kazakhstan 2022

Dziś rano agencja TASS poinformowała o wysłaniu do Kazachstanu na prośbę prezydenta Tokajewa sił pokojowych sojuszu Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ОДКБ) zrzeszających Armenię, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Rosję i Tadżykistan. Swoje wojska wysłała już Rosja. Jest to punkt zwrotny w protestach w Kazachstanie, w wydarzeniach nazywanych często „kazachskim majdanem”. Wybuchły one 4 stycznia z powodu rosnących cen paliwa. Najpierw jednak przyjrzyjmy się wydarzeniom, które doprowadziły do zaistniałej sytuacji.

Przywódca Narodu

Faktycznym władcą Kazachstanu przez lata wciąż pozostawał były prezydent, Nursułtan Nazarbajew, który był premierem Kazachskiej SRR (1984-1989), następnie pierwszym sekretarzem KC KP KSRR (1989-1990), prezydentem KSRR (1990-1991) oraz prezydentem Kazachstanu (1991-2019). W każdych wyborach prezydenckich „zdobywał” od 81 do 98,8 procent głosów. W 2019 roku ustąpił ze stanowiska prezydenta, przekazując je Kasymowi-Żomartowowi Tokajewowi. Zachował jednak stanowisko przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Kazachstanu (które sprawował od 1991 roku) i był uważany de facto za władcę Kazachstanu. Z tego stanowiska został odwołany dopiero wczoraj, tj. 5 stycznia. Czas pokaże czy zmiana ta nie była jednak tylko pozorna. Z pewnością nie ulega wątpliwości fakt, że u władzy dalej pozostaje ta sama klika oligarchów, związanych z Nazarbajewem wraz z jego partią.

Nazarbajew był ukazywany przez propagandę jako ojciec narodu niczym Stalin w ZSRR. W 2010 roku parlament nadał mu tytuł „Przywódcy Narodu” (Елбасы), a w 2019 r. nazwę stolicy Astanę przemianowano na Nur-Sułtan – od jego imienia. Nadano także jemu i jego rodzinie immunitet chroniący ich przed ewentualnym rozliczeniem jego rządów.

W typowy dla krajów byłego ZSRR sposób podporą władzy jest grupa powiązanych rodzinnie oligarchów, opozycja natomiast zmaga się z licznymi prześladowaniami.

Ostatecznie wszystko sprowadza się do pobudek gospodarczych

Rządy Nazarbajewa przebiegały w miarę spokojnie dzięki wzrostowi gospodarczemu zapewnionemu przez wielkie bogactwa naturalne kraju: głównie ropę, gaz i uran. Kraje Zachodnie postrzegały Kazachstan jako przyjazny dla kapitalizmu, mimo wysokiej korupcji, którą Bank Światowy ocenia na podobną do Angoli, Boliwii czy Kenii. PKB kraju rośnie stabilnie od czasu, gdy odbiło się od dna po rozpadzie ZSRR. Jednak zawirowania cen ropy po wojnie na Ukrainie w 2014 roku miały wpływ również na gospodarkę Kazachstanu. Tempo wzrostu PKP per capita spadło (jednak samo PKP per capita wciąż rośnie), a wyraźnie wzrosło zadłużenie kraju. Z początkiem roku 2016 ruszył wielki program prywatyzacji państwowych firm po to, aby osiągnąć zalecany przez OCDE udział państwowej własności w gospodarce do 15%. W międzyczasie rósł napływ ludności ze wsi do miast, w których migrujący niekoniecznie znajdowali zatrudnienie, a na pewno nie na godnych warunkach. Bezrobocie wzrosło z 5% w 2017 do 7,8% w 2020. Jednak czarę goryczy przelały podwyżki cen żywności oraz 100% podwyżka cen LPG. Warto przypomnieć, że 85% samochodów w Kazachstanie jest zasilanych przez LPG, którego cena wzrosła niewspółmiernie do ceny benzyny i oleju napędowego. Podwyżki cen są spowodowane usunięciem dotacji do paliw, które rozpoczęły się w 2019 roku.

