Globalny kryzys kapitalizmu widać coraz wyraźniej. Burżuazyjne sztuczki i tematy zastępcze (jak rzekomy „kryzys uchodźczy” w Polsce, mający ukryć galopujący wzrost cen przy jednoczesnym zamrożeniu płac) nie są w stanie oszukać świadomych robotników i robotnic. Przed nami kolejna epoka strajków, zrywów rewolucyjnych i zaostrzenia walki klas na wszystkich frontach. Gotujący się pod powierzchnią gniew jedynej rewolucyjnej klasy znajduje coraz więcej dróg wyjścia.
Zachęcamy do zapoznania się z artykułami opisującymi strajk robotników z fabryki Universal w Egipcie, znaczące zwycięstwo Partii Komunistycznej w Austrii oraz wyniki wyborów w Niemczech. Wnioski są jasne – dekada pokoju społecznego, stabilności ekonomicznej i „pokojowego współistnienia” wyzyskujących i wyzyskiwanych dobiegła końca.
Podobne sytuacje (a jest ich znacznie więcej) dowodzą słuszności marksistowskiej analizy i wyższości materializmu dialektycznego nad nienaukowymi metodami rozumienia rzeczywistości. Liberałowie, drobnomieszczanie i akademicy będą teraz coraz częściej rozkładać ręce, kręcić głową i nawoływać do „zachowania spokoju”. Dla nas jest to jednak jasny sygnał do potrojenia wysiłków w ramach naszej ekonomicznej, politycznej i ideologicznej walki z barbarzyństwem przeszłości!
Egipscy robotnicy odmawiają podporządkowania się: w solidarności ze strajkiem w Universal
16 września w fabryce urządzeń elektrycznych Universal, znajdującej się w strefie przemysłowej w mieście Madinat as-Sadis min Uktubar, niedaleko Kairu, rozpoczął się heroiczny strajk, w który zaangażowało się ponad 2.500 robotników Zachęcamy do przeczytania tej odezwy i poparcia naszego wniosku o solidarność (poniżej).
Strajk został zainicjowany jako odpowiedź na serię ataków szefostwa na prawa pracownicze. Od trzech miesięcy robotnikom nie wypłacono wynagrodzeń, a także całkowicie wycofano dodatek za pracę w szkodliwych warunkach. To ostatnie jest szczególnie ważne, w związku z odnotowaną w fabryce, zwiększoną liczbą wypadków, od amputacji palców i dłoni, po zawały serca. Skutkiem pogorszenia się warunków pracy, w ciągu ostatnich trzech miesięcy zmarło 15 osób, w tym dwie, które odebrały sobie życie.
Ataki te mają miejsce w czasie, gdy egipskie masy już wystarczająco doświadczyły skutków brutalnej, rządowej polityki zaciskania pasa. Warunki życia robotników i osób ubogich znacznie się pogorszyły w ostatnim okresie w wyniku polityki ,,programu stabilizacyjnego” narzuconej przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, przy wsparciu egipskiej klasy rządzącej i chroniącej ją dyktatury wojskowej.
Samo wojsko odegrało szczególnie szkodliwą rolę w ochronie kapitalistów podczas strajku. Trzech czołowych pracowników fabryki, a także jeden z ich synów zostało ,,aresztowanych” w ich domach za rzekome podżeganie do strajku i zakłócanie pracy. Robotnicy grożą teraz strajkiem okupacyjnym, w obliczu narastających napięć z policją i eskalacji represji.
Wydarzenia te jeszcze bardziej zdyskredytowały dyktatora Abdela-Fattaha el-Sisiego, który twierdzi, że reprezentuje egipskie masy i stoi ponad walką klasową. Ostatecznie dyktatura wojskowa będzie jedynie bronić interesów egipskich kapitalistów, a istnieje tylko po to, by tłumić klasę robotniczą.
Pomimo ciągłych represji ze strony reżimu militarnego, egipska klasa robotnicza udowodniła swoją gotowość do walki w obronie standardów życia i warunków pracy. Egipscy robotnicy mają długą tradycję walki z szefami i będą nadal walczyć w obronie swoich praw. My, marksiści, oferujemy nasze pełne poparcie dla robotników Universal i innych zaangażowanych w walkę o zachowanie środków do życia w obliczu brutalnych ataków ze strony kapitalistów i dyktatury wojskowej.
Takie walki ekonomiczne dostarczają bardzo ważnych doświadczeń i lekcji dla klasy robotniczej, doświadczeń, które okażą się kluczowe w przyszłych rewolucyjnych walkach w Egipcie.
Wzywamy do spełnienia żądań robotników. Jeśli pracodawcy twierdzą, że są niewypłacalni, robotnicy muszą zażądać otwarcia ksiąg i ujawnienia tajemnic finansowych firmy. Jeśli firma zbankrutowała, należy ją skonfiskować i przekazać pod kontrolę robotników, najbardziej sposobnych do zarządzania nią.
Obecnie wojsko izoluje fabrykę, odcinając robotników od świata zewnętrznego. W miarę możliwości, teraz to do nas należy zadanie obrony i rozpowszechniania ich przesłania. Wzywamy klasę robotniczą, w regionie jak i na całym świecie, by pomogła wesprzeć swoich towarzyszy w Egipcie. Wzywamy do przeprowadzenia jak najszerszej międzynarodowej kampanii solidarnościowej z pracownikami firmy Universal, w obliczu represji i restrykcji nałożonych na nich przez państwo, a także wzywamy do przeprowadzenia jak najszerszej kampanii domagającej się uwolnienia zatrzymanych pracowników i zaprzestania ścigania ich przez organy bezpieczeństwa.
- Za uwolnienie zatrzymanych!
- Za jak najszerszą kampanię solidarnościową z pracownikami fabryki Universal!
- Nie dla wstrzymywania wypłat!
- Za robotniczą kontrolę wszystkich fabryk zagrożonych bankructwem!
- Niech żyje egipska klasa robotnicza!
- Precz z rządami kapitalistów!
- Precz z dyktaturą wojskową!
- Nie ma innego rozwiązania niż zwycięstwo rewolucji socjalistycznej pod przewodnictwem rządu robotniczego!
Co możesz zrobić, aby wesprzeć walkę:
- Podpisz poniższą rezolucję i wyślij ją do firmy na Facebooku: https://www.facebook.com/UniversalHomeAppliances, i skopiuj na marxy@marxy.com i contact@marxist.com
- Przedstawcie uchwałę w swoim związku zawodowym lub oddziale partyjnym i wyślijcie ją na te same adresy. Nie zapomnij wysłać wiadomości na marxy@marxy.com i contact@marxist.com, ponieważ pozwoli nam to zwiększyć presję społeczną na firmę.
