W piątek 31 czerwca 2020, zakończyły się negocjacje dot. Wspólnej Deklaracji Współpracy Obronnej, czyli porozumienia o statusie amerykańskich wojsk w naszym kraju. Najważniejszymi jej postanowieniami są: brak podległości amerykańskich żołnierzy wobec polskiego prawa oraz eksterytorialność baz USA w Polsce. A więc jeżeli amerykański żołdak popełni przestępstwo na terenie RP, będzie sądzony nie przez polskie sądy, a przez amerykańskie. Warto przy tym pamiętać, że sądy USA są bardzo pobłażliwe wobec swoich organów opresji. Ponadto Polacy będą musieli domagać się pozwolenia na wstęp do baz suwerena. Jest to jawna okupacja.
Umowa ta musi przejść przez parlament, jednak burżuazji reprezentowanej przez PiS będzie zależało na podpisaniu jej bez względu na koszta. Nie jest to jedyny przejaw służalczej postawy polskich konserwatywnych elit oraz jawnej ingerencji w politykę państwa polskiego.
Sojusz militarny czy poddaństwo?
Minęło 29 lat od upadku Związku Radzieckiego i zakończenia Zimnej Wojny. Od tego czasu rolę niekwestionowanego hegemona światowej polityki wiedzie centrum kapitalizmu – Stany Zjednoczone. Wraz z upadkiem ZSRR zniknęły wszelkie bariery dla amerykańskiej burżuazji i mogła ona rozsiać swoje wpływy po całym globie. Teraz sytuacja się zmienia – chińska burżuazja coraz ostrzej konkuruje z amerykańską, przez co sytuacja tej drugiej staje się niepewna. Po upadku bloku wschodniego młoda burżuazja z tego regionu zwróciła się ku Stanom Zjednoczonym. Podczas gdy kapitaliści starych krajów Europy Zachodniej dostrzegają niepewną pozycję Stanów i chcą się uwolnić spod ich dominacji, polska konserwatywna burżuazja widzi w USA gwaranta swojej antyrosyjskiej strategii.
Stany Zjednoczone coraz bardziej ingerują w politykę Polski, nie stanowi to jednak problemu dla obozu rządzącego. Podczas gdy liberalna burżuazja stawiała raczej na Niemcy oraz Unię Europejską, PiS ze względu na swój charakter znalazł sojusznika w postaci konserwatywnego USA. Jednak Polska już wcześniej kierowała swój wzrok w stronę burżuazji amerykańskiej. Po upadku PRL i przejęciu władzy przez nową polską burżuazję w 1989, potrzebowała ona gwaranta bezpieczeństwa swojej pozycji. W 1990 rząd Mazowieckiego nawiązał współpracę z NATO, ze względu zagrożenie ze strony wschodnich sąsiadów. Tak więc od samego początku współpraca z amerykańską burżuazją była wymierzona w upadający już Związek Radziecki, a potem w Federację Rosyjską, która za wszelką cenę chciała zapobiec uzyskaniu samodzielności przez kraje dotychczas jej podległe. W 1999 roku Polska wraz z Czechami oraz Węgrami przystąpiła do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Odpowiedzialnym za to jest były prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz rząd SLD. Elity III RP od razu przystąpiły do zbrodniczej polityki NATO. Polscy żołnierze zostali wysłani aby wesprzeć zachodni protektorat, jakim faktycznie było Kosowo, oraz uczestniczyli w destabilizacji Bliskiego Wschodu. Na terenie Polski powstawały również tajne bazy amerykańskich służb specjalnych. Wydaje się, że kontrola polskiej polityki zagranicznej znajduje się w rękach amerykańskich elit.
Rozkwit współpracy z USA przypada jednak na rządy PiSu. Pierwszymi z kontrowersyjnych pomysłów była chęć budowy i utrzymania amerykańskich baz na terenie RP, oczywiście wszystkie koszty miałyby zostać poniesione przez państwo polskie. Przyczyną jest obsesja konserwatywnych elit na punkcie rzekomego zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej. Budowa „Fortu Trump” oraz porozumienie w sprawie umowy Wspólnej Deklaracji Współpracy Obronnej to tylko pokłosie tej polityki.
