Burżuazyjny rząd Polski kolejny raz podejmuje atak i występuje przeciw klasie pracującej!
Od 1 stycznia 2022 r. czekają nas zmiany w zwolnieniach lekarskich. Skrócony zostanie m.in. czas pobierania zasiłku chorobowego po utracie zatrudnienia.
Zmiany w systemie zwolnień lekarskich obowiązywać będą od przyszłego roku i zostaną wprowadzone wraz z m.in. nowelizacją ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, którą podpisał prezydent Andrzej Duda.
Skrócony zostanie czas pobierania zasiłku chorobowego po utracie pracy z 182 do 91 dni. Bez zmian pozostanie jednak maksymalny czas niezdolności do pracy w czasie ciąży i w przypadku gruźlicy – wynosi on 270 dni. Warto przy tym wspomnieć jak wygląda zachorowalność na gruźlicę w Polsce: w 2019 roku zanotowano 5321 przypadki, głównie w grupie wiekowej od 45 do 64 lat; obecnie liczba zachorowań spada [1]. Łaskawi panowie zatem, chcąc sprawiać poczucie troski o pracowników, postanowili dać możliwość dłuższej rekonwalescencji po chorobie, która dotyka zaledwie mały promil społeczeństwa. Kompletnie pominęli jednak epidemię chorób psychicznych, wymagających często dłuższego czasu na dojście do zdrowia.
Co więcej, obecnie okres zasiłkowy liczy się zarówno w czasie umowy o pracę, jak i po jej rozwiązaniu. Zgodnie z nowymi przepisami, aby odnowić prawo do kolejnego pół roku płatnej nieobecności w pracy, potrzebny będzie 60-dniowy okres przerwy w zwolnieniu lekarskim.
Zmiany w prawie mają być odpowiedzią podyktowaną rzekomymi postulatami pracodawców, skarżących się na to, że pracownicy nadużywali zwolnień lekarskich biorąc fałszywe zwolnienia. Dlaczego fałszywe? Ponieważ, zgodnie ze słowami pracodawcy, pracownicy biorą je nie z powodu choroby, lecz po to, by mieć czas na wypoczynek. Oskarżenia te są nie tylko bezpodstawne, ale również obrzydliwe i bezczelne. Podczas przebywania na zwolnieniu lekarskim pracownik powinien dążyć do jak najszybszego powrotu do zdrowia, a więc właśnie między innymi wypoczywać. Z jednej strony wciąż mówi się o prawdziwej epidemii chorób psychicznych wśród obecnych pokoleń – badania pokazują jasno, że ponad 1/3 Polaków widzi u siebie objawy depresji, coraz więcej osób zmaga się również z nerwicą lub z wypaleniem zawodowym. Wypalenie zawodowe w 2019 roku zostało uznane za oficjalną diagnozę medyczną i wpisane do klasyfikacji ICD-11 (International Classification of Diseases). W praktyce oznacza to, że od 1 stycznia 2022 r. osoby cierpiące na tę chorobę będą mogły skorzystać z prawa do zwolnienia lekarskiego. Nie oznacza to jednak, że sytuacja klasy pracującej się polepszy, a pracodawcy będą bardziej zwracać uwagę na zdrowie psychiczne swoich pracowników, jak pokazują obecne zmiany, będzie wręcz przeciwnie. Co więcej, polska psychiatria jest w opłakanym stanie – na chwilę obecną aktywnych lekarzy psychiatrów wykonujących zawód jest około 4,3 tysiąca, podczas gdy jeszcze przed pandemią w Polsce psychiatrycznie leczyło się 1,6 mln osób. Choroby psychiczne często są trywializowane jako coś z czym można samemu sobie poradzić, bądź traktowane jak przejaw lenistwa.
Poza zwolnieniami z powodów zaburzeń psychicznych warta zaznaczenia jest również kwestia zwolnień z powodu tak poważnych chorób jak nowotwory, choroby układu krążenia czy przewlekłe wymagające częstej hospitalizacji. Już teraz naukowcy biją na alarm z powodu stanu zanieczyszczenia powietrza i idącymi za tym konsekwencjami dla zdrowia. Rak płuc jest najczęściej występującym nowotworem u mężczyzn (18,7%), u kobiet plasuje się zaraz po nowotworze piersi (21,9%) i jelita grubego (10,1%, a płuc 8,8%). Tak wysokie statystyki zachorowalności na tak ciężkie w leczeniu choroby, przy jednoczesnym krótkim zwolnieniu lekarskim, będą mieć opłakane skutki dla wielu tysięcy polskich pracowników i pracownic.
