planpok

Młodzież i studenci często są pierwszymi, którzy manifestują rosnące niezadowolenie w społeczeństwie. Im bardziej kapitalistyczna rzeczywistość staje się nie do zniesienia, tym częściej wychodzą na ulicę, aby wyrazić swój gniew, organizują się w grupy i kolektywy, chcąc coś zmienić. Nie wszystkie z nich wychodzą ze swoją działalnością poza swoją bańkę, grzęznąc w izolacji i wypaleniu. Powodów tego jest mnóstwo: od drobnomieszczańskiego charakteru działania, po brak oparcia w konkretnej teorii czy szukaniu dróg na skróty. W historii jednak jest masa przykładów na ogromne ruchy studenckie czy rewolucje zapoczątkowane właśnie przez studentów, które wyszły dalej, angażując do działania klasę robotniczą poprzez związki zawodowe i inne organizacje robotnicze, jak np. słynny Maj 1968 we Francji, czy niedawne obalenie reżimu w Bangladeszu, o obecnych wydarzeniach w Serbii nie wspominając. 

Na naszym polskim podwórku walka klas raczkuje, niekiedy powoli się podnosi i zalicza pierwsze sukcesy, jednak nadal nie jest to jeszcze pewny krok na dwóch nogach. Stan ten też odbija się w postaci organizacji i zrzeszeń studenckich i młodzieżowych. Jedną z bardziej widocznych na młodej scenie politycznej zdaje się być Inicjatywa Wschód. Organizacja ta wydała jakiś czas temu swój program. „Plan na Pokolenia to wizja odważnych zmian i odpowiedź na wyzwania, przed którymi stoimy jako społeczeństwo.” — czytamy na wstępie. Plan ma być propozycją naprawy polskiego kryzysu, środowiska i warunków życia, spisanym przez młode osoby, zmotywowane do zmian. Wschód słusznie zauważa, że polityka powinna stać po stronie ludzi, a nie wielkich interesów, choć — miejmy nadzieje — jest to dość eufemistyczne określenie, że winny jest kapitalizm i to do jego obalenia musimy dążyć. Poważniejszym problemem natomiast staje się niejasne określenie, do kogo skierowany jest ten Plan. Wschód stara się proponować rozwiązania, które nie wybiegają w żadnym wypadku poza ramy kapitalizmu, przez co od początku są skazane na porażkę. Wynika to z samego systemu jak i działania tzw. trzeciego sektora.

Jakie zmiany i dla kogo?

Zgodzimy się, że potrzebne jest centralne planowanie, skupione wokół potrzeb ludzi, a nie nastawione na zyski, jednakże chaos produkcji jest nieodłącznym elementem kapitalizmu. Okresowe kryzysy nadprodukcji, wynikające z potencjału sił wytwórczych, hamowanych przez wąskie ramy rynków, stanowią barierę nie do przekroczenia dla rzeczywistej transformacji energetycznej. 

Wschód niestety pomija, lub nie wie, że jesteśmy ostatnimi, których rząd burżuazyjny miałby posłuchać w kwestii dostosowania energetyki pod aktualne warunki ekonomiczne i środowiskowe. Dyskusje między zbiurokratyzowanymi kierownictwami związków zawodowych, pracodawcami a politykami, to dyskusje bez rzeczywistego udziału klasy pracującej. To m.in. dlatego decyzje ze Starej Umowy Społecznej nie spełniają swojej roli, abstrahując od ich przestarzałości czy braku aktualności od początku.

Polskie spółki energetyczne tzn. polscy kapitaliści mają zapewnić obniżone ceny energii dla osób biednych, zapewniać miejsca pracy oraz inwestować w rozwój, problem w tym, że ich i nasze interesy są rozbieżne, a środki produkcji — w tym wypadku elektrownie — są właśnie w ich rękach. 