Przykład rezolucji
Pracownicy fabryki elektroniki „Universal” w Madinat as-Sadis min Uktubar strajkują od 16 września. Po trzech miesiącach wstrzymywania wypłat i niebezpiecznych warunków pracy, odważnie zdecydowali się na strajk w obronie swoich podstawowych praw. Po tym, jak w ciągu ostatnich trzech miesięcy 15 ich współpracowników zmarło z powodu szkodliwych warunków pracy, a wielu innych doznało poważnych obrażeń, walczą oni nie tylko o godziwą płacę, ale także o ochronę swojego życia i życia swoich kolegów. W tak niebezpiecznych warunkach tym bardziej haniebne jest to, że firma wycofała wszystkie dodatki za pracę w szkodliwych warunkach za miniony okres.
Podczas gdy toczą tę walkę na śmierć i życie, są nieustannie celem ataków policji i wojska. Trzech czołowych strajkujących i syn jednego z nich, zostali uprowadzeni i są przetrzymywani za walkę o swoje prawa, która jest traktowana jak przestępstwo. Obecnie robotnicy zostali odizolowani przez armię, bez możliwości przekazania swojej odezwy światu. W tych brutalnych warunkach międzynarodowa solidarność jest najważniejszym narzędziem, jakim dysponują.
Wzywamy firmę Universal do natychmiastowego spełnienia postulatów strajkujących robotników. Żądamy wypłacenia wszystkich zaległych wynagrodzeń, przywrócenia dodatku za pracę w szkodliwych warunkach oraz poprawy warunków pracy w fabryce i uczynienia jej bezpieczną. Domagamy się również zaprzestania represjonowania strajkujących. Osoby obecnie przetrzymywane muszą zostać natychmiast uwolnione, jako że są to więźniowie polityczni, którzy nie popełnili żadnych przestępstw.
Solidarność!
Tekst oryginalny: http://www.marxist.com/egypt-s-workers-refuse-to-submit-in-solidarity-with-universal-workers.htm
Tłumaczenie: tow. J.K
Komuniści odnieśli znaczące zwycięstwo w wyborach samorządowych w Austrii
Wybory komunalne w drugim co do wielkości mieście Austrii, Grazu, były politycznym trzęsieniem ziemi. Zwycięstwo Komunistycznej Partii Austrii (KPÖ) świadczy o kategorycznym odrzuceniu znienawidzonego burżuazyjnego establishmentu, który od lat zarządza miastem, i otwiera perspektywę szerokiej ofensywy przeciwko cięciom w opiece społecznej oraz zakończenia okresu, w którym Graz był rajem dla prywatnych inwestorów.
Po wyborach samorządowych w stolicy kraju związkowego Styria 26 września z poprzedniej administracji nie pozostał kamień na kamieniu. Partia konserwatywna (ÖVP) poniosła sromotną klęskę, uzyskując zaledwie 25,91% głosów (spadek o 11,88 p.p. w porównaniu z rokiem 2017). Wieloletni burmistrz Siegfried Nagl ogłosił w wieczór wyborczy swoją rezygnację i przekazał urząd swojemu wiceprzewodniczącemu Kurtowi Hohensinnerowi.
Również koalicyjny partner konserwatystów, prawicowa Partia Wolności (FPÖ), z 10,61% głosów (spadek o 5,25 p.p.) znacznie stracił na znaczeniu. Mieszkańcy Grazu w pełni zasłużenie utarli nosa burżuazyjnym władzom miasta za ich politykę na rzecz banków i wielkiego biznesu.
Coraz bardziej zdesperowany były już burmistrz Nagl próbował w ostatnich fazach swojej kampanii zapobiec wyborczej porażce posługując się prymitywną, antykomunistyczną propagandą. Ostrzegał przed „bankructwem państwa, masowym bezrobociem i narodem, który jest zwodzony jałmużną bez perspektyw” w przypadku rządów KPÖ w mieście. Jest to kontynuacja trwającej od roku walki o sabotowanie rosnących wpływów i poparcia dla KPÖ w Grazu.
Ale w rzeczywistości taki a nie inny wynik wyborczy jest rezultatem 18 lat jego własnego rządu. Dług publiczny wzrósł do 1,26 mld euro, tysiące mieszkańców nie ma pracy, a osoby zależne od świadczeń socjalnych musiały stawić czoła cięciom w dopłatach do energii i premiach świątecznych.
Koalicyjny partner, FPÖ postawiła w międzyczasie na taktykę rasistowskiej dywersji. Partia wydała plakaty kampanijne z hasłem: „Gwarantujemy: Graz nie jest twoim domem!”, na którym widnieje zdjęcie uchodźców. Ale klasa robotnicza Grazu nie dała się nabrać na ten obrzydliwy podstęp.
Zwycięstwo komunistów
Wyraźnym zwycięzcą wyborczym w tych wyborach była KPÖ. Partia zajęła pierwsze miejsce z 28,84% głosów (wzrost o 8,5 p.p. w porównaniu z 2017r.) – to jej najlepszy wynik w historii. Partia zyskała na popularności w ostatnim okresie dzięki konsekwentnemu sprzeciwianiu się w federalnym i landowym parlamencie cięciom socjalnym, a także dzięki bezpośredniemu wsparciu dla pracowników i ubogich na poziomie lokalnym.
KPÖ uzyskała odpowiednio 3 000 głosów od Socjaldemokratów (SPÖ) i Zielonych, po 2 000 głosów od konserwatywnej ÖVP i prawicowej FPÖ, a także 4 000 głosów od osób, które wcześniej wstrzymały się od głosu. Pokazuje to, że duża część społeczeństwa ma dość wszystkich partii status quo i szuka alternatywy. Wyniki SPÖ w Grazu i odbywających się tego samego dnia wyborów regionalnych w Górnej Austrii pokazują, co się dzieje, gdy klasa robotnicza i młodzież nie otrzymują takiej politycznej alternatywy.
Udział głosów na SPÖ w Grazu krąży w okolicach historycznie najniższego punktu: 9,53%, jest to spadek o 0,52 p.p. w porównaniu z 2017 rokiem. Również w regionie Górnej Austrii SPÖ znajduje się w stanie stagnacji, podczas gdy do parlamentu prowincji z wynikiem 6,3% weszła nowa partia reakcyjnych antyszczepionkowców. SPÖ brakuje wiarygodności, jej baza wyborcza w klasie robotniczej kurczy się, a partia ma problemy z mobilizacją poparcia wśród wielkoprzemysłowych zakładów pracy.
