Na dzień 15 listopada na Kubie zaplanowano demonstrację środowisk opozycyjnych, organizowaną przez grupę Archipelago. Do manifestacji (zakazanej przez władze Kuby) nie doszło, a w jej miejsce powstał nowy ruch, Los Pañuelos Rojos (“Czerwone chusty”). Jednak ruchy te mają diametralnie odmienny charakter, różni je także stosunek do kubańskiej rewolucji. Ostatnie wydarzenia pokazują jak na dłoni potrzebę przeprowadzenia politycznej rewolucji na Kubie, która mogłaby zastąpić bonapartystyczną biurokrację prawdziwie robotniczą władzą, w ten sposób otwierając drogę do dalszej walki przeciwko amerykańskiemu i europejskiemu imperializmowi. Przyjrzymy się teraz rzeczywistym interesom, które stoją za „demokratycznymi” ruchami na Kubie.

Archipelag akademickiego imperializmu

Twarzą ruchu Archipelago jest dramaturg i aktywista Yunior García Aguilera. Jest on częścią organizacji Cuba Próxima, z którą współpracują ludzie związani z uniwersytetami i sztuką, ale też np. Esperanza Aguirre, członkini reakcyjnej hiszpańskiej Partii Ludowej (Partido Popular), lub Orlando Gutiérrez-Boronat, lider Demokratycznego Zarządu Kuby (Directorio Democrático Cubano). Ta utworzona w Miami grupa, finansowana przez rząd Stanów Zjednoczonych, nawoływała między innymi do zbrojnej interwencji na Kubie. Oprócz tego protest poparła Rada ds. Transformacji Kuby (Consejo para la Transición Cuba), która postuluje m.in. rozszerzenie sektora prywatnego i lepsze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi.

am
Amerykański plakat propagandowy, mający uzasadnić aneksję wyspy przez Stany Zjednoczone, 1900 r.

Jest zatem oczywiste, że za fasadą „praw człowieka”, „państwa prawa” czy „apolitycznego ruchu, ani lewicowego, ani prawicowego” kryją się stare i wyświechtane interesy amerykańskiego czy hiszpańskiego imperializmu. Gdyby tym państwom zależało na „demokratycznej transformacji”, pierwszym krokiem byłoby zniesienie embarga lub oddanie Zatoki Guantánamo Kubańczykom. Jednak „demokracja” w wydaniu podobnych ruchów może oznaczać najwyżej wspomnianą interwencję wojskową, a być może nawet aneksję wyspy przez Stany Zjednoczone. Przykładów podobnych „transformacji” nie trzeba szukać daleko – nowoczesną polityczną historię Ameryki Południowej można sprowadzić do ciągu zamachów stanu, sponsorowanych przez agencje federalne USA, w wyniku której do władzy dochodzili faszystowscy dyktatorzy (jak Augusto Pinochet) lub władze wojskowe. Ostatnim nieudolnym przykładem podobnych zapędów był ruch, na którego czele (oficjalnie) stał Juan Guaidó, mający na celu przeprowadzenie w Wenezueli zbrojnego zamachu stanu. Kubańczycy nie zapomnieli też inwazji w Zatoce Świń, gdy sponsorowani przez CIA „uchodźcy polityczni” (czyt. potomkowie właścicieli niewolników) próbowali siłą przejąć władzę w kraju.

Na tym tle „demonstrację” 15 listopada należy rozumieć nie jako dążenie Kubańczyków do zmian politycznych, lecz jako prowokację kapitalistów, dla których Kuba – nawet w formie biurokratycznego bonapartyzmu – jest nieznośną solą w oku.

Organizatorzy demonstracji próbowali połączyć swoją pełną hipokryzji retorykę z protestami, które wybuchły na Kubie 11 lipca. Ale, jak tłumaczyliśmy w tym artykule, sytuacja bynajmniej nie była tak jednoznaczna, jak przedstawiały ją kapitalistyczne media. Pokłosiem rozruchów nie może więc być żaden „demokratyczny” ruch, lecz rewolucja polityczna, przewidziana przez Lwa Trockiego. Dalsze działania i upór kapitalistów popchnęły do przodu pochód historii i w dialektyczny sposób działania organizacji, mające na celu reakcyjną transformację Kuby w kraj kapitalistyczny, dały odwrotny efekt – powstał ruch, który jednoznacznie opowiada się za zdobyczami rewolucji kubańskiej, nie będąc jednocześnie frontem dla kubańskiej biurokracji.

