Zrzut ekranu 2025 10 15 o 13.47.54

W Gazie i Izraelu nastąpiła fala celebracji po ogłoszeniu przez Trumpa na Truth Social, że w Egipcie zawarto porozumienie pokojowe między negocjatorami Izraela i Hamasu. Radość z wydarzenia jest zrozumiała, szczególnie ze strony mieszkańców Gazy, którzy dotychczas mogli spodziewać się jedynie nieuchronnej śmierci z głodu lub w wyniku bombardowań. Jednakże musimy przedstawiać prawdę, niezależnie od tego jak okropna by ona nie była. 

Po pierwsze, Izrael i Hamas, do czego przyznaje się sam Trump, nie zgodzili się na pełne wdrożenie jego planu, a jedynie na jego pierwszy etap. Po drugie, nawet jeżeli jest to wstępny krok do pełnego wdrożenia „planu pokojowego” Trumpa, na dłuższą metę nie rozwiązuje to żadnych zasadniczych kwestii konfliktu. 

Co składa się na „pierwszy etap” planu Trumpa?

  • Zawieszenie broni zostanie przeprowadzone w ciągu 24 godzin;
  • Izrael zacznie fazowe wycofywanie wojsk IDF; pozostawiając w ich kontroli 53 procent Strefy Gazy;
  • Pozostali żyjący zakładnicy z Izraela oraz część uwięzionych Palestyńczyków zostanie wypuszczona i przekazana w przeciągu 72 godzin;
  • 400 ciężarówek pomocy humanitarnej dziennie dostanie pozwolenie na wjazd do Gazy.

Pierwsze co możemy powiedzieć to fakt, że zawieszenie broni i przekazanie zakładników mogło zostać przeprowadzone w każdym momencie od 7 Października 2023. Hamas już dawno się na to zgodził. Nie doszło do tego ponieważ administracja Bidena, europejskie siły imperialne oraz administracja Trumpa aż do obecnego momentu bezwzględnie popierały agresję Izraela. 

Drugie co można poruszyć to to, jaką upokarzającą porażką jest owe porozumienie dla Netanjahu i jego rządu. Premier Izraela stara się obrócić to w osobiste zwycięstwo, jednakże nikt nie ma wątpliwości i widzi na własne oczy –  jest to wymuszenie przez Trumpa posłuszeństwo oraz upadek jego pozycji we własnym rządzie, która miała dopilnować pełnej czystki etnicznej i okupacji Gazy. Jego obecność polityczna opierała się na tej wojnie. 

Daje nam to wgląd pod jaką presją Netanjahu jest obecnie – nie tylko ze strony Trumpa, ale również ze strony opinii publicznej Izraelczyków popierających porozumienie.

Wszystko wciąż może się zawalić. Nie doszło do konkretnych ustaleń dotyczących kiedy IDF wycofa się z Gazy. Hamas nie zobowiązuje się do rozbrojenia sił, a co za tym idzie rozwiązania organizacji, czego wymaga plan Trumpa.

Możliwe, że Netanjahu liczy na odmowę Hamasu do rozbrojenia się, aby wykorzystać to jako pretekst do wznowienia wojny. Jest szansa, że to uzyska. 

Potworny plan

Jeśli porozumienie to mogło zostać podpisana dwa lata temu, na początku konfliktu, dlaczego zostało zawarte dopiero teraz?

Barbarzyńskie ciągnięcie przez Izrael ludobójstwa na ludności Palestyńskiej w Gazie zaczęło tracić na poparciu ze strony imperialistycznych sił świata. Wojna ta długotrwale wywoływała niepokój społeczny wśród narodów arabskich i w Europie, osiągając szczytowy moment w postaci strajku generalnego we Włoszech, który widzieliśmy w zeszłym tygodniu. Obecna atmosfera utrudnia imperialistom europejskim otwarte wspieranie Izraela, który jest coraz bardziej ostracyzowany na arenie międzynarodowej.

Co ważniejsze, z perspektywy imperializmu Stanów Zjednoczonych, wojna ta krytycznie naruszyła sojusze w regionie Bliskiego Wschodu. Podtrzymywanie wsparcia dla Izraela grozi dalszą izolacją, na czym zyskują rywale USA jak Chiny i Rosja.