Jak się tu znaleźliśmy?
Od początku ruch robotniczy w Austrii był zdominowany przez socjaldemokrację. Inaczej niż w innych krajach, partia komunistyczna nie rozwinęła się znacząco, z wyjątkiem krótkiego okresu, kiedy przewodziła ruchowi oporu w okresie faszystowskim i w dekadzie późniejszej.
W przeszłości socjaldemokracja zawsze rozumiała potrzebę włączenia silnych tendencji lewicowych do partii, aby zapobiec wzrostowi jakichkolwiek sił na lewo i utrzymać walkę klasową na stosunkowo bezpiecznych torach.
Po upadku Związku Radzieckiego kryzys stalinizmu znalazł swoje odzwierciedlenie w KPÖ. Frakcja komunistów w landzie Styria zasadniczo przyjęła podejście lewicowo-reformatorskie, koncentrując się na polityce społecznej na poziomie lokalnym, a nawet indywidualnym. Jednak w przeciwieństwie do partii w pozostałej części Austrii, frakcja ta nie skupiła całej swojej energii na lewicowych sojuszach wyborczych, ale zachowała swoją tożsamość, jako partia niezależna. Obroniła słowo „komunizm” w nazwie partii, a jej czołowi przedstawiciele nadal identyfikują się, jako marksiści (mimo, że podkreślają, iż chcą to interpretować „nieideologicznie”).
W latach 90-tych polityka komunalna z naciskiem na budownictwo mieszkaniowe w końcu przyniosła KPÖ w Grazu sukces wyborczy. Przyczyniła się do tego również coraz bardziej skręcająca w prawo polityka SPÖ, której kandydat od połowy lat 80-tych sprawował urząd burmistrza Grazu. Partia Komunistyczna uruchomiła gorącą linię pomocy dla lokatorów i konsekwentnie głosowała przeciwko cięciom socjalnym. Ponadto urzędnicy KPÖ w Styrii pobierają pensję nie wyższą od przeciętnej pensji robotniczej, przekazując wszystko ponad 2000€ miesięcznie na projekty socjalne dla obywateli. Wszystko to sprawiło, że partia zyskała wiarygodność wśród mieszkańców Grazu.
KPÖ nie jest jednak pozbawiona ograniczeń. Skupienie się na polityce wspólnotowej i parlamentarne spojrzenie, pozbawione perspektywy zjednoczonej walki klasowej zawsze były jej piętą achillesową. Na przykład komunistyczna frakcja związków zawodowych nie przedstawiła żadnego planu działania, gdy największa fabryka samochodów w Grazu, Magna, ogłosiła masowe zwolnienia w 2019 roku. Zamiast tego ich postulatem było wypracowanie wspólnie z zarządem alternatywy dla uzależnionej od pogrążonego w kryzysie przemysłu samochodowego. I to pomimo tego, że w wyborach do przedstawicielstwa związkowego w fabryce uzyskali 18,5 procent głosów i pięć mandatów.
Również w podejściu do migracji partia ta pozostawia wiele do życzenia. Oficjalnie promuje ona stalinowską orientację „socjal-patriotyczną”, która broni „postępowego narodu austriackiego”. Pomimo skandalicznie rasistowskiej polityki austriackiego rządu federalnego wobec migrantów uciekających przed niedawnym przejęciem władzy przez talibów w Afganistanie, KPÖ milczała na ten temat podczas swojej kampanii wyborczej.
W przeszłości KPÖ była szczególnie nieobecna w kwestii ciągłej kampanii rasizmu prowadzonej przez rządzącą partię konserwatywną. W 2015 roku, kiedy w Austrii istniał ogromny ruch prouchodźczy, czołowy członek styryjskiej komórki partii, Werner Murgg, nazwał państwa bez ścisłych reżimów granicznych „państwami eunuchów”.
Pomimo tych wszystkich ograniczeń, upadek socjaldemokracji i jej całkowity brak wiarygodności stworzyły podstawy do wzrostu KPÖ. Proces ten rozpoczął się już w latach 80-tych, podczas kryzysu stalowego, kiedy to niektórzy bojowo nastawieni przedstawiciele związkowi w hutach stali przeszli od socjalistów (których przywódcy bronili linii kolaboracji klasowej) do frakcji związkowej KPÖ.
Od 2011 roku SPÖ zawiązała tzw. „partnerstwo reform” z konserwatywną ÖVP w regionie Styrii i aktywnie przeprowadzała niszczenie infrastruktury wiejskiej, zamykanie szpitali, cięcia ukierunkowane na najsłabsze warstwy społeczeństwa. Nie mówiąc już o federalnym poziomie partii, gdzie ta ani razu, w żadnym konflikcie czy sporze nie stanęła konsekwentnie w obronie stanowiska klasy robotniczej.
W ten sposób KPÖ stała się w Grazu i w regionie widoczną i realną alternatywą dla SPÖ. Od 2003 roku KPÖ zajmuje drugie lub trzecie miejsce w wyborach regionalnych, podczas gdy socjaldemokraci od 1988 roku (kiedy jeszcze mieli wyniki na poziomie 42,5%) stale tracą głosy. Marksiści z Der Funke od 2015 roku otwarcie nawoływali do głosowania na KPÖ w Grazu, a także w wyborach regionalnych. Nasz artykuł tuż przed tymi wyborami nosił nagłówek: „Graz 2021: Czarno-Niebiescy wypad; czas na Czerwono-Czerwonych!” (Czarno-Niebiescy odnosi się do ÖVP-FPÖ).
Procesy leżące u podstaw
Tego wyniku wyborczego nie da się wyjaśnić wyłącznie z punktu widzenia specyficznego rozwoju regionalnego. Zwycięstwo KPÖ odbiło się szerokim echem również poza środowiskiem tradycyjnej lewicy, przyciągając również uwagę na arenie międzynarodowej. Nawet ludzie, którzy nigdy w życiu nie myśleli o komunizmie, uważają tę zmianę na politycznym morzu za interesującą i aktualną; większość robotników i młodzieży ocenia ją pozytywnie.
Jest to niezbity dowód na to, że to, co dzieje się w Grazu jest częścią większej zmiany w społeczeństwie. Kryzys i wynikająca z niego niepewność kapitalizmu prowadzi wielu do kwestionowania dobrze znanych prawd z przeszłości i sprawia, że stają się oni coraz bardziej otwarci na nowe idee i alternatywy.