Dopóki kapitalistom będzie się bardziej opłacać wydobywać węgiel czy kupować gaz, zamiast inwestować w odnawialne źródła energii i atom, to będą to robić, czego idealnym przykładem było, chociażby wygaszanie elektrowni atomowych w Niemczech i dalszy, a nawet zwiększony, import gazu z Rosji, mimo gardłowania polityków UE o stanowczym wspieraniu Ukrainy. Nie zakryją tego hektolitry zielonej farby, rzucenie groszem na ekologiczne inicjatywy, czy straszenie rosyjskimi najeźdźcami, którzy nie szanują demokracji. „Kraje demokratyczne” jak nazywa je Wschód, a konkretniej ich klasy rządzące, szanują jedynie własne interesy, nieważne czy oblane krwią Ukraińców czy Palestyńczyków. Wschód zdaje się również, chce grać w duecie z panami burżujami, stawiając za argument konkurencyjność Polski na rynku energetycznym. Znów — do kogo jest skierowany ten Plan? W czyim interesie on powstał? Dla jakiej klasy?

Podobnie ma się sytuacja z rolnictwem. Nie pokonamy wyzwań XXI wieku przez utrzymywanie w formalinie XIX wiecznej formy produkcji płodów rolnych. Przede wszystkim, monopolizacja jest konsekwencją kapitalizmu, a konkretniej jego obecnego stadium — imperializmu. Małe przedsiębiorstwa wypierane są przez wielkie koncerny i monopole. Oznacza to też, że w wielu przypadkach bardziej opłaca się import z zagranicy niż kupno u regionalnych dostawców. Kapitalistów nie obchodzi czy jemy zdrowo i lokalnie, ponieważ nadrzędną wartością jest zysk. Tym bardziej niemożliwe jest utrzymanie starych form gospodarczych, bo niestety, chęć wspierania małych, lokalnych rynków zbytu jest przeszłością, to po prostu sprzeczne z logiką przekształcania się rynków w monopole. Postępująca polaryzacja społeczeństwa jeszcze bardziej unaocznia aktualność Manifestu komunistycznego, a dokładniej, że: „całe społeczeństwo rozszczepia się coraz bardziej i bardziej na dwa wielkie wrogie obozy, na dwie wielkie, wręcz przeciwstawne sobie klasy: burżuazję i proletariat”. Nieoczywiste sojusze, o jakich mówi Wschód, są w rzeczywistości próbą ratowania interesów własnej warstwy społecznej. Sam fakt postulowania polepszenia warunków dziedziczenia ziemi z pokolenia na pokolenie jest jedynie ponownie wyrazem chęci trwania w dawnych stosunkach społecznych i utrwalania podziału miasto-wieś. Owszem, polska wieś się wyludnia, ale powodem tego jest sama dziejowa rola kapitalizmu i burżuazji. Wschód chce najwyraźniej zatrzymać bieg historii, zamiast go kontynuować. Znów na myśl nasuwa się pewien fragment Manifestu komunistycznego… Komuniści w zamian, nie chcą, aby wieś dalej podporządkowana była stosunkom prywatnych własności, ale aby zniwelować różnice między tymi dwoma ośrodkami, aby ludzie mieli dostęp do wszelkich dóbr i wypełniania swoich potrzeb bez przeszkód, bez wykluczenia komunikacyjnego, ale też bez zatłoczenia i zanieczyszczeń typowych dla wielkich miast.

Być może pod postulatami Wschodu kryje się przyrodzona dla człowieka chęć większego kontaktu z naturą, która w dużych miastach jest szczególnie ograniczona. Odpowiedź na ten problem jednak nie leży w próbach cofania biegu historii, a w zbudowaniu rzeczywistości opartej na potrzebach społeczeństw, a nie chęci zysku. Prościej mówiąc — aby stworzyć warunki dla rozkwitu człowieczeństwa, musimy obalić kapitalizm. 

Jakkolwiek słuszne są punkty w Planie Wschodu dotyczące ochrony środowiska i walki ze zmianami klimatycznymi, tak niestety na drodze do wypełnienia ich stoi znów ten sam wróg, którego nie pokonamy reformami. W kapitalizmie nie ma większej różnicy między instytucjami prywatnymi a publicznymi, każda z nich jest ostatecznie pod kontrolą danego burżuja, a charakter np. wspomnianej w Planie instytucji Lasów Państwowych oznacza organizację zajmującą się gospodarowaniem surowcem i ziemią. Bez rewolucyjnej zmiany systemowej batalia o przyrodę i klimat nie będzie miała końca innego, niż ten który zwiastują defetyści. Tak samo kwestia ma się do zarządzania polskimi wodami.

