stan wojenny
Łukasz Korolkiewicz – 13 grudnia 1981 roku rano (olej na płótnie, 136 x 190 cm), 1982, Muzeum Narodowe w Warszawie

40 lat temu, w nocy z 12 na 13 grudnia, odbył się w Polsce wojskowy zamach stanu. Grupa wojskowych pod przewodnictwem gen. Jaruzelskiego uwięziła dotychczasowy rząd Stanisława Kani i wprowadziła stan wojenny. Bezpośrednią przyczyną tych działań była groźba interwencji radzieckiej. Breżniew i pozostali przywódcy państw Układu Warszawskiego byli mocno zaniepokojeni protestami robotniczymi w Polsce. Jak wykażemy dalej w tekście wprowadzenie stanu wojennego miało także bardziej banalne uzasadnienie – miało zabezpieczyć kurs nomenklatury w stronę przemian rynkowych.  

Preludium: jak ekipa Gierka rozpoczęła budowę podwalin kapitalizmu w PRL?

W obecnej rzeczywistości nie tylko lewica, ale nawet konserwatyści i liberałowie mówią ciepło o rządach Gierka. Wśród jego zasług wymienia się: duże inwestycje w przemysł, budownictwo mieszkaniowe, import dóbr konsumpcyjnych z zachodu. Jak jednak przedstawiała się rzeczywistość?

Inwestycje w technologie z Zachodu były finansowane z lichwiarskich kredytów, często nawet przyznawanych na 20%. Kupowano przestarzałe i często niepotrzebne. Powód nacisków ówczesnej władzy na kupowanie tych technologii był dość prozaiczny: dyrektorzy fabryk dostawali spore łapówki z Zachodu, aby dokonać zakupu. Wyjazdy za granicę były też okazją do robienia innych ciemnych interesów.

Obciążenia kredytowe stawały się coraz większe. Zachód wymuszał na PRL eksport wszystkiego co się dało, niezależnie od rentowności. Np. jeden zakład wyeksportował polipropylen na Zachód, a inny kupował polipropylen na Zachodzie po 15-krotnie wyższej cenie.

To typowe zagranie nowoczesnego kolonializmu. Zamiast wysyłać swoje wojska do kolonii i narażać się na straty w ludziach i zły wizerunek, prościej namówić lokalne władze do wzięcia kredytu w MFW lub zamachem stanu ustanowić tam ekipę, która to zrobi.

Branie kredytów z Zachodu nie było jeszcze aż tak szaleńczym krokiem. Natomiast było nim następujące spłacanie tych kredytów. Ostatecznie – co mógłaby zrobić zachodnia burżuazja? Przysłać komorników? O ile biedne i osamotnione państwo leżące w Afryce lub Ameryce Łacińskiej nie ma alternatywy, to potęga Układu Warszawskiego skutecznie uniemożliwiała wszelką agresję zbrojną bądź zamach stanu.

Oczywiście władza nie sprzeciwiała się temu, ponieważ sankcje z Zachodu zagrażałby ich prywatnym interesom – zarówno obecnym, jak i (co szczególnie ważne) – przyszłym.

Dla swoich było

W roku 1970 stosunek najniższej do najwyższej płacy wynosił 1:8. W 1980 roku było to już 1:24, a według danych półoficjalnych nawet 1:50. W tym okresie w Polsce mieszkało już 40 tys. osób z dochodem rocznym przekraczającym 1 mln złotych.

Za Gierka Polska miała również jeden z największych stosunków ilości kierowników do robotników na świecie. W tym samym okresie 20-40% ludzi żyło w ubóstwie. Renty i emerytury nie były waloryzowane. 1000 zł na początku rządów Gierka było warte 200 zł, gdy ustępował ze stanowiska.

W 1972 uchwalono dekret przyznający dodatki do emerytur członkom partii, urzędnikom aparatu państwa i kadrze kierowniczej. W 1974 natomiast zniesiono wymóg przedstawienia dowodu na legalne zakupienie materiałów budowlanych. Dzięki temu rozkradanie materiałów budowlanych osiągnęło olbrzymie rozmiary. Nic dziwnego zatem, że plany budowy mieszkań wykonywano średnio w 50%. Zaprzestano budowy mieszkań ze środków publicznych i zamiast tego finansowano je z książeczek mieszkaniowych. W 1979 roku budownictwo nieuspołecznione (finansowane prywatnie) wynosiło 40% wszystkich budów.

Państwo robotnicze” w praktyce

Procentowy udział wydatków na opiekę zdrowotną spadł z 28% w latach 1961-65 do 21% w latach 1976-80. Wydatki te były mniejsze niż np. w Czechosłowacji czy NRD. Tworzyło to popyt na prywatne praktyki lekarskie, których w żaden sposób nie regulowano. W wyniku tych przetasowań liczba łóżek na 10 tys. mieszkańców spadła z 74 w 1970 roku do 72 w 1980 roku, a w 1988 było to już 70. Ówczesne zalecenia WHO mówiły o 100 łóżkach na 10 tys. mieszkańców. W roku 2020 było tych łóżek 66.

