Ostatni przejaw policyjnej przemocy wobec młodzieżowych ruchów klimatycznych jest dla nas jasnym sygnałem, jak panicznie klasa rządząca boi się aktywistów, którzy nie wierzą w kolejne konferencje, rozszerzone cele klimatyczne i wszechmogący „zielony kapitalizm”. Panujące elity będą robić wszystko, żeby nasze postulaty nie dotarły do robotniczej większości społeczeństwa, bo wiedzą, że będzie to oznaczać ich koniec. Żeby jednak odebrać klasie pracującej nadzieję na przyszłość potrzeba więcej niż kilka radiowozów, przesłuchań czy złamanych kości.
Kwestia zmian klimatu jest kwestią polityczną – jest kwestią władzy i kwestią klasową. Klasa robotnicza ma wiedzę, umiejętności i świadomość tego, co należy zrobić – ale nie możemy zaplanować zrównoważonego rozwoju naszego społeczeństwa, bo to nie my obecnie decydujemy o sposobie produkcji. Pomysły pertraktacji z posiadaczami i decydentami dawno się skompromitowały, ich interes klasowy jest sprzeczny z interesem pracowników i w żadnym wypadku nie można liczyć na to, że podzielą się władzą z kimkolwiek. Lata indywidualizmu, kampanii konsumenckich i performatywnych działań na rzecz klimatu nauczyły nas jednego – jedynym sposobem na rozwiązanie kryzysu klimatycznego i zapewnienie klasie pracującej godnego życia jest centralnie planowana gospodarka, demokratycznie zarządzana przez robotników i specjalistów. Aby to osiągnąć, ruchy klimatyczne muszą wejść w szeroką współpracę z organizacjami pracowniczymi, koordynując działania na rzecz klimatu tak, by w końcu, w ramach masowego ruchu robotniczego, sięgnąć po narzędzia polityczne i oddać władzę w ręce klasy pracującej – jedynej, której prawdziwie zależy na harmonicznym rozwoju w zgodzie z przyrodą.
Stanowisko IMT
Zmiany klimatyczne stanowią ogromne zagrożenie dla ludzkości i są w ostatnim czasie również powodem licznych protestów, w których wiodącą rolę odgrywają ludzie młodzi. Zakończyć zagrożenie związane ze zmianami klimatycznymi może wyłącznie socjalistyczna transformacja społeczeństwa, wprowadzająca produkcję planowaną demokratycznie przez klasę robotniczą w harmonii ze środowiskiem. Niniejszy tekst wyjaśnia nasz rewolucyjny program dla przezwyciężenia kryzysu klimatycznego. Został on przygotowany jeszcze przed pandemią i miał być poddany pod dyskusję podczas Światowego Kongresu IMT w roku 2020, dlatego w paru miejscach został on zaktualizowany w związku z ostatnimi wydarzeniami.
- Uwaga całego świata skupiona jest obecnie na walce z pandemią COVID-19. Jednak gdy (i o ile) niebezpieczeństwo związane z wirusem minie, na scenę wkroczy nowe, o wiele większe zagrożenie naszej egzystencji, widoczne już dziś na horyzoncie – tym zagrożeniem są zmiany klimatyczne.
- Płoną lasy deszczowe. Katastrofalne pożary lasów szaleją na terenach Australii i Kalifornii. Powodzie niszczą Indonezję i Bangladesz. Wzrastający poziom mórz i oceanów powoduje nagłe zalewanie całych wysp i sporych obszarów nadbrzeżnych. Susze i związane z nimi klęski głodu tworzą kolejne fale masowych migracji. W Europie każdego lata fale upałów zabijają tysiące osób. Każdego dnia całe gatunki znikają z powierzchni ziemi. Kryzys klimatyczny nie jest hipotetycznym problemem dla przyszłych pokoleń – doświadczamy go tu i teraz.
- W odpowiedzi na doświadczane zmiany na ulice wyszły masy studentów i młodzieży. „Oceany się podnoszą, my też powstańmy” – brzmiał jeden z transparentów w Londynie. Miliony ludzi uczestniczy w tych protestach na całym świecie. We wrześniu 2019 roku 6 milionów osób brało udział w tzw. „piątku dla przyszłości” – tj. globalnym strajku klimatycznym. W miastach USA, Kanady, Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii demonstracje liczyły setki tysięcy uczestników.
- Kapitalizm zabija planetę. Tę kwestię zrozumiało już wielu klimatycznych aktywistów. W związku z tym na strajkach klimatycznych często można zauważyć podobne postulaty: „tak dla zmiany systemu, nie dla zmian klimatu” czy też „Ziemia ponad zyski”. To właśnie system kapitalistyczny, wraz z nieodłączną i nienasyconą pogonią za zyskiem, jest odpowiedzialny za niszczenie środowiska, doszczętne wyniszczenie całych ekosystemów, a także za zanieczyszczanie powietrza, którym oddychamy i zatruwanie wody, którą pijemy.
