konwencja agorunia ap scaled 1

W sobotę 4 grudnia odbyła się konwencja AgroUnii. Ruch posiadaczy rolnych zmienia się w formację polityczną. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wielki zachwyt i chęć współpracy działaczy lewicy, poczynając od stalinistów, a kończąc na reformistach. Czy Agrounia jest w takim razie sojusznikiem i szansą dla klasy robotniczej, czy też realizuje obce interesy klasowe (drobnych posiadaczy), wykorzystując przy tym działaczy zarówno z prawa, jak i z lewa?

Wydarzenie, które oczarowało lewicę

Konwencja odbyła się w Teatrze Palladium w Warszawie. Zaprezentowano program mający być podstawą nowej partii politycznej, bazujący na patriotyzmie gospodarczym, w którym wymarzono sobie zdrową, polską żywność w przystępnej cenie oraz rozbijanie monopoli. Zaproponowano postulat, aby 70% produktów w polskich sklepach było krajowego pochodzenia. Tylko czekać aż kapitaliści się na to zgodzą. Każdy, kto rozumie działanie kapitalizmu, nie ma złudzeń co do naiwności tych postulatów.Nie obyło się bez standardowych beztreściowych klisz o politykach-nierobach i złodziejach, skierowanych do elektoratu kontestującego obecny układ parlamentarny.  Przewodniczący Kołodziejczak przyznał, że AgroUnia uosabia przede wszystkim interesy rolników, jednak aspiruje do bycia reprezentantem szerszych mas. Pojawiły się przy tym postulaty godnych warunków pracy dla pracowników oraz wzmocnienia pozycji związków zawodowych. Jest to zabawne w kontekście faktu, że bazą AgroUnii są rolnicy, czyli wiejscy przedsiębiorcy, którzy wyzyskują pracowników najemnych, chociażby  brakiem umów i urągającymi warunkami pracy. Nie mniej jednak to właśnie im udało się skupić wokół siebie związkowców oraz znanych bardziej lub mniej działaczy reformistycznej lewicy.

Ruch wiejskich kapitalistów

Agrounia powstała w 2018 roku jako ruch społeczny drobnych i większych posiadaczy wiejskich skupionych wokół osoby Michała Kołodziejczaka, skierowany przeciwko polityce rolnej PiSu. Od samego początku aspirował do bycia drugą Samoobroną Andrzeja Leppera, wykorzystując nawet podobne metody protestu – palenie opon, rozrzucanie żywności, czy nawet gnojówki na ulicach. Warto zaznaczyć, że AgroUnia była ogromnym przeciwnikiem tzw. „piątki dla zwierząt”, ustawy zakazującej hodowli zwierząt futerkowych, wykorzystywania zwierząt w celach widowiskowych, czy znacznego ograniczenie uboju rytualnego, co godziło w interesy posiadaczy. Raport oceniający sytuację branży hodowli zwierząt futerkowych opracowany przez Jarosława Urbańskiego, Mikołaja Iwańskiego w styczniu 2018, pokazuje oprócz względów etycznych, jak branża futerkowa negatywnie wpływa na środowisko, oraz rosnącą ilość zwolenników likwidacji hodowli wśród mieszkańców wsi oraz pracowników ferm. Widzimy więc, że bazą przeciw jest proletariat wiejski. Mimo obecnej stabilności przemysł ten ze względów technologicznych jest nierentowny, zaś jego utrzymywanie w dalszej mierze będzie nieopłacalne.

gf o43i 9T7k 2Da3 protest rolnikow 20 lipca 2021 agrounia 1920x1080 nocrop

Wskazuje to jednoznacznie na nieproletariacki charakter ruchu. Lokalna burżuazja mniejsza czy większa nie ma szans, by konkurować z zachodnim kapitałem, dla którego produkcja jest tańsza i bardziej opłacalna. Stąd próba wywarcia presji na rząd, by chronił lokalnych kapitalistów i ich produkty. Nie jest tajemnicą, że polski rząd nie jest w stanie oprzeć się zachodniej burżuazji, przez co Agrounia wciąż utrzymuje swoje poparcie, jednak skupiając wokół siebie samych tylko przedsiębiorców rolnych, nie uda jej się osiągnąć sukcesu. Stąd otwarcie się na współpracę najpierw ze środowiskami skrajnej prawicy, teraz zaś z lewicą. Kołodziejczak umiejętnie skupia wokół siebie różne ruchy i organizacje, aby stać się znaczącą siłą w polskiej polityce i móc realizować interes klasowy grupy, którą reprezentuje.

