Niniejszy tekst został nadesłany przez naszego Czytelnika.
Czara goryczy się przelała. Nawet dla nich, od tylu lat bez przerwy prześladowanych i gnębionych na każdym kroku, a mimo praktycznie wolontaryjnie i charytatywnie dźwigających na swoich ramionach, niczym mitologiczny Atlas, polską gospodarkę, to już za wiele. Takie, przynajmniej według słów samym zainteresowaniach, powody stały za powstaniem na Facebooku grupy o dość bezpośredniej nazwie ,,STRAJK PRZEDSIĘBIORCÓW”.
Zacznijmy jednak od początku. Głównym inicjatorem i organizatorem całej akcji był Paweł Tanajno, co w zasadzie samo w sobie już dużo mówi o jej charakterze. Ten internetowy troll, a z zawodu, a jakże by inaczej, ,,przedsiębiorca”, zdobył rozpoznawalność dzięki kandydowaniu w wyborach prezydenckich w 2015 roku (zdobył zabójcze 0,2% głosów) oraz w wyborach na prezydenta Warszawy (tu otrzymał aż 0,42%, zapewne dzięki swojemu sztandarowemu pomysłowi – pizza hawajska dla każdego mieszkańca). Prowadząc aktywną działalność na mediach społecznościowych dał się poznać jako błaznowaty szermierz postulatów libertariańskich i zagorzały wróg dosyć szeroko rozumianego ,,socjalizmu” oraz państwowej biurokracji. Teraz, w obliczu pandemii koronawirusa, razem z grupą zwolenników postanowił przekuć słowo w czyn.
Tak powstała grupa STRAJK PRZEDSIĘBIORCÓW, mająca w założeniu być platformą organizacji i koordynacji działań przedsiębiorców z całego kraju przeciwko (według ich narracji) gnębiącemu i okradającemu ich państwu, które nawet w czasie pandemii stosując komunistyczne praktyki brutalnie ściąga z nich, niezłomnych filarów polskiej gospodarki, nieludzko wielkie daniny i regulacjami doprowadza ich na skraj ubóstwa. Wróćmy teraz jednak z tych odległych galaktyk absurdu na Ziemię. Licząca obecnie już ponad 150 tys. członków grupa, jak można się domyślać, jak w soczewce skupiła w sobie wszystkie patologie związane z polskim rynkiem pracy i przedsiębiorcami.
Już po krótkiej lekturze postów na grupie rzuca się w oczy ciągłe miotanie się strajkujących w narracji między buńczucznym podkreślaniem swojej potęgi i znaczenia (,,my dźwigamy polską gospodarkę!”, ,,jak się odmówimy współpracy to rząd PiS upadnie w tydzień!”, ,,my możemy istnieć bez państwa, ale państwo bez nas nie!”), a płaczliwym rozpaczaniem nad beznadziejnością swojej obecnej sytuacji i bezsilnością w obliczu epidemii COVID-19 (,,miesiąc bez zysków i moja firma upadnie”, ,,jak mam spłacać kredyty i leasingi”). Nie tylko w tym przypadku grupowicze zbytnio nie starają się by być konsekwentnymi. Ci którzy dzisiaj, w obliczu kryzysu, najbardziej na grupie gardłują za tym, by państwo im pomagało i serwowało hojne pakiety pomocowe, a nawet żądający, by wzięło na siebie utrzymanie ich pracowników (proponował to sam herszt bandy – Tanajno), w czasach prosperity byli pierwsi do szaklowania jakiejkolwiek ingerencji państwa w rynek (jako szkodliwego ,,socjalizmu”) i obficie udostępniali na swoich tablicach posty promujące skrajnie wolnorynkowe postulaty w stylu Janusza Korwina – Mikke. Im dalej w las, tym gorzej. Cała masa wypowiedzi cechującej się charakterystyczną dla tej grupy społecznej pogardą dla innych (jako ,,mniej zaradnych”), krytyka programów socjalnych i promowanie darwinizmu społecznego, a to wszystko doprawione kiczowatymi grafikami z postulatami oraz cytatami z Thatcher i Reagana – słowem, godny politowania skansen neoliberalizmu lat 90. Jakby tego było mało, przedsiębiorcy w swoim cynizmie posuwają się do otwartego wymieniania się sposobami jak naginać prawo i nielegalnie zwalniać pracowników. Dla dokładnego oddania klimatu grupy pozwolę sobie przytoczyć dwa z bardzo wielu przykładów takich ,,porad” (zachowano pisownię oryginalną): ,,sa dwa sposoby, dogadac sie na umowy bez okresu wypowiedzenia i obiecac nowe jak sie sytuacja uspokoi. Jak nie beda chcieli to kupic najtansza wodke po flaszecze na glowe, dac jako zamienny srodek odkazajacy i na koniec dnia dac dyscyplinarki”, ,,Jak nie chcą się dogadać po dobroci to zwolnienia dyscyplinarne. Jak firma później Ci nie pójdzie to ogłosisz bankructwo a jak wirus minie i obroty wzrosną to najwyżej po 2 latach jak przegrasz w sądzie to musisz być przygotowana na wypłatę im 3 miesięcznego wynagrodzenia”. W ogóle taka ,,przedsiębiorczość”, rozumiana jako umiejętność oszukania państwa bądź ominięcia przepisów jest w wypowiedziach przedsiębiorców z grupy wynoszona do rangi najwyższej cnoty – znane ,,wezmę to na firmę” to tylko jeden z całego arsenału takich przebiegłych ,,trików”.