- W kapitalizmie to wielki biznes decyduje, co jest produkowane i jak jest produkowane. Nie ma w tym jednak żadnego racjonalnego planu. Zamiast niego nasza gospodarka pozostawiona jest na pastwę tak zwanej „niewidzialnej ręki” – inaczej mówiąc, rynkowej anarchii. Korporacje będą chodzić na skróty i ignorować regulacje tam, gdzie tylko będzie potrzeba cięcia kosztów, pokonania konkurencji, opanowania nowego rynku i maksymalizacji zysków. Jednakże u podstaw takiego zachowania nie leży tylko chciwość kapitalistów. Jest to logiczny wynik ekonomicznych prawideł kapitalizmu – systemu opartego na własności prywatnej, konkurencji i produkcji dla zysków.
- Skala problemu jest olbrzymia. Agenda ONZ, Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC), sugeruje, że żeby zapobiec katastrofie środowiska, wartość globalnego ocieplenia powinna zostać ograniczona do 1,5°C. By to osiągnąć, całościowa emisja gazów cieplarnianych musi być zredukowana o 45% do roku 2030, a neutralność klimatyczna powinna być osiągnięta do roku 2050. Dodatkowo należy wprowadzić wielkoskalowe rozwiązania i środki łagodzące skutki zmian klimatu, takie jak np. budowa konstrukcji chroniących przed zalewaniem czy też zalesianie. Szacuje się, że koszt takich dodatkowych inwestycji będzie wynosił ponad 2 biliony dolarów rocznie, to jest około 2,5% światowego PKB.
- Nauka i technologia niezbędna do osiągnięcia podanych celów już istnieje. Sieć energetyczną można zdekarbonizować poprzez zastosowanie turbin wiatrowych, elektrowni słonecznych czy elektrowni pływowych. Samochody i całe systemy transportu możemy przestawić na zasilane energią elektryczną bądź wodorem. Nowe technologie zwiększające efektywność energetyczną mogą przyczynić się do gwałtownego spadku zapotrzebowania na energię elektryczną dla gospodarstw domowych, jak również dla przemysłu. Poziom zanieczyszczeń można radykalnie obniżyć. Produkcja żywności może być organizowana w sposób zrównoważony. Odpady mogą być poddane recyklingowi. Ogromne tereny nieużytków mogą zostać ponownie zalesione.
- Jednak wszystkie te kluczowe posunięcia wymagają dwóch rzeczy, których kapitalizm nie jest w stanie zapewnić – planu oraz zasobów. Podstawą kapitalistycznej produkcji jest własność prywatna, konkurencja, pogoń za zyskiem przez garstkę samozwańczych i niekompletnych pasożytów oraz zasadniczy brak planów zaspokajania potrzeb społecznych i środowiskowych.
- Co więcej, skąd w kapitalizmie mają pochodzić pieniądze na opłacenie niezbędnych i dramatycznych zmian? Światowa ekonomia tonie w długach po zapaści z 2008 roku, dekadzie zaciskania pasa oraz najnowszego głębokiego załamania gospodarki wywołanego pandemią. Dalsze cięcia wydatków – przy braku inwestycji – są na porządku dziennym. Ostatnią rzeczą, która teraz chodzi po głowie klasie rządzącej jest kryzys klimatyczny.
- Kapitaliści z prostego powodu nie zamierzają inwestować żadnych środków niezbędnych do walki z klimatem – nie jest to dla nich zyskowne. W rzeczy samej technologie takie odnawialne źródła energii, które potencjalnie mogą dostarczyć zielonej i czystej elektryczności o prawie zerowym koszcie, zasadniczo koliduje z motywacją zysku i systemem rynkowym.
- Na przykład dotowane przez państwo inwestycje w odnawialne źródła energii faktycznie sparaliżowały międzynarodowe rynki energii elektrycznej. Duża podaż zielonej energii elektrycznej spowodowała, że ceny spadły, przez co elektrownie węglowe i gazowe stały się nieopłacalne. Doprowadziło to do gwałtownego spadku prywatnych inwestycji w nowe rodzaje wytwarzanie energii. Ale gospodarstwa domowe nie doświadczają żadnych korzyści z niższych rachunków, ponieważ wprowadza się co rusz nowe dotacje rządowe, aby wesprzeć duże monopole energetyczne. Innymi słowy, rynek nie może rozwiązać problemu – problemem jest rynek.
- Sprawę da się sprowadzić do prostego pytania: kto za to zapłaci? Bogactwo istnieje, ale spoczywa nienaruszone na rachunkach bankowych wielkiego biznesu i jest marnowane przez imperialistyczne siły na środki zniszczenia. Przykładowo zaledwie 10 gigantycznych korporacji w USA zgromadziło ponad 1,1 biliona dolarów w gotówce, a całkowite światowe wydatki wojskowe wynoszą 1,8 biliona dolarów rocznie. Dlatego w kapitalizmie na barki klasy robotniczej, biednych i najsłabszych spadają nie tylko bezpośrednie skutki zmian klimatycznych, ale także koszty zapobiegania katastrofie ekologicznej w postaci wyższych cen, podatków węglowych i polityki zaciskania pasa.
