrednim efektem istniejącej w kraju sytuacji „dwuwładzy”.
Socjaldemokraci
12 listopada nowy rząd wydał proklamację skierowaną do narodu niemieckiego, stawiając sobie „zadanie wprowadzenia w życie programu socjalistycznego”.
Niemieccy kapitaliści nie mieli innego wyjścia, jak pójść na ustępstwa – pomimo wcześniejszego sprzeciwu – w wyniku presji rewolucji. Obejmowało to prawo do zgromadzeń, wolności słowa, zniesienie cenzury, amnestię za przestępstwa polityczne, przepisy dotyczące ochrony pracy i inne reformy. Przede wszystkim program przewidywał, że „maksymalny ośmiogodzinny dzień pracy wejdzie w życie 1 stycznia 1919 r.”.
Podczas gdy „socjalistyczny rząd jedności” Eberta mówił radykalnie, obiecując nawet uspołecznienie niektórych gałęzi przemysłu, jego celem nie było obalenie niemieckiego właściciela ziemskiego i kapitalisty, ale wprowadzenie środków stabilizujących sytuację.
Nikt nie mógł zaprzeczyć, że były to ważne zdobycze, ale militaryzm nie został wykorzeniony, a władza starego reżimu nadal obowiązywała. Mimo to Karol Liebknecht i Róża Luksemburg wzywali do dokończenia rewolucji i utworzenia Niemieckiej Republiki Robotniczej, ale stanowili mniejszość.
Prawicowi socjaldemokraci w coraz większym stopniu działali jako rzecznik „prawa i porządku”, za którym stali kapitaliści i dowódcy wojskowi. By osiągnąć ten cel, byli chętnymi współpracownikami najbardziej reakcyjnych grup społecznych, niezależnie od możliwego rozlewu krwi. Jednak Ebert doskonale rozumiał, że rząd nie może natychmiast użyć tych sił. Musieli czekać.
Większość posłów socjaldemokratów nie miała zaufania do Sztabu Generalnego i opowiadała się za armią ludową. Tak było zwłaszcza w przypadku rad żołnierskich. Oczywiście było to przekleństwem dla generałów.
Jak później ujawnił generalny kwatermistrz, generał Groener: „Zawarliśmy sojusz przeciwko bolszewizmowi… Nie istniała żadna inna partia, która miałaby taki wpływ na masy, aby umożliwić przywrócenie władzy rządowej z pomocą armii”.
Za Ebertem stał stary porządek przebrany za „demokratów”, a za nim stał Freikorps, reakcyjne odpady społeczeństwa.
16 grudnia w Berlinie odbył się Krajowy Kongres Rad Robotniczych i Żołnierskich. Jednak dominacja SDP okazała się decydująca. Po gorącej debacie Kongres zdecydowanie poparł powołanie Zgromadzenia Narodowego. To był cios dla rewolucjonistów. Teraz wyglądało na to, że rewolucja prześlizguje się im przez palce.
Spartakusowiec Paul Frölich zauważył, że w porównaniu z sytuacją wewnątrz Kongresu, „rzeczywistość społeczna za drzwiami Kongresu była zupełnie inna”. Odzwierciedlało to fakt, że stolica była politycznie bardziej zaawansowana niż prowincje, a prowincje stanowiły przeciwwagę dla nastrojów „Czerwonego Berlina”, na który oddziaływała USPD. Odzwierciedlało to również postawę bardziej konserwatywnych przedstawicieli żołnierzy w porównaniu z delegatami z fabryk.
Masowe demonstracje, które zebrały się podczas Kongresu, domagały się m.in. demokratycznej transformacji armii. W rezultacie Kongres poparł ustawę o demokratyzacji wojska. Domagał się: (1) zniesienia stałej armii i powołania milicji ludowej, (2) likwidacji stopni oficerskich, (3) umożliwienia wszystkim żołnierzom wyboru oficerów z natychmiastowym prawem do odwołania, oraz ponadto (4) rady żołnierzy byłyby odpowiedzialne za utrzymanie dyscypliny w siłach zbrojnych.