Po 2 tygodniach nakręcania się nawzajem w swojej bańce przedsiębiorcy postanowili działać i zorganizować strajk samochodowy na pl. Teatralnym w Warszawie. Grupowiczy podzieliły jednak bardzo poważne dylematy natury organizacyjno – marketingowej. Jeden z członków grupy podzielił się bowiem z resztą celną refleksją: ,,Pytam na serio – Czy mamy być służbowymi starymi dostawczakami? w sumie będzie relacja w tv wiec dobrze byłoby się biednie pokazać. Jak będą jechały same porsche, mercedesy, bmw itp. to będzie groteska”. Wywołało to żywą dyskusję i spór między tymi pragnącymi pozować na biednych a tymi, którzy, jak sami deklarowali, ,,nie wstydzą się swojego bogactwa”. Przygotowujący się do strajku przedsiębiorcy zdobyli sobie sojuszników w postaci Michała Kołodziejczaka i jego Agrounii oraz dawnego posła i działacza Konfederacji Jacka Wilka (deklarującego pomoc prawną w ,,walce z państwem o odszkodowania”). Najwyraźniej po sukcesie wyborczym koalicyjnej Konfederacji, na prawicy głęboko wzięto sobie do serca zasadę ,,małpy razem silne”. Strajk, a raczej jego parodia, miał miejsce 31 marca pod hasłem odmowy płacenia ZUS, VAT, PIT, CIT i innych ,,danin”. Kilkadziesiąt luksusowych samochodów przez krótki czas blokowało miejscami ruch wokół pl. Trzech Krzyży. Policja wystawiła kilka mandatów i spisała uczestników. Nie wiem jak czytelnicy, ale ja od razu widzę, że to naprawdę potężna siła zdolna co najmniej zdestabilizować państwo albo nawet obalić rząd.
Obserwacja grupy STRAJK PRZEDSIĘBIORCÓW i całej akcji przynosi kilka istotnych refleksji. Przede wszystkim, bez względu na to jak hojnie państwo nie wesprze ,,poszkodowanych przedsiębiorców”, zawsze będzie im za mało i będą podnosić swój klasyczny krzyk o ,,złodziejskich podatkach” i ,,pasożytniczym państwie” – ten typ tak ma. W swojej tarczy antykryzysowej rząd PiS zdążył już bowiem poświęcić interes pracowników i całkowicie poszedł na rękę przedsiębiorcom, ale, jak widać wyraźnie, ich zachłanność to studnia bez dna. Do lamusa można także odesłać liberalny mit, że przedsiębiorca zarabia więcej, ponieważ ponosi większe ryzyko i musi wykazać się większą odpowiedzialnością. Obecnie jak na dłoni widać, że jest to tylko fałszywa śpiewka czasu prosperity, mająca usprawiedliwiać wyzysk pracowników. Kiedy przychodzi kryzys i przedsiębiorcy powinni wykazać się ową odpowiedzialnością (np. rezerwami finansowymi zamiast kolejnego nowego auta), są oni pierwsi do przerzucania jego kosztów na państwo i pracowników. Nie ma więc absolutnie żadnych powodów by trzymać się dalej neoliberalnych dogmatów i próbować za wszelką cenę dogodzić roszczeniowym januszom biznesu.