Na drodze do rewolucji politycznej

Jak tłumaczył Lew Trocki w „Permanentnej rewolucji”:

W stosunku do krajów o opóźnionym rozwoju burżuazyjnym, a w szczególności krajów kolonialnych i półkolonialnych, teoria rewolucji permanentnej oznacza, że pełne i realne osiągnięcie celów demokratycznych i narodowowyzwoleńczych nie jest do pomyślenia inaczej, jak poprzez dyktaturę proletariatu, polegającą na przejęciu przez proletariat władzy w charakterze przywódcy narodu uciskanego, a przede wszystkim mas chłopskich1.

panuelos-rojos
Strajk w Havanie, 12-14 listopada

Jeżeli więc nawet przyjąć część postulatów Archipelago, mówiących o potrzebie „transformacji” i „demokracji”, można je osiągnąć tylko w ramach rządu prawdziwie robotniczego, a nie interwencji tej czy innej armii kraju kapitalistycznego. Kubańczycy dobrze rozumieją, kto i jak powinien rządzić w ich kraju. Dowodzi tego całkowite fiasko demonstracji z 15 listopada – nawet pomimo szumnych i pełnych hipokryzji ostrzeżeń ze strony Stanów Zjednoczonych, które groziły zaostrzeniem sankcji, jeżeli kubańska biurokracja nie dopuści do manifestacji „demokratycznych” imperialistów, protest nie odbył się. Sam Yunior García, zapewne mając w głowie obraz Juana Guaidó, jedynego uczestnika „masowych” demonstracji w Wenezueli, postanowił zostać w domu. Politycznym wyrazem rzeczywiście demokratycznych dążeń Kubańczyków jest natomiast ruch „czerwonych chust”.

Ruch ma swoje korzenie w protestach z 11 lipca, gdzie krótko po demonstracjach zorganizowano szereg akcji, mających na celu bronić zdobyczy rewolucji, ale omijając oficjalne działania biurokracji. Teraz, w dniach 12-14 listopada, grupa zorganizowała 48-godzinny strajk w okolicach pomnika José Martíego w centrum Havany. Protest nie miał jednolitego charakteru politycznego, ale wspólnym frontem były postulaty walki z embargiem i obrony zdobyczy rewolucji kubańskiej. W czasie strajku przemawiał m.in. Luís Emilio Aybar, członek organizacji Proyecto Nuestra América oraz La Tizza:

Ci z nas, którzy są rewolucjonistami, komunistami, antyimperialistami, są świadomi całego zła, ponieważ jesteśmy częścią ludu i cierpimy z powodu tego zła, zła, które nie może być wyjaśnione tylko przez blokadę [embargo Kuby – przyp. red.], ale również dlatego, że przy wielu okazjach my również działamy w zły sposób, i także z tym chcemy walczyć.

Aybar wyraźnie ostrzegł przed „fałszywymi rozwiązaniami i fałszywymi obietnicami”:

Jeśli przedsiębiorstwa państwowe nie działają, mówi się nam, że trzeba je sprywatyzować. Jeśli wprowadzają przeciwko nam blokadę, mówi się nam, że musimy oddać cały kraj, żeby nas nie blokowali.

Nie są to bynajmniej słowa reakcyjnego liberała ani członka kubańskiej biurokracji. Jednoznacznie marksistowski charakter protestów najlepiej oddaje następujące zdanie:

Problem w tym, że rzeczy nie mogą należeć do wszystkich, jeśli nie mamy nad nimi władzy oraz możliwości ich zmiany. Socjalizm oznacza upodmiotowiony lud, który posiada zdolność do przekształcania swojej rzeczywistości, a nie lud bezsilny.

Aybar zakończył swoje przemówienie hasłem: „najlepszym sposobem walki z kontrrewolucją jest rewolucja!”. Następnie strajkujący wykrzyczeli kilka bardzo znaczących haseł, takich jak: „Precz z biurokratyzmem, precz z korupcją, precz z nierównościami, precz z kapitalizmem, precz z maczyzmem, precz z homofobią!” czy „niech żyje rewolucja, niech żyje Fidel i niech żyje socjalizm!”.

W czasie protestu pojawili się również kubańscy oficjele, a ich zdjęcia na tle protestujących obiegły krajowe media. Nikt jednak nie odważył się przytoczyć przemówień czy haseł.

Rewolucyjny optymizm

cuba lenin

W chwili obecnej ruch „czerwonych chust” nie jest jeszcze zbyt liczny, jednakże jego znaczenia politycznego nie da się przecenić. Kubańczycy, wtłoczeni między przysłowiowy młot i kowadło (z jednej strony imperializm, z drugiej uparta biurokracja), znaleźli sposób wyjścia – ruch, którego celem jest polityczna rewolucja, broniąca socjalistycznej gospodarki i umożliwiająca dalszy pochód historii. Taki rozwój wydarzeń nie jest przypadkiem – marksistowska dialektyka uczy nas, w jaki sposób nałożenie sprzeczności społeczno-ekonomicznych musi w końcu znaleźć ujście w postaci rewolucji. Teoria permanentnej rewolucji i charakter postkolonialnych krajów, opisany przez Trockiego, sprawdza się po raz kolejny.

Do naszych kubańskich towarzyszy, a także każdej mieszkanki i mieszkańca kraju mówimy – stoicie po słusznej stronie! Solidarność z ruchem „czerwonych chust”, przeciwko imperializmowi i biurokracji!

#PañuelosRojos #YoUsoPañueloRojo


Źródła:

1) https://www.marxists.org/polski/trocki/1930/rp/10.htm

W oparciu o:

Autor: tow. Łucja Świerk