Nasi polityczni wrogowie patrzą na te wybory z przerażeniem. Kanclerz Sebastian Kurz, zaledwie kilka dni po tym, jak powiedział, że „czuje wdzięczność mas dla konserwatystów” (!), uważa zwycięstwo komunistów za „alarmujące”. Komentatorzy polityczni, jak np. starszy redaktor publicznej stacji radiowo-telewizyjnej Hans Bürger, widzą w tym „żyzny grunt dla lewicowych ruchów protestu”.
Teraz pojawiły się pogłoski, że rząd federalny wywiera presję na Zielonych, aby uniemożliwić liderce KPÖ Elke Kahr objęcie stanowiska burmistrza. Naciski te pokazują, jak bardzo burżuazja boi się pojawienia się alternatywy dla ich ustalonych rządów.
Nawet jeśli nie uda im się zapobiec rządowi miejskiemu kierowanemu przez komunistów, wrogie nastawienie burżuazyjnego establishmentu będzie miało wpływ na nadchodzącą walkę polityczną pomiędzy administracją kierowaną przez KPÖ. Finansowanie gmin zależy od rządów federalnych i landowych, które mogą wykorzystać to do wywierania nacisku na KPÖ.
Wspólnota i komunizm
W swoich pierwszych wypowiedziach po wyborach kierownictwo KPÖ i jej główna kandydatka Elke Kahr podkreślają, że chcą być nadal „użyteczni”, „być dla wszystkich” i „współpracować ze wszystkimi partiami”, krótko mówiąc: chcą kontynuować swoje zorientowane na wspólnotę podejście. Jest to, jak na razie, bardzo popularna postawa. Póki co nie zadeklarowano, jakie reformy zostaną podjęte.
Mieszkalnictwo jest nadal głównym problemem społecznym w Grazu. Koszty wynajmu gwałtownie rosną, tylko w ostatnim roku wzrosły o 20% (cena wynosi obecnie 9,59 €/m²). W tym samym czasie wzrosła liczba pustych mieszkań „inwestycyjnych”, ponieważ spekulanci na rynku nieruchomości mają wolną rękę w wykupywaniu powierzchni mieszkalnej, wspierani i zachęcani przez czarno-niebieski rząd. Ponadto, wykorzystanie przestrzeni publicznej, transport publiczny (który jest niezwykle drogi i nieefektywny w Grazu), zanieczyszczenie powietrza i cięcia w usługach publicznych są poważnymi problemami w mieście.
Rząd kierowany przez komunistów musi zadbać o to, by klasowe żądania godnej egzystencji i warunków pracy miały w ratuszu znaczący punkt oparcia. Również wspomniana wyżej fabryka samochodów Magna, zatrudniająca obecnie 13 000 pracowników, znajduje się pod stałą presją kapitalistycznego rynku światowego i bezlitośnie wyzyskuje swoich pracowników. Komunistyczna frakcja związków zawodowych, wraz z kierowanym przez komunistów ratuszem, mają wielką szansę na posunięcie naprzód sprawy klasy robotniczej w nadchodzących konfliktach społecznych.
W obliczu pytań o program partyjny KPÖ, który zakłada wywłaszczenie wielkich przedsiębiorstw i przemysłu, kierownictwo partii z Grazu zaoferowało jednak establishmentowi „zapewnienie”, że nie będzie to cecha ich polityki, a te części ich programu nie są „monstrancją, którą się afiszujemy”.
W kontekście rosnącej polaryzacji społecznej i politycznej, mechaniczny podział między „długoterminowym” celem programu socjalistycznego a konkretnym zadaniem poprawy standardu życia mas mógłby osłabić administrację kierowaną przez komunistów.
W podejściu liderów partyjnych do polityki rewolucyjnej widoczna jest również pewna lekkomyślność. Na przykład, co główna kandydatka, Elke Kahr, ma do powiedzenia o Leninie? Według niej, Lenin to „imię naszego kota w biurze naszej partii. Lubię go.” I zamiast solidnie odpowiedzieć na antykomunistyczną propagandę, że komunizm przyniósł „miliony śmierci”, Elke Kahr odpowiedziała po prostu, że „to nie jest temat, który interesuje normalnych ludzi.”
Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów komunizm znalazł się w debacie publicznej w tak widocznym miejscu. Byłoby to o wiele bardziej brzemienne w skutkach i znacznie bardziej wzmocniło działaczy i zwolenników, gdyby Kahr powiedział coś w stylu: „tak, Partia Komunistyczna rzeczywiście opowiada się za wywłaszczeniem wielkiego kapitału i chce zdobyć większość w społeczeństwie, aby zrealizować ten postulat z korzyścią dla robotników i ich rodzin, a także dla przyrody”.
Takie podejście zelektryzowałoby sytuację polityczną w Austrii. Polityczna próżnia pozostawiona przez socjaldemokrację rośnie i domaga się wypełnienia. Styryjska KPÖ zdobyła polityczną uwagę i ma teraz uprawnienia do wystawienia ogólnokrajowej kandydatury komunistycznej.
Nie uprzedzając żadnych wydarzeń, możemy powiedzieć, że obecna sytuacja socjaldemokracji, a zwłaszcza ciągłe poddawanie się i błędy jej lewego skrzydła, stworzyły przestrzeń dla poważnego, narodowego, robotniczego kandydata na lewo od niej. Obudziłoby to ruch robotniczy poprzez otwarte zakwestionowanie dominacji prawicowych i burżuazyjnych przywódców wielkich organizacji robotniczych.
Rosnący niepokój i gniew w społeczeństwie znajdzie swój dalszy wyraz. Wydarzenia, wydarzenia i jeszcze więcej wydarzeń będą kształtować i przekształcać świadomość mas, testować idee i przywódców, tworzyć i niszczyć organizacje. W tym procesie klasa robotnicza wykształci przywództwo, które będzie skłonne i zdolne do dokończenia dzieła. Z pewnością zwycięstwo KPÖ w Grazu jest jednym z takich elementów tego procesu.
Niech burżuazja drży, okres spokoju i pokoju społecznego dobiega końca.
Tekst oryginalny: https://www.marxist.com/communists-secure-major-victory-in-austrian-municipal-elections.htm
Tłumaczenie: tow. Andrzej Kozłowski
Niemcy: era stabilności się skończyła, mimo chwiejnego zwycięstwa SPD
Wyniki 20. niemieckich wyborów federalnych z 26 września wskazują na postępujący proces polaryzacji w Niemczech. Opinia publiczna jeszcze nigdy nie była tak niestabilna, wyborcy jeszcze nigdy nie byli tak niezdecydowani, a parlament jeszcze nigdy nie był tak rozdrobniony. Burżuazyjno-demokratyczny system polityczny Niemiec znajduje się w kryzysie, ale w tych wyborach nie udało się znaleźć alternatywy dla walki klasowej.