Komunikacja i budownictwo są tymi elementami, które jak na dłoni pokazują wyższość centralnego planowania nad kapitalistycznym chaosem. Tak jak słusznie zauważa Wschód — obecnie planowanie przestrzenne praktycznie nie istnieje. Standardem stały się nowe deweloperskie strzeżone osiedla, do których prowadzą ulice bez chodników i asfaltu na drodze, oraz brak jakiejkolwiek infrastruktury publicznej w okolicy. To i cięcia w rozkładach jazdy komunikacji miejskiej zmusza ludzi do przesiadania się w prywatne auta, co generuje korki, masę zanieczyszczeń i utrudnia życie w mieście. Istnienie kilkudziesięciu prywatnych firm przewozowych, zmuszonych do konkurowania ze sobą nie wpływa wcale na polepszenie jakości i częstotliwości usług. Firmy te goniąc za zyskiem, marnują zasoby i energię, która mogłaby być spożytkowana z korzyścią dla wszystkich, gdyby zamiast licznych jednostek konkurujących ze sobą, stworzyć jedną centralną instytucję zajmującą się organizacją transportu i logistyki. Jest to jednak sprzeczne z warunkami istnienia kapitalizmu. Jedyne co ten system ma nam do zaoferowania to monopolizacja, również na rynku firm przewozowych. Nie oznacza to jednak polepszenia warunków i nakierowania się na potrzeby ludzi, a uzależnienie od kilku molochów, których nadrzędnym celem jest wyzysk swoich pracowników w zabieraniu wartości dodatkowej i sukcesywne cięcia kosztem komfortu użytkowników. 

Rzecz ma się nie inaczej z rynkiem mieszkaniowym. Mamy około 2 mln pustostanów w Polsce. Jest to masa mieszkań, które stoją puste, ponieważ mają stać puste. Jednocześnie powstaje wiele deweloperskich osiedli przypominających rzędy budek dla cieląt w przemysłowych hodowlach bydła. Miniaturowe domy jednorodzinne i mieszkania mają służyć jako przechowalnia pracowników pochłoniętych pracą, do której tracą jeszcze 2 godziny na dojazd. Ikeowskie, minimalistyczne standardy i 4x4m2 kawałka prywatnego trawnika na niedzielnego grilla mają rekompensować znoje dnia codziennego i tworzyć iluzje sukcesu. Wycina się pod to ostatnie podmiejskie tereny leśne, mokradła i łąki, sztucznie powiększając miasto i pozbawiając je ostatnich naturalnych sposobów zatrzymywania wody. Argumenty za centralnym planowaniem pokazuje nam sama kapitalistyczna rzeczywistość. Można wiele zarzucić Polsce Ludowej, jednak koncepcja mieszkań w wysokich blokach i posiadania ogródka działkowego pod miastem wydaje się o wiele przyjemniejsza, jak na dzisiejsze standardy. Tym jednak właśnie różni się tworzenie infrastruktury w zależności od ustroju. Wschód chce dobrze i widzi siłę we współpracy i sąsiedzkości, jednak naiwnym jest wierzyć w możliwość zrealizowania tych i innych postulatów w ramach obecnego systemu. 

Plan można rozkładać na czynniki pierwsze, nie widzimy w tym jednak większego sensu, ponieważ cały czas dochodzić będziemy do sedna sprawy, którego Inicjatywa zdaje się nie dostrzegać, lub — co gorsza — nie postrzegać jako problemu.

