Maj 2024 roku, gdyby nie protesty studenckie, czy widmo strajku pocztowców, bezczelnie podnoszące rękę na św. Pokój Społeczny, mogłyby być niebywałym okresem świątecznym dla polskiego liberalnego mieszczaństwa. 20 lat temu, w święto ludzi pracy, Polska stała się częścią Unii Europejskiej. Oto dla milionów bezrobotnych Polaków otwarła się szansa na legalny zarobek w kilkunastu krajach „starej Unii” i Europejskiego Obszaru Gospodarczego. A jeśli nie bezrobotnych – to wciąż zarabiających kilkukrotnie mniej niż w Wielkiej Brytanii czy w Niemczech, poświęcając na tę samą pracę statystycznie znacznie więcej godzin – nadal się to nie zmieniło. Co prawda płace nieco „dogoniły” Zachód, a sam premier Tusk obiecał, że dogonią te w Wielkiej Brytanii, jednak stało się to głównie dzięki wieloletniej stagnacji gospodarczej w krajach zaawansowanych. Przyczyną tego w znacznej mierze było pogłębienie trendu rozpoczętego po rozpadzie Związku Radzieckiego, przyspieszonego w momencie rozszerzenia Unii Europejskiej w 2004 i 2007 roku, polegającego na przenoszeniu produkcji przemysłowej do krajów o gorszej ochronie praw pracowniczych, słabych, zbiurokratyzowanych do cna żółtych związkach zawodowych, niższych płacach i standardach ochrony środowiska – takich jak Polska.

Kapitał w natarciu

Do tego jednak, aby ta operacja się opłaciła, potrzebny był rozwój infrastruktury w peryferiach, które wziął sobie na oko kapitał. I na to znalazły się fundusze europejskie. Musimy bowiem sobie odpowiedzieć w pierwszej kolejności na fundamentalne pytanie, jaki jest prawdziwy charakter i istota Unii Europejskiej. Nie jest to, wbrew liberalnym bajeczkom chętnie łykanym przez część naiwnych reformistycznych pelikanów, żadna dobroczynna organizacja zasadzająca się na światłych, romantycznych ideach demokracji oraz braterstwa i równości narodów. Takowa nie jest możliwa w kapitalizmie.

Dlatego też nadchodzące wybory do europarlamentu tym bardziej nie będą miały wielkiego znaczenia dla położenia polskiej jak i szerzej, europejskiej klasy robotniczej, bowiem niezależnie od tego kandydaci jakiej unijnej frakcji będą górą, tak długo jak trwa kapitalizm, głównym wygranym będzie burżuazja. Wybór między jawnym denializmem klimatycznym altrightowych ugrupowań, a Zielonym Ładem, przerzucającym koszty kapitalistycznego marnotrawstwa na barki klasy robotniczej, podczas gdy produkcja będzie ze spokojem przenosić się poza UE, to jak wybór między cholerą a dżumą.

Siły odśrodkowe i mit jedności

Unia Europejska jest przede wszystkim narzędziem w rękach kapitalistów, przede wszystkim niemieckich i francuskich i nawet traktat lizboński tego tak naprawdę zasadniczo nie zmienił. Wszelkie iluzje co do wielkiej wspólnoty europejskiej można włożyć między bajki, albowiem spory między krajami członkowskimi, takie jak chociażby ten o Elektrownię Turów, czy wcześniejszy o „relokację” uchodźców – to tylko wierzchołek góry lodowej. Wiele znanych przypadków na pierwszy rzut oka zwyczajnie absurdalnych unijnych regulacji jak np. te dotyczące zakazu określania roślinnych produktów ich zwierzęcymi odpowiednikami, czy wcześniejszy przypadek przewrotu w taksonomii i sklasyfikowania ślimaka jako ryby są jawnymi przejawami partykularyzmów, lobbyingu i korupcji ze strony poszczególnych grup ekonomicznych czy całych państw. Imperialiści śpiewają jednym tonem tak długo tylko, jak mogą dzielić swobodnie zyski zarobione na wyzysku klasy robotniczej. Ale jako że Europa przechodzi dogłębny kryzys ekonomiczny i demograficzny, nigdy tak naprawdę nie podniósłszy się z tego w 2008, naturalnym jest, że będzie dochodziło do narastania sił odśrodkowych w UE. To jest, drodzy państwo mieszczańscy analitycy, straszący Polexitem, prawdziwa przyczyna schyłku integracji europejskiej – gospodarka, gospodarka i jeszcze raz gospodarka!