Kapitał USA jawnie strzeże swojego interesu na terenie Polski
Amerykańska burżuazja jawnie ingeruje także w gospodarczą politykę Polski. Wystarczył list od ambasador Mosbacher do premiera Morawieckiego, aby zablokować wprowadzenie podatku cyfrowego, proponowanego przez rząd PiSu. Miał obciążać wielkie firmy technologiczne, jak Facebook, Amazon, Google i Apple. Nie tylko w Polsce rząd Donalda Trumpa odstraszał klasę panującą od tego pomysłu, jednak kraje takie jak Hiszpania, Wielka Brytania, Włochy, oraz Francja mimo to zamierzają go wprowadzić. W przypadku tej ostatniej USA zagroziło nałożeniem na produkty francuskie, takie jak sery, wina, perfumy, szampany czy inne dobra luksusowe, ceł w łącznej wysokości 2,4 mld dolarów. W odpowiedzi minister gospodarki i finansów Francji Bruno Le Maire stwierdził, że Europa odpowie „silną ripostą”, czyli nałożeniem ceł na towary amerykańskie. Jest to oczywiście przejaw strachu amerykańskiej burżuazji wobec wzmocnienia pozycji Europy. Poszkodowana przez wojnę handlową z Chinami Ameryka obawia się o swoją hegemonistyczną pozycję, ale jest to także chęć ratowania sytuacji przez kraje Starego Kontynentu.
Pani ambasador Mosbacher ingerowała także w sprawie wpisania na listę refundowanych leków. Produkt amerykańskiej firmy Genetech – Tecentriq, początkowo nie znalazł się w spisie, ponieważ Ministerstwo Zdrowia uznało, że naszego kraju nie stać na taki wydatek. USA zainterweniowało, po czym lek znalazł się ponownie na liście.
Innym przejawem ingerencji amerykańskiej burżuazji w celu zabezpieczenia własnego interesu była decyzja odnośnie uniezależnienia Polski od rosyjskiego gazu. W przemówieniu Mosbacher stwierdziła że stanie się tak do 2022 roku, zaś gaz rosyjski zostanie zastąpiony amerykańskim. Nie wiadomo jak umowa będzie wyglądała względem aktualnej, nie ma jednak wątpliwości, że aby ugłaskać amerykańskich kapitalistów rząd PiSu się na to zgodzi. Jak bardzo nieopłacalna by nie była, i tak ucierpi na tym klasa robotnicza.
Spór o media
Wojna między elitami liberalnymi a konserwatywnymi znajduje odzwierciedlenie także w sferze telewizyjno-medialnej. Prorządowa, publiczna stacja telewizyjna TVP oraz należący do prywatnego kapitału liberalny TVN, sprzyjający opozycji, w swoich informacjach przekazywały narrację, w której wzajemnie się oczerniały i zarzucały sobie wzajemnie publikację fake newsów. Nie obyło się też bez zarzucania pracownikom wrogiej stacji związków ze służbami oraz instytucjami PRL. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie jeden fakt – do gry przyłączył się suweren, w postaci ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher.
Pani ambasador stanęła po stronie amerykańskiego kapitału i rozstrzygnęła spór poprzez wydanie oświadczenia, w którym stanęła po stronie TVN, należącego do amerykańskiej firmy Discovery Communications. Liberałowie tryumfowali, popadając w euforię, że pani ambasador stanęła po stronie „wolnych mediów”. Ironią jest to, że imperium, które nie waha się przed łamaniem praw człowieka, wsadzaniem do więzienia osób, które publikują informacje o jego zbrodniach, zaś za narrację odpowiedzialny jest wielki biznes, decyduje co jest wolne a co nie. Cała ta farsa pokazuje pokazuje zależność polskich elit, nieważne: liberalnych czy konserwatywnych, od burżuazji amerykańskiej.
