Poluzowanie obostrzeń nastąpiło 18 maja. W wyniku czego otwarte zostały sklepy, galerie handlowe, bary zakłady kosmetyczne i fryzjerskie. W wyniku tych działań setki tysięcy pracowników sektora usług zostaje zmuszonych do powrotu na swoje stanowiska pracy. Całość odbywa się przy medialnej otoczce ulgi oraz entuzjazmu dla powrotu do normalności i radości z uniknięcia zagrożenia. Niestety jest to fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
Decyzja na ten temat zapadła w momencie, gdy nadal rosła liczba zarażonych (co dzieje się także w chwili pisania tego tekstu). Powody dla takiej decyzji mają podłoże czysto ekonomiczne i są ślepe na wszelkie potencjalne zagrożenie zdrowotne. Polska burżuazja nie ma wyjścia, musi robić dobrą minę do złej gry i zagonić robotników do roboty za “miskę ryżu” licząc przy tym, że jakoś uda się uniknąć zawieruchy.
W ostatnich dniach wybuchły trzy nowe ogniska Covid-19: Fabryka mebli w Kępnie, Śląskie kopalnie oraz Szpital Wolski w Warszawie. Przypadki te dobitnie pokazują, w jak ograniczonym zakresie udało się uczynić pracę w dużych zakładach produkcyjnych bezpieczną dla załogi. Ciężkie warunki polskiego przemysłu stanowią idealne środowisko dla wirusa, nie należy pytać “Czy” dojdzie do następnych ognisk w takich zakładach a “Kiedy” do nich dojdzie.
Wsparcie, ale dla kogo?
Państwo nie zapewniło Polskim pracowników żadnych świadczeń ani koncesji ze względu na trudną sytuację epidemiologiczną. Jedyną reakcją burżuazji na obecny kryzys jest nieposkromiony atak na prawo pracy i pensje pracowników czym próbuje sobie pozyskać poparcie drobnej burżuazji. W żadnym innym państwie wspólnoty europejskiej z pomocy socjalnej nie są wyłączone tak wielkie rzesze ludzi pracy.
Jedyna realna pomoc dla klasy robotniczej ze strony rządu to propozycja zasiłku dla bezrobotnych w kwocie 1200 zł wypłacanego co miesiąc przez okres trzech miesięcy. Jest to jednocześnie wielki postęp, bo pierwszy raz zasiłek będzie przekraczał kwotę niezbędną do zapewnienia biologicznej egzystencji, jednakże jest to stanowczo zbyt mało na problemy gospodarcze nadchodzące w następnych miesiącach i skale ustępstw, których wymaga rząd na rzecz kapitalistów.
Przypomnijmy tylko niektóre z już wprowadzonych uprawnień pracodawców:
- prawo do wydłużenia tygodniowego czasu pracy z 40 do 60 godzin
- skrócenie dobowego czasu odpoczynku pracownika z 11 do 8 godzin
- zmniejszenie pensji o 20%
- możliwość obniżenia wynagrodzenia lub skrócenia czasu pracy nawet przez rok po zakończeniu epidemii w Polsce.
Nie zgadzamy się na traktowanie pracowników jako mięsa armatniego rzuconego na pastwę rozbestwionych pracodawców i Coronavirusa. Domagamy się reorganizacji zakładów pracy przez ich załogi pod kątem bezpieczeństwa. Nie ma naszej zgody na lekkomyślne narażenie pracowników na uszczerbek dla zysku burżuazji polskiej.
Filip Stojanowski