Największymi przegranymi tych wyborów są konserwatywni chadecy (CDU/CSU) i ich kandydat na kanclerza Armin Laschet. CDU osiągnęła swój najgorszy wynik w wyborach federalnych w historii. Uzyskała zaledwie 18,9% głosów. CSU z wynikiem 5,2% ledwo przekroczyła próg wyborczy 5%. CDU/CSU uzyskały 24,1% głosów, co oznacza spadek o 8,9 punktów procentowych.
Socjaldemokratom (SPD) udało się polepszyć swój wynik o 5,2% w porównaniu z poprzednimi wyborami, ale mimo to był to jej trzeci najgorszy wynik w wyborach federalnych. SPD może teraz po czterech kadencjach ponownie nominować kanclerza. Również liberalna Partia Zielonych odnotowała silny wzrost, choć nie zbliżyła się do swojego chwilowego szczytu 28% w sondażach. Z wynikiem 14,8% (+5,8%) głosów wyłoniła się, jako trzecia najsilniejsza siła. Nieco silniejsza okazała się również liberalna Wolna Partia Demokratyczna (FDP), która uzyskała 11,5% głosów.
Oprócz CDU głosy straciły przede wszystkim rasistowska Alternatywa dla Niemiec (AfD) oraz lewicowa partia DIE LINKE. AfD uzyskała 10,3% (-2,3%), ale zdołała ustabilizować swoją bazę wyborczą. DIE LINKE z wynikiem 4,9% nie udało się osiągnąć progu 5%. W porównaniu z ostatnimi wyborami parlamentarnymi jej wynik spadł prawie o połowę. Tylko dzięki zdobyciu trzech mandatów bezpośrednich udało jej się ponownie wejść do Bundestagu, jako frakcja parlamentarna.
8,7% głosowało na inne partie, które nie weszły do Bundestagu. Frekwencja wyborcza wyniosła 76,6%, czyli tyle samo, co w poprzednich wyborach. Prawie 15 milionów uprawnionych nie wzięło udziału w głosowaniu. Niegłosujący stanowią więc największą „partię”. Ponadto 9,5 miliona osób w wieku uprawniającym do głosowania z obcym obywatelstwem lub bezpaństwowców przebywających w Niemczech nie miało prawa głosu.
Chwiejne zwycięstwo SPD
Ta kampania wyborcza była bardziej apolityczna niż kiedykolwiek wcześniej. Nie brakowało jednak kwestii, które wymagały omówienia, np. zmiany klimatyczne, zwłaszcza po katastrofalnych lipcowych powodziach, pandemia Covid-19, kryzys gospodarczy itd. Zamiast tego skupiono się na rywalizacji osobowościowej między partiami, ponieważ żadna z nich nie mogła zaoferować społeczeństwu prawdziwego rozwiązania. Ich programy różniły się od siebie tylko w niewielkim stopniu. O wynikach partii decydowały więc osobiste wskaźniki poparcia dla kandydatów na kanclerza.
Przez długi czas wydawało się, że te wybory rozstrzygną się w wyścigu między Zielonymi a CDU/CSU, zaś różne frakcje kapitału opowiedziały się za tymi partiami. Wywiązała się brudna medialna walka o pierwsze miejsce. W mediach dyskutowano na przykład o takich nieistotnych kwestiach, jak błędy w życiorysach kandydatów, książce Annaleny Baerbock, kandydatki Zielonych, czy sposób, w jaki Laschet śmiał się, gdy prezydent federalny Steinmeier z SPD wygłaszał przemówienie po katastrofalnej lipcowej powodzi. Jednak burżuazyjni stratedzy najwyraźniej przecenili stabilność poparcia dla Zielonych i CDU/CSU. Ta kampania medialna spotkała się z ogólną niechęcią i nieufnością społeczeństwa wobec partii i polityków, podsycaną przez lata fałszywych obietnic. Zarówno Laschet, jak i Baerbock zostali spaleni przez media.
W tym samym czasie kandydat na kanclerza Olaf Scholz (SPD) zyskał na popularności, wzmacniając SPD. Na jego korzyść przemawiał fakt, że po prostu nie był jednym z dwóch pozostałych kandydatów, a także to, że po czterech kadencjach parlamentarnych z CDU na czele, powszechny nastrój był taki, aby nie dopuścić do kolejnego rządu pod kierownictwem CDU. Scholz był mniejszym złem z największymi szansami na zwycięstwo.
Wzrost SPD w wyborach nie oznacza jednak odwrócenia kryzysu, w którym tkwi ona od dziesięcioleci. Scholz nie wygrał dzięki programowi SPD. Nie było żadnego ruchu w kierunku SPD w postaci wzrostu liczby członków. Nie było nastroju entuzjazmu, jak to miało miejsce np. w kampanii Martina Schulza (SPD) w 2017 r., kiedy na pierwszy plan wysunęły się kwestie społeczne. SPD będzie cieszyć się tylko krótkim wytchnieniem w swoim trwającym kryzysie.
Kto dostanie największy kawałek tortu?
Prawdopodobnie czeka nas przedłużająca się faza tworzenia rządu. Obie partie liberalne, Zieloni i FDP, chcą „wstępnie negocjować” po tym, jak w 2017 r. brak porozumienia uniemożliwił im sięgnięcie po kawałek rządowego tortu. Partie określają teraz swoje zasadnicze stanowiska do negocjacji o stanowiska ministerialne. Scholz liczy na „koalicję świateł drogowych” (ze względu na barwy partyjne SPD, FDP i Zielonych). SPD, jako zwycięzca wyborów ma formalnie prawo do objęcia kanclerstwa. Teoretycznie nie można jednak wykluczyć koalicji Zielonych i FDP z CDU/CSU. Zieloni i FDP mają więc silną pozycję negocjacyjną.
Ze swojej strony CDU/CSU nie wyklucza możliwości kierowania rządem. Flirtuje z tzw. koalicją jamajską (CDU/CSU-FDP-Zieloni). W rzeczywistości rząd kierowany przez CDU jest bardzo mało prawdopodobny. Kolejny okres legislacyjny, w którym wprowadzi ona niepopularne rozwiązania, pogrążyłby CDU/CSU w znacznie głębszym kryzysie. Z punktu widzenia kapitału lepiej byłoby, gdyby partia dostała czas na „odbudowę” w opozycji.
