Państwo w służbie deweloperów
Kolejne umorzenie śledztwa w sprawie brutalnego mordu na Jolancie Brzeskiej to nie przypadek czy niedopatrzenie – to dowód na to, jak działa państwo kapitalistyczne. Działaczka lokatorska, spalona żywcem w 2011 roku, stała się symbolem tego, co spotyka tych, którzy ośmielą się przeciwstawić interesom deweloperskiej burżuazji.
Podczas gdy jej mordercy pozostają bezkarni, warszawskie firmy deweloperskie i spekulanci osiągają rekordowe zyski z „czyszczenia kamienic” – systematycznego terroryzowania i wypierania lokatorów. To nie jest błąd systemu – to jego istota.
Zjawisko to próbowano ograniczyć za rządów Zjednoczonej Prawicy. Jednak program „Mieszkanie Plus” oraz kredyt 2% dobitnie pokazały, że ekipa ta, podobnie jak obecnie rządzący, działała zgodnie z interesami deweloperów, faktycznych „władców” III RP. Prawo mające ukrócić brutalną reprywatyzację, podobnie jak absurdalnie wysoki próg pięciu mieszkań przy podatku od pustostanów, wydaje się wręcz celowo skonstruowane tak, by pozostawiać liczne kruczki prawne. W końcu czyściciele kamienic mają lepszych prawników niż ich lokatorzy.
Najbardziej oczywistym dowodem na to jest fakt, że przepisy te ograniczono wyłącznie do Warszawy, podczas gdy Polska jest przecież państwem unitarnym. Wystarczy przejść się po krakowskim Kazimierzu, Starym Mieście czy Podgórzu wieczorem, by po ilości ciemnych okien wyraźnie zobaczyć efekty gentryfikacji i świadomego doprowadzania budynków do stanu pozwalającego obejść przepisy dotyczące ochrony zabytków, a następnie sprzedać je deweloperom.
Deweloperska wolna amerykanka trwa – mieszkania zamiast domów dla ludzi stają się hotelami, a turystyczne najmy krótkoterminowe wypierają mieszkańców i rozbijają wspólnoty. Nieruchomości, które mogłyby służyć robotnikom i studentom, przekształcają się w źródło szybkich zysków, a prawo sprzyja spekulantom. W takich warunkach „demokracja” w spółdzielniach i „wspólnotach” mieszkaniowych staje się iluzją – większość nie ma ani własnych mieszkań, ani możliwości decydowania. Mieszkańcy zepchnięci do roli lokatorów stają się pozbawieni prawa głosu, a robotnicy bez mieszkań własnościowych okazują się nie mieć także „małej ojczyzny”.
Bohaterka klasy pracującej przeciwko machinie wyzysku
Jolanta Brzeska nie była tylko aktywistką – była symbolem oporu ludzi pracy przeciwko kapitalistycznej machinie, która bezlitośnie odbiera ludziom podstawowe prawo do dachu nad głową. Jako seniorka terroryzowana przez pięć lat przez czyścicieli kamienic, przewodnicząca Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, bez środków i wpływów, walczyła nie tylko o własne przetrwanie, ale i o przyszłość tysięcy rodzin wyrzucanych na bruk. Bohatersko demaskowała deweloperów i spekulantów, dokumentując przemoc, zastraszanie i ich jawną współpracę z politykami, którzy w lokatorach widzieli jedynie „wkładkę mięsną” – przeszkodę w pogoni za zyskiem.
Stając w obronie tysięcy rodzin zagrożonych eksmisją, z pełną świadomością narażała się najpotężniejszym graczom, wiedząc, że system nie znosi sprzeciwu. Jej działalność była solą w oku dewelopersko-kamienicznickiej burżuazji i jej politycznych wspólników. Niewzruszona, nawet gdy za swoją działalność płaciła coraz wyższą cenę, dowiodła, że klasa pracująca, mimo wszystkich pozornych słabości, może, a nawet musi, organizować się, by walczyć o swoje prawa.
W państwie stworzonym dla najbogatszych, władza bezkarnie ucisza tych, którzy stają w obronie wyzyskiwanych. Tam, gdzie chodzi o przestępstwa finansowych elit, prawo przymyka oczy – natomiast na ludzi biednych, wykluczonych, państwo patrzy z sokolim wzrokiem. Przykład Jolanty Brzeskiej pokazuje, że ci, którzy sprzeciwiają się uciskowi, stają się dla tego systemu wrogami – wrogami, których można uciszyć, a nawet zamordować bez konsekwencji.
“Śledztwo” jako farsa systemu
W przypadku pierwszego śledztwa nie sposób dostrzec celowego sabotowania dochodzenia. Znikające dowody, ignorowanie nagrań z monitoringu, odrzucanie zeznań o groźbach – każdy trop mogący prowadzić do mafii czyścicieli kamienic był systematycznie zacierany. Absurdalny komunikat prokuratury sugerujący, że działalność Brzeskiej nie miała związku z jej śmiercią, to policzek wymierzony nie tylko jej pamięci, ale wszystkim walczącym o prawa lokatorów.