Godne życie dla milionerów, nędza dla milionów

Ostatecznie, Plan Wschodu to utopia, ponieważ zakłada istnienie Polski w próżni. Nie jesteśmy zieloną wyspą, ogrodzoną filtrem przepuszczającym tylko dobra i surowce, a pozostawiającym kryzysy nadprodukcji i inflację poza naszymi granicami. Światowa gospodarka kapitalistyczna nie zdążyła się podnieść po kryzysie z 2008 roku, czyli 17 lat temu. Z roku na rok jest wręcz coraz gorzej. W jaki sposób NGO-sy i inne instytucje chcą zbudować nam świat z Agendy 2030 lub Planu na Pokolenia, wyznaczając sobie deadline nawet np. do 2050 roku? W jaki sposób Wschód zamierza zaadresować czynniki zewnętrzne wobec naszego kraju? Kraje, podobnież jak ludzie, nie tworzą historii w sposób dowolny.

Kolejnym, podstawowym problemem programu autorstwa Wschodu jest brak odpowiedzi na jedno z najważniejszych pytań, mianowicie: „kto ma być podmiotem proponowanych zmian?”. Ten brak redukuje całość organizacji do roli mieszczańskiej organizacji zajmującej się apelowaniem do sumienia klasy rządzącej, całkowicie porzucając wszelkie pretensje do mobilizacji społecznej i upodmiotowienia ogółu w walce o poprawę zarówno warunków życia, jak i pracy czy środowiska. Tragedią tej decyzji jest fakt, że wielu młodych ludzi, którzy nie godzą się na stan obecny ta organizacja przyciągnie, a następnie przemieli i wypluje wyzbytych z jakichkolwiek nadziei czy chęci walki o lepsze jutro.

Program ten jest bardzo niejednorodny. Z jednej strony mamy rozwiązania punktowe ocierające się o micromanagement, z drugiej natomiast mgliste ogólniki. Lenin mówił, że prawda jest zawsze konkretna, co w tym wypadku oznacza starcie się tego Planu z dobrze znaną już nam sytuacją kraju nad Wisłą. Jednym z najistotniejszych elementów tej sytuacji jest fakt, że Polska nie jest krajem „rozgrywającym”, tylko rozgrywanym, który skazany jest na dostosowywanie się do polityki dominujących bloków imperialistycznych. Nie tworzy polityki ani warunków swojego rozwoju w sposób dowolny. Na żadnym etapie programu dostarczonego przez Wschód, problem ten nie jest zaadresowany.

Drugim niebagatelnym nieobecnym jest fakt, że kształt Polityki III RP jest określony przez ustrój i jego wewnętrzną logikę, która działa niezależnie od deklaracji i woli jego reprezentantów. Nie razi to nigdzie tak bardzo jak w wątku o zielonych spółdzielniach.  Byty te traktowane jako panaceum na przemysłową produkcję żywności nie są w stanie pokonać patologii ustrojowych, ponieważ by przetrwać i realizować swoje role społeczne spółdzielnie muszą podporządkować się logice rynkowej, to znaczy walczyć o maksymalizacje zysku, ograniczanie i eksport strat, a także ogólnie pojętą wydajność.  Żadne deklaracje uczestników ani żadna historia jakiejkolwiek spółdzielni w ostatnich setkach lat nie przyniosły pozytywnego rozstrzygnięcia tej walki.

Ponownie, należy zadać pytanie, dla kogo jest to program? Niestety jest on na nikogo. Bytu robotnika ten plan nie zabezpieczy, kapitalista go wyśmieje, zaś student po ukończeniu stażu w NGO-sie znajdzie sobie lepsze zajęcie.