Co więcej, „koalicja jamajska” nie zdołałaby stworzyć wrażenia, że postęp społeczny jest na porządku dziennym. Utrudniłoby to zarówno zaangażowanym stronom, jak i klasie kapitalistycznej uzyskanie poparcia społecznego, którego potrzebują dla przyszłych działań na rzecz klasy rządzącej. Taka koalicja już od pierwszego dnia byłaby bardzo niepopularna i niegodna zaufania robotników i młodzieży.
Najprawdopodobniej będziemy świadkami powstania nowego rządu złożonego z „koalicji świateł drogowych”, w skład której wejdą SPD, Zieloni i FDP. W oczach opinii publicznej będzie się on sprzedawał, jako blok „socjalno-ekologiczno-liberalny”, mający na celu rozwiązanie palących problemów społecznych. W rzeczywistości rząd ten będzie sięgał po niepopularne środki, podobnie jak czynił to czerwono-zielony rząd na początku XXI wieku.
Na początek jednak łatwiej byłoby tej koalicji utrzymać iluzję, że będzie to rząd, który zapewni ochronę klimatu, reformy społeczne i postęp technologiczny. Rząd, w którym większość społeczeństwa ma złudzenia, jest dokładnie tym, czego potrzebuje klasa rządząca. Dlatego też przedstawiciele niemieckiej burżuazji, tacy jak szef koncernu tekstylnego Trigema, Wolfgang Grupp, chcą oddać prowadzenie SPD i zakładają, że będzie ona działać „odpowiedzialnie”, tzn. w interesie burżuazji. Zwłaszcza włączenie FDP, jako partii najbardziej bezpośrednio reprezentującej interesy kapitału, zagwarantowałoby, że z programu takiej „koalicji świateł drogowych” wykreślona zostałaby istotna poprawa warunków życia klasy robotniczej.
Kryzys we wszystkich partiach
Tymczasem w CDU/CSU konflikt, który już przed kilkoma miesiącami osiągnął punkt kulminacyjny w walce o władzę między Laschetem (CDU) a Söderem (CSU) o kandydaturę na kanclerza, ponownie nabiera tempa. Pojawiają się różne pogłoski. Pojawia się np. pomysł, aby Söder poprowadził negocjacje koalicyjne i starał się o stanowisko kanclerza. Premier Saksonii, Kretschmer (CDU), ponownie wypowiedział się przeciwko pretendowaniu CDU do rządu. Natomiast Norbert Röttgen (CDU) wspomniał o możliwości odnowienia składu personalnego partii. Jak długo Laschet utrzyma się na stanowisku federalnego lidera CDU? To, jak długo potrwa ukryta walka o władzę, zależy od tego, jak długo będą się przeciągać negocjacje koalicyjne i na ile realistyczna jest koalicja z udziałem CDU. W każdym razie szykuje się pogłębienie kryzysu w CDU.
AfD udało się ogólnie umocnić i zgromadzić wokół siebie bazę wyborców, którzy popierają demagogiczny i rasistowski kierunek partii. W Turyngii, Saksonii i Saksonii-Anhalt zdobyła w sumie 16 bezpośrednich mandatów. Ale AfD poniosła też straty, co zaostrza konflikt między jej różnymi skrzydłami. Konflikt o kurs partii będzie trwał i osłabiał ją. Jörg Meuthen wyraził już krytykę kursu partii podczas konferencji prasowej z duetem głównych kandydatów, Alice Weidel i Tino Chrupalla. Ponadto wynik AfD pokazuje, że nie ma ona nic do zaoferowania poza demagogią i rasizmem, a tym samym nie może obecnie odnieść sukcesu porównywalnego z FPÖ w Austrii czy Zjednoczeniem Narodowym we Francji.
Przede wszystkim FDP i Zieloni zdołali wygrać wśród młodych i nowych wyborców. Dla znacznej części młodzieży kryzys klimatyczny jest kwestią krytyczną z punktu widzenia wyborów. Wielu z nich ma jeszcze nadzieję i złudzenia, co do Zielonych. Ale swoim programem Zieloni nie są w stanie powstrzymać kryzysu klimatycznego. Z drugiej strony FDP, stawiająca na „wolność”, „cyfryzację” i „innowacje”, mogła zdobyć punkty u wielu młodych i nowych wyborców. Pandemia Covid-19 obnażyła problemy, które istnieją tylko w szkołach i na uniwersytetach. FDP nie jest w stanie tego zmienić, ponieważ stawia na ulgi podatkowe dla bogatych, jednocześnie opowiadając się za redukcją długu publicznego. Nie przyczyni się do inwestycji na taką skalę, jaka jest konieczna w szkolnictwie czy gdziekolwiek indziej. Złudzenia młodych w tych dwóch partiach nie będą trwały długo. I tak jak te złudzenia zostaną rozbite, tak też będzie wyglądał sukces wyborczy tych partii.
Centrum wzmocnione?
Parlament jest jeszcze bardziej rozdrobniony niż po ostatnich wyborach. Jeśli spojrzymy na migrację wyborców pomiędzy partiami, to baza społeczna CDU/CSU i SPD kurczy się. Dużą część głosów SPD stanowią wyborcy, którzy przeszli z innych partii. Z drugiej strony CDU/CSU wciąż posiada nieco większy udział zdecydowanych, wiernych wyborców, również w momencie, gdy mocno straciła na rzecz innych partii. Obie partie mają również starzejący się elektorat, co dodatkowo osłabia ich bazę społeczną.
Do lat 90-tych CDU/CSU i SPD mogły zebrać ponad 80% głosów. Koalicje tworzone były głównie z FDP przez jedną lub drugą partię. Dopiero podczas wyborów federalnych w 1998 roku doszło do koalicji pomiędzy SPD i Zielonymi. W latach 2000 rozpoczął się w Niemczech na dobre proces fragmentaryzacji tzw. politycznego „centrum”.
Rosnąca migracja wyborców pokazuje, że społeczeństwo się upolitycznia, a CDU/CSU i SPD nie są już jedynymi punktami odniesienia dla osób szukających odpowiedzi na problemy społeczne. Partie, które obecnie zyskują – Zieloni i FDP – nie dostarczą odpowiedzi na kryzys kapitalizmu i jako takie napotkają na ogromne problemy w budowaniu silnej bazy społecznej.