Protesty

Obecne protesty nie są pierwszymi, jakie wybuchły w Kazachstanie w ostatnich latach. W 2011 roku z powodu zamieszek w mieście Żangaözen, związanych ze zwolnieniami na lokalnym polu naftowym zginęło 16 osób. Wtedy litr LPG kosztował 30-35 tenge. Kolejne protesty wybuchły w 2020 roku, po stopniowej likwidacji dotacji do paliw w 2019 roku. Cena LPG wzrosła wtedy z 55 do 65 tenge. 1 stycznia ceny gazu wzrosły do 120 tenge za litr (1 tenge = 0,0093 zł).

Następnego dnia mieszkańcy miasta Żangaözen wyszli na ulicę (1000 osób). Dyrektor lokalnej firmy gazowej obiecał obniżki cen gazu do 85-90 tenge, co jednak nie uspokoiło demonstrantów. Protesty rozlały się następnie na cały Obwód Mangystauski. Na ulicę wyszło 6000 mieszkańców stolicy obwodu, Aktau. Na głównym placu protestujący zaczęli stawiać jurty. Szef lokalnego rządu Nurłan Nogajew spotkał się z demonstrantami. Przypomniał im o obniżce cen gazu przez rząd.

4 stycznia na ulice Ałmaty wyszło 1000 protestujących. Policja użyła przeciwko nim gazu łzawiącego i granatów hukowych. Prezydent Tokajew podpisał dekret o stanie wyjątkowym w Obwodzie Mangystauskim oraz w Ałmatach. Rząd obiecał obniżyć cenę LPG do 50 tenge. Odnotowano przerwy w połączeniach z internetem.

5 stycznia prezydent Tokajew odwołał Nazarbajewa. Protestujący w Ałmatach, Aktau i Aktobe zaatakowali budynki rządowe. Policja odpowiedziała gumowymi kulami, granatami hukowymi i gazem łzawiącym. Do akcji wkroczyło wojsko. Strajkują również pracownicy sektora państwowego (wydobycia ropy i gazu, górnicy oraz metalowcy), wysuwając także własne żądania. Tokajew obiecał dodatkowo dotacje do czynszów, zapowiedział, że „zastanowi się” nad państwowymi regulacjami cen paliw oraz podstawowych produktów żywieniowych. Dodał jednak, że poszanowanie własności prywatnej i wolnego rynku nadal pozostają priorytetem dla państwa. Zapowiedział również twarde rozprawienie się z „terrorystami”. Słowa prezydenta jednak nie przestraszyły protestujących, którzy strajkują już w całym kraju i odnoszą w tej nierównej walce niemałe sukcesy, tj. przejęli sprzęt wojskowy, rozbroili żołnierzy, spalili centrum biznesowe będące siedzibą partii oraz zajęli rezydencję prezydenta w Ałmatach. Internet dalej jest blokowany.

6 stycznia agencja TASS donosi o 1000 rannych protestujących z czego 400 jest w szpitalach. Już 2000 protestujących zostało aresztowanych. Na głównym placu Ałmatów słychać strzały i wybuchy. Unia Europejska nawołuje Rosję do tego, aby uszanowała suwerenność Kazachstanu.

Żądania protestujących krążących po Telegramie można podsumować w punktach:

1. Zmiana reżimu.
2. Wolne wybory do lokalnych struktur rządowych.
3. Powrót do konstytucji z 1993.
4. Zaprzestanie prześladowania działaczy społecznych
5. Przekazanie władzy siłom nie związanym z obecnym reżimem.

Jednakże, aby osiągnąć i utrwalić namacalne zwycięstwa, zryw ten musi nabrać bardziej zorganizowanego charakteru – radykalne ruchy oddolne zawsze rozwijają własne instrumenty demokratyczne, aby prowadzić i wyznaczać kierunek oraz zawsze wysuwają własnych przywódców. Burżuazyjne partie opozycyjne bez wątpienia będą próbowały to wykorzystać. Jeśli im się uda, zastąpią tylko jedną bandę oligarchów inną, podczas gdy masy robotnicze będą nadal cierpieć. Robotnicy powinni ufać tylko własnym siłom.

Autor: Andrzej Tokarz