- Greta Thunberg, 17-letnia nastolatka ze Szwecji, inicjatorka „piątków dla przyszłości”, stała się twarzą i głosem międzynarodowych ruchów biorących udziały w strajkach klimatycznych. Przemawiając do „światowych liderów” podczas forum w Davos oraz na szczycie ONZ ostrzegała, że w „naszym domu jest pożar”. „Chcę, żebyście panikowali” – mówiła Thunberg do swojej elitarnej publiczności –„trzeba działać!”. Ale politycy okazali się głusi na jej prośby o podjęcie natychmiastowych, radykalnych działań.
- Ta bezczynność na szczycie nie wynika jednak po prostu z braku woli politycznej. Politycy establishmentu nie są bierni z powodu braku determinacji, lecz ponieważ ich głównym celem jest obrona systemu kapitalistycznego, a nie przyszłości ludzkości czy planety.
- Thunberg zwraca uwagę na to, że głosy naukowców są ignorowane, prosi rządy, by brały pod uwagę dowody i rady dostarczane przez naukę. Ale kapitalistów oraz ich politycznych reprezentantów nie przekona się za pomocą argumentów natury moralnej; tak samo nie przekonają ich badania, fakty i liczby, do których mają szeroki dostęp. Koniec końców ta wyobcowana elita nie zrobi nic w kwestii uratowania Ziemi, ponieważ ich jedynym zajęciem jest maksymalizacja zysku kosztem nas wszystkich.
- Niektóre rządy w sposób symboliczny ogłosiły „kryzys klimatyczny”, próbując uspokoić wyborców. Ale jest to wyłącznie pusty frazes wypowiadany z ust polityków wielkiego biznesu. W końcu w kapitalizmie to nie oni tak naprawdę decydują. Zamiast tego nasz los jest pozostawiony kaprysom rynku.
- Aby rozwiązać problem w skali globalnej, potrzebne są globalne działania, ale kapitalistyczne rządy są wobec takich problemów bezsilne. Zwołuje się niekończące się szczyty klimatyczne i podpisuje traktaty międzynarodowe. Ale to wszystko jest wyłącznie czczą gadaniną. Nawet w przypadku zawarcia umów takie protokoły i porozumienia są jałowe, a cele niewiążące. Pod rządami Trumpa Stany Zjednoczone – największa na świecie gospodarka i emitent dwutlenku węgla – zdążyły się już wycofać z porozumienia paryskiego z roku 2015, tym samym sprawiając, że porozumienie jest całkowicie bezcelowe.
- U podstaw tego problemu leży bariera państwa narodowego, a także bariera prywatnej własności środków produkcji. W kapitalizmie rządy narodowe muszą ostatecznie służyć interesom własnej klasy kapitalistów. Jak banda piratów-złodziei, mogą być w stanie przez chwilę ze sobą współpracować, o ile wystarczy łupów do podziału. Ale gdy tylko źródło skarbów wyschnie, ci bandyci i gangsterzy od razu rzucają się sobie do gardeł. W obecnym okresie protekcjonizmu i kapitalistycznego kryzysu każdy rząd próbuje wyeksportować swoje problemy gdzie indziej, co prowadzi do polityki „żebrzącego sąsiada”, niestabilności geopolitycznej i zrywania współpracy w kwestiach międzynarodowych.
- W obliczu takiej impotencji aktywiści klimatyczni masowo wychodzą na ulice – okupują drogi i zamykają miasta, aby zmusić polityków do zwrócenia uwagi na problem klimatu. Na całym świecie miliony studentów i młodzieży po raz pierwszy podjęło działalność polityczną, domagając się natychmiastowych działań i systemowych zmian.
- Ta mobilizacja napełniła nowe pokolenie poczuciem pewności, siły i celu. Dla protestujących idea masowych, bojowych działań jest teraz normą, a nie wyjątkiem. Słowo „strajk” zostało na stałe wpisane w umysły młodzieży.
- Wielu działaczy słusznie doszło do wniosku, że masowa mobilizacja jest niezbędna. Ale musimy także wyciągnąć wnioski z dotychczasowego ruchu i dostrzec jego ograniczenia. Uliczne protesty i strajki studenckie nie wystarczą. Aktywiści klimatyczni muszą łączyć się ze zorganizowaną klasą robotniczą i walczyć o radykalne zmiany polityczne.
- Ta idea masowej mobilizacji, działań bojowych i systematycznych zmian jest ogromnym krokiem naprzód w porównaniu z indywidualistycznym aktywizmem środowiskowym z przeszłości. Jednak wobec braku jasnego i konsekwentnego przywództwa rewolucyjnego, widmo tego starego, liberalnego, drobnomieszczańskiego ekologizmu nadal nawiedza ruch klimatyczny. Jest to najbardziej widoczne w szeregu dziwnych i absurdalnych pomysłów, takich jak „degrowth” czy „antykonsumpcjonizm”, które kotłują się wewnątrz ruchu, nierzadko dominując w debacie i zagłuszając radykalizm strajkujących.
- Wszystkie podobne idee są w istocie cofnięciem się do reakcyjnych argumentów przedstawionych przez Thomasa Malthusa, ekonomistę z początku XIX wieku, który twierdził, że głód, bieda, choroby i powszechna śmiertelność są wynikiem „przeludnienia”. Dziś ten sam argument pojawia się nie tylko w postaci „jest zbyt wielu ludzi”, „jest zbyt wiele ust do wykarmienia”, ale także we frazesach pokroju „żyjemy ponad nasze możliwości” czy „wszyscy konsumujemy za dużo”. Innymi słowy, to zwykli ludzie – a nie system – są odpowiedzialni za kryzys ekologiczny.
