Adam Booth, 25 września 2019
Co za tydzień! Ostatnie pięć dni tegorocznej konferencji Partii Pracy z pewnością były prawdziwą kolejką górską. Ale pomimo najszczerszych chęci konserwatywnej prasy by ją zepsuć, atmosfera wśród opuszczających dziś Brighton z pewnością będzie przepełniona poczuciem optymizmu i wiary w nasz ruch.
Podczas gdy rząd jest w kryzysie, blairyści w odwrocie, a my mamy pod ręką wzmocniony arsenał radykalnych rozwiązań, szeregowi członkowie są gotowi do walki przeciwko Borisowi i Torysom. Przekaz wypływający z konferencji był jasny: zróbmy to! Już czas na wybory!
Blairyści pokonani
Mówi się, że tydzień to długo w polityce. Ale wydarzenia w ruchu zmieniają się z dnia na dzień – czy nawet co godzinę.
Na początku tygodnia wraz z przyjazdem delegatek i delegatów w sobotni poranek, nagłówki były pełne dyskusji o podziałach, spiskach i manewrach, kiedy to makiawelistyczny wiceprzewodniczący, Tom Watson, był świadkiem nieudanej próby usunięcia go przez założyciela Momentum, Jona Lansmana.
Ten krótki epizod okazał się być jedynie wymówką potrzebną oligarchicznym mediom do odwrócenia uwagi od debaty mającej miejsce w sali konferencyjnej.
Watson tymczasem zacierał radośnie ręce, przechwalając się, że ta „strzelanina odbiła się spektakularnym rykoszetem”, hipokrytycznie oskarżając lewicę o większe zainteresowanie wewnętrznymi atakami, niż pokonaniem Torysów.
Ostatecznie jednak, te cyniczne próby blairystów i ich kolegów w prasie, mające na celu odwrócenie uwagi od samej konferencji okazały się być bezsilne wobec ogłuszającego ryku rozbrzmiewającego z Brighton Centre.
Bojowy nastrój
Po kiepskim starcie, umysły delegatów zajęły się debatą wokół przywrócenia Clause 4 w sobotę po południu. Inspirujące i żywiołowe przemówienia proponentów rezolucji w sprawie przywrócenia oryginalnej socjalistycznej klauzuli zdecydowanie rozgrzały serca.
Dowodem tego były stojące owacje jakie otrzymały osoby je wygłaszające. Później potwierdziło je 62% głosów delegatów CLP za przywróceniem socjalistycznej Clause 4.
Ten wspaniały wynik określił ton debaty przez resztę tygodnia: od wielkich przemówień po drobne uwagi. Dzień po dniu, bojowość przemówień rosła, tak samo jak radykalizm deklaracji.
A to wszystko zanim zdążyliśmy opisać przegłosowane lewicowe rozwiązania. Konferencja zagłosowała (wraz z wieloma innymi rzeczami) za: wprowadzeniem 32-godzinnego tygodnia pracy; zniesieniem szkół prywatnych; wprowadzeniem Krajowej Służby Opiekuńczej (National Care Service); oraz wdrożeniem „Zielonego Nowego Ładu”, opartego m. in. na zakrojonej na szeroką skalę publicznej własności środków produkcji i dążeniem do zerowych emisji do 2030.
Szczególnie John McDonnell wskazał drogę zdecydowanym przemówieniem we wtorek, nakreślając program gospodarczy Partii Pracy, zawierający liczne ważne reformy. Wśród nich znalazła się obietnica, że laburzystowski rząd rozszerzy i zapewni dostarczenie „powszechnych usług podstawowych”, co w praktyce oznacza masowe rozszerzenie publicznej własności.
Liczne płomienne przemówienia wskazywały palcem bezpośrednio na kapitalizm, wysuwając naprzód żądania nacjonalizacji i socjalistycznych rozwiązań jako odpowiedź. Na przykład sekretarz generalny związku zawodowego strażaków, Matt Wrack, omawiając składniki Zielonego Nowego Ładu, stwierdził że: „Kapitalizm zabija planetę (…) musimy uczynić publiczną własność sednem tej sprawy.”
Wykorzystanie śmiałej retoryki i klasowego języka przez delegatów było wyjatkowo zauważalne. Jedna po drugiej, osoby u mównicy mówiły jasno o mobilizowaniu i organizowaniu ludzi pracy, walce wokół spraw klasowych, o socjalistyczny rząd laburzystowski.