Umorzenie śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej to pokazowa farsa burżuazyjnej „sprawiedliwości”, która chroni interesy klasy posiadającej kosztem ofiar. Tego rodzaju komunikaty są przepełnione biurokratycznym żargonem, mającym zatuszować niewygodne fakty: oto w państwie rzekomo opartym na prawie, osoba brutalnie zamordowana w środku miejskiego parku staje się kolejną statystyką w systemie, który nie zamierza faktycznie prześwietlać działań ani powiązań wpływowych jednostek i instytucji. Komunikat prokuratury to kwintesencja zgniłych praktyk „demokratycznych” instytucji, które niby prowadzą śledztwa, ale nigdy nie zbliżają się do realnych sprawców – tych z klasy uprzywilejowanej.
Decyzja o umorzeniu jest równie przejrzysta, co mechanizmy kapitalistycznego wyzysku, którym system daje przyzwolenie na eliminowanie oporu bez konsekwencji. Dopóki kapitaliści mają kontrolę nad aparatem państwowym, zbrodnie przeciwko wrogom systemu jak Jolanta Brzeska będą pozostawać nierozwiązane, a „sprawiedliwość” ograniczy się do zamiecenia sprawy pod dywan i celowego lawirowania pozbawionych kręgosłupa moralnego śledczych.
Kapitalizm mieszkaniowy w praktyce
System nie poprzestał na zamordowaniu Brzeskiej. Jej córka, Magdalena, musiała spłacać 40 tysięcy złotych wyimaginowanego długu za “bezumowne korzystanie z mieszkania” – kolejny przykład tego, jak kapitał nęka nawet rodziny swoich ofiar.
Nawet po pięciu latach nadal ponosiła konsekwencje terroru mafii czyścicieli kamienic, gdzie w 2016 roku groziła jej eksmisja, zlikwidowała swoją polisę na życie i była zmuszona zakładać zrzutki by zdobyć środki na przetrwanie w obliczu bezczelności winowajców śmierci jej matki.
Wartość rynku nieruchomości rośnie na zgliszczach społeczności. „Rewitalizacje” to w praktyce brutalne eksmisje i likwidacja domów wielopokoleniowych rodzin. Za miliardowymi zyskami deweloperów i kamieniczników stoi niezawodna pomoc aparatu państwowego, który zapewnia im przychylne ustawodawstwo, ograniczane jedynie unijnymi wymogami czy rozpaczliwym oporem społecznym.
Walka trwa – czego żądamy
Śmierć Jolanty Brzeskiej to nie pojedynczy przypadek; to konsekwencja systemu, który jest narzędziem ucisku klasy posiadaczy nad klasą pracującą. Państwo kapitalistyczne, choć zasłania się hasłami „praworządności”, nigdy nie będzie walczyć w interesie zwykłych ludzi, bo zostało stworzone przez kapitał i dla kapitału. Burżuazyjne instytucje „sprawiedliwości” są w istocie aparatami ucisku i nigdy nie pociągną do odpowiedzialności prawdziwych sprawców wyzysku i represji.
Tylko poprzez kolektywną walkę, poprzez organizację klasy pracującej i bezkompromisowy sprzeciw wobec kapitalizmu, możemy stworzyć prawdziwie demokratyczne społeczeństwo. Rewolucyjna zmiana to konieczność, nie opcja – tylko obalenie kapitalistycznej struktury pozwoli na stworzenie systemu, który ochroni ludzi pracy i odbierze władzę kapitalistycznym pasożytom.
Dlatego żądamy:
- Natychmiastowego unieważnienia przedwojennych praw własności
- Wznowienia śledztwa i wywłaszczenia skupywaczy roszczeń bez odszkodowania
- Pełnej demokratycznej kontroli nad wymiarem sprawiedliwości poprzez obieralność sędziów i prokuratorów
- Przekazania kontroli nad zasobami mieszkaniowymi w ręce lokatorów
- Nacjonalizacji budownictwa pod demokratyczną kontrolą robotniczą
Dziś historia Brzeskiej przypomina o konieczności formowania partii awangardowej, siły zdolnej do poprowadzenia całej klasy pracującej przeciwko pasożytniczej burżuazji. Edukacja i stałe podnoszenie świadomości klasowej są w stanie stworzyć szanse na uniknięcie powtórki z tragedii tak wielu przegranych bitew walki klasowej, rewolucji i sytuacji rewolucyjnych. Hasło „wszystkich nas nie spalicie” to nie tylko deklaracja oporu, lecz zapowiedź tego, co nadciąga – świat, w którym klasa robotnicza, świadoma i solidarna, obali kapitalistyczne rządy krwi, bezprawia i wyzysku. Czas, by ci, którzy dziś bezczelnie śmieją się w twarz ofiarom złodziejskiej reprywatyzacji, zrozumieli, że śmiech ten obróci się przeciwko nim, kiedy klasa pracująca przejmie władzę i sprawiedliwość zapuka do drzwi ich biur i rezydencji.
Autor: Maria Kostrzewa