Partie spoza głównego nurtu mogły przegrać te wybory, ale i centrum nie zostało wzmocnione. Zarówno prawicowa AfD, jak i partia lewicowa DIE LINKE nie były w stanie udowodnić, że stanowią alternatywę dla status quo. Centrum jednak się rozpada. Podczas gdy SPD i CDU/CSU chylą się ku upadkowi, FDP i Zieloni są jedynie stacjami pośrednimi w procesie upolitycznienia i polaryzacji.
Dlaczego tak się dzieje?
Podstawą kryzysu systemu politycznego jest ogólny, ogólnoświatowy kryzys kapitalizmu i jego społeczne konsekwencje. Kryzys ten rozpoczął się w latach 70. i powoli postępuje. Począwszy od lat 70. w Niemczech zaczęło rosnąć bezrobocie, które w 2005 roku osiągnęło 11%, co było najwyższą stopą bezrobocia w historii. Równocześnie spadał udział inwestycji w produkcie krajowym brutto. Klasa kapitalistyczna w Niemczech i jej aparat państwowy nastawione są na politykę cięć, aby chronić swoje interesy, zdławić kryzys nadprodukcji i zwiększyć zyski.
Decydującym punktem zwrotnym była tak zwana „Agenda 2010” i inne kontrreformy z początku XXI wieku, które zostały przeforsowane za rządów czerwono-zielonych, kierowanych wówczas przez Gerharda Schrödera (SPD). Ataki te miały drastyczne konsekwencje dla warunków życia i pracy klasy robotniczej, a przede wszystkim doprowadziły do zwiększenia wyzysku.
W rezultacie, sektor niskich wynagrodzeń wzrósł, obejmując od 2011 r. konsekwentnie 24% ubezpieczonych pracowników. Zwiększyło się zatrudnienie nietypowe: Ponad 8 milionów pracowników pracuje w niepełnym wymiarze godzin. Kolejne 7 milionów jest zatrudnionych marginalnie. Praca tymczasowa, fikcyjne samozatrudnienie, kontrakty na zero godzin i zatrudnienie na czas określony bardzo wzrosły. Ponad 60% pracowników poniżej 35 roku życia jest zatrudnionych na czas określony.
Ekspansja tego nietypowego zatrudnienia zmniejszyła bezrobocie – w 2019 roku odnotowano rekordowe zatrudnienie na poziomie 45 milionów – ale jednocześnie udział płac stał na tym samym poziomie, co w 2000 roku. Oznacza to, że płace, jako część PKB nie były w 2019 r. większe niż na początku tysiąclecia, mimo znacznego wzrostu liczby osób zatrudnionych. Wyzysk drastycznie się zwiększył.
Konsekwencją tego są rosnące nierówności. W Niemczech nierówności, mierzone współczynnikiem Giniego, wzrosły w latach 2010-2019 o 19,3% i według 6. rządowego raportu o ubóstwie i bogactwie wynoszą już 0,81. Niemcy są, więc jednym z najbardziej nierównych krajów na świecie.
Ta polaryzacja klasowa pomiędzy klasą robotniczą – która ma coraz mniej, chociaż pracuje i produkuje coraz więcej – a klasą kapitalistów – która staje się coraz bogatsza, ponieważ wyzysk tak bardzo wzrasta – stanowi podstawę niestabilności społecznej i politycznej, która w końcu dotarła do Niemiec. Polaryzacja klasowa prowadzi również do polaryzacji politycznej, ponieważ ludzie zaczynają kwestionować istniejący porządek i szukają rozwiązania dla swoich problemów osobistych i społecznych.
Koniec ery Merkel
Od lat 2000 miało miejsce wiele kryzysów, choć era Merkel, począwszy od jej objęcia urzędu kanclerskiego w 2005 roku, jest zwykle przedstawiana, jako okres stabilności. Największe kryzysy to kryzys finansowy, kryzys euro, kryzys uchodźczy i pandemia Covid-19. Była w stanie je przetrwać tylko dzięki temu, że bardzo zwinnie dostosowywała swoje stanowisko w różnych kwestiach do okoliczności, a przede wszystkim do interesów i potrzeb kapitalistów.
W czasie kryzysu euro rząd niemiecki był szczególnie chętny, by zrobić z Grecji przykład, w celu umocnienia politycznej dominacji Niemiec i utrzymania UE razem. W kryzysie uchodźczym nagle przybrała humanistyczny ton i opowiedziała się za ratowaniem części uchodźców. Było to konieczne po pierwsze ze względu na solidarność, jaką ogromna większość społeczeństwa odczuwała wobec uchodźców, ale napływ uchodźców był również bardzo wygodny dla kapitalistów, jako potencjalny czynnik obniżający płace w czasach względnego wzrostu gospodarczego. Do tego momentu Merkel stała na stanowisku, że „społeczeństwo wielokulturowe zawiodło”, że muzułmanie nie chcą się integrować i że należy wprowadzić obowiązkową integrację z „niemiecką kulturą” dla imigrantów. Po tymczasowym zażegnaniu kryzysu uchodźczego powróciła do ksenofobicznej polityki.
W obliczu zbliżających się wielkich wstrząsów w polityce międzynarodowej: konfliktu gospodarczego między USA, Chinami i UE, konkurencji o cyfryzację przemysłu, rosnących napięć w UE, kryzysu klimatycznego, a także gospodarczych konsekwencji polityki pandemicznej, nadchodzący rząd federalny znajdzie się w sytuacji, w której będzie miał znacznie mniej stabilnych filarów, na których będzie mógł się oprzeć. Zniszczy to wszelkie istniejące w nim złudzenia, a masy pozostaną z gorzkim poczuciem, że wszystkie partie są tak samo złe jak każda inna. To tylko pogłębi kryzys wszystkich partii i całego systemu politycznego.
Dopóki nie nastąpi zerwanie z kapitalizmem, bieg wydarzeń będzie determinowany przez kryzys kapitalizmu i interesy klasy rządzącej. Ataki na klasę robotniczą i młodzież będą się nasilać. Polityka realizowana przez ustępujący rząd w czasie pandemii tylko wzmocniła ten rozwój wydarzeń. Większość pieniędzy rozdawanych przez banki centralne i rząd trafiła do wielkich korporacji, aby ratować ich zyski. Środki te wyniosły do tej pory 39% PKB. Klasa robotnicza będzie musiała w pewnym momencie za to zapłacić, nie wspominając o kosztach kryzysu klimatycznego.
Kryzys związków zawodowych
Problemy te można rozwiązać jedynie poprzez obalenie kapitalizmu. Ale masowe organizacje ruchu pracowniczego nie są tym zainteresowane. Przywództwo wielkich związków zawodowych – Deutscher Gewerkschaftsbund (DGB) – pomagało w zarządzaniu kryzysem przez ostatnie dziesięciolecia. W Niemczech prawie nie ma strajków. Redukcje zatrudnienia, zamykanie fabryk, uchylanie się od układów zbiorowych i inne ataki klasy kapitalistycznej i rządów prawie nie są odpierane.
