Protesty na Białorusi wywołane sfałszowaniem wyborów przez prezydenta kraju Aleksandra Łukaszenkę wciąż trwają. Polska lewica w większości bez większej refleksji popiera protestującą opozycję, której przywódcy reprezentują opcję neoliberalną. Mniejszość tzw. lewicy wspiera z kolei status quo, argumentując to domniemanym sprzeciwem dyktatora wobec prywatyzacji oraz obroną interesu białoruskiej klasy robotniczej. Komunistyczna Partia Polski wydała nawet oświadczenie popierające aktualnego prezydenta, który ponoć stanowi gwarancję zdobyczy minionego okresu. Nic bardziej mylnego. 

617d071226c2b6594195f6fc7d353747 w700 h480

Błędy stalinistów

Podczas gdy Białoruś stała się teatrem zmagań imperialistów, robotnicy, protestujący przeciw aktualnej władzy, wcale nie walczą w imię interesu zachodu czy wschodu, lecz własnego – klasowego. To ten ruch, jako marksiści, powinniśmy z całą stanowczością popierać.

Przyjrzyjmy się w pierwszej kolejności stanowisku „lewicy prołukaszenkowskiej”. Uważa ona, że wraz z obaleniem Łukaszenki zostaną utracone wszelkie zdobycze poradzieckich rządów aktualnego prezydenta, dlatego należy go za wszelką cenę bronić i popierać. Porównują trwające protesty z ukraińskim majdanem, który skończył się dla Ukrainy w sposób tragiczny: utratą Krymu oraz Zagłębia Donieckiego, tlącą się wciąż krwawą wojną domową, szalejącym neoliberalizmem oraz wzmocnieniem sił skrajnej prawicy. 

Tylko czy ten scenariusz jest prawdopodobny na Białorusi? Wydaje się że nie. Wojna domowa nie grozi krajowi, który jest dość jednolity narodowo. W przypadku Ukrainy mieliśmy wyraźny kontrast między rosyjskim wschodem a ukraińskim zachodem. Szowinistyczny nacjonalizm czy faszyzm na chwile obecną także nie stanowią większego zagrożenia, ze względu na ich małą popularność oraz brak tradycji kolaboranckich, a także tragiczne doświadczenie niemieckiej okupacji w czasie II wojny światowej. Należy pamiętać, że ukraińscy nacjonaliści jeszcze przed wybuchem wojny współpracowali z III Rzeszą, a w jej trakcie istniały nawet ukraińskie jednostki SS. W przypadku Białorusinów formacje tego typu nie miały większego znaczenia.

Jedynym realnym zagrożeniem może być prywatyzacja i wyprzedaż majątku narodowego zachodniemu kapitałowi. Tyle że reżim Łukaszenki nie jest wcale gwarantem znacjonalizowanej gospodarki. Jego rząd prowadzi program prywatyzacyjny już od kilku lat. Program ten zakłada w perspektywie długofalowej przejście 90% przedsiębiorstw państwowych na własność sektora prywatnego. Jest on prowadzony przez Komitet ds. Majątku Państwowego Białorusi i obejmuje sprzedaż białoruskich banków oraz firm ubezpieczeniowych. 

118307839 2717557515169131 8553210917960942246 n
Białoruska Partia Komunistyczna stanęła po stronie zwolenników Łukaszenki w Mińsku

Podamy przykład prywatyzacji dokonanej przez Łukaszenkę. W  2019 roku akcje otwartej spółki Baranowicze Zakłady Części Zamiennych Awtako, które stanowiły 26,44% kapitału zakładowego, należącego do gminy, zostały wystawione na sprzedać przez komitet wykonawczy miasta Baranowicze. Specjalizuje się ono w produkcji części zamiennych dla Białoruskiej Kolei oraz części samochodów ciężarowych, autobusów i trolejbusów.Na Białorusi sprawnie działa francuski koncern mleczarski, podczas gdy krajowe zakłady są sprzedawane. 

Ponadto, samo nawet upaństwowienie gospodarki, przy braku demokratycznej kontroli ze strony klasy robotniczej i ogólnonarodowego planu gospodarczego, nie gwarantuje rozwoju i dobrobytu mas pracujących.

Największym problemem wydaje się być jednak masowa prywatyzacja mieszkań, która była wspierana przez rząd. Mieszkania państwowe, komunalne oraz prywatne są wynajmowane na warunkach rynkowych. Sam rynek pracy jest totalnie uśmieciowiony. Ludzie muszą pracować na umowach krótkoterminowych.

Również orientowanie się rodzimych obrońców Łukaszenki na putinowską Rosję budzi politowanie w kontekście obrony reliktów gospodarki poradzieckiej. Rosja stanowi bowiem wzorowy przykład masowej prywatyzacji i rabunkowej sprzedaży majątku społecznego oraz pauperyzacji proletariatu. Putin nie jest w żaden sposób obrońcą klasy robotniczej, a jedynie interesów oligarchów (i swoich własnych).