Ministrowie SPD, na czele z Ebertem, stanęli w obliczu buntu oficerów. Zgodnie z oczekiwaniami socjaldemokraci skapitulowali i postanowili nawiązać jeszcze ściślejsze relacje z niemieckim Naczelnym Dowództwem. Aby pogłębić ten związek, zdecydowanie przeciwstawili się żądaniom i decyzjom Kongresu.
Po pierwszej fali rewolucji listopadowej niemieckie dowództwo, w porozumieniu z Ebertem, zaplanowało zajęcie Berlina kilkoma starannie dobranymi dywizjami „lojalnych” żołnierzy, aby ustanowić wiarygodny i „zdecydowany rząd”.
Próba zamachu stanu
Próba puczu wojskowego miała miejsce 6 grudnia, kiedy do siedziby kanclerza wkroczyły reakcyjne wojska, ogłaszając Eberta prezydentem.
Oddziały Groenera – oddziały uderzeniowe kontrrewolucji – zaczęły przybywać do stolicy i zostały serdecznie powitane przez Eberta. Miano nadzieję, że przywrócony zostanie porządek. Ale w krótkim czasie sytuacja zaczęła się zmieniać. Szeregowi żołnierze zaczęli bratać się ze zradykalizowanymi berlińskimi robotnikami. Oddziały stały się całkowicie zawodne, co zniweczyło wszelkie plany narzucenia dyktatury.
W następstwie nieudanego zamachu stanu 6 grudnia dowódcy wojskowi w zmowie z kanclerzem ponownie zdecydowali się bronić przed rewolucją. Pretekst do tej interwencji pojawił się 23 i 24 grudnia, kiedy doszło do otwartych starć między wojskami regularnej armii a zbuntowanymi marynarzami z dywizji marynarki ludowej. Dywizja stacjonowała w Pałacu Cesarskim w centrum Berlina. Rząd wyraźnie widział w nich zagrożenie dla swojej władzy. Po prowokacji rządowej wściekli marynarze włamali się do Kwatery Głównej Dowództwa, schwytali Szefa Dowództwa Otto Welsa i zażądali podpisania dokumentu stwierdzającego, że dywizja nie zostanie przeniesiona. Ale Wels odmówił i został zakładnikiem marynarzy.
Pod pretekstem uwolnienia Welsa Ebert nakazał wojskom rządowym pod dowództwem generała Lequisa interwencję siłową. Jednak wielu żołnierzy odmówiło posłuszeństwa swoim oficerom i atak dobiegł swojego chaotycznego końca.
Kontrrewolucja
Oburzenie wywołane tym atakiem miało poważne reperkusje polityczne. 29 grudnia 1918 r. lewicowi ministrowie USPD złożyli rezygnację z rządu w proteście przeciwko tej „krwawej łaźni”. Przyniosło to głęboki kryzys rządowy. Prawicowi socjaldemokraci wzięli teraz pełną odpowiedzialność za kontynuowanie kontrrewolucji.
Pod koniec grudnia sojusz monarchistów i kontrrewolucyjnych elementów różnorodnej proweniencji (z przywódcami SPD na czele) przeprowadził zaciekłe polowanie na czarownice przeciwko Związkowi Spartakusa, przedstawicielom niemieckiego bolszewizmu.
Świadomie tworzyła się mordercza atmosfera wobec Liebknechta i Luksemburg, uważanych za przywódców ruchu rewolucyjnego. Był odpowiednik Dni Lipcowych w Rosji (w lipcu 1917 r. miały miejsce gwałtowne demonstracje robotników i żołnierzy przeciwko Rządowi Tymczasowemu; w odwecie Rząd Tymczasowy zdelegalizował partię bolszewicką, aresztował jej przywódców, a Lenin musiał zbiec do Finlandii – przyp. tłum.).
Wiele zacofanych politycznie i reakcyjnych warstw społecznych świadomie wpadło w histerię wokół spartakusowców, których fałszywie oskarżano o pogrążenie kraju w chaosie.
Miało to doprowadzić, za przyzwoleniem przywódców SDP, do tragicznego zabójstwa Karola Liebknechta i Róży Luksemburg w dniu 15 stycznia 1919 r. Otworzyło to nowy etap rewolucji niemieckiej.
Oryginalny tekst: https://www.socialist.net/the-german-revolution-of-1918.htm