Himalaje hipokryzji

Ochrona praw człowieka? Skądże, prawa człowieka to wszak jedynie listek figowy dla kapitalistów gotowych w każdej chwili sięgnąć po metodę kija, co widzimy także dzisiaj po tym, jak represjonowany jest ruch solidarności z Palestyną m.in. we Francji czy Austrii, po tolerancji dla utrudnień w zrzeszaniu się w związkach zawodowych chociażby w Polsce, co przecież jest na rękę „europejskiemu” kapitałowi, po działaniach Frontexu, czy wreszcie całkowitym braku konsekwencji wobec antykobiecej, homo- i transfobicznej polityki prawicowych rządów w Europie Środkowo-Wschodniej (przypomnijmy, że środki z KPO zostały zablokowane nie z powodu pseudowyroku TK Przyłębskiej, a wcześniejszych problemów z „rządami prawa” w Polsce).

Kilka lat przed dołączeniem do Unii Europejskiej, Polska dołączyła do NATO. Następnie przyszły Kiejkuty i przyszedł współudział w zbrodniczej okupacji Iraku i Afganistanu, w momencie gdy bezrobocie nieustannie rosło – ot, socjaldemokracja w pełnej krasie! Następnie nieco dekadę później gdy konsekwencje bycia posłusznymi sługusami Wuja Sama wróciły do Europy rykoszetem w postaci pierwszej dużej fali kryzysu uchodźczego, którego skrajnie ksenofobiczne potraktowanie obnażyło w pełnej okazałości cynizm i wyrachowanie burżuazyjnych władz unijnych, i ich medialnych pachołków, straszenie uchodźcami według niektórych pomogło PiS-owi dojść do władzy, choć fakty są takie, że i bez tego prawdopodobnie by to nastąpiło, po latach antyrobotniczej polityki liberałów. PiS miał także reprezentować „antyeuropejskość”, w przeciwieństwie do „europejskiej” uśmiechniętej Polski, z uśmiechem budującej nad Wisłą neokolonialną krainę tanich montowni i likwidującej resztki tego, czego nie udało się zlikwidować Balcerowiczowi i ku uciesze innych, zamożniejszych krajów Europy z uśmiechem przyzwalającej na chociażby zarżnięcie polskiego przemysłu cukrowniczego, by niemieckim cukrowniom przędło się lepiej!

Porozumienie w sprawie czego?

Przedstawiona w tym artykule pobieżna ewaluacja eurofederalizmu na kapitalistycznej kanwie nie jest jednak niczym nowym. Niech liberałowie i reformiści obchodzą sobie 20 lat poddaństwa wobec zagranicznego kapitału, tysięcy eurosierot i dalszego zarzynania polskiej gospodarki z powodu dziecinnych mrzonek o rozwiązaniu kryzysu klimatycznego pod hasłem „Fit for 55” w sytuacji, gdy kapitał nie ma narodowości, a rynek nie znosi próżni i potrzebuje ciągłego zbytu dla swojej ogromnej nadprodukcji. Kapitaliści prędzej podpalą świat, niż zrzekną się dobrowolnie swojego ogromnego bogactwa i władzy, jaką ono daje. My mamy inną rocznicę – 2024 jest dla nas Rokiem Lenina. Nie nikt inny, jak on właśnie niemal 110 lat temu w artykule „O haśle Stanów Zjednoczonych Europy” przewidział, że zjednoczenie europejskie w kapitalizmie jest albo niemożliwe, albo reakcyjne. I tak się w istocie stało! Czy nawet jeśli zdajecie sobie sprawę ze zbrodniczego systemu franka CFA, gdzie większość byłych kolonii francuskich nadal jest podległa fiskalnie „dawnej” metropolii, nie mogąc trzymać u siebie więcej niż 20% rezerw budżetowych, a resztę muszą pożyczać od francuskiego banku centralnego na lichwiarski procent, to czy zastanawialiście się ile pieniędzy z tego skrajnie nieuczciwego systemu pokryło francuskie kontrybucje do unijnej kasy?

Dalej Lenin pisze:

Stany Zjednoczone Europy w kapitalizmie równają się porozumieniu w sprawie podziału kolonii. Ale w kapitalizmie niemożliwa jest inna podstawa, inna zasada podziału oprócz siły. Miliarder nie może dzielić z nikim „dochodu narodowego” kraju kapitalistycznego inaczej niż proporcjonalnie „do kapitału” (a przy tym z dodatkiem, żeby większy kapitał otrzymał więcej, niż mu się należy). Kapitalizm to prywatna własność środków produkcji i anarchia w produkcji. Głoszenie „sprawiedliwego” podziału dochodu na takiej podstawie to proudhonizm, to tępota mieszczucha i filistra. Nie można dzielić inaczej niż „według siły”.