Przeciętna długość życia spadała nieznacznie od lat 70. 25% ludności było pozbawione kanalizacji. 70% mieszkań było przyznawane niezgodnie z przeznaczeniem. W mieszkaniach robotniczych przypadało dwa razy więcej osób na izbę niż u inteligencji. W latach 70 ilość kin spadła o 1/3, zamykano również domy kultury. Po zmianie prawa w 1976 roku liczba prywatnych firm wzrosła 4-krotnie, a wpływy z budżetu spadły o ¼. Prywatni pośrednicy kupowali produkty w hurtowniach i sprzedawali drożej niż w sklepach uspołecznionych.

Nic dziwnego, że w 1980 roku robotnicy protestowali przeciwko nadużyciom władzy. Organy państwa w tym sądownictwo stawało po stronie biurokracji. Strajki w 1980 były wyrazem walki robotników z rodzącym się kapitalizmem.

Kogo ocalił Jaruzelski?

W wyniku ruchów protestacyjnych ze strony Solidarności oraz niejednoznacznych sygnałów ze strony Układu Warszawskiego o potencjalnej interwencji gen. Jaruzelski zapewnił Moskwę, że LWP samodzielnie załatwi tę sprawę. Mimo tego, tamtej nocy wszystkie wojska radzieckie na terenie Polski oraz na jej granicach były postawione w stan gotowości bojowej.

Zewnętrzna interwencja zbrojna była dla polskiej biurokracji najgorszym możliwym scenariuszem. Wizerunek PZPR,  już i tak nadszarpnięty w ostatnich latach, sięgnąłby dna. Lojalności wielu warstw społeczeństwa a także służb byłaby wystawiona na bardzo ciężką próbę. Bunty i ferment osiągnęłyby apogeum. Liczba ofiar takiego rozwoju sytuacji jest trudna do skalkulowania ale z pewnością kilkadziesiąt razy przewyższałaby dotychczasowe “ofiary PRL”. 

Bezsprzecznie można powiedzieć, że wprowadzenie stanu wojennego ocaliło wizerunek Armii Radzieckiej i PZPR. W razie interwencji, ZSRR zostałby potępiony na arenie międzynarodowej, podobnie jak to miało miejsce w przeszłości. Uniknięto również napięć między krajami Układu Warszawskiego.

Zachodni wierzyciele, skupieni w „klubie paryskim” z ulgą przyjęli stłumienie sierpnia 80’ ponieważ z powodu zastoju w gospodarce Polska zaprzestała płacenia zobowiązań kredytowych. Jakakolwiek zmiana ekipy rządzącej bądź zbyt szybki upadek rządów PRL mógłby zagrozić egzekucji zaciągniętych długów. W geście dobrej woli pożyczkodawcy zgodzili się odroczyć spłatę kredytów, lecz z naliczeniem odsetek.

Rządy Jaruzelskiego

Trajektoria jaką obrała nowa ekipa rządząca także powinna być brana pod uwagę przy próbie bilansowania Stanu Wojennego. W tejże możemy odnaleźć bezpośrednią kontynuację polityki zaciskania pasa kosztem klasy robotniczej. W okresie rządów WRON kurs na odbudowę kapitalizmu jedynie przyspieszył. Wszystkie wymienione wcześniej patologie czasów Gierka pogłębiły się. Dla przykładu:

W 1982 roku płaca minimalna stanowiła 25% średniego wynagrodzenia a w 1988 roku już 16%.

W 1982 roku emerytura stanowiła 101% średniego wynagrodzenia a w 1989 roku już 54%.

Jeszcze przed delegalizacją „Solidarności” w 1982 roku, 79% robotników uważało, że nie ma swojej reprezentacji. Z tego samego badania wynikało, że ¼ robotników deklarowała zaufanie do nowych związków zawodowych, niewiele mniejszym zaufaniem cieszyło się PZPR.

Pewien poseł Stronnictwa Demokratycznego powiedział, że „żaden rząd nie zrobił tyle dla drobnej wytwórczości co rząd Jaruzelskiego”. Nie sposób odmówić mu racji.

Udział prywatnych przedsiębiorstw w gospodarce wzrósł z 2,3% w 1981 do 4,7% w 1988 roku. W tym też roku nowo wprowadzone prawo pozwoliło każdemu bez kwalifikacji założyć firmę zatrudniającą do 50 pracowników. Jak to napisał wtedy Financial Times „…ostatnim ogromnym zadaniem jakie pozostawiła sobie PZPR (…) jest zapewnienie kapitalizmowi w Polsce warunków bezpiecznego rozwoju”. Zlikwidowano monopol państwowy na handel zagraniczny, umożliwiono wywóz waluty za granicę bez konieczności udokumentowania jej pochodzenia. Zniesiono cła przywozowe na większość towarów, tolerowano cinkciarzy.