- Fryderyk Engels już dawno odpowiedział Malthusowi bezpośrednio. „Nie produkuje się wystarczająco dużo, to jest przyczyna całej sprawy. Ale dlaczego produkcja jest niewystarczająca?” – retorycznie zapytał Engels. „Nie dlatego, że granice produkcji – nawet dziś i przy dzisiejszych środkach – zostały wyczerpane. Nie, ale dlatego, że granice produkcji są określane nie przez liczbę głodnych brzuchów, ale przez liczbę toreb które można sprzedać. Społeczeństwo burżuazyjne nie chce i nie może już chcieć produkować więcej. Pozbawione pieniędzy brzuchy, praca, której nie można wykorzystać dla zysku i dlatego nie można jej kupić, są pozostawione statystykom śmiertelności”.
- Apokaliptyczne przepowiednie Malthusa zostały również obalone empirycznie, ponieważ postęp w technice rolniczej umożliwił przetrwanie większych populacji, jednocześnie zapewniając pożywienie bardziej odżywcze. Podobnie dzisiaj istnieją technologie, które pozwalają produkować znacznie więcej, ale bez degradacji środowiska i zniszczenia związanego z systemem kapitalistycznym. Problem – jak zauważył Engels – polega na tym, że kapitalizm nie może z korzyścią dla siebie wykorzystać tych sił wytwórczych.
- Nic dziwnego, że apologeci kapitalizmu zgadzają się z tą neomaltuzjańską farsą, sugerując, że musimy razem łączyć się i dokonywać „etycznych” indywidualnych wyborów – segregować surowce wtórne, latać mniej, przejść na weganizm itp. – i traktować je jako rozwiązanie problemu kryzysu środowiskowego. Bądź co bądź, skupienie się na indywidualnych działaniach i osobistych wyborach stylu życia odgrywa pożyteczną rolę dla klasy rządzącej, odwracając uwagę zwykłych ludzi od rzeczywistego zadania: fundamentalnej transformacji społeczeństwa zgodnie z linią socjalistyczną.
- „Rozwiązania” płynące z tej indywidualistycznej mantry są całkowicie reakcyjne. W istocie są one tylko „greenwashingiem” polityki oszczędności, gdy wmawia się pracownikom i biednym, że muszą zacisnąć pasa, aby rozwiązać problem stworzony przez kapitalistów i ich zgniły system.
- „Antykonsumpcjonistom” musimy zadać bardzo proste pytanie: kto konsumuje za dużo? Miliony robotniczych gospodarstw domowych w tak zwanym „rozwiniętym” świecie, które muszą wybierać między ogrzewaniem a jedzeniem? Masy w tak zwanym „rozwijającym się” świecie, które walczą o wyżywienie swoich rodzin? Pracownicy i biedni na całej planecie, którzy żyją w biedzie w świecie pełnym dostatku?
- W rzeczy samej, jak pokazują statystyki, członek tzw. „1 procenta” jest odpowiedzialny za 175-krotność emisji dwutlenku węgla osoby z dolnych 10 procent. Najbiedniejsza połowa światowej populacji odpowiada natomiast wyłącznie za 10% całkowitej emisji związanej ze stylem życia, w porównaniu z 50% emisji w przypadku 10% najbogatszych. Ta „nierówność emisji” jest tylko odbiciem ogólnej przykuwającej uwagę nierówności ekonomicznej, która jest nieodłącznym elementem kapitalizmu.
- Robotnicy nie są głupi. Widzą skalę hipokryzji establishmentu i ich politycznych rzeczników mówiących zwykłym ludziom, aby „poświęcali” dla dobra planety. Tymczasem hiperbogata elita kapitalistyczna żyje, zdawałoby się, na całkowicie innej planecie, gromadząc nieprzyzwoite ilości bogactwa i latając prywatnymi odrzutowcami. Stąd masowe protesty żółtych kamizelek we Francji przeciwko próbom nałożenia przez Emmanuela Macrona wyższych podatków paliwowych na klasę pracującą, czy też masowe ruchy obserwowane ostatnio w wielu byłych krajach kolonialnych przeciwko narzuconemu przez MFW zniesieniu subsydiów paliwowych.
- Socjaliści muszą sprzeciwić się wszystkim takim środkom, w tym tak zwanym „podatkom węglowym”. Te podatki zwykle obciążają gospodarstwa domowe (tj. ograniczając konsumpcję niezbędnego paliwa i energii), a nie biznes, przenosząc ciężar na barki klasy robotniczej i biednych. Takie podatki są zawsze reakcyjne i regresywne. Żadną miarą nie rozwiązują one kryzysu klimatycznego; są po prostu kolejnym środkiem w polityce zaciskania pasa. Stoimy ramię w ramię z protestującymi w żółtych kamizelkach, domagających się, aby to kapitaliści – a nie klasa robotnicza – zapłacili za ten kryzys.