Służalstwo PiSu a klasa robotnicza
Rząd PiS, a wraz z nim konserwatywne elity, mają w swym poddaństwie cel. Antyliberalne zapędy oraz coraz większa chęć kontroli sfery publicznej wpływa na relacje Polski z Unią Europejską, która nieprzychylnie patrzy na przejmowanie mediów publicznych, czy nagonkę na środowisko LGBT. Ponadto ideologia, na której opierają się konserwatyści, jest skrajnie antyrosyjska. Według jej założeń Rosjanie, w każdym okresie historycznym, zagrażali Polsce oraz polskości. Nie można sobie wyobrazić większego wroga niż mocarstwo ze wschodu. Mając wrogów po obu stronach granicy rząd PiSu znalazł sobie sojusznika w postaci konserwatywnych Stanów Zjednoczonych rządzonych przez Donalda Trumpa. W zamian za coraz większą zależność amerykańska burżuazja staje w obronie polityki PiSu, a nawet każe brać z nich przykład.
Oczywiście najwięcej na tym traci klasa robotnicza. Interesy amerykańskiej burżuazji nie są zbieżne z jej interesem. Podczas gdy PiS szermuje przywilejami dla Amerykanów, aby móc dalej prowadzić swoją grę, polscy robotnicy cierpią z tego powodu. „Pokojowa okupacja” przez Stany Zjednoczone bezpośrednio sprawia, że Polska znajduje się w strefie zagrożenia w razie ewentualnego konfliktu z Rosją. Cierpi na tym także ekonomicznie – bazy są opłacane z pieniędzy publicznych. Rząd PiS w tym momencie zastanawia się jak zmodyfikować swój sztandarowy program – „Rodzina 500+”, aby zmniejszyć wydatki socjalne. Nie myśli przy tym oczywiście o zaprzestaniu wspierania imperializmu USA. Kolejne problemy stwarza brak podległości amerykańskich żołnierzy wobec polskiego prawa. Przestępstwa, jakie mogą potencjalnie popełnić, nie będą rozliczane w Polsce. Stwarza to okazję do większej samowolki amerykańskich okupantów.
Klasa robotnicza cierpi także z powodu nieopłacalnych umów z USA. Podane wyżej ingerencje będą także miały wpływ na jej życie. Umowa o gaz ze Stanami może być nie tak opłacalna jak podpisana z Rosją, przez co ceny mogą wzrosnąć. Dalsze wsparcie koncernów farmaceutycznych może skutkować brakiem refundacji leków, które mogą faktycznie wpłynąć na stan zdrowia klasy robotniczej, zaś bez podatku cyfrowego budżet państwa nie otrzyma tak potrzebnego zastrzyku finansowego, który mógłby być wykorzystany między innymi do utrzymania świadczeń socjalnych.
Czy jest nadzieja?
Badania opinii publicznej, przeprowadzone na zamówienie Europejskiej Rady ds. Stosunków Zagranicznych, pokazują, że coraz więcej Europejczyków traci zaufanie do USA jako światowego lidera. Wydaje się, że pozycja amerykańskiej burżuazji jest zagrożona. Wpływ na to miała też jej postawa wobec epidemii koronawirusa, z którą Stany Zjednoczone sobie nie radzą. Kraj ten przestaje być postrzegany jako raj na ziemi niczym z hollywoodzkiego filmu. Zmiana świadomości to pierwszy krok ku końcowi hegemonii USA. Polska klasa robotnicza również musi to zauważyć.
Postępujący kryzys związany z epidemią koronawirusa oraz protesty ruchu Black Lives Matter, wywołane śmiercią Georga Floyda, sprawiły, że USA nie jest postrzegane jako wiarygodny partner. Jest to na tyle istotne, że Stany Zjednoczone są gwarantem oraz żandarmem światowego kapitalizmu, który jest gotów spacyfikować wszelką politykę antykapitalistyczną. Słabnąca pozycja oraz brak zaufania mogą sprawić, że walcząca klasa robotnicza nie będzie się obawiała represji ze strony USA, a przy tym obalenia systemu kapitalistycznego i wprowadzenia socjalizmu.
Arkadiusz Romski