Lawirowanie między państwem a rynkiem

Cały charakter działania NGO-sów to łatanie dziur tam, gdzie państwo burżuazyjne zawodzi lub go zwyczajnie nie ma. Prywatne osoby czując potrzebę reakcji na otaczające ich problemy, własnymi siłami starają się wykonywać pracę państwa, polegając jedynie na zdobytych funduszach w ramach darowizn, datków i grantów. Jest to nie tylko niepewne źródło utrzymania i działalności, ale też uzależnienie od najbogatszych sponsorów, którzy mogą dyktować warunki ich dalszego wsparcia. Takie organizacje stają się tubą propagandową i PR-ową wizytówką danego burżuja, lub giną w stercie faktur do spłacenia. Niezwykle ważnym z perspektywy klasowej aspektem istnienia organizacji pozarządowych jest właśnie ich rola jako przekaźników treści imperialistycznych mocarstw, mających  konkretny cel w serwowaniu swojej propagandy w danym kraju. Znamiennym jest również fakt, że jednym ze sponsorów działalności Wschodu jest fundacja Aleksandra Kwaśniewskiego, który również bierze udział jako prelegent w ich tegorocznym obozie aktywistycznym. Przypomnijmy, to dzięki niemu jesteśmy uzależnieni od zachodniego imperializmu w postaci NATO, a także od Watykanu w postaci powrotu do konkordatu. Prezydent Kwaśniewski odpowiada również za udział Polski w wojnie w Iraku i Afganistanie, a poza tym, był głową państwa z ramienia partii, która w największym stopniu odpowiada za demontaż prawa pracy, praw lokatorów i wprowadzenie umów śmieciowych. Wycofanie się USAID z wielu krajów, w tym z Polski, pokazuje, jak istotne jest niezależne finansowanie. Dlatego za każdym razem komuniści przypominają o tym, aby nie być zależnym od tego czy innego kapitalisty, tylko budować ruch przy pomocy robotniczych funduszy. Jak dobitnie przekonaliśmy się na przykładzie wojny rosyjsko-ukraińskiej, nie ma niezależnej polityki bez niezależnego finansowania. Kto odpowiada za wpływy do kasy danej organizacji pozarządowej, de facto określa jej program i ramy aktywności — na dobre i na złe.

Dobrym przykładem są również nie tak dawne wydarzenia w Gruzji. W maju zeszłego roku partia rządząca Gruzji uchwaliła ustawę o agentach zagranicznych, która określa wymagania od organizacji pobierających ponad 20% funduszy z zagranicy, do rejestracji jako „podmioty działające w interesie obcego mocarstwa”. Celem tego miało być ograniczenie działalności pro-zachodnich organizacji działających w Gruzji, które Gruzińskie Marzenie oskarża o ingerowanie w politykę wewnętrzną kraju. Abstrahując od charakteru rządzącej (jak i każdej innej) partii, oskarżenia te są z gruntu zasadne. I owszem, nie każdy NGO ma na celu być think tankiem lobbującym na rzecz Zachodu, W Polsce np. na wycofaniu finansowania z USA ucierpiały nie tylko pro-amerykańskie zrzeszenia, ale też organizacje społeczne działające na rzecz różnych grup społecznych np. mniejszości romskiej. Natomiast nie zmienia to faktu, że taka pomoc finansowa z imperialistycznych rąk nigdy nie jest bezinteresowna. Gruzińska liberalna partia opozycyjna ENM (Zjednoczony Ruch Narodowy) skrytykowała ustawę o wpływach zagranicznych jako antydemokratyczne działania na korzyść Rosji, samemu będąc partią, która brutalnie tłumiła protesty przeciwko prywatyzacji, podczas ich ostatniej kadencji w 2012 roku. Liderem tej partii był notabene Micheil Saakaszwili, były prezydent Gruzji, odpowiedzialny za politykę masowych cięć i ograbiania gruzińskiej klasy pracującej, który odsiaduje obecnie wyrok za nadużywanie władzy i korupcję. Nie ma co wątpić w istnienie organizacji pozarządowych lobbujących za drugą stroną imperialistycznych interesów, nie zmienia to jednak powodu powoływania takich organizacji do życia — a tymi nadal są tzw. przesuwanie dyskursu czy nadawanie narracji. Warto też zaznaczyć, że to właśnie przez pro-zachodnią politykę forsowaną m.in. przez Saakaszwilego i jego partię, doszło w 2008 roku do wojny między Gruzją a Rosją o Osetię Południową i Abchazję, z której Gruzja wyszła przegrana. Te dwa regiony autonomiczne od lat, bo nawet przed I Wojną Światową, stanowiły pole rozgrywek imperialistycznych bloków Zachodu i Rosji, w którym Rosja stara się grać rolę obrońcy i gwarancji pokoju. 

