Słowem wstępu
Minęło już ponad 30 lat od upadku Związku Radzieckiego, jednak burżuazja nie zaprzestała swoich wściekłych ataków na wszystko co osiągnęło to państwo. Nie inaczej jest również w sferze kultury i sztuki. W szkołach, głównych ośrodkach kapitalistycznego nauczania, zupełnie omija się dzieła stworzone w duchu socjalizmu, sprowadzając je do wulgaryzacji kultury, dzieł o traktorach i okazjonalnej rewolucji, i z takim obrazem kultury radzieckiej wychodzą uczniowie ze szkół średnich. Burżuazja i jej apologeci chcą kompletnie zniszczyć pamięć o rewolucji i jej zdobyczach – politycznych, ekonomicznych i kulturowych – nie zostawić kamienia na kamieniu z wielkiego dzieła Października, aby już nigdy masy nie śmiały podnieść głowy. Jednak socjalistyczna sztuka broni się sama, i ideologowie kapitalizmu mogą nawet ryczeć z siłą trąb jerychońskich – nie zniszczą tego wielkiego pomnika Rewolucji. Aby przybliżyć czytelnikowi jedno z dzieł kultury radzieckiej, prezentujemy recenzję filmu „Październik” znanego także jako „Dziesięć dni które wstrząsnęły światem”.
„Październik”
Film otwiera scena przedstawiająca rewolucję lutową – masy obalające pomnik cara własnymi rękami: pierwsze zwycięstwo proletariatu na drodze do socjalizmu. Szybko jednak okazuje się, że ustanowiony rząd tymczasowy („Niech długo żyje!” jak skandowali oficerowie, popowie i burżuje jednym głosem) to ta sama stara historia – wojna i głód. Kontynuując służalczą politykę caratu wobec zachodnich mocarstw, burżuazja rosyjska ledwo ustanowiwszy swoją kontrolę nad rządem ogłasza, że będzie kontynuować imperialistyczną wojnę, mimo sprzeciwu większości ludności.
W kwietniu do stolicy przybywa Lenin, witany przez masy na stacji kolejowej. Oznacza to zwrot w sytuacji politycznej – lider Bolszewików ogłasza: „Żadnego poparcia dla rządu tymczasowego! Niech żyje rewolucja socjalistyczna!”. I rzeczywiście było to polityczne trzęsienie ziemi – dotychczas nawet Bolszewicy, prowadzeni w stolicy przez Kamieniewa i Stalina, popierali politykę „obrony rewolucji”, w rzeczywistości kontynuacji imperialistycznej rzezi.
Dalej, lipiec. Żołnierze i marynarze ze wsparciem robotników organizują zbrojną demonstrację w środku stolicy. Odpowiada im ogień karabinów, wściekłe ataki napotkanych oficerów, burżujów i arystokratów. Rząd nakazuje podnieść mosty by odciąć dzielnice robotnicze – to tymi mostami uciekają robotnicy przed rzezią. Orgię przemocy zwieńcza lincz na robotniku ratującym sztandar, wpadnięcie zabitego konia do Newy i wrzucenie do niej kopii Prawdy. Kontrrewolucja wygrała, i prowadzi teraz żołnierzy i marynarzy do więzień – towarzyszą im okrzyki zwycięskich burżujów: „Zdrajcy! Renegaci! Bolszewicy!”. Partia zostaje wpędzona w podziemie.
Premierem zostaje Kiereński – witają go pomniki z wieńcami laurowymi i dawni klakierzy cara, wita ich z grzecznością godną nowego władcy pałacu zimowego. Osadził się nawet w komnacie Aleksandra III – czyżby miał zostać Aleksandrem IV? Z lekkością podpisuje przywrócenie kary śmierci, po czym wraca do zabawy figurkami na szachownicy. Sielankę rosyjskiego „Bonapartego” przerywa jednak drugi „Napoleon” – Korniłow.
„Rewolucja w niebezpieczeństwie!” „Bronić Piotrogrodu!” – wołają robotnicy i żołnierze. „W imię boga i ojczyzny!” – odpowiada im reakcja. Ale którego? Jezusa? Bożków hinduskich? Azteckich? Buddy? Totemów i idoli? – zadaje pytanie film przez zestawienie ich obrazów, dodając na koniec ordery wojskowe. Obalony na początku pomnik cara podnosi się z ziemi. Kiereński upada z przestrachem na łóżko, zakrywa głowę poduszką i wije się jak larwa. „Korniłow nadciąga!” Robotnicy w tym czasie uwalniają aresztowanych marynarzy i żołnierzy – „Zdrajców, renegatów, Bolszewików!” – zbroją się, sabotują przyjazd żołnierzy Korniłowa i wysyłają swoich agitatorów. Na Smolnym powstaje sztab obrony miasta. Ostatecznie, pucz upada bez wystrzał – żołnierze nie chcą walczyć przeciw tym, którzy dadzą im ziemię, chleb i pokój!
Październik. Lenin wraca na Smolny. Sztab obrony miasta staje się sztabem całej rewolucji. 24-tego rewolucyjni żołnierze przejmują kontrolę nad miastem bez wystrzału poprzez zmianę warty. Poranek 25-tego. Okręt „Aurora” wpływa na Newę i przejmuje kontrolę nad dotychczas podniesionymi mostami. Kiereński dzwoni do regimentu – „Gdzie są Kozacy?” pyta. Pada odpowiedź że są w drodze, choć tak naprawdę nie ruszają się z miejsca – przyjęli neutralność. Kiereński wyjeżdża z miasta, aby wrócić z lojalnymi mu oddziałami. Do obrony rządu tymczasowego stają jedynie kadeci i kobiecy batalion śmierci.