- Próby obwiniania „konsumpcjonizmu” i „wzrostu” to fałszywy trop. Szkody w środowisku nie są spowodowane uprzemysłowieniem lub wzrostem, ale sposobem, w jaki produkcja w kapitalizmie jest zorganizowana i kontrolowana. Mechanizmy konkurencji i motywacji do ciągłego zwiększania zysku są dalekie od zapewnienia produkcyjnej wydajności; prowadzą one do wyścigu na samo dno, generując ogromne ilości odpadów i zanieczyszczeń. Korporacje celowo postarzają produkty, aby móc sprzedawać więcej. Ogromna branża reklamowa próbuje nas przekonać do kupowania rzeczy, których nie potrzebujemy. Firmy takie jak Volkswagen aktywnie oszukują i łamią przepisy dotyczące ochrony środowiska, aby obniżać koszty produkcji i zwiększać zyski.
- To właśnie idea zysku, a nie sam wzrost gospodarczy, jest problemem. Żyjemy w systemie gospodarczym, który opiera się na ciągłej konsumpcji towarów i akumulacji zysków. Kapitaliści produkują nie dla zaspokojenia potrzeb, ale dla osiągnięcia zysków. Jeśli więc towary nie są sprzedawane, przedsiębiorstwa i branże zamykają się, a miliony pracowników tracą pracę.
- Dlatego pojawiające w niektórych sferach ruchu ekologicznego wezwania do „zerowego wzrostu” i „degrowthu” są reakcyjne. „Zerowy wzrost” w kapitalizmie nazywa się recesją – i to klasa robotnicza i biedni są zmuszeni za nią zapłacić. W istocie żądanie „degrowthu” są żądaniami trwałej recesji i ciągłego zaciskania pasa.
- W zasadzie całość teorii „degrowthu” jest błędna – a zatem jest szkodliwa. Pytanie musi dotyczyć produkcji i sposobu, w jaki produkujemy, a nie konsumpcji i „wyborów konsumenckich”. Jaki sens ma indywidualny bojkot w obliczu anarchii i chaosu na całym rynku? Potrzebujemy racjonalnego planu produkcji z demokratyczną kontrolą nad gospodarką, a nie indywidualnych bojkotów i „etycznej konsumpcji”.
- Nawet gdybyśmy jako społeczeństwo chcieli zmniejszyć naszą zbiorową konsumpcję, jak byłoby to możliwe, gdyby produkcja była w całości własnością klasy kapitalistów, przez nich kontrolowana i zarządzana? Jak moglibyśmy zmniejszyć skalę przemysłu mięsnego? Jak moglibyśmy się zabrać za ograniczanie populacji? Kto decydowałby, co i ile jest produkowane? Samo zadawanie takich pytań ukazuje absurdalność tego indywidualistycznego ekologizmu i reakcyjną naturę maltuzjanizmu we wszystkich jego odmianach.
- Kryzys związany z koronawirusem masowo odsłonił ograniczenia tego indywidualistycznego, neomaltuzjańskiego, regresywnego podejścia. Cała gospodarka światowa się zatrzymała. Samoloty nie latają. Ulice są puste. Spadł popyt na ropę. Konsumpcja gospodarstw domowych gwałtownie spadła. W rezultacie szacuje się, że globalna emisja dwutlenku węgla spadnie w tym roku o 8 procent. Jednak aby ograniczyć globalne ocieplenie do poziomu 1,5 ° C, taki poziom redukcji emisji należałoby utrzymać każdego roku przez następną dekadę.
- Widzimy zatem reakcyjne granice ideologii „degrowthu”. Jak pokazuje paraliż pandemiczny, w kapitalizmie takie dramatyczne zmiany można osiągnąć jedynie w sposób całkowicie chaotyczny, kosztem pogrążenia gospodarki w poważnej depresji, z masowym bezrobociem, biedą i głodem; a nawet tak drastyczne warunki w ostatecznym rozliczeniu niczego nie zmieniają. Aby rzeczywiście zmniejszyć emisje do wymaganej skali, potrzebna jest systematyczna transformacja produkcji i reorganizacja całego społeczeństwa.
- To, czego potrzeba, to nie zmiany stylu życia, ograniczenia konsumpcji indywidualnej czy regres do prymitywniejszej formy produkcji (tzw. deindustrializacja). Wytworzono już wystarczająco dużo zasobów, aby każda osoba na planecie mogła wieść wygodne i przyzwoite życie. Gdyby były one rozprowadzane w sposób racjonalny i sprawiedliwy, wystarczyłoby dla każdego, bez dodatkowej produkcji czy marnotrawstwa. Potrzebne są systematyczne, fundamentalne i globalne zmiany gospodarcze.
- W kapitalizmie technologie i metody wprowadzane w celu zwiększenia produktywności mogą przekształcić się w swoje przeciwieństwo i całkowicie zniszczyć potencjał wzrostu. Widać to w ostatnich wydarzeniach w rolnictwie, gdzie masowe stosowanie środków owadobójczych i nawozów sztucznych zdziesiątkowało populacje owadów, zubożyło glebę i zanieczyściło zasoby wody. W szerszej skali widać to po sposobie, w jaki przemysł i transport masowo produkuje zanieczyszczenia i zwiększa emisję dwutlenku węgla, niszcząc świat przyrody, od którego ostatecznie zależy całe ludzkie społeczeństwo.
