Mija dziś okrągły rok i cztery miesiące odkąd profil strony Redfish został zablokowany na Facebooku. W dniu usunięcia miał on 674 692 polubień i 836 028 obserwujących, co czyniło go go jednym z najbardziej popularnych mediów lewicowych. Od tamtego czasu został przywrócony z restrykcjami, po czym znów zablokowany w Europie i Stanach Zjednoczonych niedługo po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Profile Redfish na innych platformach również zostały zablokowane, m. in. na Instagramie i YouTube. Nieuzasadnione niczym innym niż kwestiami politycznymi marginalizowanie jednego z największych lewicowych mediów jest przykładem kapitalistycznej hipokryzji, i tego, że nie ma prawdziwej wolności słowa ani mediów w kapitalizmie.
Zacznijmy od rzekomych przyczyn, jakie podał sam Facebook jako powód zablokowania strony Redfish. Miały to być trzy posty, które pojawiły się na profilu Redfish: post z filmem pokazującym rasistowski atak w Las Vegas, post upamiętniający schwytanie Mussoliniego przez włoskich antyfaszystów i post upamiętniający ofiary Holokaustu oraz wyzwolenie obozu w Auschwitz. W dwóch pierwszych przypadkach nie podano żadnej przyczyny blokady, w ostatnim natomiast za przyczynę podano nagość (więźniowie ze zdjęcia nie mieli na sobie koszul), i nie odpowiadano na próby kontaktu ze strony zespołu Redfish. Przyczyny tego bezpardonowego ataku na wolność mediów nie były w żadnym razie umotywowane niczym innym, niż kwestiami politycznymi. Redfish od dawna bowiem poruszał niewygodne dla burżuazyjnych mediów tematy, takie jak choćby zbrodnie NATOwskie w Iraku czy Libii, które z oczywistych przyczyn nie mogły się pojawić na ich łamach. Redfish nie tylko jest wyspą socjalistycznego głosu w oceanie burżuazyjnej dezinformacji, ale również zajmuje się upamiętnianiem czołowych postaci ruchu robotniczego, takich jak na przykład Lenin, czy codziennych bohaterów walki antyfaszystowskiej. Uciszanie go pokazuje jak instrumentalne i hipokrytyczne podejście mają kapitaliści do idei wolności słowa – w rzeczywistości jest to wolność słowa dla kapitalistów i ich rezonerów w masowym szerzeniu kłamstw, oraz cenzura i marginalizowanie dla ich przeciwników.
Tam, gdzie Redfish nie został jeszcze zablokowany, tj. na Twitterze, i wcześniej na Facebooku, przyklejono mu strasznie brzmiącą łatkę „medium związanego z państwem rosyjskim”. Przyjrzyjmy się najpierw logice stojącej za tego typu komunikatami. Dwoma głównymi źródłami finansowania dla wszelkiego rodzaju mediów są albo osoby prywatne, albo państwa. W przypadku osób prywatnych, kupować i finansować media może de facto tylko burżuazja, tj. proletariat ma to prawo jedynie na papierze, co zresztą dotyczy całego prawodawstwa, tworzącego wobec bazy materialnej jedynie nadbudowę ideologiczną. Jasne jest przecież, że żaden robotnik nie może sobie pozwolić na zakup własnego medium za milionowe kwoty. Drugie źródło, tj. państwowe fundusze, zależy w większości państw od klasy kapitalistów, która de facto posiada państwo, metodami pośredniej i bezpośredniej korupcji (która sama w sobie jest określeniem, za którym burżuazja ukrywa swój nieodłączny wpływ na aparat państwowy). Łatwo więc można zobaczyć, jak wszystkie media, „czwarta władza” jak zwykło się je, słusznie skądinąd, określać, znajdują się dzisiaj w większości krajów ściśle w rękach burżuazji i jej pionków. Zastanówmy się więc – czemu nie mamy na Twitterze czy Facebooku informacji co do źródeł finansowania każdego z mediów? Czemu BBC czy TVP nie są oznaczone jako „media powiązane z brytyjskim i polskim rządem” (czyt. z brytyjską i polską klasą panującą)? Czemu Bloomberg, Fox News, czy TVN nie są oznaczone jako „media powiązane z amerykańskim kapitałem”? Logika tego rozwiązania jest bardzo prosta – mianowicie oznaczenia te nie są w żadnym razie podyktowane troską o wolności mediów i słowa, a jedynie interesami wojny medialnej między dwoma kapitalistycznym blokami imperialistycznymi – obozem zachodniego imperializmu pod egidą amerykańską, oraz obozem imperializmu rosyjskiego i krajów z nim powiązanych.