Zbierają się delegaci drugiego zjazdu rad – to w jego ręce Bolszewicy oddadzą władzę. Sesję otwiera przewodniczący-mienszewik: „Rząd tymczasowy jest jedynym prawowitym rządem! Bolszewicy zaplanowali wojskowy spisek! Ruina kraju będzie ruiną bolszewików!” – grzmi. „Precz z nim!” – wołają delegaci – „Precz z klakierami burżuazji!”. Bolszewicy zdobywają większość na kongresie. „Cała władza w ręce rad!” – głosi wniesiony sztandar.
Do obrońców pałacu zimowego przyniesione jest ultimatum o poddanie się. Jedna za drugą, żołnierki batalionu śmierci porzucają swoją broń. Infiltratorzy wchodzą do pałacu, agitują wśród Kozaków i atakują kadetów w ich szkole. Znowu kongres rad – „Jak zamierzacie przejąć władzę? Pytam was bolszewików! Armia nie jest z wami! Frontowcy nie są z wami” – straszy członek prezydium-mienszewik. “To kłamstwo! Kłamstwo! Mówisz za sztab!” – ogłasza delegat 12-stej armii, na scenę wniesiony jest baner – „Dwunasta armia wspiera rady!” „Zbierajcie się wokół rad!” – woła żołnierz batalionu rowerzystów. Mienszewik grozi – „Nie będzie pokoju! Nie będzie ziemi!”, przerywa mu Bolszewik – „Czas na słowa minął – pora na czyny!”
Pada strzał z Aurory. Rozpoczyna się szturm na pałac zimowy, kozacy zmienili strony. Komitet Zbawienia Państwa i Rewolucji zbiera się aby ocalić rząd – podstarzałych obrońców rewolucji zatrzymuje jednak na moście pojedynczy żołnierz. Tysiące żołnierzy i czerwonogwardzistów rusza na bramy pałacu, padają w ich stronę strzały. W rzeczywistości, odgrywanie tej sceny zabrało więcej żyć niż prawdziwy szturm – ludzie zostali przypadkowo zadeptani. Rewolucjoniści zajmują barykady i wlewają się do środka pałacu. Schwytani obrońcy próbują wynieść ukradzioną zastawę czy butelki wina – powstrzymują ich czerwonogwardziści.
Rozpoczyna się ostateczny szturm – na czele Owsiejenko prowadzący masy żołnierzy, roztrzaskują drzwi, Bolszewik ogłasza zniesienie rządu tymczasowego, jego członkowie zostają tymczasowo aresztowani. W tym czasie na kongresie rad przemawia Lenin: „Rewolucja robotniczo-chłopska, od zawsze uznawana przez Bolszewików za konieczną, została wygrana!”. Głosowanie nad dekretem o pokoju – większość za. Głosowanie nad dekretem o ziemi – większość za. „Musimy teraz przystąpić do budowy socjalistycznego państwa robotniczego w Rosji” – zamykają film słowa Lenina.
Sztuka socjalistyczna
Film ten nie został dobrze przyjęty w Związku Radzieckim. Uznano że zbyt eksperymentował, a sam Eisenstein został oskarżony o zbytni formalizm. Na dodatek, musiano usunąć z niego wszelkie wzmianki o Lwie Trockim, który został wydalony z kraju niedługo po powstaniu filmu. Mimo braku uznania w momencie wyjścia, historycy sztuki zostali zmuszeni przez rozmach i jakość tego dzieła do przyznania jego wartości, a więc pośrednio, do przyznania tego zwycięstwa sztuce radzieckiej.
Co właściwie było takiego niezwykłego w tym filmie? Jedną z rzeczy jest technika Eisensteina polegająca na zestawianiu pozornie niepołączonych obrazów ze sobą, których połączenie ma wywołać konkretną myśl u odbiorcy – np. opisane wyżej zestawienie bożków. Innym elementem, który być może zszokuje czytelnika jest fakt, że praktycznie nie ma w tym filmie profesjonalnych aktorów. Zdecydowana większość aktorów w filmie była zwykłymi robotnikami, np. Lenina grał Nikandrow, pracownik fabryki cementu podobny do lidera rewolucji, Kiereńskiego zagrał student, Zinowiewa jego brat a Trockiego dentysta podobny do niego z wyglądu.
Grzechem byłoby nie wspomnieć o wspaniałej muzyce jaką skomponował Dmitrij Szostakowicz – dodaje ona oryginałowi, pozbawionemu dźwięku, ogromną wartość artystyczną, ale również samodzielnie przetrwała próbę czasu.
Socjalizacja gospodarki nie oznacza więc wcale, jak straszą kapitaliści, upadku kultury, ale wręcz przeciwnie – jej wejście na nowe wyżyny. Gdy każdy będzie miał wystarczającą ilość wolnego czasu, nie tylko będzie mógł brać udział w życiu kulturalnym – czytać czy oglądać – ale i aktywnie tworzyć sztukę! Nie jest to żadna mrzonka przyszłości – już dziś ludzie mogliby pracować o wiele krócej niż pracują, jeśli tylko zniesiono by wyzysk jakiemu są poddawani. Przedsmakiem tej przyszłej, socjalistycznej sztuki niech będzie „Październik” – opowieść o dniach, które wstrząsnęły światem.
Autor: Filip Baranowski