- Jest to potwierdzenie tego, co Marks wyjaśnił w „Kapitale”, omawiając naturę produkcji rolnej w kapitalizmie: „Każdy postęp rolnictwa kapitalistycznego jest nie tylko postępem w sztuce grabienia robotnika, lecz również w sztuce grabienia ziemi, każdy postęp w podnoszeniu urodzajności ziemi na pewien okres jest zarazem postępem w niszczeniu trwałych źródeł tej urodzajności (…) A więc produkcja kapitalistyczna rozwija technikę różnych procesów produkcji (…) tylko w ten sposób, że wyniszcza zarazem same źródła wszelkiego bogactwa: ziemię i robotnika”.
- Słowa Marksa nie są jednak argumentem przeciwko technologii i przemysłowi ani na rzecz „deindustrializacji”. Jest to raczej argument przeciwko własności prywatnej, anarchii rynku i pogoni za zyskiem. To argument na rzecz planowania socjalistycznego, korzystania z nauki i technologii w interesie ludzi i planety, a nie dla zysków nielicznych.
- Krótko mówiąc, jest to kwestia klasowa. Kto jest posiadaczem? Kto decydentem? Anarchia kapitalizmu niszczy środowisko. Musimy w sposób racjonalny i demokratyczny zaplanować sposoby wykorzystania zasobów planety i to jakie technologie musimy opracować i wdrożyć. Ale jak mówi stare powiedzenie – nie możesz zaplanować tego, nad czym nie masz kontroli, i nie kontrolujesz tego, czego nie posiadasz.
- W wielu krajach organizacje liberalne i partie polityczne próbowały przejąć i wykoleić ruch klimatyczny, aby stępić radykalizm postulatów, które pojawiają się na demonstracjach. Organizacje pozarządowe, takie jak Greenpeace, często autorytarnie stawiają się na czele ruchu, głosząc strategię „szerokiego frontu”. Tymczasem grupy aktywistów, takie jak Extinction Rebellion, wpadają w tę samą pułapkę, odpolityczniając protesty i apelując do polityków z całego spektrum politycznego, aby wspólnie „usiedli do stołu”.
- Problem w tym, że zmiany klimatyczne mają charakter polityczny. To kapitaliści i ich system są odpowiedzialni za zniszczenie planety. Powiązania z partiami burżuazyjnymi i apelowanie do polityków wielkiego biznesu nie jest tylko daremne – jest szkodliwe, ponieważ aktywnie osłabia program ruchu i prowadzi aktywistów w ślepą uliczkę. Politycy establishmentu bronią interesów klasy kapitalistów, a nie potrzeb społeczeństwa i środowiska. Ruch nie może pokładać w nich żadnych nadziei ani ufać im, organizacjom pozarządowym czy liberałom próbującym oszukać młodych strajkujących.
- Poparcie dla partii Zielonych wzrosło w niektórych krajach w wyniku rosnących obaw o środowisko i ogólnej nieufności wobec tradycyjnych partii establishmentu. Ale zasadniczo liderzy Zielonych to po prostu liberałowie, którzy nie rzucają wyzwania systemowi ani nie widzą podziału społeczeństwa na przeciwstawne sobie klasy. Przykład nowego rządu koalicyjnego konserwatystów i Zielonych w Austrii jest bardzo wymowny. Jego program skierowany przeciwko klasie robotniczej można zasadniczo sprowadzić do dwóch postulatów: zmniejszenia imigracji i redukcji emisji. To spowodowało, że „postępowa” maska Zielonych opadła, odsłaniając ich prawdziwe, reakcyjne oblicze.
- Z drugiej strony podjęto pozytywne kroki w celu powiązania kwestii ochrony środowiska z lewicowymi żądaniami politycznymi. Przede wszystkim propozycja Zielonego Nowego Ładu (GND – Green New Deal) stała się okrzykiem bojowym lewicy w USA i Wielkiej Brytanii. Na przykład na początku 2019 r. Alexandria Ocasio-Cortez (AOC) przedstawiła w Waszyngtonie rezolucję wzywającą rząd federalny do ograniczenia emisji dwutlenku węgla poprzez inwestycje w dostawy energii odnawialnej i tworzenie zielonych miejsc pracy. Idąc dalej, na konferencji Partii Pracy w Wielkiej Brytanii w 2019 r. przyjęto wniosek o wprowadzenie „socjalistycznego zielonego nowego ładu” – opartego na własności publicznej i demokratycznej kontroli gospodarki.
- Ale w rzeczywistości slogan GND jest pustym naczyniem, które można wypełnić dowolną treścią. Świadczy o tym różnorodność zwolenników, którzy przystąpili do Zielonego Nowego Ładu AOC, w tym prawicowych kandydatów na prezydenta Demokratów, takich jak Biden, Buttigieg i Klobuchar.