Organizacje pozarządowe są też pewnego rodzaju wentylem bezpieczeństwa. Tworzą iluzję sprawczości i działania demokracji w kapitalizmie, ponieważ dają możliwość zaangażowania się każdemu, kto chce kształtować i wpływać na dany skrawek rzeczywistości, jednocześnie będąc zapowiedzią tego, jak w przyszłości mogłoby wyglądać realizowanie społecznych potrzeb w skali mikro. W uspołecznionej gospodarce wszelkie instytucje i funkcje dziś wspierane przez trzeci sektor będą mogły działać bez cięć budżetowych, bez zbędnej biurokracji i ograniczeń podyktowanych czyimś zyskiem. Gdy ludzie zapewnione będą mieli zaspokojenie podstawowych potrzeb, zrzeszanie się w organizacjach i grupach będzie mogło mieć charakter realizowania pasji, zgłębiania nauki, tworzenia sztuki i kultury, zamiast wykonywania pracy za państwo w ratowaniu tych najbardziej potrzebujących.

Utopizm a socjalizm naukowy

O wyższości marksizmu spośród innych metod analizy rzeczywistości świadczy fakt, że marksiści analizują rzeczywistość taką, jaką ona jest. Porównują wydarzenia z przeszłości z teraźniejszymi, szukają porównań i podobieństw, aby móc doprowadzić do generalizacji, a z niej wysunąć perspektywy. Stosują przy tym zasady dialektyki, rozumieją nielinearność procesów i możliwość zamiany zjawisk w swoje przeciwieństwo. Przede wszystkim, nie próbują dopasowywać rzeczywistości pod własne tezy i nadzieje. Inicjatywa Wschód natomiast prezentuje utopijne naginanie rzeczywistości pod własną naiwność. Nie możemy ich za to winić, zrozumiała jest chęć zmiany świata na lepsze. Na co natomiast musimy zwrócić uwagę to życzeniowość i idealizm osób, które ten plan stworzyły. 

Hegel powiedział, że prawdziwa wolność pochodzi z próby zrozumienia świata, nie przekroczenia praw rządzących nim. W jego zrozumieniu pomaga nam marksizm. Wszelkie odcinanie się od metody socjalizmu naukowego prowadzi w ślepą uliczkę idealizmu i defetyzmu. Jeśli członkowie Wschodu wierzą w możliwość uratowania kapitalizmu i zapewnienia masom dobrobytu w ramach jego istnienia, polecamy im sięgnięcie do klasyków — Marksa, Engelsa, Lenina i Trockiego.

Dlatego, zamiast dalej opierać się na sumieniach tych, którzy go nie mają, my mówimy: wywłaszczyć i znacjonalizować środki produkcji, bez odszkodowań i rekompensat dla właścicieli, a ich samych zagonić do uczciwej pracy. Instytucje, które dziś ograbiają i niszczą przyrodę, służą interesom najbogatszych, nie wypełniają swoich zadań przez kapitalistyczną biurokrację i burżuazyjne kradzieże, zburzyć i przekształcić, tak samo jak cały aparat państwowy. Klasa pracująca jest dziś ogromna i w zdecydowanej mierze wykształcona. Nie potrzebujemy wspierać się burżuazyjnymi analitykami, urzędnikami, politykami i ekonomistami, ponieważ sami doskonale znamy się na własnej pracy. 

Dopiero po wyeliminowaniu hamulca rozwoju cywilizacyjnego, jakim jest obecnie kapitalizm, będziemy w stanie wypełnić postulaty Planu, a nawet zdecydowanie więcej! Jeśli rzeczywiście chcesz walczyć o poprawę, o lepsze jutro, dołącz do rewolucjonistów i nie pokładaj nadziei w zawodowych aktywistach i NGOsach. Weź los we własne ręce i wstąp do organizacji klasy robotniczej!

Autorzy: Laura Nowak i Stanisław Janowski

Kategorie: Analizy