10 października w wyborach parlamentarnych w Iraku wygrało ugrupowanie duchownego Mukttady as-Sadra. Ruch Sadrystowski zdobył 21,7% głosów, czyli prawie dwa razy tyle co ugrupowanie byłego prezydenta Nouri al-Malikiego (11,35%). Szyicki duchowny kreuje się na irackiego patriotę który chce zjednoczyć wszystkie grupy religijne i etniczne kraju. Mimo bycia szyitą, ma chłodny stosunek do Iranu oraz jest za zlikwidowaniem najróżniejszych milicji na terenie Iraku. Największa z nich, licząca 100 tys. bojowników, pro-irańska Haszed Szaabi jest niezadowolona z wyników wyborów. Jej ugrupowanie al-Fateh straciło najwięcej w obecnych wyborach.
Jest to pokłosie protestów z 2019 kiedy to ludność Iraku wyraziła niezadowolenie z pro-irańskiego kursu rządu oraz samowoli pro-irańskich milicji. Iran rozgrywał Irak dość cynicznie licząc, że większość szyicka oraz walne przyczynienie się do pokonania ISIS zapewni mu poparcie niezależnie od sytuacji gospodarczej. Ludność Iraku żyje bowiem na niższym poziomie niż nawet w ostatnich latach rządów Saddama Husajna gnębionego zachodnimi sankcjami. Wbrew obiegowej opinii ludność Iraku, poza Kurdami oczywiście, nie głosuje na ugrupowania ze względu ich afiliację religijną.
As-Sadr jest wrogi USA i Wielkiej Brytanii jednak ze względu na ich obecność w Iraku będzie musiał z nimi jakoś współpracować. Tradycyjnie Sadr był sceptyczny wobec Iranu, jednak nie oznacza to koniecznie wrogości. Irak jest bardzo zależny do Iranu gospodarczo. Szyickie milicje nie uznały wyników wyborów. Pozostaje pytanie czy spróbują przejąć władzę siłą, szczególnie, że As-Sadr zapowiadał likwidację milicji i rozwój organów państwa. Wygrana Sadra pokazuje, że klasa robotnicza Iraku, niestety po krwawych lekcjach, uczy się, że różne sekciarskie ugrupowania odwołujące się do danej religii nie są w stanie rozwiązać ich realnych problemów czyli złej sytuacji gospodarczej, brak w dostawach prądu i innych mediów. W poprzednich wyborach w koalicji z nim wystartowała do wyborów iracka partia komunistyczna widząc w jego ugrupowaniu jedyną siłę zdolną zmienić coś w kraju. Niestety partia komunistyczna zbojkotowała wybory w tym roku. Uznała ona je za częściowo sfałszowane. Szczególnie frekwencję wyborczą którą ocenia na ok 20% wobec oficjalnych 41%.
Oczywiście Sadr jest szyickim duchownym, pod wieloma względami reakcyjnym jest jednak jak na warunki Iraku mniejszym złem. Jeśli nie dojdzie do zamachu stanu, jego ugrupowanie będąc u władzy nie rozwiąże palących problemów kraju, nawet gdyby posiadało większość w parlamencie. Klasa robotnicza zawiedzie się również na nim. Ale możliwe, że po każdym zawodzie nowym „uczciwym” politykiem jej nastroje będą się przesuwać ku bardziej postępowym opcjom, o ile takie się pojawią.
Iracka Partia Komunistyczna jest typowo stalinowskim tworem, ze wszystkimi typowymi wadami, jednak na warunki irackie jest bardzo postępowa. Nawet gdyby miała realne szanse stać się liczącą się siłą, prawdopodobnie jak wszystkie tego typu ugrupowania stalinowskie zamieniłyby się w typową socjaldemokrację kolaborującą z najeźdźcami i burżuazją. Jedyną odpowiedzią dla Iraku, ale też i dla każdego kraju są organizacje prawdziwie marksistowskie, które konsekwentnie i bezkompromisowo obalą władzę burżuazji.
Autor: tow. Andrzej Tokarz