To jest dokładnie ten rodzaj bojowego podejścia, które jest potrzebne w celu zmobilizowania pracowników i młodzieży do powszechnej kampanii wyborczej.
Corbyn wzmocniony
Przede wszystkim jednak, konferencję określił sposób w jaki szeregowi działacze poparli Corbyna.
Blairyści zaś byli niewidoczną siłą. Pod koniec tygodnia, nie można było ich nigdzie dostrzec. Z pewnością w starciu z perspektywą przemawiania do niemal pustej publiczności w ostatnim dniu konferencji, Tom Watson postanowił zrezygnować w ogóle ze swojego przemówienia i wrócić wcześniej do Londynu.
Symbolizowało to upokarzający epilog niesławnej klęski, jaką była ta konferencja dla blairystów, którzy ostatecznie opuścili Brighton z podkulonymi ogonami.
W ciągu tygodnia prawe skrzydło Partii Pracy robiło co mogło, by wprowadzić podział – zwłaszcza w kwestii Brexitu.
Zwolennicy pozostania zapełnili ulice na zewnątrz lokalu flagami UE. Hałaśliwy protest o „People’s Vote” był próbą zgromadzenia presji. A kluczowi mówcy, jak Emily Thornberry i Keir Starmer wykorzystali okazję do wezwania partii do udzielenia jednogłośnego poparcia dla pozostania.
Ale wszystkie te starania poszły na marne. Zamiast tego, konferencja pokazała, że działacze Partii stoją twardo za Corbynem.
Pozycja klasowa
Ostatecznie to klasowa pozycja Corbyna odniosła sukces wobec kwestii Brexitu, gdy lider Partii Pracy słusznie stwierdził, że nasza partia musi być „nie partię 52 ani 48%, ale 99%”.
Jest jasnym, że laburzyści w następnych wyborach skupią się na walce wokół kwestii klasowych. Było to również podkreślone poprzez stanowcze przemówienie przewodniczącego Corbyna, w którym stwierdził, że rząd laburzystów „weźmie się za tych, którzy faktycznie rządzą krajem: spekulantów, unikających podatków i wielkich trucicieli”.
Do tej listy można również dodać szefów Big Pharmy, których Corbyn umieścił na linii ognia przyszłego rządu Partii Pracy, wraz z nową obietnicą wprowadzenia publicznego dostawcy tanich generyków.
Jeśli wdroży się ją w życie, oszczędzi to zarówno żyć i pieniędzy. NHS i pacjenci nie będą musieli już polegać na zyskach farmaceutycznych monopoli by zaspokoić swoje potrzeby.
„Weźmiemy się za nich,” – powiedział Corbyn wraz z gromkimi oklaskami – „ tak aby prawdziwy twórca bogactwa, lud tego kraju, mógł mieć pracę, usługi i perspektywy na jakie zasługuje.”
Niech rozpocznie się bitwa
Z tego przemówienia wynikło jasno, że przywódca Partii Pracy znalazł w sobie nowe pokłady wigoru. Po tygodniach wyczerpujących parlamentarnych przepychanek, ubiegłotygodniowa konferencja pozwoliła Corbynowi zrobić to, co robi najlepiej: zmobilizować masowy ruch wokół polityki klasowej.
Pokrzepiony porannym obwieszczeniem Sądu Najwyższego, który stwierdził, że Boris Johnson nielegalnie przekładał obrady parlamentu, Corbyn podniósł ducha konferencji jeszcze wyżej deklaracją, że Johnson „nie nadaje się do bycia premierem”.
„Ten kryzys może rozwiązać jedynie ogłoszenie wyborów” – powiedział podekscytowanej publiczności.
Spotkało się to z ogromnym entuzjazmem ze strony tłumu. Rozbudzony programem radykalnych żądań uzgodnionych na konferencji, aktyw partyjny jest gotowy wyjść na ulice i walczyć o zwycięstwo Partii Pracy.
Przy podziałach wśród Torysów i osaczonym Johnsonie, jest jasnym że okazja ku temu nadejdzie raczej w niedalekiej przyszłości. Wybory są nieuniknione.
Tegoroczna konferencja Partii Pracy była dokładnie tym, co było potrzebne: oddechem świeżego powietrza od wszystkich westminsterskich przekrętów z ostatnich miesięcy; przypomnieniem gdzie leży siła naszego ruchu i radosnym przedsmakiem nadchodzących zmian.
W rezultacie był to masowy wiec przedwyborczy – okazja do naprężenia naszych mięśni przed nadchodzącą bitwą. I mówimy: niech bitwa się rozpocznie.