- Te niejasne propozycje dotyczące GND generalnie sprowadzają się do keynesowskiej strategii regulacji i zarządzania systemem kapitalistycznym. Ale kapitalizmem nie da się zarządzać. Nie można go oswoić i uczynić „zielonym”. Dopóki gospodarka opiera się na produkcji dla zysku, to wielki biznes będzie dyktował rządom, co robić, a nie odwrotnie. Krótko mówiąc, zamiast oferować „zmianę systemu”, keynesowskie żądania Zielonego Nowego Ładu starają się ocalić system kapitalistyczny przed samym sobą.Jedno z często cytowanych badań wykazało że 100 dużych firm (głównie producentów paliw kopalnych) jest odpowiedzialnych za ponad 70 procent emisji gazów cieplarnianych. Niedawno ujawniono, że zaledwie 20 firm wytworzyło jedną trzecią całego CO2 od 1965 roku. Podobnie tylko około 3-10 procent odpadów w rozwiniętych krajach kapitalistycznych pochodzi z gospodarstw domowych, reszta jest głównie wynikiem procesów przemysłowych na dużą skalę, budownictwa i górnictwa.
- Wszystko to uwydatnia, kto ponosi prawdziwą winę za kryzys ekologiczny i jasno pokazuje rozwiązanie: należy objąć te przedsiębiorstwa i branże wspólną własnością i demokratyczną kontrolą, jako część racjonalnego, socjalistycznego planu produkcji. Tylko wtedy możemy stworzyć zrównoważoną gospodarkę, w której rosnące standardy życia nie stoją w sprzeczności z ochroną planety.
- W rękach prywatnych największe monopole generują jedynie niesłychane marnotrawstwo i powodują zniszczenia środowiska. Gdyby je jednak znacjonalizować zgodnie z socjalistycznym planem gospodarczym, można by wprowadzić nowoczesne zielone technologie, aby na przestrzeni zaledwie kilku lat ograniczyć emisje i zanieczyszczenie, zapewniając jednocześnie wszystkim wysokiej jakości żywność, schronienie, edukację, transport i opiekę zdrowotną.
- Łącząc najlepsze umysły naukowe z umiejętnościami pracowników przemysłu pod kontrolą robotniczej demokracji, będziemy w końcu mogli oddać wszystkie możliwości technologiczne i zasoby społeczeństwa w służbie ludzkości i planecie. Plan Lucasa z Wielkiej Brytanii z lat 70. XX wieku wykazał już jak wielki to potencjał. Wtedy zorganizowani pracownicy przemysłu wojskowego i kosmicznego sporządzili szczegółową propozycję, wykazując, że te same fabryki, maszyny i pracownicy można zmodyfikować i przeszkolić, a następnie przenieść do sektora produkcji technologii odnawialnych i zaawansowanego sprzętu medycznego, zamiast rakiet i broni. Ostatecznie robotnicy zostali wyprzedani przez zaściankowych liderów Partii Pracy i związków zawodowych, ale twórcza moc klasy robotniczej do planowania produkcji została wyraźnie zademonstrowana.
- Przykład Planu Lucasa pokazuje możliwość (i potrzebę) „transformacji klimatycznej”. Nie ma powodu, dla którego przejście do zielonych gałęzi przemysłu i zamknięcie tych, które powodują zanieczyszczenia, miałoby prowadzić do bezrobocia. Pracownicy mogą zostać przekwalifikowani, fabryki można przebranżowić. Ale to wymaga własności publicznej, kontroli pracowników i ogólnego planu produkcji. Pozostawione na pastwę rynku, przestarzałe gałęzie przemysłu mogą co najwyżej doprowadzić do trwałej blizny na społeczności robotniczej, jak pokazują zniszczone dawne obszary górnicze Wielkiej Brytanii czy Pas Rdzy w USA.
- Należy podkreślić potrzebę powiązania ruchu ekologicznego z ruchem robotniczym. W niektórych krajach strajkujący na rzecz klimatu słusznie zwrócili się o wsparcie do związków zawodowych. Sama Greta Thunberg namawiała pracowników na całym świecie, aby przyłączyli się do uczniów w globalnych strajkach. W niektórych przypadkach związki zawodowe poparły ten apel, obiecując strajk lub protest wraz z młodymi aktywistami. To jest właściwe podejście. Klimat jest problemem nie tylko dla młodych ludzi, ale także dla wszystkich pracowników.
- Zorganizowana klasa robotnicza musi stać na czele walki ze zmianami klimatycznymi. Grupy takie jak Extinction Rebellion działają jednak w sposób wykluczający ruch robotniczy, skupiając się wyłącznie na strategii akcji bezpośredniej i tanich chwytach reklamowych. Ich celem jest „podniesienie świadomości” poprzez przyciągnięcie uwagi mediów, często poprzez przywiązanie się do budynków i transportu lub zamknięcie dróg. W jednym nieudanym przypadku aktywiści rozważali użycie dronów do zmuszenia londyńskiego lotniska Heathrow do zamknięcia. Ale nikt z ER nawet nie pomyślał o skontaktowaniu się z członkami związków zawodowych na lotnisku, gdzie personel (w tym obsługa bagażu i piloci) dyskutowali już o potencjalnej akcji strajkowej. Strajk tych robotników sparaliżowałby lotnisko (i pomógł podnieść świadomość i zaufanie robotników na całym świecie) znacznie skuteczniej niż nieodpowiedzialne wybryki Extinction Rebellion.