Argumenty te nie przemawiają jednak do polskich poststalinistów, którzy nie pokładają wiary w ruchu robotniczym, ale kierują się „geopolityką”. Istotniejszy dla nich jest poradziecki „trup” (który wykorzystuje symbolikę dawnego ustroju, ale jego działania są czysto kapitalistyczne) niż realny ruch mas pracujących. Tak jak ich ideowi przodkowie, wycierający sobie gęby sztandarem marksizmu i leninizmu, bardziej boją się samodzielności klasy robotniczej niż imperialistów.

Naiwność polskich reformistów

Z drugiej strony barykady mamy polską lewicę popierającą liberalną opozycję. Takie stanowisko prezentuje np. partia Razem. Nie wychodzi ona z żadnych konkretnych przesłanek. W jej narracji chodzi o obalenie złego dyktatora Łukaszenki i walkę o demokrację burżuazyjną oraz przeciwko przemocy policyjnej i represjom. Jest to jednak stanowisko naiwne i idealistyczne, wręcz szkodliwe. Przejawia się tutaj brak głębszej analizy sytuacji. Widoczny jest brak zrozumienia, że Białoruś stała się terenem zmagań kapitału zachodniego i rosyjskiego. 

belarus 06
Poseł Konieczny wzywa do działania na rzecz nowych wyborów

Obalenie Łukaszenki będzie miało znaczące konsekwencje dla kraju. I nie chodzi tutaj o wprowadzenie demokracji parlamentarnej, która według tej części lewicy rozwiąże wszelkie problemy kraju. Protestujący nie stanowią jednolitego ruchu. Mimo, że większość protestujących jest zmęczona trwającą od 26 lat dyktaturą oraz ma szczere chęci na zmianę sytuacji w kraju, starają się to wykorzystać siły prokremlowskie oraz prozachodnie. Podczas gdy przegrana kandydatka na prezydenta kraju Swietłana Cichonouska skupia wokół siebie siły proeuropejskie, w białoruskiej opozycji jest ruch, którego reprezentantem jest promoskiewski bankster Wiktar Babaryka, który bez problemu realizowałby interesy Rosji. Ciężko przewidzieć, która z sił wyjdzie z tego starcia na wygranej pozycji

Całość problemu wskazuje, że bezrefleksyjnie popierając obalenie Łukaszenki polscy reformiści wspierają zagraniczny kapitał. Los białoruskiej klasy robotniczej ich nie interesuje. Wszystko w imię pięknego (ale pustego) hasła demokracji. 

Samotna walka robotników o swoje prawa

Nie ma wątpliwości, że Białoruś stała się areną działań dwóch sił – Rosji oraz Zachodu. Klasa robotnicza nie ma interesu w wybieraniu między nimi. Wygrana którejkolwiek z nich nie gwarantuje proletariuszom żadnych korzyści. Stąd strajki i protesty robotników np. Miński Zakład Elektrotechniczny, 4-ty szpital miejski, Republikańskie Naukowo-Praktyczne Centrum Kardiologii w Mińsku, Fabryka Mebli „ZOW” w Grodnie, Białoruski Zakład Metalurgiczny, GrodnoPromStroj, Mińska Sieć Kablowa, GrodnoAzot, Budowlańcy z Białoruskiej Elektrowni Atomowej. W związku z wymykająca się sytuacją w kraju Łukaszenka postanowił ściągnąć do kraju górników z Ukrainy, jednak ci w ramach solidarności ze strajkującymi odrzucili propozycję, stwierdzając, że nie zamierzają pracować dla łamistrajków.

35595
Łukaszenka wygwizdany na wiecu w Mińskiej Fabryce Ciągników Kołowych (MZKT)

Dodatkowo rząd Łukaszenki stosuje wobec protestujących groźby zwolnień, kary administracyjne oraz sprawy karne dla organizatorów. W celu reprezentowania interesów strajkujących powstał Ludowy Komitet Strajkowy, który zachęca do organizowania niezależnych kolektywów robotniczych, mających podnieść świadomość klasową oraz promować postulaty takie jak zakaz prywatyzacji, zwiększenie pomocy socjalnej,cofnięcie reformy emerytalnej, demokratyzacja systemu politycznego czy zachowania miejsc pracy oraz zakaz kar i zabierania premii. Jest to ruch skierowany zarówno przeciwko rządowi Łukaszenki jak i przeciw liberalnej opozycji. Walka we własnym interesie klasowym za pomocą organizacji strajków i protestów przez klasę robotniczą będzie skutkować podniesieniem świadomości klasowej.

Jednakże przedstawiciele polskiej lewicy za nic mają ten fundament materialistycznego pojmowania rzeczywistości, jakim jest analiza klasowa. Naiwne i szkodliwe jest uważanie, że Łukaszenko obroni robotników przed kapitałem, już ich sprzedał. Naiwne jest także przekonanie, że tzw. demokratyczna opozycja może przynieść cokolwiek dobrego temu krajowi i jego ludowi pracującemu. Narodowa burżuazja Białorusi walczy bowiem wyłącznie w imię własnego interesu klasowego, za nic ma dobro proletariatu. 

Dlatego z całą stanowczością popieramy jedynie ruch robotniczy na Białorusi. Potępiamy liberalną opozycję oraz rząd Łukaszenki. Białoruś tylko socjalistyczna!

Arkadiusz Romski