Podczas pandemii Covid-19 ta słabość związków zawodowych stała się szczególnie widoczna. Kierownictwo związków zawodowych prawie w ogóle nie wyrażało wyraźnej krytyki działań rządu i nie przedstawiło żadnej alternatywy w interesie klasy robotniczej, która mogłaby przezwyciężyć podziały wśród robotników. W kampanii wyborczej nie zadeklarowały one swojej lojalności wobec żadnej partii, ani nie wyjaśniły, w jaki sposób będą realizować żądania, które wysuwają wobec nadchodzącego rządu.
Tak więc związki zawodowe zrzeszone w DGB również ponoszą część odpowiedzialności za ten wynik wyborów. Bez perspektywy i bez przywództwa walki klasowej ze strony związków zawodowych, polaryzacja społeczeństwa rozwijała się głównie wzdłuż granic burżuazyjnych partii tak zwanego „centrum”.
Ciężka porażka DIE LINKE
DIE LINKE („LEWICA”) odegrała podobną rolę i tym samym sprowadziła na siebie katastrofalny wynik. Współprzewodnicząca DIE LINKE, Susanne Hennig-Wellsow, skomentowała to w ten sposób, że wyniki partii są konsekwencją jej błędów z przeszłości. Z pewnością możemy zgodzić się z tą oceną. Fakt, że pani Hennig-Wellsow stoi na czele partii, jest sam w sobie wyrazem jej błędów. Z nią na czele kurs DIE LINKE na kolaborację klasową został wyraźnie przyspieszony.
Porażka DIE LINKE jest wynikiem poważnego osłabienia jej korzeni w ruchu pracowniczym, a zwłaszcza w związkach zawodowych. Towarzyszyło temu konsekwentne flirtowanie partii z SPD i Zielonymi oraz wynikające z tego przesunięcie programu partii na prawo. Widać to szczególnie wyraźnie w „programie bezpośrednim” dwóch czołowych kandydatów, Dietmara Bartscha i Janine Wissler. W programie tym usunięto wszelkie cechy wyróżniające DIE LINKE, mając nadzieję na wejście w skład czerwono-czerwono-zielonej koalicji (SPD-LINKE-Zieloni). Decydującym czynnikiem, który zadecydował o klęsce DIE LINKE, była rezygnacja tej partii w trakcie kampanii wyborczej z jakiegokolwiek programu rzeczywistych reform społecznych w interesie klasy robotniczej.
Pytanie brzmi teraz: w jaki sposób ta porażka wyborcza zostanie omówiona i oceniona na szczeblu lokalnym? Kryzys DIE LINKE ujawni się po tej wyborczej porażce, a na razie nie istnieje żadna frakcja opozycyjna, która byłaby w stanie podjąć walkę o prawdziwie socjalistyczny program. Baza partii jest w dużej mierze nieaktywna i pozbawiona perspektyw. W kierownictwie i aparacie partyjnym istnieją nurty reformistyczne, o różnych odcieniach i barwach – i wszystkie one są odpowiedzialne za wynik wyborów i ogólną trajektorię partii. Partia lewicowa, która powstrzymuje się od przedstawienia siebie, jako poważnej, radykalnej alternatywy, i która programowo dostosowuje się do większej partii socjaldemokratycznej, jest zbędna i z konieczności nieprzekonująca.
Potrzebny jest program socjalistyczny – zdecydowana orientacja na klasę robotniczą i jej walkę, a także budowanie realnych struktur w miejscach pracy, związkach zawodowych i dzielnicach. Krótko mówiąc, potrzebna jest partia, która naprawdę opowiada się za poprawą sytuacji społecznej, przeciwko polityce oszczędnościowej oraz atakom kapitału i rządu, czyli partia, która naprawdę opowiada się za alternatywą, która jest postrzegana, jako taka i która może pozyskać dla swojego programu większość pracowników.
Przed nami walka klasowa
Jedną z najważniejszych walk, którą można łatwo połączyć z ogólnym programem socjalistycznym, jest udane referendum „Deutsche Wohnen & Co. enteignen”, w którym mieszkańcy zagłosowali za wywłaszczeniem prywatnych firm zajmujących się nieruchomościami w Berlinie. Referendum to było budowane przez ponad dwa lata przez ruch oddolny i uzyskało 56% głosów za w porównaniu do 38% głosów przeciw. Jest to przełomowe wyrażenie nastrojów w Berlinie. Ale jest to również wymowne dla nastrojów społecznych w ogóle. Większość jest otwarta na stanowisko klasy robotniczej w sprawie własności prywatnej i opowiada się za wywłaszczeniem właścicieli i mieszkaniowych tłustych kotów.
Zarówno konsekwencje kryzysu Covid-19, jak i zmiany klimatu wymagają rewolucyjnego rozwiązania ze strony klasy robotniczej. Ponad 40 procent ludności pragnie fundamentalnych zmian. Obawiają się oni zmian klimatycznych i obawiają się, że ich poziom życia jest zagrożony. Większość społeczeństwa uważa podział dóbr w Niemczech za niesprawiedliwy. Na bazie tych nastrojów należy zbudować prawdziwą alternatywę dla klasy robotniczej. Tylko program socjalistyczny może rozwiązać problemy, z którymi borykają się ludzie pracy i młodzież.
Następny rząd będzie rządem kryzysowym. Ma on za zadanie zjednoczyć większość społeczeństwa wokół programu kryzysowego, który będzie sprzeczny z interesami klasy robotniczej. Partie już teraz są niepopularne lub cieszą się niewielkim zaufaniem wśród ludzi. Doprowadzi to do wybuchu protestów i podważenia rządu, partii burżuazyjnych i całego systemu politycznego.
Walka klasowa w następnym okresie będzie się zatem nasilać, a wielu wyciągnie antykapitalistyczne wnioski. Zapraszamy wszystkich, którzy widzą potrzebę alternatywy w postaci walki klasowej do przyłączenia się do nas i budowania z nami Międzynarodowej Tendencji Marksistowskiej. Budujemy silny marksistowski nurt rewolucyjny w ruchu robotniczym i młodzieżowym, aby ostatecznie obalić ten system.
Tekst oryginalny: https://www.marxist.com/germany-era-of-stability-is-over-despite-spd-victory.htm
Tłumaczenie: tow. Andrzej Kozłowski