- Zamiast tych chaotycznych i apolitycznych działań ruch klimatyczny musi opierać się na masowej mobilizacji robotników i młodzieży wokół wyraźnych socjalistycznych żądań. Siła zorganizowanej klasy robotniczej, uzbrojonej w program socjalistyczny, byłaby nie do powstrzymania. Bez pozwolenia klasy robotniczej nie świeci żadna żarówka i nie obraca się żadne koło.
- Na całym świecie wzrastają lewicowe ruchy polityczne i społeczne. Naszym zadaniem jest przeszczepienie bojowości i radykalizmu studenckich strajków klimatycznych na grunt szerszego ruchu robotniczego, w którym robotnicy i młodzież wspólnie walczą o bezkompromisową, socjalistyczną politykę środowiskową. Taki program powinien zawierać następujące postulaty:
- Nacjonalizacja wielkich monopoli energetycznych, korporacji paliw kopalnych oraz sieci przesyłowych i oddanie ich pod demokratyczną kontrolę robotników, tym samym odzyskując dostawy energii z rąk spekulantów i baronów naftowych. Źródłom energii będącym własnością publiczną należy zapewnić masowe inwestycje w energię odnawialną i wycofać paliwa kopalne, jednocześnie obniżając ceny dla konsumentów.
- Wywłaszczyć firmy budowlane, przejąć grunty i banki we wspólną własność. W ten sposób podjąć masowy publiczny program termomodernizacji istniejących domów i budowy nowych, wysokiej jakości, energooszczędnych mieszkań socjalnych.
- Przejęcie całego sektora transportu – usług przewozowych, kolei, sieci metra, autobusów, tramwajów, linii lotniczych i żeglugi – na własność publiczną. Zastąpić obecny chaos zielonym, wysokiej jakości, wszechstronnym, skoordynowanym, zintegrowanym i bezpłatnym systemem transportu publicznego. Nacjonalizacja producentów samochodów i przemysłu lotniczego pod kontrolą pracowników w celu inwestowania w ekologiczne pojazdy i samoloty.
- Oddanie wszystkich zasobów naturalnych – w tym ziemi, kopalni, rzek i lasów – pod własność publiczną i demokratyczną kontrolę. Nie można pozwolić, by kapitalizm i imperializm pustoszyły i plądrowały planetę dla zysku. Wdrożenie masowego ogólnoświatowego programu zalesiania i budowy ochrony przeciwpowodziowej.
- Wyrzucić wielki biznes z uniwersytetów. Badania i rozwój powinny być finansowane ze środków publicznych, demokratycznie zarządzane i zorientowane na potrzeby społeczeństwa i planety, a nie na zyski korporacji międzynarodowych.
- Wdrożyć robotnicze i demokratyczne sposoby kontroli i zarządzania we wszystkich upaństwowionych branżach i usługach publicznych, korzystając z modelu Planu Lucasa kierowanego przez pracowników, tak aby sprawiedliwie móc dokonać transformacji miejsc pracy z sektorów emitujących zanieczyszczenia do zielonych gałęzi przemysłu.
Marks i Engels byli dalecy od ignorowania kwestii środowiska. Ich wniosek, zbieżny z naszym, był taki, że zakończenie ciągłego niszczenia świata przyrody nigdy nie będzie możliwe w rzeczywistości, w której panuje kapitalistyczna anarchia. Harmonijny rozwój ludzkości i przyrody możliwy jest wyłącznie na podstawie świadomego socjalistycznego planu. Jak wyjaśnia Engels:
„Nie schlebiajmy sobie jednak zbytnio z powodu naszego ludzkiego podboju natury. Każdy taki podbój mści się na nas. Każdy z nich ma co prawda na pierwszym miejscu konsekwencje, na które się liczyliśmy, ale na drugim i trzecim miejscu ma zupełnie inne, nieprzewidziane skutki, które zbyt często niwelują pierwszy (…). Dlatego na każdym kroku przypomina się nam, że w żadnym wypadku nie rządzimy naturą jak zdobywcy obcego ludu, jak ktoś stojący poza naturą – ale że my, z ciałem, krwią i mózgiem, należymy do natury i istniejemy pośród niej, opanowanie jej natomiast polega na tym, że mamy przewagę nad wszystkimi innymi istotami w tym, że jesteśmy w stanie poznać i prawidłowo stosować swoje prawa”.
Tylko dzięki socjalistycznej transformacji społeczeństwa możemy zaspokajać potrzeby większości społeczeństwa w harmonii ze środowiskiem, zamiast generować zyski dla pasożytniczej mniejszości. Nauka i technologia istnieją po to, by radzić sobie ze zmianami klimatu. Ale w kapitalizmie siły te niszczą planetę, a nie ją ratują. Socjalizm albo barbarzyństwo – oto zasadnicza kwestia naszej przyszłości.
Oryginalny tekst: https://www.marxist.com/imt-theses-on-the-climate-crisis.htm