Widzimy to także i teraz, gdzie za obecnym podżegactwem wojennym chociażby Francji nie stoi żadna troska o Ukrainę, bowiem autentyczna troska o cokolwiek więcej niż utrzymanie władzy jest burżuazyjnym rządom obca – dla nich to tylko czysty rachunek zysków i strat. Prawdziwym powodem jest odbieranie przez imperializm rosyjski i chiński roli zwierzchnika lokalnych rządów w Afryce. Nie oznacza to rzecz jasna, że ten czy inny imperializm będzie jakoś znacząco lepszy dla Afryki niż pełna niezależność. To jednak nie jest możliwe w realiach kapitalistycznych, gdzie wszelkie potencjalne korzyści jakie mogłoby tym krajom zaoferować związanie się z Chinami czy Rosją będą jedynie przejściowe, a już teraz wiążą się z nowymi, słonymi kosztami dla afrykańskich robotników i chłopów,1 23456 czy po prostu brakiem efektywności w rozwiązywaniu bolączek jakie pozostawił po sobie w wielu krajach afrykańskich imperializm zachodni, jak chociażby ekstremizm religijny, z którym m.in. PMC „Wagner” konsekwentnie sobie nie radzi.78

Dalej zaś Lenin przyznaje, że co prawda chwilowe porozumienia między kapitalistami są możliwe. Pyta jednak – co do czego? I tu również widzimy jak na dłoni aktualność analiz Lenina:

(Japonia i Ameryka – red.) są niezmiernie pokrzywdzone przez obecny podział kolonii i umocniły się w ciągu ostatniego półwiecza bez porównania szybciej niż zacofana, monarchistyczna, zaczynająca gnić ze starości Europa. W porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej Europa jako całość przedstawia obraz zastoju ekonomicznego. Na obecnej podstawie ekonomicznej, tj. w kapitalizmie, Stany Zjednoczone Europy byłyby organizacją reakcji w celu powstrzymania szybszego rozwoju Ameryki.

A czym innym jest opór wobec Belt and Road, czym innym są wychwalane obecnie przez ruch prawa do naprawy (right to repair) rozwiązania takie jak chociażby te uderzające w monopolistyczne praktyki Apple, Google czy innych wielkich amerykańskich koncernów, czy wtórowanie amerykańskiej nagonce na Huawei, w momencie gdy istnieje program PRISM, a surveillance capitalism jest faktem? Czym innym jest fiasko TTIP, kolejne z tak dobitnie zadających kłam bredniom o globalistycznym końcu historii (w istocie rzeczy jednak, wolny handel i protekcjonizm to dwie strony tej samej, kapitalistycznej monety)? Czym innym jest obecna wojna pośrednia rosyjskiego imperializmu z europejsko-amerykańskim, której trajektoria może się drastycznie zmienić w momencie gdy do władzy wróci Donald Trump? Czym innym jest wreszcie solidarność imperialistycznych rządów Europy, Kanady i USA z ludobójczym rządem Netanjahu?

Lenin kończy stwierdzając słusznie, że

polityczną formą społeczeństwa, w którym zwycięża proletariat obalając burżuazję, będzie republika demokratyczna centralizująca coraz bardziej siły proletariatu danego narodu czy danych narodów w walce przeciwko państwom, które jeszcze nie przeszły do socjalizmu. Niemożliwe jest zniesienie klas bez dyktatury klasy uciskanej, proletariatu. Niemożliwe jest swobodne zjednoczenie narodów w socjalizmie bez mniej lub bardziej długotrwałej, uporczywej walki republik socjalistycznych z państwami zacofanymi.

I tak jak bolszewicy sto lat temu pokonali jednych reakcyjnych białych watażków po drugich, a także 21 armii biorących udział w imperialistycznej interwencji, tak i teraz nadszedł czas, by klasa robotnicza jak największej liczby krajów Europy i świata odesłała raz na zawsze unijnych biurokratów i ich kapitalistycznych mocodawców raz na zawsze na śmietnik historii, znosząc przeciwieństwa klasowe a wraz z tym i państwo w oparciu o internacjonalistyczną politykę wyzwolenia klasy pracującej całego świata, także bez podziału na półwyspy ze względów „kulturowych” przemianowane na kontynenty.

Internacjonalizm przeciwko imperializmowi!

Ani nacjonalizm, ani reformizm, ani liberalizm!

Zjednoczenie światowej klasy robotniczej, nie integracja rynków!

Równe prawa dla każdego pracownika bez względu na narodowość!

Władza rad, nie biurokratów!

Autor: Marcelina Nowotko

Linki:

1https://adf-magazine.com/2022/05/china-under-scrutiny-as-abuses-in-africa-persist/

2https://english.elpais.com/international/2023-09-02/chinese-in-africa-a-complex-relationship-fraught-with-tension.html

3https://voanews.com/a/are-rights-abuses-tarnishing-china-s-image-in-africa-/6560353.html

4https://www.wilsoncenter.org/blog-post/examining-chinas-impact-mining-africa-critiques-and-credible-responses

5https://www.bbc.com/news/world-africa-63720181

6https://www.theeastafrican.co.ke/tea/rest-of-africa/zimbabwe-labour-unions-accuse-chinese-firms-of-violations-4270914

7https://www.geopoliticalmonitor.com/russian-mercenaries-a-string-of-failures-in-africa/

8https://www.brookings.edu/articles/russias-wagner-group-in-africa-influence-commercial-concessions-rights-violations-and-counterinsurgency-failure/