Większość firm prywatnych płaciła stały, z góry ustalony podatek wg deklarowanego obrotu. Oczywiście niemal wszyscy zaniżali te wartości do jak najmniejszego poziomu, a państwo nie robiło nic, żeby ten proceder ukrócić.

W latach 80. spółki polonijne miały lepsze warunki funkcjonowania, niż nawet rodzime spółki prywatne: 3 letnie zwolnienie z ZUS, o połowę niższy podatek dochodowy i o połowę niższy przymus wymiany walut na złotówki. W 1988 roku dołożono kolejne zwolnienia dla spółek joint-venture: musiały wymieniać jedynie 15% dewiz na złotówki, dywidendy dla partnera zagranicznego nie były opodatkowane oraz wprowadzono 3-letnie zwolnienie z podatków. Minister Wilczek w rozbrajającym wywiadzie dla Spiegla mówi, że napisał tę ustawę dla siebie, ponieważ chciał otworzyć właśnie taką spółkę. W praktyce wpływy z podatków do skarbu państwa z owych firm były znikome. Unikały one płacenia podatków jak ognia.

Ilu ludzi zginęło?

Debata odnośnie stanu wojennego w obecnych realiach sprowadza się do przedstawienia tej operacji jako rzeki krwi ochoczo rozlanej przez nową ekipę rządzącą.  Jak z większością sensacyjnych opowieści – odbiega ona znacznie od prawdy.

Liczba ofiar Czerwca 1956 wyniosła 57 osób (po obu stronach). W grudniu 1970 zginęło 41 osób, podczas demonstracji w Radomiu 2 osoby a liczba ofiar stanu wojennego to 40 osób. Razem 141. doliczając pojedyncze przypadki, otrzymamy liczbę 160 ofiar w latach 1956-1989.

Z czym porównać te liczby? Przewrót majowy Piłsudskiego z 1926 roku pochłonął po obu stronach konfliktu łącznie 379 osób (215 żołnierzy i 164 osoby cywilne). Od początku tej zimy z wyziębienia zmarło w Polsce 13 osób. W zeszłym roku były 63 osoby a w roku 2019 – 30 osób.

Nadal jednak, jest to o 40 osób za dużo. Wina za śmierć tych osób spada na ówczesne władze, które przez swoją nieporadność doprowadziły do rozlewu krwi. 

Podsumowanie

Protesty rozpoczęte w 1980 były odpowiedzią na dekadę rządów Gierka, które zubożyły robotników na rzecz biurokracji oraz rodzącej się burżuazji. Nie jest prawdą co podnosi się obecnie serwowanej propagandzie, że robotnikom chodziło przede wszystkim o wiarę katolicką i budowanie kapitalizmu.

Przewrót Jaruzelskiego ocalił jedynie istniejący zgniły system i przyspieszył jego kurs na odbudowę kapitalizmu. Wielu mniej lub bardziej poważnych polityków mówiło, że prognozowało upadek bloku wschodniego, oczywiście nie podając żadnych konkretów odnośnie mechanizmów za tym stojących. Pierwszym, który dokonał takiej analizy był Lew Trocki w swojej „Zdradzonej rewolucji”. Udowadnia tam, że machina biurokratyczna stworzona przez Stalina będzie dążyć do restauracji kapitalizmu, aby zwiększać swoje prywatne wpływy i przywileje. Nie był to proces świadomy – przynajmniej nie przez większość czasu – ale raczej suma drobnych, prywatnych interesów biurokracji. PRL jako zdeformowane państwo robotnicze odtwarzało jedynie wzorce z ZSRR.

Wedle słów gen. Jaruzelskiego “społeczeństwo polskie stanęło nad przepaścią” nie wiedział jednak, że tą przepaścią jest gospodarka kapitalistyczna.  W całym rozrachunku Stanu wojennego należy odpowiedzieć na pytanie: czyje interesy ta operacja zabezpieczała?  Tutaj dane są bezlitosne: w pierwszej instancji zabezpieczono interes kredytodawców – w drugiej – biurokracji partyjnej na drodze której stanęły związki zawodowe. Retoryka narodowa i klasowo-kolaboracyjna, której pełno mogliśmy znaleźć w orędziu WRON  jednoznacznie wskazuje na fakt, że nie była to operacja w obronie zdobyczy socjalnych PRL, a w obronie dalszego drenażu klasy robotniczej i demontażu tychże zdobyczy.


Autor: tow. Andrzej Tokarz

Źródło: J. Tittenbrun, „Upadek realnego socjalizmu w Polsce”.