Polacy według danych OECD są, obok Grecji, najbardziej zapracowanym krajem w Unii Europejskiej – pracujemy średnio 1806 godzin w roku. To, ile pracujemy, przekłada się na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne, nic więc dziwnego, że Polki i Polacy korzystają ze zwolnień lekarskich w celach poratowania zdrowia. W interesie pracodawcy powinno być to, aby pracownik był wypoczęty i zdrowy w miejscu pracy, lecz niestety, jak widać, polscy przedsiębiorcy nadal uważają, że lepiej jest wykorzystywać siłę roboczą pracownika do granic możliwości, co może okazać się tragiczne w skutkach – coraz częściej będziemy słyszeć o tragicznych wypadkach przy pracy lub samobójstwach. Jeśli zatem faktycznie zwolnienia lekarskie były fałszywe – pracodawcy i rząd powinni skierować swoje kontrole na lekarzy, którzy rzekomo przykładają rękę do wystawiania takich zwolnień. Jednak nie zrobią tego, ponieważ nie byliby w stanie niczego udowodnić – zwolnienia nie są fałszywe, coraz więcej osób zmaga się z problemami zdrowotnymi spowodowanymi przemęczeniem, stresem, przepracowaniem, brakiem odpowiedniej opieki medycznej, jest to fakt, a pandemia i trudne warunki tylko popchnęły zdesperowanych pracowników do tego by w końcu zadbać o swoje zdrowie i dobrostan.
Zmiany w prawie uderzą jak zwykle w grupę najbardziej narażoną na problemy zdrowotne – osoby pracujące na umowach na czas określony. Ponadto cierpieć będą osoby, które chorują przewlekle i co jakiś czas muszą udawać się na dłuższą rekonwalescencję. Należy również zauważyć, że nie wszystkie osoby pracujące zarobkowo mają w ogóle prawo skorzystać ze zwolnienia lekarskiego. W przypadku umowy zlecenie ubezpieczenie chorobowe jest dobrowolne, a dodatkowo wiąże się z kosztami dla pracownika. Według danych GUS, w 2020 roku w Polsce na umowę inną niż umowa o pracę zatrudnionych było aż 2,6 mln. osób. Oprócz problemów, komplikacji i dodatkowych kosztów związanych z ubezpieczeniem chorobowym, związane to jest również z brakiem płatnego urlopu, jakiejkolwiek prawnej ochrony przed zwolnieniem, jak i wszystkich innych praw pracowniczych przewidzianych w kodeksie pracy. W praktyce oznacza to, że z płatnego zwolnienia lekarskiego może korzystać tylko część pracowników, którym poszczęściło się na tyle, że mają umowę o pracę. Dla pozostałych choroba oznacza brak zatrudnienia i środków do życia.
Nieleczone choroby, zarówno psychiczne i fizyczne, unikanie zwolnień lekarskich, brak dostępu do opieki medycznej i brak czasu na wypoczynek i regenerację – to wszystko prowadzi do pogłębienia się objawów, a w rezultacie do śmierci. Kapitalizm to system, który za nic ma dobrostan pracowników, ich zdrowie czy życie. Zamiast budowania społeczeństwa, w którym potrzeby wszystkich byłyby zaspokojone, co przy obecnym stanie nauki i techniki jest już osiągalne, system ten skupia się na zyskach i dążeniu do coraz większego zarobku. Kapitalizm to system żywiący się krwią robotników, to niewyobrażalne bogactwa dla garstki, zdobyte na trupach pracowników.
Jako marksiści, pomimo braku zdziwienia, jesteśmy przeciwni tej antyludzkiej i antypracowniczej ustawie. Od prawie 30 lat kolejne rządy urządzają coraz to nowe zamachy na prawa pracowników odbierając im więcej i więcej praw, zabierając nam ostatnie możliwości godnego życia i bezpiecznej pracy. Strach pomyśleć jakie będą kolejne próby „redukcji kosztów” dla tak zwanych „pracodawców” (w praktyce po prostu wyzyskiwaczy) i ile ofiar pochłoną takie zmiany.
Stanowczo sprzeciwiamy się tym praktykom i wszelkim atakom na klasę pracującą! Pracownice i pracownicy muszą powiedzieć „NIE” tej niehumanitarnej nowelizacji. Nie damy odebrać sobie podstawowych praw, które kiedyś udało nam się wywalczyć! Od ponad dwóch tygodni trwa strajk pracowników systemu ochrony zdrowia, na horyzoncie mamy też strajk nauczycieli. Miejmy nadzieję, że do walki o własne życie będą dołączać kolejne branże pasożytniczego systemu kapitalistycznego. Organizujmy się i walczmy!
Autorki: tow. Rozalia Opala, tow. Natalia Mieńczyńska