Punktem zwrotnym był nieudany zamach na negocjatorów Hamasu, w którym Izrael zbombardował budynki w Dosze w Katarze. Wywołało to wzburzenie w reakcyjnych narodach Zatoki Perskiej, które zaczęły wątpić w wiarygodność wsparcia amerykańskiej armii.

Netanjahu przecenił swoje możliwości, co pchnęło Trumpa do działania.

Jednak „20-punktowy plan pokojowy” Trumpa, daleki od bycia gwarancją pokoju, jest potwornością, która zagwarantuje dalszy konflikt, podczas gdy sytuacja Palestyńczyków pozostanie ponura. 

Jeżeli przejdzie do skutku, Gaza zostałaby przekazana pod dyktaturę rady nadzorczej, do której należeli między innymi sam Trump oraz Tony Blair – rzeźnik Iraku. Wojska IDF zostałyby zastąpione, na czas nieokreślony, przez żołnierzy sił zbrojnych krajów arabskich i muzułmańskich.

Padło wiele obietnic dotyczących planów odbudowy, żadne z nich natomiast nie wspominały kto za nie zapłaci. De facto, Gaza pozostałaby na stałe obozem ochodźczym pod obcą okupacją. Syjonistyczna aneksja Zachodniego Brzegu trwałaby dalej. Samostanowienie Palestyny zostałoby permanentnie wykluczone.

Tysiące mieszkańców Gazy zrozumiale celebruje nawet tymczasową ulgę i wznowienie pomocy humanitarnej, która widnieje jako promyk nadziei w otoczeniu nieuchronnej śmierci.

Natomiast na dłuższą metę nic nie zostaje rozwiązane przez to porozumienie. Podczas gdy Trump paraduje głosząc o początku „silnego, trwałego i wiecznego Pokoju”, jego plan nieuchronnie przygotowuje grunt pod dalsze konflikty, dalsze wojny, dalsze ludobójstwo, oraz dalsze cierpienie Palestyńczyków.

Gaza w zgliszczach

Obecna sytuacja w Gazie przypomina nam słowa Tacyta: „zmieniają kraj w pustynię i mówią, że przynieśli pokój” (z łac. solitudinem faciunt, pacem appellant.)

78% wszystkich budynków w Strefie Gazy zostało naruszonych. Ponad połowa z nich zrównana z ziemią. Zniszczone zostały szkoły, nie ostał się żaden uniwersytet. Żaden ze szpitali nie jest w stanie, w którym bezpiecznie można by w nim leczyć. Większość mieszkańców żyje w namiotach w centrum Gazy oraz wzdłuż południowego wybrzeża. 98,5% ziemi uprawnej zostało zniszczonych; razem z całą infrastrukturą – bieżącą wodą, kanalizacją, wszystko zostało zakopane w gruzach.

Każdy zakątek Strefy Gazy jest zaśmiecony niewybuchami. Została ona dosłownie przekształcona w pustkowie niezdatne do życia ludzkiego. Gdyby rozpoczęto poważne działania na rzecz odbudowy, naprawa Strefy Gazy zajęłaby wiele dziesięcioleci. Nie ma jednak żadnych planów odbudowy. Strefa Gazy ma zatem przed sobą przyszłość jako ogromny, stały obóz dla uchodźców, całkowicie zależny od pomocy zagranicznej.

Terytorium to będzie nękane ogromnymi problemami społecznymi, a ogromna niechęć będzie nadal narastać. Dlatego nawet jeśli Hamas zgodzi się na rozbrojenie i faktyczne rozwiązanie, nie zabraknie rekrutów do zbrojnych grup oporu, które wypełnią próżnię pozostawioną przez Hamas.

Założone cele izraelskiego ekspansjonizmu nie zmienią się ani trochę. Syjoniści bez wątpienia wywołają w bliskiej przyszłości kolejną wojnę.

Od 1948 podejście syjonistów polegało na założeniu „co mamy, to utrzymamy”. Ekspansja, okupacja nowego terytorium, przekroczenie wszelkich granic, następnie tymczasowy odwrót, podpisanie traktatu na tymczasowy pokój, udawanie „rozsądnej” strony konfliktu, będąc po cichu świadomym, że pokój ten zostanie złamany kiedy stanie się to opłacalne.

