Co roku obchody święta niepodległości przyciągają do Warszawy masy pragnących przemocy narodowców. Tego dnia sympatycy skrajnej prawicy, za przyzwoleniem ze strony burżuazyjnego, konserwatywnego rządu, zjeżdżają z obszaru całej Polski tylko po to, aby móc wyrazić swoje szowinistyczne, nacjonalistyczne, niekiedy faszystowskie poglądy, często również dążąc do konfrontacji z policją czy ugrupowaniami lewicowymi. Również tym razem, mimo reżimu sanitarnego i zakazów, nie było inaczej.
Próby uniemożliwienia Marszu Niepodległości podjął prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, zaś oficjalnym powodem była krytyczna sytuacja pandemiczna w jakiej obecnie znajduje się Polska. Nie przyniosło to jednak oczekiwanych rezultatów. Krzysztof Bosak wraz z liderem stowarzyszenia Marszu Niepodległości – Robertem Bąkiewiczem – prężnie działali by wydarzenie mogło dojść do skutku. Postawiono na inną formułę – marsz miał być zmotoryzowany, lecz okazało się, że nie powstrzymało to wielu uczestników i odbył się również marsz pieszy. Tak więc mimo formalnych zakazów, mimo sprzeciwu prawnego, nacjonalistyczni szowiniści przeszli po praz kolejny ulicami stolicy. Aparat państwa i jego przepisy okazały się bezsilne. Tegoroczne nastroje uczestników marszu były zdecydowanie bardziej agresywne niż w zeszłym roku. Jest to – między innymi – wynik nienawistnej polityki rządu i szczucia ze strony mediów. Jest to również wyraz frustracji, jaka towarzyszy konserwatystom, od kiedy kobiety wyszły na ulice, by walczyć o swoje podstawowe, fundamentalne prawa. Przy okazji Marsz Niepodległości przyciągnął także wszelkiego rodzaju zwolenników teorii spiskowych, którzy mogli zamanifestować swój sceptyczny stosunek wobec pandemii.
Pełni gniewu, nastawieni na konfrontacje i upust swoich emocji podkręcanych przez skrajnie szowinistyczne poglądy, nacjonaliści przeszli przez ulicę Warszawy, co skutkowało – jak zwykle – dewastacją przestrzeni publicznej na trasie Marszu. Zdecydowanie warta uwagi jest próba podpalenia mieszkania, na którego balkonie wisiał transparent z logo Strajku Kobiet oraz tęczowa flaga. Narodowcom nie udało się wycelować, więc race wpadły do lokalu znajdującego się dwa piętra niżej. Wezwaną na miejsce straż pożarną obrzucono wyzwiskami, butelkami i kamieniami. Robert Bąkiewicz był świadkiem wspomnianego incydentu. Organizator wielokrotnie zaznaczał, że reagował na wszelkie niebezpieczne sytuacje; jak widać akurat tej zdecydował się nie zauważyć. Również Krzysztof Bosak w debacie z posłem Lewicy skłamał, że Bąkiewicz podczas marszu poruszał się samochodem by nadzorować przebieg Marszu i akurat podczas tego incydentu przebywał w aucie, widać go jednak na nagraniach ze wspomnianego wydarzenia. Poza tym epizodem, doszło również do bitwy z policją, podczas której zdemolowano jedną z księgarni. W sieci krąży wiele nagrań ukazujących nacjonalistów podczas niszczenia infrastruktury miejskiej, np. wyrywania znaków drogowych. Wszystkie te sytuacje wieńczy odmowa uformowania korytarza życia dla przejeżdżających na Stadion Narodowy karetek. Opisane sytuacje są zapewne tylko częścią z tego, co jeszcze miało miejsce podczas „spokojnego pochodu rodzin z dziećmi”. Jaskrawo widać również na czym polega „obrona życia” według prawicy: usunięcie niewykształconego płodu z powodu jego śmiertelnej choroby to morderstwo; blokowanie przejazdu ambulansów, wiozących walczących o życie Polaków – to patriotyzm.
Całe wydarzenie utwierdza powinno nas w przekonaniu jaki jest prawdziwy charakter Marszu Niepodległości; mieszkańcy Warszawy już dawno zdali sobie sprawę, że dla własnego bezpieczeństwa 11 listopada lepiej siedzieć w domu. Niestety prawicowe media, za przyzwoleniem aktualnego rządu, sieją dezinformację na temat uczestników i przebiegu marszu, co powoduje jeszcze większą polaryzację postaw. Pojawiają się kłamstwa o prowokacjach antyfaszystów, o grzecznym pochodzie rodzin z dziećmi, pojawia się przewartościowanie i obarczanie winą lewicy oraz feministek, zarzucając im, że ich wandalizm był poważniejszy, gdyż niszczone były elewacje kościołów czy pomniki. Prawica konsekwentnie dąży do destabilizacji i chaosu społecznego. Widząc jak liczne były ostatnie protesty dotyczące zakazu aborcji, oraz jak rząd kompletnie nie radzi sobie z pandemią, wzbudzenie jak największych podziałów w społeczeństwie, w tym wśród robotników, jest zamierzonym działaniem klasy panującej.
Tworząc przy każdej możliwej okazji nowych wrogów oraz mając do dyspozycji organizacje skrajnie nacjonalistyczne, szowinistyczne czy nawet faszystowskie, którzy w razie potrzeby jeszcze bardziej rozniecą podziały, rząd usilnie stara się utrzymać swoją władzę, która przez pogarszający się kryzys chyli się ku upadkowi. Ważne jest, abyśmy wykorzystali tę szansę, ponieważ kolejna konserwatywno-liberalna partia nie uratuje nas od kapitalistycznego ucisku.
W takiej sytuacji niezbędne jest odrzucenie narodowej czy patriotycznej narracji na rzecz perspektywy klasowej. Potrzebne są wszelkie działania mające zjednoczyć klasę robotniczą, aby mogła podjąć realną walkę w imię swoich interesów. Nacjonalizm zmienia masy w posłuszne narzędzie państwa, walczące przeciwko samym sobie. Jedynie zrozumienie swojej pozycji klasowej jest w stanie nauczyć masy odrzucenia podziałów ze względu na narodowość i doprowadzić do wspólnego wysiłku nie tylko polskiego, lecz światowego proletariatu na rzecz obalenia kapitalizmu i przejęcia władzy we własne ręce!