Przyjrzyjmy się teraz zarzutom wobec Redfish o jego rzekomą prorosyjskość. Prawdą jest, że Redfish jest spowinowacony z Russia Today – konglomeratem medialnym związanym z rosyjskim rządem. Prawdą jest również, że Redfish jeszcze na niedługo przed rosyjską inwazją na Ukrainę raczej unikał opisywania wydarzeń w Rosji. Nie zmienia to jednak faktu, że gdy rozpoczęła się wojna, Redfish nie zawahał się ani chwili, i raportował wielokrotnie o rosyjskim ruchu antywojennym i represjach jakim był poddany1, o eksodusie ukraińskich uchodźców wojennych2, oraz słusznie scharakteryzował wojnę toczącą się na terenach Ukrainy jako starcie dwóch obozów kapitalistycznych, którego skutkiem będzie katastrofalny brak żywności w krajach tzw. trzeciego świata3. Jednocześnie poruszał również protesty antywojenne na zachodzie, co jak widać nie spodobało się kapitalistom, opanowanym przez wojenne szaleństwo. Widać więc jak na dłoni, że jakiekolwiek zarzuty wobec Redfish, jakoby był medium prorosyjskim, są absolutnie pozbawione jakichkolwiek podstaw. Natura ataków na niezależne od kapitalistów media jest czysto klasowa i polityczna, i nie ma w niej żadnej troski o wolność słowa czy informacji – w kapitalizmie ogranicza się ona jedynie do mediów powtarzających kłamstwa kapitalistów.
Potępienie rosyjskiej agresji i raportowanie o protestach przeciwko niej było najwyraźniej niewystarczające dla mediów kapitalistycznych, które oczekują niczego innego jak kompletnego serwilizmu wobec propagandy kapitału. Szczególnie gorliwe w szukaniu wszędzie rosyjskich wpływów ABC News „popisało się” doniesieniem, że Redfish „bagatelizuje rosyjską inwazję” poprzez poświęcenie paru postów na doniesienia o antywojennych protestach w Rosji4. Było to najwyraźniej po tym, jak zachodnie media zmieniły w jednej wolcie swoją wersję wydarzeń z „Rosjanie już lada dzień obalą Putina” na „Rosjanie to zacofane dzikusy, które popierają inwazję na Ukrainę”.
Cała ta sprawa skupia jak w soczewce fałszywą naturę wolności mediów w krajach kapitalistycznych – jest ona bowiem de facto wolnością kapitału do kłamania i dezinformacji na skalę przemysłową i zezwoleniem na kulturową dyktaturę klasy kapitalistów. Prawdziwa wolność mediów może w rzeczywistości wystąpić jedynie w socjalizmie, w którym wszyscy pracujący mieliby równy dostęp do środków medialnych, co było zresztą jednym ze sztandarowych działań bolszewików niedługo po przejęciu władzy5. Nie możemy jednak czekać na socjalizm, aby automatycznie rozwiązał problem mediów – musimy, nawet ograniczonymi siłami – budować robotnicze media już dzisiaj, już teraz! Tworzenie takiego źródła informacji jest między innymi jednym z celów Czerwonego Frontu, który zajmuje się publikowaniem robotniczego punktu widzenia na tematy zarówno historyczne, jak i współczesne. Jeśli zgadzasz się z naszymi artykułami, i chciałbyś publikować własne, dołącz do nas już dziś, i walcz z nami o prawdziwe robotnicze media w Polsce! Nie musisz mieć z tym żadnego doświadczenia, wystarczy jedynie ochota i determinacja, a nasi doświadczeni towarzysze z chęcią pomogą ci z nabraniem wprawy.
[5] Konstytucja Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej: 14. W celu ugruntowania rzeczywistej swobody wypowiadania swego zdania Republika Rosyjska znosi zależność prasy od kapitału i oddaje w ręce klasy robotniczej i biednego włościaństwa wszystkie techniczne i materialne środki, potrzebne do wydawania gazet, broszur, książek i wszelkich innych publikacji drukarskich i gwarantuje im swobodny rozwój w całym kraju.
Autor: Filip Baranowski