Porozumienia z Oslo były właśnie taką umową. Idea państwa palestyńskiego była podtrzymywana w oparciu o władzę Autonomii Palestyńskiej nad Gazą, Wschodnią Jerozolimą i Zachodnim Brzegiem. Co się stało? Autonomia Palestyńska została systematycznie osłabiona w Gazie. Na Zachodnim Brzegu porozumienie zostało podważone przez ciągłą rozbudowę osad syjonistycznych. Ostatecznie całość została odrzucona po 7 października 2023 r.

Obecnie istnieje nowe „porozumienie”. Izrael będzie nadal utrzymywał strefę buforową, a w międzyczasie rozbudowa osad na Zachodnim Brzegu będzie kontynuowana. Syjoniści będą mieli nadzieję, że warunki nie nadające się do życia na tym terytorium zachęcą Palestyńczyków do opuszczenia go. Pojawią się wtedy nowe możliwości ponownego zajęcia tego terytorium.

Tymczasem imperializm nadal destabilizuje cały region, w którym szykują się nowe konflikty.

Obalić syjonizm! Obalić imperializm!

Skutki wojny w Gazie będą długotrwałe.

Jeżeli ten pokój się utrzyma, będzie wymagał o wiele większego wyczucia i uwagi niż ten trwający do 7 października 2023. Pokój na imperialistycznych zasadach to jedynie czas przygotowania pod kolejne imperialistyczne wojny, zarysy których już możemy dostrzec.

Lecz ta reakcyjna wojna przyniosła również inne zmiany.

Nieodwracalnie rozerwała środowisko w społeczeństwie izraelskim. Przed 7 października izraelska klasa rządząca była gotowa iść wojnę w własnych szeregach. Wojna tymczasowo wygładziła owe konflikty w imię wspólnego wroga, jednak nadchodzący koniec wojny odkryje je na nowo i zintensyfikuje je do stopnia wcześniej nie zakładanego.

Wojna ta wstrząsnęła zaufaniem dużej ilości Izraelczyków, czy aby na pewno ich klasa rządząca jest w stanie ich „ochronić”.

Jeżeli plan Trumpa zostanie wprowadzony w życiu, kontrola nad Strefą Gazy zostanie przekazana egipskim, tureckim i saudyjskim wojskom, tłamsząc wszelki opór ze strony Palestyny. Temat Palestyny zostanie wtedy jeszcze bardziej zaogniony w tych krajach.

Sięgając daleko poza obszar regionu, ludobójstwo w Gazie zadziałało jako katalizator, dając upust gniewowi milionów robotników i młodzieży w postaci działań solidarnościowych z Palestyną. Ten gniew, w oczach milionów, połączył wartości syjonistów i imperialistów z surowiejącymi warunkami ekonomiczno-politycznymi we własnych krajach.

Strajk generalny we Włoszech w solidarności z Palestyną, a zwłaszcza bezpośrednia akcja pracowników portowych mająca na celu zablokowanie handlu z Izraelem, były punktem kulminacyjnym tego ruchu. Nie da się tego cofnąć: było to przebudzenie klasy robotniczej, która zasmakowała własnej siły. Stanowiło to jakościowy postęp w walce klasowej, wraz z pojawieniem się bardzo zaawansowanych metod.

Jeśli wejście klasy robotniczej na scenę nie było jedynym czynnikiem, to z pewnością było jednym z bardzo namacalnych czynników podsycających niepokój klasy rządzącej na Zachodzie, który ostatecznie zmusił ją do wywarcia poważnej presji na Izrael.

Niezależnie od wyniku tych „pokojowych” negocjacji, musimy wyciągnąć z nich wnioski. Że klasa robotnicza ma moc obalenia machiny wojennej. Że walka z syjonizmem i imperialistyczną wojną oznacza obalenie naszej własnej klasy rządzącej w kraju. Że ostatecznie okropności na Bliskim Wschodzie są wynikiem kapitalizmu i imperializmu, a walka o wyzwolenie Palestyny jest walką o obalenie kapitalizmu, utworzenie Socjalistycznej Federacji Bliskiego Wschodu i wyeliminowanie imperializmu na całym świecie.


[Tekst oryginalny]