Prawica czy jednak lewica?

Wiedząc, że opierając się na samych rolnikach, za wiele nie zwojuje, AgroUnia starała się wciągnąć w swoją orbitę inne opcje polityczne. Pierwszym celem okazała się prawica. W 2019 Kołodziejczak zamierzał budować swój ruch wspólnie z przewodniczącym Kongresu Nowej Prawicy i ruchu PolEXIT Stanisławem Żółtkiem. Partia Zgoda stawiała postulaty drobnej burżuazji takie jak obniżenie podatków czy przystosowanie prawa pod rozwój przedsiębiorczości, przy okazji kładąc nacisk na znaczenie rolnictwa w polskiej gospodarce. Po dwóch tygodniach projekt się rozpadł. Następnym kandydatem do wspólnej partii okazał się słynący ze swej błazenady Paweł Tanajno, będący liderem Strajku Przedsiębiorców powstałego w ramach sprzeciwu wobec lockdownów. AgroUnia wspólnie z ruchem Tanajny protestowała przeciw działaniom rządu PiS w związku z pandemią koronawirusa. Również tutaj nie udało się zbudować wspólnej partii politycznej. Nie mniej jednak w trakcie protestów rolników przeciwko „piątce dla zwierząt”, Tanajno wsparł AgroUnię, pojawiając się na blokadzie drogi, zaznaczając przy tym wspólny interes klasowy kapitalistów ze wsi jak i miasta. Oprócz prób budowania partii z przedstawicielami miejskiej burżuazji Kołodziejczak miał również swój epizod współpracy ze skrajną prawicą. W 2019 wsparł Stowarzyszenie Marsz Niepodległości kwotą pieniężną przeciwko międzynarodowej ustawie 447 Kongresu Stanów Zjednoczonych, mającej na celu uregulowanie statusu prawnego mienia pozostałego po ofiarach Holocaustu, a także szerzeniu wiedzy o zagładzie Żydów w czasie II wojny światowej.  

maxresdefault

Po niepowodzeniach Kołodziejczak uznał, że bardziej Agrounii opłaca się współpraca z lewicą. Hasła godnych warunków pracy, czy silnych związków zawodowych są bardziej popularne wśród mas niż agresywne hasła skrajnej prawicy i pozwalają skupić szersze grono odbiorców. Taktyka okazała się słuszna. Z Kołodziejczakiem zaczęli współpracować związkowcy oraz działacze reformistycznej lewicy tacy jak Piotr Ikonowicz czy Jan Śpiewak. W zachwyt wpadły także mniej znaczne formacje lewicowe, poczynając od stalinistów, a kończąc na reformistach. 

Współpraca z innymi klasami w walce o konkretne postulaty nie jest czymś złym, jednak musi ona opierać się na konkretnych warunkach. Lenin pisał:

Dziedzina, z której wyłącznie można zaczerpnąć tej wiedzy, to dziedzina stosunku wszystkich klas i warstw do państwa i rządu, dziedzina stosunków wzajemnych pomiędzy wszystkimi klasami. (…) Aby przynieść robotnikom wiedzę polityczną, socjaldemokraci muszą iść do wszystkich klas ludności, powinni na wszystkie strony rozsyłać oddziały swej armii. (…) Powinniśmy również umieć urządzać zebrania z przedstawicielami wszystkich i wszelkich klas ludności, które tylko chcą słuchać demokraty. Albowiem nie jest socjaldemokratą ten, kto w praktyce zapomina, że „komuniści popierają wszelki ruch rewolucyjny, że dlatego obowiązani jesteśmy wobec całego narodu wykładać i podkreślać ogólnodemokratyczne zadania nie ukrywając ani na chwilę swych przekonań socjalistycznych.(…) My jednak, jeśli chcemy być przodującymi demokratami, powinniśmy zatroszczyć się o to, aby naprowadzać ludzi, niezadowolonych właściwie tylko z porządków uniwersyteckich lub tylko ziemskich itp. porządków, na myśl, że cały ustrój polityczny jest do niczego. My powinniśmy wziąć na siebie zadanie zorganizowania takiej wszechstronnej walki politycznej pod kierownictwem naszej partii, żeby wszystkie i wszelkie warstwy opozycyjne mogły udzielać i istotnie udzielały pomocy w miarę sił tej walce i tej partii. My powinniśmy z praktyków-socjaldemokratów wyrabiać takich przywódców politycznych, którzy umieliby kierować wszystkimi przejawami tej wszechstronnej walki, umieliby we właściwej chwili „podyktować pozytywny program działań”i buntującym się studentom,niezadowolonym działaczom ziemskim, i oburzonym sekciarzom, i pokrzywdzonym nauczycielom ludowym itp. itp.

(W. Lenin Co robić?)

Widzimy więc, że nie powinniśmy wykluczać taktycznej współpracy z innymi klasami. Jednak powinno to odbywać się na naszych warunkach. Istotne jest więc, aby klasa robotnicza stanowiła awangardę i jednoczyła inne klasy w walce z systemem kapitalistycznym. Lewicowi działacze próbują podczepić się pod już istniejący ruch, mający konkretne cele i konkretną bazę społeczną. Jest to przede wszystkim naiwne. Agrounia, wiodąc prym, nie da się zdominować zewnętrznym ruchom. Może je tylko wykorzystać do własnych celów. Poczynania reformistów nie powinny jednak zaskakiwać. Stan lewicy obecnie jest w opłakanym stanie.

Bylismy wczoraj z Jankiem na konwencji Agrounii Program dla wsi

Nie istnieje żaden zorganizowany ruch pracowniczy, zbiurokratyzowane związki zawodowe nie są w stanie skutecznie działać, parlamentarna lewica utrzymuje się na poziomie 8-10%, zaś drobnomieszczańska lewica co chwilę ulega presji liberałów. W takich warunkach reformiści widzą ogromną szansę dla siebie. W końcu pojawił się byt, który podnosi lewicowe hasła, przez co zachęcił dużą część lewicy do współpracy, jak sądzą, w ramach walki o prawa pracowników oraz związków zawodowych. Jak jednak wiemy, klasy w państwie burżuazyjnym realizują przede wszystkim własne interesy, a miarą sukcesu jest włączenie w swą walkę innych klas, co robi skutecznie AgroUnia. Gdy podnoszone hasła lewicowe staną się sprzeczne z interesem drobnych posiadaczy rolnych, ci bez wahania  je odrzucą. Na razie jednak zmuszeni są budować ruch masowy, który będzie na tyle skuteczny aby spopularyzować ich własne hasła.

Brak złudzeń

Nie mamy złudzeń, że taktyka reformistycznej lewicy nie jest słuszna oraz nie okaże się skuteczna. Rozumiemy też entuzjazm reformistów, jednak zdajemy sobie sprawę, że ich taktyka przyniesie im niewiele korzyści. Analiza klasowa wskazuje, że ruchy polityczne reprezentują przede wszystkim interesy własnych klas. Czy pracownicy najemni mają wspólny interes z wyzyskiwaczami? Lewica niereprezentująca proletariatu, będąca niesamodzielną siłą, aby istnieć, musi podczepiać się pod istniejące już byty polityczne, takie jak te reprezentowane liberałów czy teraz rolników. Nie skupiając się wokół klasy, której interes powinna reprezentować, skazana jest na ciągłą nieskuteczność i porażkę. Lewica jednak nie dostrzega tego. Dużą rolę w tym odgrywa efekt tzw. ludomanii, czyli niedostrzegania różnych klas w społeczeństwie, tylko wrzucanie wszystkich wyzyskiwanych do jednego worka „klasy ludowej”, którego interesy mają być wspólne.

Jako Czerwony Front nie mamy złudzeń co do charakteru AgroUnii. Nie uważamy tego ruchu za sojusznika proletariatu. Są to przede wszystkim posiadacze wiejscy, którym bliżej do wyzyskujących niż wyzyskiwanych. Ich pozycja w kapitalizmie jest niepewna. Nie mogą konkurować z potężnymi zachodnimi kapitalistami. Stąd uciekają się do solidaryzmu klasowego, jednocześnie mając na względzie przede wszystkim swój własny klasowy interes. Tej sprzeczności nie da się pogodzić. Istnieje możliwości zdobywania pewnych drobnych koncesji poprzez lawirowanie wokół AgroUnii, jednak jest to mało prawdopodobne i nie prowadzi do budowy bazy dla organizacji robotniczej. 

Jedynie proletariat jest faktyczną siłą, która może skupić wokół siebie inne klasy, obalić obecny system i budować bezklasowe społeczeństwo w interesie innych klas, które cierpią w ramach kapitalizmu. Tylko proletariat może być awangardą mas, pokrzywdzonych i wyzyskiwanych przez kapitalizm! Tylko proletariat, a nie posiadacze chcący utrzymać obecny stan rzeczy ma siłę pokonać wyzyskiwaczy i wprowadzić socjalizm!

Autor: Arkadiusz Romski